Poniedziałkowe śniadanie rozpoczęło się od dramatycznej zapowiedzi. McGonagall wstała ze swojego przypominającego tron krzesła, a wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali uczniowie natychmiast ucichli. Hermiona spojrzała przez stół na Ginny, która skinęła głową.
— Mam ważne ogłoszenie dotyczące jednego z naszych najbardziej cenionych uczniów — zaczęła dyrektorka. — Ronald Weasley zdecydował się opuścić Hogwart i objąć partnerstwo wraz ze swoim starszym bratem, George’em, w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Nie mam żadnych wątpliwości, że obaj panowie nadal będą odnosić wielkie sukcesy w swojej działalności.
Wśród uczniów pojawiły się pomruki, a spora ilość z nich spojrzała na Hermionę i Ginny, które kiwały głowami z uśmiechem.
— Nie jestem w stanie wystarczająco określić długu, jaki ta szkoła ma wobec pana Weasleya. Był odważnym i lojalnym uczniem Hogwartu, godnym naszego szacunku. Żałuję, że nie był w stanie pożegnać się z wami osobiście, ale po wydarzeniach z początku roku uznał, że rodzina bardziej go potrzebuje. — Uniosła swój puchar. — Chciałabym, żebyśmy wszyscy zebrali się, by wznieść toast za pana Ronalda Weasleya.
Hermiona natychmiast wstała, a cały stół Gryffindoru podążył za nią, tak jak Krukoni i Puchoni. Ginny spojrzała znacząco na Blaise’a, który wstał razem z Teo, a za nimi podążyła reszta stołu Slytherinu. Nawet Malfoy wstał, zerkając na Hermionę.
Po tym, jak znowu usiedli, poczuła smutek. Jednak niewątpliwym pocieszeniem było dla niej wspomnienie Rona tak radosnego i zrelaksowanego jak wczoraj na Pokątnej. Wyjęła pióro, żeby zaktualizować plan dnia, ale ono nagle zadrżało jej w dłoni. O nie…
— Uczuuuuuucia… nic więcej niż uczucia… — zaśpiewało pióro.
Ginny odwróciła się ku Hermionie.
— Czy to…
— Próbuję zapomnieć miłość mą…
Reszta stołu spojrzała nerwowo na Hermionę, ale ta tylko uśmiechnęła się do nucącego pióra. O tak, to był zdecydowanie trafny wybór.
***
Po raz pierwszy w życiu poważnie rozważała opuszczenie zajęć. Wszystko było lepsze niż siedzenie przy jednym stole z Malfoyem i Lavender. Ale potem pomyślała, jak rozczarowani byliby jej rodzice, gdyby wiedzieli, że olała swoją edukację tylko dlatego, że jej współlokatorka przeleciała byłego śmierciożercę, którego Hermiona wcześniej szantażowała, przeklinała i całowała. Praktycznie słyszała w głowie swoją matkę: Kochanie, te rozbite okna i biżuteria brzmią dla mnie jak wymówka. Nie należy obawiać się sukcesu.
Wkroczyła więc do sali eliksirów z wysoko uniesioną głową, aby ujrzeć Malfoya, który bez najmniejszego wstydu ustawił już kociołek. Obrzydliwe. Posłała swojemu partnerowi chłodne spojrzenie, na jakie zasługiwał, po czym usiadła. Lavender przybyła i spojrzała nerwowo na Malfoya, który zerknął na nią ze swoją zwykłą znudzoną obojętnością. Hermiona pilnie obserwowała ich oboje, miażdżąc róg gruborożca na pył. Obrzydliwe. Absolutnie obrzydliwe. Im bardziej stawała się wściekła, tym bardziej zadowolony był wyraz twarzy Lavender, która pod koniec lekcji jak zwykle gruchała do Malfoya. Ten od czasu do czasu rzucał Hermionie ostre spojrzenia, ale jeśli miał na ten temat jakieś przemyślenia, to rozsądnie zachowywał je dla siebie.
Cały tydzień po wyjeździe Rona upłynął pod znakiem stałego, ulewnego deszczu, który zdawał się gnębić cały zamek. Do tego Malfoy darzył Hermionę jedynie swoją mroczną, ponurą obecnością, co bez końca ją irytowało. Na co on, na Godryka, mógł narzekać? Żył w istnym czystokrwistym raju, wraz ze swoją czystokrwistą narzeczoną i czystokrwistą kochanką. Potrzebował tylko laski niczym jego ojciec i jednego z tych arystokratycznych psów.
