„Chcę, żebyś miała prawo do złości”.

Hermiona spędziła resztę środy, kompletnie nie myśląc o tym stwierdzeniu. Nie myślała o nim na numerologii, ani podczas lunchu czy zielarstwa. Wcale. Spotkanie PORNO tego wieczora było istną katastrofą. Malfoy praktycznie uniemożliwiał jej koncentrację, nalegając na oparcie się o tylną ścianę sali i, cóż, patrzenie na nią. Z trudem zdołała prawidłowo utrzymać różdżkę, bo „Chcę, żebyś miała prawo do złości”, wcale nie grało zapętlone w jej głowie. Dlaczego Malfoy to powiedział? Co to znaczyło? Może powinna zażądać od niego wyjaśnień? I dlaczego patrzył na nią dziś z tak dziwnym wyrazem twarzy? To na pewno nie była szyderczość, wyniosłość, flirciarstwo ani nawet rozbawienie. Wyglądał prawie na… zadowolonego. Stał tam i patrzył, jak Hermiona sprawia, że ​​papierowe kształty z origami unoszą się, rozszerzają lub zmieniają kolor. Kiedy na niego spojrzała, skinął tylko zachęcająco głową. Co to miało być, do cholery?

Po PORNO pobiegła z powrotem do Wieży Gryffindoru. Znalazła Ginny w pokoju wspólnym i zaciągnęła ją na górę do dormitorium. Ginny usiadła na ich małej sofie, a Hermiona stanęła nad nią, praktycznie odgrywając poranną rozmowę z Lavender. (Jej opis Jęczącej Marty  sprawił, że Ginny zaczęła śmiać się tak mocno, że Hermiona musiała zagrozić, że zaraz sobie pójdzie, jeśli Ginny się nie uspokoi.)

— Możesz w to uwierzyć? — wrzasnęła Hermiona, kiedy skończyła opisywać scenę, jaka miała miejsce tego dnia w łazience. — Czy ty możesz w to uwierzyć?

— W którą część? — zapytała Ginny. — To wszystko brzmi niewiarygodnie. Myślę, że osobiście odwiedzę Martę i zapewnię jej jakiś dreszczyk emocji. Blaise robi to tak dobrze…

— Jesteś obrzydliwa — powiedziała Hermiona, opierając ręce na biodrach. — Mówię o tym, dlaczego Lavender skłamała! Skłamała, bo jestem podła dla Dracona Malfoya! Kto tak robi? Kto w ogóle myśli w taki sposób?

— Cóż, krzyczysz na niego i często go przeklinasz — odparła Ginny, siadając tak, żeby Krzywołap mógł wskoczyć jej na kolana. — Ale nie martw się. Myślę, że on to lubi. — Mrugnęła. — Założę się, że bardzo czule pamięta ten cios z trzeciego roku. Porozmawiaj z Luną, ona lubi takie perwersyjne rzeczy. Mówi, że…

— Odbiło ci — parsknęła Hermiona. — I to srogo. Ale nie to jest najgorsze. Wracam na eliksiry i… — Opisała swoją rozmowę z Malfoyem. — …a potem on mówi „Chcę, żebyś miała prawo do złości”.

Oczy jej współlokatorki rozszerzyły się. 

— Co powiedział?

Hermiona powtórzyła to stwierdzenie, po czym obie zamilkły.

— Co to w ogóle znaczy? — dodała po chwili.

Ginny lekko przechyliła głowę, zastanawiając się. 

— Nie wiem — odparła w końcu.

— Nie wiesz. Na wszystko inne masz setki opinii, ale na ten temat akurat nic nie wiesz. 

— Nie chciałabym spekulować. — Ginny zepchnęła Krzywołapa z kolan i złapała w dłoń szlafrok i kosmetyczkę. 

— Co? — Hermiona była gotowa ponownie rozbić wszystkie okna. — Ty uwielbiasz spekulować! Spędzasz godziny, zastanawiając się nad najgłupszymi rzeczami! Proszę, Ginny. — Podążyła za swoją przyjaciółką aż do drzwi. — Chcę, żebyś spekulowała! Nie mogę rozszerzyć kwestii tego zdania bez dodatkowych opinii!

Ginny pozostała jednak niewzruszona. Jej nastawienie, które stało się jeszcze bardziej stanowcze przez ostatnie prawie dwa miesiące randkowania z Blaise’em Zabinim, było takie, że Ślizgonów po prostu nie dało się przeanalizować. Hermiona pomyślała, że będzie musiała podejść do sprawy po gryfońsku i bezpośrednio zapytać Malfoya, co miał na myśli.

— Tylko uważaj — powiedziała Ginny, zwijając włosy w kok w przygotowaniu do kąpieli. — Nie zadawaj pytań, jeśli nie jesteś przygotowana na usłyszenie odpowiedzi.

***

Kiedy w czwartek rano Hermiona opuściła pokój wspólny Gryffindoru, Teo czekał już na nią przy portrecie, pytając, czy mógłby dołączyć do jej stołu podczas śniadania. Natychmiast się zgodziła.

— Miło jest zobaczyć jakąś przyjazną twarz z rana — powiedziała, siadając naprzeciwko niego w Wielkiej Sali. Tak wcześnie przy stołach znajdowała się ledwie garstka uczniów. Mogła dostrzec albo grupki bystrych, rannych ptaszków, albo zdesperowanych biedaków pracujących na ostatnią chwilę nad esejami na zajęcia.

— Jak wcześnie się budzisz? — zapytał.

— Około szóstej — odparła. — Daje mi to szansę pracy nad moim supłem.

— Supłem? To jakaś robótka na drutach?

— Specjalny Usystematyzowany Plan Egzystencji i Ładu. — Hermiona nalała sobie kakao. — Każdego dnia wymieniam pięć rzeczy, na które warto czekać, definiuję najświeższe spostrzeżenia i opisuję cele życiowe.

— Jeśli nie masz nic przeciwko… jakie są twoje cele życiowe? — zapytał Teo ze szczerym wyrazem zainteresowania. Jakże orzeźwiająco. Z pewnością ta dyskusja toczyła się lepiej od poprzednich rozmów o SUPLE z Malfoyem.

Uśmiechnęła się. 

— W tej chwili stawiam sobie za cel ukończenie edukacji i określenie ścieżki kariery. Mam rubrykę… 

— Och, Godryku, czy ona mówi o SUPLE? — zapytała Ginny, opadając ciężko na miejsce obok Hermiony. — Szybko, Teo, odwróć jej uwagę.

— Chętnie — odparł, nachylając się nad stołem i całując Hermionę lekko, podobnie jak w Błyszczącej Zasłonie.

Hermiona nie mogła powstrzymać się od spojrzenia na Malfoya, który mijał ich w drodze do stołu Slytherinu. Spodziewała się z jego strony kwaśnego grymasu, jednak zadowolony wyraz twarzy chłopaka nawet się nie zachwiał. Zmrużyła oczy, patrząc na niego, a on do niej mrugnął. Co za gad.

— W każdym razie — ciągnęła żwawo. — Profesor Sinistra doradza mi w sprawie wniosków ministerialnych. — Spojrzała na stół nauczycielski. — Nie widzę jej dziś tutaj.

— Słyszałam, że opuszcza Hogwart — powiedziała Ginny.

Teo pokręcił głową. 

— Nie, mimo wszystko nie dostała tej nowej posady w Ministerstwie. — Uśmiechnął się do Hermiony. — Myślę, że w świetle tych wieści możesz potrzebować nowego doradcy.

— Jesteś straszny, Teo — powiedziała Ginny. — Założę się, że wiedziałeś o tym wcześniej niż Sinistra.

— Kto powiedział, że Sinistra już wie? — zapytał Teo, unosząc pucharek z sokiem dyniowym. — Wiedza to potęga, mała Gryfonko. Słuchaj uważnie i czekaj na instrukcje.

— Czy on zawsze jest taki arogancki? — zapytał Hermionę Dean Thomas.

— Jest Ślizgonem — odparła, wzruszając ramionami. — Zgadzam się, że wiedza to potęga, ale nie widzę wartości w informacjach w stylu tego, kto obecnie ma konflikt z rodzicami albo oblewa zielarstwo.

— Przekonasz się, że będziesz potrzebować takiej właśnie wiedzy, aby sprawnie lawirować po świecie dorosłych — odparł Teo.

Hermiona dopiła kakao i nalała sobie herbaty. 

— Wolę rozwijać się na własnych zasadach. Z przyjemnością zostawię tobie te polityczne gierki.

— Ty masz spryt, a ja mam znajomości — powiedział Teo, lekko przechylając puchar w jej stronę. — Razem stworzylibyśmy wspaniały zespół.

Ginny opuściła widelec z otwartymi ustami.

— Pleciesz strasznie dużo bzdur — powiedziała Hermiona, starając się zachować lekki ton. — Muszę dostać się do sali starożytnych run. — Teo wstał, kiedy opuszczała stół, rzucając siedzącym nadal Gryfonom pogardliwe spojrzenie. Nie wykonał jednak żadnego ruchu, by odprowadzić Hermionę na zajęcia. Po prostu opadł na swoje miejsce i zaczął rozmawiać z Ginny. Hermiona opuściła Wielką Salę zadowolona, ​​że ​​mimo wszystko Teo dostrzegł korzyści płynące z jedności między domami.

***

Czuła, że Malfoy ją obserwuje, gdy wchodziła do sali starożytnych run, jednak nie próbował się do niej zbliżyć. W czwartki nie było zajęć z eliksirów, więc wolną godzinę spędziła samotnie w laboratorium. Eliksir krwi gotował się zgodnie z planem, a na powierzchni pojawiła się odpowiednia, choć lekko obrzydliwa powłoczka. Został tydzień, może nawet mniej. Zastanawiała się, czy dodać trochę jeżyn, żeby przyspieszyć krzepnięcie, ale uznała to za zbyt ryzykowne.

Po obiedzie przybyła do sali OPCM, aby znaleźć na drzwiach notkę, instruującą uczniów, aby udali się na szkolne błonia i pomogli przygotować je na Festiwal Halloween, mający odbyć się następnego wieczora. Hermiona poprawiła na ramieniu swoją dość ciężką torbę i zeszła po schodach, narzekając pod nosem. Nie wydawało jej się słusznym rezygnować z edukacji tylko dlatego, że Ernie nie umiał zarządzać swoimi prefektami.

Niebo znów się rozjaśniło, a rzadkie październikowe słońce wysuszyło rozległy, trawiasty obszar między zamkiem a bramą wejściową. Hermiona dołączyła do małej grupki uczniów tuż za zamkiem. Wyglądający na udręczonego Ernie, nakazał właśnie prefektom postawić gigantyczny namiot. Ginny zgłosiła się na ochotnika, by przejąć to zadanie, a Prefekt Naczelny kazał reszcie klasy zebrać stoły i umieścić je we wcześniej oznaczonych miejscach na trawniku. Dzwonek wyznaczyła Teodora i Lunę do przeniesienia dyni z ogrodu Hagrida. Hermiona właśnie rozkładała zaklęciem pobliski stół, kiedy zobaczyła, jak Malfoy zbliża się do Lavender, wpatrującej się w swój stosik stołów do rozłożenia.

Malfoy najwyraźniej miał zamiar przeprosić. I chociaż Hermiona nie słyszała, co mówią, ich miny i mowa ciała były wręcz wymowne.

Malfoy: Przepraszam, że byłem taki śmierciożerski wobec ciebie, Brown, ale okłamałaś Granger z ewidentnie absurdalnych powodów.

Lavender: Och, Draco, przyjmuję twoje przeprosiny. Możesz mówić, co chcesz, bo jesteś przystojny.

Malfoy: Już odpowiednio przeprosiłem, ale ponieważ jestem Draconem Malfoyem, muszę ze wszystkim przesadzić. Dlatego zamierzam nadal cię przepraszać moim śmiesznie uprzejmym tonem.

Lavender: Och, Draco, możesz mówić, co tylko chcesz. Twoje usta poruszają się tak słodko, kiedy grozisz, że mnie zabijesz.

Malfoy: W porządku, wydajesz się być trochę zbyt podekscytowana, więc zamierzam się powoli wycofać.

Lavender (wyciąga rękę, żeby chwycić go za rękaw): Och, już za późno, kochanie, Draco. Znowu jestem tobą całkowicie oczarowana i nie cofnę się przed niczym, by udowodnić ci swoje oddanie. Dokąd idziesz? Wróć!

W tym momencie Hermiona zaniosła się chichotem (bez względu na to, co powiedziała Ginny na przyjęciu, absolutnie nie chichotała niczym obłąkaniec), na szkodę jej na wpół zmontowanego stołu, któremu teraz noga wystawała z blatu. Uniosła wzrok i zobaczyła stojącego przed nią Malfoya. Wyglądał na wyczerpanego.

— Nie mów mi, że to wszystko słyszałaś — powiedział, machając ręką do Lavender, która przyglądała się im uważnie, prawdopodobnie wypatrując oznak podłości. Podobnie jak Hermiona, zrzucił szaty oraz sweter i poluzował krawat, pławiąc się w promieniach słońca.

— Nie musiałam — odpowiedziała rozbawiona. — Jak mniemam, zostało ci wybaczone.

Malfoy spojrzał na Lavender, która rozpromieniła się i pomachała do niego. 

— Mam nadzieję, że nie będę tego żałować — mruknął.

Ernie przeszedł obok, nieustannie wykrzykując kolejne rozkazy. 

— Dobra, ludzie, stawiamy wszystkie stoły po wschodniej stronie łąki przy bramie wejściowej, zamiast zachodniej… och, Hermiono. — Ernie przystanął i poczerwieniał jak burak.

— Cześć, Ernie — powiedziała Hermiona, opierając się pokusie zapięcia dwóch górnych guzików koszuli.

— Zmieniłem… uch… zmieniłem oznaczenia, więc mam nadzieję, że będziesz wiedziała, gdzie ustawić stoły — powiedział do swoich butów. Malfoy przesunął wzrok z Hermiony na Erniego, unosząc brwi.

— Ach, Macmillan, świetna robota — powiedział ktoś protekcjonalnym tonem, a Hermiona prawie jęknęła, gdyż w tym momencie do ich niezręcznego kółeczka dołączył Teo, cały w swojej ślizgońskiej chwale. — Tak się cieszę, że znalazłeś w magazynie wszystko, czego potrzebowałeś — zagrzmiał Teo, ignorując zarumienioną twarz Erniego i grymas Malfoya. — Czy utworzyłeś komitet, jak sugerowała Hermiona? Potrafi być dość przekonująca, prawda?

Hermiona spojrzała na chłopaka, po czym zwróciła się do Erniego. 

— Ernie, świetnie się spisujesz z tym festiwalem — skłamała. — Upewnię się, że dyrektorka doceni twoją ciężką pracę.