Zagłębiała się więc w nauce dla czystej rozrywki. Teo również okazał się przydatnym rozproszeniem. Był całkiem niezły w zwabianiu jej do zamkowych wnęk i zakamarków, aby skraść jej tam kilka pocałunków, jednak nigdy nie pozwalała, aby sprawy zaszły za daleko. Aż do piątkowego popołudnia po zajęciach.
— Zaczynam myśleć, że tak naprawdę wcale mnie nie lubisz, Hermiono — mruknął Teo do jej ucha. Dziś znalazł im schowek przy korytarzu prowadzącym do podziemi. Duża przestrzeń była wypełniona namiotami, sznurami świateł i składanymi, drewnianymi stołami na imprezy plenerowe.
— Och, bardzo cię lubię — powiedziała, wyciągając jego rękę spod swojej spódnicy. Siedziała na stole piknikowym, a chłopak stał między jej nogami, z rękami na jej biodrach. Stosy pudeł i rozmaitych rupieci przypominały jej mugolską chatę Artura Weasleya, o czym uparcie próbowała nie myśleć.
— Nie wierzę ci. — Głos Teodora przybrał ten głęboki ton. — Przekonaj mnie.
— Sporządziłam listę wszystkich twoich atrybutów w moim SUPLE, uszeregowałam je nawet według priorytetów — odparła radośnie. — Mogę ci ją przeczytać, jeśli chcesz.
Teo cofnął dłonie i spojrzał na nią surowo. Podobnie jak Hermiona zrzucił z siebie szatę, krawat i sweter, a ze swoimi rozczochranymi, czarnymi włosami i głębokim spojrzeniem, kompletnie nie wyglądał jak uczeń. Górne guziki jego koszuli były rozpięte, odsłaniając ciemne włosy na piersi. Hermiona przełknęła ślinę, ale nie odwróciła wzroku.
— Zgaduję, że cechy takie jak taktowny, uprzejmy, grzeczny i uroczy pojawiły się na tej twojej liście — powiedział.
Skinęła głową.
— I zorganizowany. Dobrze idzie ci podążanie za moimi planami nauki.
— Ach, słowa, które każdy mężczyzna pragnie usłyszeć. Zastanawiam się… — mruknął, wplatając dłoń w jej loki i delikatnie odchylając jej głowę — Czy spodobałoby ci się, gdybym był trochę mniej… grzeczny.
Oddech Hermiony przyspieszył i zarumieniła się, zdając sobie sprawę, że się zdradziła. Ona i Teo skrzyżowali spojrzenia, zanim zacisnął dłoń w jej włosach. Jego pocałunki stały się bardziej szorstkie, zanim drugą dłonią zaczął szarpać za jej koszulę. Już przyciskał ją do ściany i cała sytuacja mogłaby posunąć się znacznie dalej, gdyby nie Ernie Macmillan, który otworzył z hukiem drzwi.
— Hermiona! — powiedział ochryple Ernie, a jego uszy poczerwieniały.
Teo oszczędził Erniemu najmniejszego spojrzenia, ani drgnąc.
— Czy to, po co tu jesteś, może poczekać, Macmillan? — powiedział chłodno.
— Czy to Malfoy? — Podskoczyła, prawie uderzając Teo w głowę. — Czy Kingsley znowu tu jest? — zapytała, a Teo jęknął cicho.
— Co? Nie — powiedział Ernie. — Jestem tutaj, aby dokonać inwentaryzacji sprzętu przed Halloween. Powiedziałem prefektom, żeby to zrobili, ale…
— Czy zorganizowałeś komitet zarządzający festiwalem? — Hermiona odsunęła się od Teodora i zwróciła w stronę Erniego, machając palcem. — Nigdzie nie dojdziesz, dopóki nie pociągniesz ludzi do odpowiedzialności… Ernie, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Cała twarz Erniego była teraz ceglastoczerwona, podobnie jak jego uszy. Hermiona spojrzała w dół, jej koszula była całkowicie rozpięta. Rumieniąc się, zapięła ją, zaciskając kolana…
— W porządku, Macmillan — powiedział Teo, chichocząc. — Ja też nie słuchałem. — Spojrzał na Erniego z wyższością. — Może powinieneś zadbać o swój własny namiot, zanim zaczniesz liczyć te tutaj.
— Teo! — skarciła go. Ernie uciekł z pomieszczenia, całkowicie upokorzony.
Teo przyciągnął Hermionę do siebie, otaczając ją piżmową wonią swojej wody kolońskiej.
— Jestem pod wrażeniem — powiedziała.
— Jeszcze nawet nie zacząłem — mruknął.