Ernie zaśmiał się zawstydzony. 

— Wystarczy zorganizowany umysł.

— Tak, bardzo niewiele osób docenia wartość umiejętnego zarządzania czasem — odparła.

— Ernie! — zawołała Ginny. — Namiot postawiony!

— Czyżby — mruknął Teo.

— Zaraz! Już idę! — odkrzyknął Ernie i szybko odszedł.

Hermiona skrzyżowała ramiona na piersi. 

— Uznałabym to za osobistą przysługę, gdybyś nie zawstydzał moich przyjaciół w mojej obecności, Teo — powiedziała lodowato.

— Hermiono… — zaczął, zanim urwał i posłał Malfoyowi zirytowane spojrzenie. — Nie powinieneś może być gdzieś indziej, Draco?

— Nie — odparł Malfoy, który właśnie odłączał nogę od blatu stołu Hermiony i naprawiał ją swoją różdżką. — Kontynuujcie. Wydaje mi się, że tłumaczyłeś Hermionie, dlaczego znęcałeś się nad jej ulubionym Puchonem, który najwyraźniej miał nieszczęście znaleźć się w waszym towarzystwie. Z pewnością wystarczająco wycierpiał.

— Oczekuję, że przeprosisz, Teodorze — powiedziała Hermiona, wciąż z rękami skrzyżowanymi na piersi.

— W porządku, Hermiono, przepraszam…

— Nie mnie — syknęła przez zaciśnięte zęby. — Erniego.

Teo rzucił Hermionie i Malfoyowi równie niechętne spojrzenie, po czym ruszył w stronę dużego namiotu, który już zapadał się z jednej strony.

— Spędzam za dużo czasu, zmuszając was, chłopcy, do przepraszania ludzi — burknęła.

— Trudno nam sprostać twoim aż nazbyt sprawiedliwym gryfońskim standardom — powiedział Malfoy, fachowo przymocowując pozostałe nogi stołu. Następnie wyprostował blat machnięciem różdżki. — Jak na kogoś, kto powinien być tak moralnie prawy, dość skutecznie nas zastraszasz. — Nachylił się, kładąc ręce na dzielącym ich stole. — Kontynuuj. Teo może się wierzgać, ale ja wolę to.

Jesteś dla niego niemiła, głos Ginny rozbrzmiał nagle echem w głowie Hermiony. Ale myślę, że jemu się to podoba.

Oczy Malfoya zabłysły. 

— Rumienisz się, Hermiono. Ciekawe.

Hermiona machnęła różdżką, wysuwając złożony stół spod rąk Malfoya, który zachwiał się lekko, próbując utrzymać równowagę. Bez mrugnięcia okiem zaczęła lewitować stół na wyznaczone miejsce. 

— Myślałam o Teo — powiedziała wyniośle.

— Tak, jest naprawdę wspaniały, prawda? — odparł Malfoy, kiedy szli przez łąkę, a przed nimi unosił się stół. — Tak bardzo stara się przejąć pełną władzę, przyjmując przy tobie ten lepszy, pobłażliwy ton. — Jego głos był lekki, choć z wyraźną nutą niezadowolenia. — Jestem zaskoczony, że możesz to znieść.

— Jestem osobą bardzo tolerancyjną i wyrozumiałą — oznajmiła Hermiona, spoglądając na Malfoya z ukosa. — Oczywiście.

— Ach, oto i on — powiedział Malfoy, mijając Teo i Erniego. — Jestem pewien, że czyni twoje życie lepszym.

Hermiona prawie jęknęła. Z miny Erniego jasno wynikało, że przeprosiny Teodora nie uspokoiły w nim żadnych bolesnych uczuć. Najprawdopodobniej Ślizgon podszedł do Erniego i powiedział „Macmillan, jestem tutaj, aby przeprosić za zawstydzenie cię, zwłaszcza że tamten incydent był dla ciebie prawdopodobnie najbliższym kontaktem z kobiecymi piersiami…”

— Cudownie — burknęła. — Prawdopodobnie będę musiała zgłosić się na ochotnika na festiwalu Halloween, aby wynagrodzić to Erniemu. Topless. — Malfoy uniósł brew, ale nic nie powiedział.

Ustawiła stół na samym skraju łąki, w pobliżu bramy wejściowej. Polanę otaczał zagajnik niskich drzew, będący najłagodniejszym fragmentem Zakazanego Lasu.

— Cóż to była za nudna robota. Przejdźmy się — powiedział Malfoy, idąc w stronę drzew.

— Co? Nie, nie możesz się tu włóczyć — zaprotestowała. — Masz zakaz przebywania na terenie błoń po zakończeniu zajęć…

— Za wyjątkiem quidditcha — zawołał.

— Za wyjątkiem quidditcha — parsknęła. Żaden szkolny przedmiot nie był nigdy uważany za tak ważny, jak ten durny sport.

— Dość już marszu — zawołał Malfoy, który prawie dotarł do drzew. — Podejdź tu.

— Malfoy! — syknęła Hermiona, idąc za nim. — Możesz zostać wydalony, a to naruszy warunki wyroku w zawieszeniu! Możesz iść…

— Och, spójrz, ścieżka, idealna do podziwiania tych wszystkich… krzaków— powiedział, znikając w zagajniku.

— Malfoy! — syknęła ponownie, pędząc za nim. — Wracaj! — Rozejrzała się po polanie, ale była sama. Wielki namiot znów wzbił się w górę, a kilku uczniów stało wokół niego z uniesionymi różdżkami. Ginny poszła już najwyraźniej na szybki trening gryfońskiej drużyny quidditcha.

Zza drzew dobiegł ją głos Malfoya. 

— Och, zobacz, znalazłem fragmenty zarośniętego żywopłotu. I gnijący kikut. Uroczy.

— Wracaj tu! — warknęła. Ugh, był taki dziecinny. Podążyła ścieżką między niskimi dębami, pokrytą grubym dywanem z czerwono-złotych liści. Nigdzie go nie było. — Malfoy! — Ścieżka wiła się dalej, teraz prowadząc między wiotkimi jodłami, jaskrawozielonymi na tle opadających liści innych drzew.

Zatrzymała się przy rozpadającej ceglanej ścianie i rozejrzała dookoła. 

— Malfoy, gdzie jesteś…

— Szukałaś mnie? — Wyłonił się zza dużego dębu, nagle stając przed nią. Był tylko kilka centymetrów dalej, ale nie wykonał żadnego ruchu, żeby jej dotknąć, po prostu spoglądał na nią uważnie. Jej zmysły wypełniła ciepła woń słońca, nie wody kolońskiej czy szamponu, jedynie słońca. Był tak blisko. Uniosła ręce, żeby odepchnąć go od siebie, ale w chwili, gdy dotknęła jego piersi, znieruchomiała, czując ciepło jego ciała pod białą koszulą.

Zacisnął dłonie na jej nadgarstkach, przytrzymując w miejscu. 

— Nie zapytałaś mnie — powiedział łagodnie.

Hermiona spojrzała ze złością na węzeł jego zielono-srebrnego krawata. 

— O co miałam cię zapytać?

— O to, co powiedziałem na eliksirach.

Parsknęła z irytacją. 

— Nie myślałam o tym.

— W porządku, skoro chcesz wiedzieć — powiedział niemal w jej włosy, wciąż przytrzymując jej ręce przy swojej piersi. — To jest to, czego chcę. Chcę, żebyś przerażała każdego, kto przyjdzie do ciebie z zamiarem plecenia głupot o moich rzekomych stosunkach z innymi czarownicami. Chcę też, żebyś w takiej sytuacji zawsze zwracała się do mnie i zagroziła mi wszelkimi rodzajami klątw i ohydnych uroków, jeśli choćby spojrzę na inną. Chcę, żebyś czuła się w pełni usprawiedliwiona za swoje działania.

Hermiona spojrzała na niego, zanim zdążyła się powstrzymać. 

— Jesteś trochę niepokojący, wiesz o tym, prawda? Nie będę grała w twoje małe fantazje o dominacji… 

Jego oczy lśniły czystym srebrem. 

— A co ty wiesz o fantazjach o dominacji? Czytałaś coś na ten temat?

Hermiona zarumieniła się i odciągnęła od niego swoje dłonie. Zrobiła krok w tył, czując za sobą szorstkość ceglanej ściany. Malfoy podszedł bliżej, zachowując między nimi naprawdę niewielki dystans. 

— Nie rozmawiajmy o tym — powiedziała ochryple. — Jestem z Teo i…

— Ty tak naprawdę? — zapytał, nachylając się nad nią. — Naprawdę go chcesz, Hermiono? Myślisz, że cała ta farsa z Teo i wasze małe pocałunki w Wielkiej Sali mogłyby oszukać Malfoya?

Jego ton sprawił, że zadrżała. Ich usta dzieliło tylko kilka cali. Przełknęła i przyjęła wykładowy ton. 

— Draco, bądźmy rozsądni. To by po prostu nie zadziałało. Nie będę umawiać się z tobą na schadzki w krzakach i ciemnych zaułkach zamku, kiedy mogę mieć prawdziwy, publiczny związek… 

— Och, ty i Teo jesteście publiczni, w porządku — powiedział, wciąż stojąc zdecydowanie zbyt blisko. — To nie czyni waszej relacji prawdziwą. I nie mówię o niczym tajnym.

Jego głos stał się szorstki. 

— W końcu to rozgryzłem, wiesz. Myślałaś, że będę trzymać się starodawnych zwyczajów. Myślałaś, że zechcę cię ukryć, kiedy zabiegałem o Astorię. Jakby ktokolwiek mógł ukryć Hermionę Granger. — Spojrzał na nią z rozczarowaniem. — Nic dziwnego, że mnie odrzuciłaś. Jak mogłaś w to uwierzyć?

— Powiedziałeś, że nikomu nie powiesz…

— Myślałem, że chcesz mnie ukryć — powiedział. Cofnął się lekko, a liście zaszeleściły pod jego stopami. — Jestem zbyt mroczny, zbyt skażony, a moja przyszłość… przyszłość moich dzieci… — Zakrztusił się, a jego twarz wydała się tak ponura, że ​​Hermiona poczułą nagłą ochotę mocno go przytulić. Zacisnęła jednak dłonie w pięści, starając się panować nad swoim ciałem.

— Tak bardzo cię przepraszam, Draco — szepnęła. — Nie miałam na myśli tego, co powiedziałam tamtego dnia na zielarstwie. Astoria powiedziała…

— Domyślam się, co powiedziała Astoria. — Ton Malfoya był szorstki. — Z pewnością nie powstrzymywała mnie przed tobą w lochach Slytherinu. Merlinie, prawie ją przekląłem.

— Nie miałam tego na myśli — powtórzyła. Teraz jej głos był zdławiony, czuła się bliska łez. — Masz wszelkie powody, by mieć nadzieję na prawdziwą przyszłość. Twoje dzieci będą z ciebie dumne. Wszystko, co zrobiłeś, ma znaczenie, ale trzeba czasu, a być może uda się… 

Malfoy zrobił krok do przodu na tyle, by móc położyć dłoń na jej nadgarstku, jednak nie bliżej. 

— Ćśś, w porządku, wiem, że nie miałaś tego na myśli.

Hermiona skinęła głową, ciężko przełykając.

— Teraz się rozumiemy — kontynuował, jego spojrzenie było zdeterminowane. — Chcę cię, Hermiono, i potrzebuję cię — powiedział. — Jesteś moja, a ja jestem twój. Ostatecznie mi nie odmówisz. 

Hermiona rozchyliła usta w szoku. 

— J-ja jestem z Teo… — powtórzyła.

Malfoy wyglądał na zadowolonego. 

— Na razie.

Odskoczyła od niego i od ściany, praktycznie wpadając w stos liści. Nie wiedziała, co powiedzieć. Nie wiedziała, co myśleć. Nie wiedziała, co robić. Hermiona Granger, która wiedziała wszystko, nic nie wiedziała.

— Chcesz mnie i też mnie potrzebujesz, Hermiono — dodał Malfoy. Jego ton był iście konwersacyjny, jakby rozmawiał o starożytnych runach. — To jeszcze nie koniec.

Hermiona zmrużyła na niego oczy. Nie mogła przestać myśleć o klasie zaklęć.

— Pamiętaj, Draco, co się wydarzyło ostatnim razem, gdy powiedziałeś mi, czego chcę i potrzebuję — ostrzegła.

— Tak, byłem wtedy idiotą — powiedział spokojnym, prawie odległym głosem. — Ale nie myliłem się całkowicie. — Posłał jej cienki uśmiech i odwrócił się, by wrócić na ścieżkę i zniknąć wśród drzew.

***

Teo znalazł ją, gdy wróciła na błonia, wyrywając liście ze swoich loków. Kilku uczniów pozostało na trawie, by cieszyć się słońcem, a szybki rzut okiem nie wykazał obecności Malfoya w okolicy.

— Przeprosiłem Macmillana — powiedział Teo tonem, który zapewne miał wzbudzać zachwyt.

— Dobrze — odparła. Wróciła do miejsca, w którym ułożyła wcześniej stół. Założyła sweter i włożyła szatę do torby. Musiała porozmawiać z Ginny.

Teo położył dłoń na jej ramieniu. 

— Nadal jesteś na mnie zła, Hermiono? — zapytał.

Uśmiechnęła się i pokręciła głową. 

— Nie.

Teo poluzował krawat. 

— Dobrze jest wyjść z zamku. Myślę, że moglibyśmy trochę pospacerować, o ile pozostanę w zasięgu wzroku prefektów.

— NIE. To znaczy nie, dziękuję, Teo — wyjąkała. Miała na dziś już dość spacerów ze Ślizgonami. — Idę na boisko.

Teo uniósł brew. 

— Nadal chodzisz na treningi Gryffindoru?

— Muszę porozmawiać z Ginny. Babskie sprawy.

Spojrzał na nią sceptycznie, a Hermionę ponownie uderzyło, jak różni potrafili być Ślizgoni. „Babskie sprawy” było magicznym zwrotem wobec Harry’ego i Rona. Gryfoni natychmiast wycofywali się, kiedy go przywołała, prawdopodobnie przerażeni, że zostaną wciągnięci w dyskusję o tamponach lub płynie pod prysznic o zapachu mango.

Potem wzruszył ramionami. 

— W porządku — odparł spokojnie, cmokając ją w policzek. — Może spotkamy się później.

— Może — rzuciła, starając się zabrzmieć lekko i kokieteryjnie, jednak wyszło to po prostu niezręcznie. Teo nie wydawał się mieć z tym problemu. Prawdopodobnie sądził, że ogarnęła ją nieśmiałość w jego towarzystwie. Czasami ego Ślizgonów bywało prawdziwą zaletą.

***

Ginny wisiała na miotle jakieś czterdzieści stóp nad boiskiem i wrzeszczała na swoją drużynę. Hermiona przyłożyła różdżkę do gardła i rzuciła Sonorous.

— Ginny! Muszę z tobą porozmawiać!

Przyjaciółka pomachała jej, wskazując na dodatkowe miotły leżące na trawie. Hermiona jęknęła. Nienawidziła latania i wysokości. Jednak jej potrzeba była zbyt wielka, więc upuściła torbę i złapała miotłę, unosząc się powoli w górę, aż zawisła w powietrzu obok Ginny. Jej miotła lekko się zachwiała, więc zacisnęła dłonie na trzonku we wręcz śmiertelnym uścisku.

— W porządku, Hermiono? — zapytała Ginny, jawnie rozbawiona. Spojrzała na boisko. — Carter! — krzyknęła. — Znicz jest przy kaflu, na litość Merlina! Łap go! Lundy i Lundy, zablokujcie go! Robbins, spójrz w lewo!

— Może to nie jest dobry moment — rzuciła Hermiona.

— Cóż, już tutaj jesteś. — Ginny spojrzała na nią. — Wyglądasz na zmęczoną.

— To był ciężki dzień.

— Carter, jest właśnie tam! — krzyknęła Ginny. Znowu spojrzała na Hermionę. — Więc co tam?

— Malfoy chce publicznego związku — odparła zwięźle, mając nadzieję, że jej czas spędzony w powietrzu będzie tak krótki, jak to tylko możliwe.

— Carter, spójrz na… CO? — Ginny patrzyła na nią szeroko otwartymi oczami. — Widziałam cię z nim wcześniej. Nie żartuj, że jak normalna osoba poszłaś i zapytałaś Malfoya o jego zamiary.

— Skądże. Zwabił mnie do jakiegoś lasu, przyparł do ściany i podzielił się swoją raczej niepokojącą logiką. Powiedziałabym, że zabrzmiało to wręcz jak fantazja o dominacji.

Ginny uniosła brwi. 

— Jesteście trochę dziwni, wiesz o tym, prawda?

Hermiona nie mogła temu zaprzeczyć. „Całe prawo do złości” było najwyraźniej przyzwoleniem na bycie brutalnym, zazdrosnym wariatem, co stanowiło standard w relacjach ze Ślizgonami.

— Opowiedz mi wszystko — rozkazała Ginny, wpatrując się w ciemne oczy Hermiony.

— Nie tutaj, błagam — odparła Hermiona, chwiejąc się niepewnie.

— Powiedz mi — zażądała Ginny. — Co z tymi diamentami? Skąd one są?

— Komplet do włosów? Okazał się bezcenną pamiątką rodzinną. Prezentem zalotnym rodzin czystej krwi. Jego rodzice dowiedzieli się o tym i wpadli w szał. Malfoy dostał wiadomość od ojca, w której ten powiedział mu, żeby odzyskał biżuterię „wszelkimi niezbędnymi środkami”. — To zdanie wciąż przyprawiało Hermionę o dreszcze.

— Słodki Merlinie — szepnęła Ginny. — I co zrobił Malfoy?

— Odpisał Lucjuszowi, mówiąc mu, żeby dosłownie się pieprzył. — Hermiona znowu poczuła przypływ dumy. — Właściwie to zacytował twojego ojca.

— Zacytował kogo? Mojego…

— Hej, Ginny! Mam znicz! — zawołał Carter, który był pulchnym dzieciakiem o włosach prawie tak jasnych jak włosy Malfoya. Uniósł triumfalnie złotą piłeczkę.

— Wspaniale! — krzyknęła Ginny. — Zrób to jeszcze raz! Wszyscy inni, wy też grajcie jako szukający, wszyscy! Wszyscy gonią znicza! — Odwróciła się do Hermiony, która przygryzała wargę i za wszelką cenę usiłowała utrzymać się na miotle. — To powinno ich zająć. Czy ty właśnie powiedziałaś, że Draco Malfoy zacytował mojego ojca?

Hermiona skinęła głową. 

— Wtedy w księgarni, przed twoim pierwszym rokiem, kiedy Lucjusz…

— …włożył ten pamiętnik do mojego kociołka — szepnęła Ginny i nagle zbladła. — Powiedz mi.

— Lucjusz powiedział „Jaki pożytek z bycia hańbą dla imienia czarodzieja, skoro nawet ci nie płacą?”, a twój ojciec odparł „Mamy zupełnie inne pojęcie o tym, co hańbi imię czarodzieja, Malfoy”.

Ginny złapała się za głowę, a kiedy to nie wystarczyło, by wyrazić jej uczucia, obróciła się kilka razy na swojej miotle, wykonując pętle w górę i w dół. Po chwili znów zawisła w powietrzu przed Hermioną, nieruchomo i prosto. 

— Nie wierzę w to.

— Uwierz. W poniedziałek próbowałam zwrócić Malfoyowi diamenty. Praktycznie nimi w niego rzuciłam. On tego nie cofnie.

— To szalone… Czy już się całowaliście? Całowaliście się! Jak było… och, cholera, przyszli za wcześnie. — Ginny obróciła się, zerkając na zamek.

— Co? — Hermiona próbowała zrobić to samo i prawie spadła z miotły.

— Ślizgoni. Dostają boisko do ćwiczeń o siedemnastej.

— O nie! — Hermiona załamałaby ręce z przerażenia, ale bała się poluzować swój uchwyt na trzonku. — To znaczy, że…

— Dlaczego, Hermiono Granger? — rozbrzmiał za jej plecami pewien niepożądany głos — Czy moje oczy mnie zwodzą, czy naprawdę siedzisz na miotle? Powiedziałbym „latasz”, ale to słowo obejmuje pewne podstawowe umiejętności.

Hermiona drgnęła, po czym spróbowała się odwrócić, lecz niestety przód jej miotły uniósł się w górę. Desperacko ścisnęła trzonek, starając się nie zsunąć. Malfoy zawisł po jej lewej stronie w swoim zielono-srebrnym stroju do quidditcha, wyglądając na niezwykle rozbawionego. Wiedział, że to właśnie jego wcześniejsze wyznanie między drzewami doprowadziło ją prosto do Ginny. Och, był obrzydliwy.

— Malfoy — jęknęła Ginny.

— Po prostu chwyć tutaj — powiedział Hermionie. Posłuchała go, a miotła wyprostowała się, ale wtedy Malfoy przeleciał tuż pod nią, mijając ją o cal, aż wrzasnęła i wykonała pełny przewrót. Oparła się brzuchem o miotłę z dudniącym sercem i rozstawionymi nogami.

— Ładna spódnica — powiedział złośliwie Malfoy. Hermiona ponownie zacisnęła nogi na miotle, a on odleciał ze śmiechem.

Ginny patrzyła, jak chłopak się oddala. 

— Czy on aby na pewno cię lubi? — zapytała.

Hermiona wyprostowała się, wpatrując w Malfoya. 

— Niestety tak.

— Wyglądaj groźnie — ostrzegła Ginny. — Zbliża się Astoria. — Kapitan drużyny Slytherinu podleciała do nich, elegancko odziana w zielono-srebrne szaty. Blond włosy gładko opadały na jej ramiona.

— Weasley — powiedziała Astoria, zatrzymując się z wdziękiem. Spojrzała na Hermionę. — Jestem zaskoczona, widząc cię tutaj z nami, Granger. Nogi z waty i takie tam…

Hermiona zmrużyła oczy, patrząc na Astorię. Nie lubiła tego określenia.

— Aspirujesz na coś wyżej, prawda, Granger? — kontynuowała Astoria. — Wiesz, czasem warto spróbować zadowolić się własnym poziomem.

— Zamknij się, Greengrass — warknęła Ginny.

Chłodne spojrzenie Astorii przemknęło po niebie, gdzie drużyna Ginny latała bez celu, a po zniczu ani śladu. Brat Lundy warknął coś na Malfoya, który spojrzał na niego, jakby był szczególnie obrzydliwym chrząszczem.

— Twój zespół wydaje się być trochę… krnąbrny — stwierdziła Astoria.

Ginny zarumieniła się i odsunęła lekko, odwracając plecami do Hermiony i Astorii. 

— Wszyscy wracajcie! — krzyknęła.

Kapitan Slytherinu ponownie spojrzała na Hermionę. 

— Co, żadnej zwięzłej odpowiedzi od Gryfonki, która wszystko wie? Masz ochotę mnie zaatakować… teraz?

Różdżka drgnęła Astorii w dłoni, a miotła Hermiony nagle szarpnęła w przód, przez co dziewczyna straciła równowagę. Jej nogi rozchyliły się, zanim osunęła się w lewo, próbując w ostatniej chwili złapać za trzonek. Nie udało jej się. Spadała niczym skała, z co najmniej piętnastu metrów. Zielona murawa już na nią czekała.

Usłyszała paniczny krzyk Ginny, ale było za późno. Nie miała już czasu, by chwycić własną różdżkę ani choćby przypomnieć sobie czar, który mógłby powstrzymać upadek. Zamknęła oczy na sekundę przed uderzeniem, z nadzieją czekając, aż jej umysł wypełni miłosierna ciemność.


36 komentarzy:

  1. Pewnie Draco uratuje swą księżniczkę. 😋 Astoria to chyba zbyt mocno pokazuje pazurki, wredna suka. A Malfoy ah jak to Malfoy pociągający jak zawsze. 😋

    Pozdrawiam. 💜

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mnie wcięło! To, że Astoria już miała tytuł suki roku to wiemy, ale teraz powinna dostać tytuł MEGA SUKI ROKU! To co zrobiła to był cios poniżej pasa! Jak można atakować kogoś kto siedzi na miotle i bardzo niepewnie się z tym czuje, przecież to zakrawa o rychłą śmierć normalnie! A żeby ją tak tłuczek znokautował, że będzie dochodzić do siebie przez kilka miesięcy! Wredna franca. Aż tak ją boli to, że Draco woli Hermione od niej? Ciężko się skapnąć, że jak się jest taką wredną pindą to się wręcz odstrasza facetów od siebie? Jeśli myśli, że czymś takim zaskarbi sobie więcej sympatii Draco no to jej się nieźle w tym pustym łbie poprzewracało i to ostro! Rozmowa w lesie między Draco a Hermioną cudowna! Sam się wytłumaczył, powiedział co miał na myśli i czego od niej chce. Eh, spodziewałam się, że ją pocałuje jak wtedy położyła ręce na jego piersi a tu nic! Bardzo ostrożny się zrobił, widać, że nie chce popełnić błędu z klasy Zaklęć, żeby znowu się od niego nie odsunęła. Jak już Draco widzi, że to z Theo to jest zwyczajna farsa to nie rozumiem czemu ona dalej to ciągnie... Hermiona, choć lubię Notta kopnij go w tyłek! Tu masz świetnego faceta który chce z Tobą być i robić to tak samo publicznie! Nie wstydzi się Ciebie, uważa Cię za godną bycia jego partnerką. Bierz go dziewczyno bo ja go wezmę. Theo robi wszysko, żeby się przypodobać, tak jak z tymi przeprosinami Erniego... Zero w tym prawdziwości. Nie to co Draco, poszedł do Lavender, bo prawdziwie było mu głupio, że tak ją potraktował bo nie był świadomy koszmaru, który przeżyła podczas wojny. Ale i tak ta wymyślona rozmowa przez Hermione przebiła wszystko. Myślę, że ta część Lavender nawet by się zgadzała xD Ginny też mnie rozwaliła tą rozmową z Hermioną ale w sumie też to dobrze podsumowała mówiąc, żeby nie pytała jeśli nie jest gotowa na odpowiedź. Bo choć w głębi wiedziała, co usłyszy od Draco to jednak nie była na to gotowa. Z tego wszystkiego aż na miotłę wskoczyła, żeby się podzielić tym z Gin a to już dużo mówi o tym, jak Hermiona się z tym poczuła. No i serio chyba musi wynagrodzić Erniemu to chamstwo Theo, ale żeby zaraz topless? No i że Draco tego nijak nie skomentował 🙈
    1. Zdziwiłabym się, gdyby Draco nie był wściekły po tym, co zrobiła Astoria! Powinien ją normalnie za to rozszarpać! Co to do cholery miało być?! Malfoy niech zostanie bohaterem i uratuje Hermione przed rychłą śmiercią!
    2. Astoria zawsze jest bezczelna! Pewnie będzie udawać, że to co się stało Hermionie, to wcale nie jej wina... Karma Cię dopadnie franco!
    3. O czym i komu może opowiadać Hermiona? Tu mnie mega zaintrygowałaś.
    4. Tworzenie list? Jakieś plusy Malfoya? Plusy bycia w związku z nim? Interesujące xD
    5. Hermiona na przekór Draco nie będzie chciała stworzyć listy jego zalet i bycia z nim w związku xD

    Miłego zwiedzania Malborku! No i niech nie brzuch od tych pierników nie boli xD Pozdrawiam cieplutko ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie dużo jest plusów bycia z Malfoyem po pierwsze dlatego że jest Draco Malfoyem...

      Usuń
  3. No wyznanie Malfoya w lesie przecudowne ;) hermiona na miotle to nowość, zazwyczaj jest na niej też Draco ;) Ginny jest bombowa w tym opowiadaniu, mam nadzieję że będzie jej trochę i Blaisa ;) Astoria to mogłaby się zawinąć razem z Teo 😅A najlepszy spoiler to ten pociągającym Malfoyem 😍korzystaj z wakacji;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tyle się działo Draco chce publicznego związku.Hermiona rzucaj Theo i bierz się za Draco..
    Jutro napiszę więcej bo dziś już uciekam

    OdpowiedzUsuń
  5. No ciekawe ciekawe!
    Malfoy chce publicznego związku, a umysł Hermiony nie potrafi pojąć pewnych faktów!
    Boję się trochę rywalizacji z Theo o Hermione :/ mogą być kłopoty... Z innej beczki!
    Uwielbiam Ginny <3 kapitan drużyny i przyjaciółka. Można połączyć? Można
    Tak pięknie się zapowiadało no i wtedy przyszła Astoria...
    Może to ją powinni wyrzucić ze szkoły xD ??

    Adirella

    P.S. Nie ma co wybaczać! Ciesz się wakacjami. Zapewniam Cię, że poczekamy ile będzie trzeba <3. Tak jak mówiłam poprzednio. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i Twojej organizacji czasu :D
    Może korzystasz z własnego SUPŁA ?
    P.S.2. Narobiłaś mi ochoty na piernika!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No własnie jak na ich związek zareaguje szkoła ....
      Ja liczę na wiecej zazdrości że strony Draco

      Usuń
  6. .- Teraz się rozumiemy - kontynuował, jego szare oczy były zdeterminowane. - Chcę cię, Hermiono, i potrzebuję cię - powiedział. - Jesteś moja, a ja jestem twój. Oj Draco jestem cudowny... publiczny zwiazek to jest to..
    A co do Astrori to tytuł suki roku przyznany

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale akcji.... Draco chce publicznego związku...
    Atak Astorii mam nadzieję że Draco będzie jak zwykle bohaterem......
    I jeszcze ten głupi Theo niech ona już mu da kosza...
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału...

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj ale się działo rozmowa Theo i Hermiony bardzo dziwna... To nie jest związek tylko kolezenstwo... niech ona z nim zerwie...
    Później deklaracja Draco ❤❤❤❤
    Jak ona może się zastanawiać...
    Tak Tak ❤
    A później Astoria ona jest chora... liczę na bohatera Draco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco wściekły na pewno na Astoria mam nadziej zw coś jej zrobi.. A ona jak zwykle będzie udawać i kłamać... chyba liczę n większe dramione

      Usuń
  9. Ja chce kolejny rozdział mam nadzieję że Hermionie noc dużego się nie stanie. A Astoria dostanie to na co zasłużyła...

    OdpowiedzUsuń
  10. Akcja goni akcje coraz więcej...
    Draco idealny.. chce normalnego związku.. można oficialnie pożegnać Theo...
    Astoria suka roku... niech ona zostanie wyrzucona...
    Mam nadziej że Draco uratuje swoją prawie dziewczynę..

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie rizdzlay mogą być kilka razu dziennie.. Draco chce związku z Hermina. Mówiłam że Hermiona I miotła to nie jest dobre połączenie...
    Już nie mogę poczekać co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  12. 1. Draco jest wściekły.
    2. Astoria jest bezczelna.
    3. Hermiona opowiada o czymś, o czym nikomu wcześniej nie mówiła.
    4. Draco znowu jest pociągający i sugeruje Hermionie tworzenie list.
    5. Hermiona podejmuje decyzję, jakiej listy z pewnością nie stworzy.
    Ale mnie zaszokowałaś .jakie ma tajemnice..
    Draco Awsze pociągający...
    Ja chce już kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Zwracam honor :) otwierając bloga na komputerze wszystko jest pięknie wyjustowane :) Szkoda, że na telefonie się wszystko rozłazi... dobra to tylko moje zboczenie zawodowe (nie bij xD)

    "Malfoy prawie uniemożliwił jej właściwą koncentrację, ponieważ nalegał na oparcie się pod tylną ścianą i, cóż, patrzenie na nią." - a może lepiej by brzmiało "Malfoy praktycznie uniemożliwił jej właściwą koncentrację, ponieważ uparcie się w nią wpatrywał siedząc pod ścianą."? nie wiem czy tak jest lepiej ;D nie znam oryginalnego zdania... (piszę komentarz na kompie i nie mogę dać myślącej buźki, szkoda)

    Idę czytać dalej :D chyba zrobię po prostu tak, że po każdej mojej mniej lub bardziej "złotej" myśli po prostu coś naskrobię (skoro nie mogę robić tego jak na Wattapadzie w każdym dowolnym momencie :)) czy to Ci odpowiada??

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Chcę, żebyś miała prawo do złości” - ja mogę wytłumaczyć Hermionie co Draco miał na myśli ;D

      Zapomniałam wcześniej dopisać, że skoro Ty Vera bardziej skupiasz się na blogu, to ja jako Twoja oddana czytelniczka również muszę się tu przenieść i być aktywna, ale tutaj :) sama wiem jak wiele znaczą komentarze i wsparcie czytelników ;)

      Usuń
    2. Czy twarz Teodora o poranku jest przyjazna... czy w ogóle twarz Teo jest przyjazna... polemizowałabym -,-

      Usuń
    3. "- Jakie są Twoje cele życiowe, jeśli nie masz nic przeciwko podzieleniu się nimi? - zapytał Theo ze szczerym wyrazem zainteresowania. Tak orzeźwiająco. Z pewnością lepiej od poprzednich rozmów o SUPLE z Malfoyem."
      Hermiono! Proszę nie porównywać Dracona do Theodora! :[

      Matko... ja bym chciała każdy fragment skomentować xD

      Usuń
    4. Ona porównuje ich także do Rona więc... . Hermiona jest trochę dziwna.. jak jest z kimś to myśli o Draco i po pierwsze jest z kimś innym niż Draco

      Usuń
    5. "- Ernie! - zawołała Ginny. - Namiot postawiony!" hahahahahahahahahahaha

      Usuń
    6. Joanna, w rozdziale 6 odniosłam się również do porównania Dracon>Ronald, co prawda na Wattapadzie - ("na koniec jeszcze porównała Go do Ronalda... no najgorsze porównanie ever!"), ale rzeczywiście Hermiona trochę przesadza. Masz rację, jest nieco irytująca ;D

      Usuń
    7. "- Rumienisz się, Hermiono. Ciekawe." - uwielbiam jak On do Niej mówi Hermiono *_* wyobrażam sobie, że kładzie nacisk na R i wydłuża o xD

      "Hermiona machnęła różdżką, wyciągając złożony stół spod rąk Malfoya, a on zachwiał się lekko, by utrzymać równowagę. Zaczęła lewitować go na wyznaczone miejsce." - już myślałam, że na nią wpadnie ;]

      Usuń
    8. "Zakrztusił się, a jego twarz nagle wydała się tak ponura, że ​​Hermiona miała ochotę zarzucić na niego swoje ramiona i mocno go przytulić. Zacisnęła jednak dłonie w pięści, starając się panować nad swoim ciałem." i to błąd... powinnaś była to zrobić!

      Usuń
  14. Wreszcie mam trochę czasu
    1.
    Wolę rozwijać się na własnych zasadach. Zostawię tobie tę grę w politykę.
    - Masz spryt, ja mam znajomości - powiedział Theo, lekko przechylając puchar w jej stronę. - Razem stworzylibyśmy wspaniały zespół.
    Ginny upuściła widelec z otwartymi ustami.
    - Mówisz dużo bzdur - powiedziała Hermiona, starając się zachować lekki ton.
    Powiem tak ja nie wiem dlaczego oni jeszcze są razem?
    Hermiona traktuje go jak znajomego.. Mają inne postrzeganie świata..
    Ja już z niecierpliwościa czekam aż go rzuci... a nawet on to może zrobić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Ernie - powiedziała Hermiona, opierając się pokusie zapięcia dwóch górnych guzików koszuli. Biedny teraz zawsze jak zobaczy Hermione bedzie się czerwienić :)

      - Zmieniłem… uch… zmieniłem oznaczenia, więc mam nadzieję, że będziesz wiedziała, gdzie ustawić stoły - powiedział Ernie do swoich butów. Malfoy spojrzał z Hermiony na Erniego, unosząc brwi. Jak bardzo jestem ciekawa co by zrobił Draco jeśli to jego by przyłapał z Hermioną ?

      Usuń
    2. Jesteś dla niego niemiła - głos Ginny rozbrzmiał nagle echem w głowie Hermiony - Ale myślę, że jemu się to podoba.
      Oczy Malfoya zabłysły.
      - Rumienisz się, Hermiono. Ciekawe.
      Oj Hermiona i jej myśli :)

      Usuń
    3. - To jest to czego chcę. Chcę, żebyś przeraziła każdego, kto do ciebie przyjdzie z zamiarem opowieści o mnie i innej czarownicy. Potem chcę, żebyś mnie odnalazła i zagroziła mi wszelkimi rodzajami klątw i ohydnych uroków, jeśli nawet spojrzę na inną. Chcę, żebyś czuła się w pełni usprawiedliwiona za swoje działania.
      Mam tylko do powiedzenia tak tak

      Usuń
    4. - Draco, bądźmy rozsądni. To po prostu by nie zadziałało. Nie będę się przemykać z tobą po lasach i ciemnych zakamarkach, kiedy mogę mieć prawdziwy, publiczny związek… - Hermiona zMalfoya nawet to jest lepsze niż publiczny związek z Theo

      Myślałem, że chcesz mnie ukryć - powiedział Malfoy. Cofnął się lekko, liście zaszeleściły pod jego stopami. - Jestem zbyt mroczny, zbyt skażony, a moja przyszłość… przyszłość moich dzieci - oj biedny Malfoy :(

      Usuń
    5. Czy moje oczy mnie zwodzą, czy siedzisz na miotle? Powiedziałbym „latasz”, ale to słowo oznacza pewne podstawowe umiejętności.

      - Ładna spódnica - powiedział złośliwie Malfoy.

      - Czy on aby na pewno cię lubi? - zapytała.

      Hermiona wyprostowała się, wpatrując się w Malfoya.
      - Niestety tak.
      - Wyglądaj groźnie - ostrzegła Ginny. - Nadchodzi Astoria. -

      Kocham to :)

      Usuń
    6. - Czy on aby na pewno cię lubi? - zapytała.
      Hermiona wyprostowała się, wpatrując się w Malfoya.
      - Niestety tak. - Ginny jak dobra przyjacióła

      - Wyglądaj groźnie - ostrzegła Ginny. - Nadchodzi Astoria. -- Hermiona na miotle to nie moze sie dobrze skończyć

      Usuń
  15. O kurde bele, co tu się stanęło?!? Z Teodora wychodzi nadmierna złośliwość i arogancja, Draco mówi otwarcie o swoich zamiarach co do Hermiony, a sama Hermiona z włazi na miotłę. Ten rozdział jest bardzo poplątany i na dodatek promieniuje od tylu radujących tekstów. Mogłabym tu wstawić chyba z połowę tekstu, który sprawił, że aż podskoczyłam z emocji :)) Rozmowa Hermiony i Draco dosłownie ścięła mnie z nóg. Takiej stanowczości nie spodziewałam się po Ślizgonie. Aż mi się serce ścisnęło, gdy od niej odchodził. Naprawdę to opowiadanie wyciąga z człowieka całą gamę emocji. Tak samo jak zachowanie Astorii. Naprawdę nie mogła sobie tego lepiej zaplanować. Wszyscy wiedzą, że Hermiona nie umie latać na miotle, więc w jej "wypadek" każdy by mógł uwierzyć. Ślizgoński plan do szpiku kości. Ale jak to w życiu bywa, czy to fikcyjnym, czy prawdziwym, plany mają to do siebie, że lubią się jebać. Więc najprawdopodobniej przyjdzie nam zobaczyć Draco w roli bohatera. Absolutnie jestem za ^o^ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału i chcę zaznaczyć, że jeszcze nikt od pierników nie umarł ;) Pozdrawiam i życzę miłego dnia w Malborku! :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Suka? Suka!? Psychopatyczna larwa z zerowym poczuciem samokontroli i autorefleksji! Że nie gnije jeszcze w Azkabanie to powinna Hermionie PRZYNAJMNIEJ schodzić z drogi - a to!? Oby dostała w końcu za swoje, pieprzona debilka! Mam nadzieję, że Draco zostanie bohaterem i Greengrass dostanie szału! Szkoda, że nie widziała tego intymnego spotkania w lesie, poszłoby jej tak w pięty, że sama by się wyautowała z Hogwartu w tempie ekspresowym! Ughh, jak mnie zagotowała!
    Ale wracając do początku: ależ mi przykro, że rozmowa z Ginny jednak nie przedstawiła więcej z jej relacji z Zabinim :D O tym też bym chętnie poczytała! Ciężko mi stwierdzić, czy Ruda jest szczęśliwsza, a bardzo bym chciała, żeby tak było :)
    "- Ernie! - zawołała Ginny. - Namiot postawiony!" - parsknęłam śmiechem, przysięgam, haha :D Oj Macmillan, nawet nie jest mi ciebie szkoda XD
    Theo... Jaki on się miałki zrobił, w porównaniu do tego, co odwala Draco! Zaczyna mi działać na nerwy, próbując być "przymilnym Ślizgonem". Yah! Malfoy ma rację z tym "na razie". I oby nie trwało to za długo! ;D

    Lecę do kolejnego rozdziału, póki mam chwilę.
    Mała :)

    OdpowiedzUsuń
  17. To opowiadanie daję tyle radości, że nie mogę przestać go czytać, a trzeba rano wstać do pracy!

    Uwielbiam ich interache! Ginny jest tutaj fenomenalna 😊

    OdpowiedzUsuń
  18. "Chcę żebyś miała prawo do złości" - ten tekst powiedziany z ust Draco będzie mi się absolutnie śnił po nocach <3 Wcale się nie dziwię, że Hermiona tak rozmyślała o tych słowach, aczkolwiek nie rozumiem, czego ona nie rozumie. Nie no to napięcie i magnetyzm między nimi są tak uchwycone w tym opowiadaniu, że włosy dębem stają normalnie <3 Czy Hermiona jest gotowa na odpowiedź jaką by dostała od Ginny? Wątpię. Myślę, że jest w fazie wyparcia i zasłaniania się z byciem Theo.
    Blaise i Ginny i nawiązanie - o tak brakowało tego <3
    Luna i perwersja? Aż się wierzyć nie chce, że Ginny odsyła do niej :P Aczkolwiek jakby Ginny poszła porozmawiać z Jęczącą Martą to chętnie bym przeczytała, ciekawe czy można by zawstydzić ducha :D Jęcząca Marta to może w ogóle taki żarcik ze strony autorki - wiadomo przymiotnik "jęcząca" nawet zabawny :D
    Serce mi się pociachało kiedy Draco miał zadowoloną minę i nie dał po sobie nic poznać kiedy zobaczył że HErmiona całuje się z Theo, a właściwie on ją całuje. Może był taki zadowolony bo widział, że Theo go zauważył i wtedy rozpoczął pocałunek - co by znaczyło, że boi się konkurencji ze strony Draco.
    Rozmowa Draco i Lavender - myślałam, że padnę ze śmiechu, sarkazm Hermiony nie zna granic, jej wyobraźnia także:P Płytkość i przewidywalność Lav również :D
    Ernie, biedny Ernie, czy mu kiedyś zapomną te namioty? Wątpię :D Przezabawna sytuacja :)Aczkolwiek czy Theo przeprosił Erniego ciekawe.
    Pobyt w lesie Draco i Hermiony naelektryzował mnie, serio, to było tak wyczuwalne jakby się stało obok nich.
    Latanie na miotle, cóż już wiadomo dlaczego tego Hermiona nie lubi - postąpienie Astorii - poniżej krytyki, mogła zabić Hermionę. Czy to by coś zmieniło, zwiększyło jej szanse u Draco? Nie. Czy ma szanse wylecieć ze szkoły - oh mam taką nadzieję <3 Upadek Hermiony nieeeeee, niczym rycerz na ... miotle ukaże się Draco cały lśniący i uratuje damę swego serca <3

    OdpowiedzUsuń