— Nie obchodzi cię, że Ernie zobaczył trochę za dużo? Myślałam, że Ślizgoni bywają raczej zazdrośni. — Prawie zadrżała na myśl o prawdopodobnej reakcji Malfoya w takiej sytuacji.
Teo podniósł głowę i parsknął.
— Zazdrosny? O Puchona? Ledwie. To tak jakbym miał być zazdrosny o Justina Fiut-Fufleja. — Pociągnął za ramiączko jej stanika. — Czy nałożyłaś na to zaklęcie klejące?
Miała także inne elementy garderoby, które Teo uznałby za „niepraktyczne”. Hermionie podobała się wynikająca z tego sprzeczka, ale wejście Erniego raczej zepsuło cały nastrój. Puchon widział jej stanik. Fuj. Los najwidoczniej zdecydował się zupełnie jej nie sprzyjać, ponieważ kiedy wyszła ze składzika z podążającym za nią lekko niezadowolonym Teodorem, wpadła prosto na Astorię Greengrass.
Hermiona nie była tym faktem zachwycona. Miała już zalecaną dzienną porcję Astorii na zielarstwie, gdzie atmosfera panująca przy ich stole była na tyle zimna, że ich mrugoziele niemal pokryło się szronem. Dosłownie. Cholerna magia przypadku.
— Teodorze — powiedziała Astoria, wyciągając sylaby, tak jak zrobiła to z „Draco” na kolacji w Klubie Ślimaka. Miała na sobie koszulkę kapitana drużyny, a w dłoni trzymała miotłę. Najwyraźniej wracała z popołudniowego treningu quidditcha. Jednak mimo wiatru i deszczu szalejących na zewnątrz, Astoria wyglądała boleśnie schludnie, a końce jej długiego, złotego warkocza tylko lekko kręciły się od wilgoci. Ostentacyjnie otrzepała rękaw w miejscu, w którym zetknęła się z Hermioną.
— Astorio — powiedział krótko Teo.
Ślizgonka zlustrowała go od góry do dołu, po czym przeciągnęła wzrok między wymiętym ubraniem Hermiony a wciąż uchylonymi drzwiami do schowka. Hermiona zarumieniła się. Włosy i ubranie Teodora wyglądały oczywiście bez zarzutu.
— Wydajesz się spięty, Teodorze — powiedziała Astoria z uśmiechem. — Niezadowolony. — Znów skierowała wzrok na Hermionę. — Taki smutny.
— Astorio — powtórzył Teo z ostrzeżeniem w głosie. Palce Hermiony drgnęły w poszukiwaniu różdżki.
Kocie spojrzenie blondynki stało się jeszcze intensywniejsze.
— Może tak jest lepiej, Teeeodorze — ciągnęła. — Nie chciałbyś zepsuć swojego… apetytu. — Uśmiechnęła się do Hermiony.
— Astorio, prosiłem cię o… — Malfoy wkroczył na korytarz, również ubrany w koszulkę do quidditcha, z miotłą w dłoni. Zatrzymał się, widząc ich troje, zanim zwrócił swoje zabójcze, ostre spojrzenie ku Teo, który posłał mu uśmiech.
— Zobacz, co znalazłam, Draco — powiedziała Astoria. — I to przed samym schowkiem.
— Liczyliśmy stany sprzętu na Halloween — wypaliła Hermiona. — Stoły i składane krzesła, świece i…
Zamknij się, krzyczał jej umysł. Zamknij się!
— I namioty — wtrącił Teo. — Tyle namiotów.
— I kociołki do łowienia jabłek — dodała Hermiona. — Nigdy nie można mieć zbyt wielu kociołków!
Zamknij się z tymi kotłami! Brzmisz jak Percy!
— Draco i ja idziemy do pokoju wspólnego na grzane wino przed kolacją. Proszę, dołączcie do nas — powiedziała Astoria do Teo, jakby Hermiona nie istniała.
— Dziękuję, Astorio — powiedział gładko Teo. — Ale nie sądzę, żebyśmy w pełni skończyli z Hermioną nasze zadanie. — Odwrócił się do Gryfonki z uśmiechem. — Nadal nie policzyliśmy pudeł bezcielesnych rąk.
Malfoy jeszcze mocniej zacisnął dłoń na miotle, a Hermiona przygryzła wargę, zastanawiając się, co zrobić. Pomimo komentarza Astorii, nie zamierzała wślizgiwać się z powrotem do schowka wraz z Teodorem. I na pewno nie zamierzała pójść do pokoju wspólnego Slytherinu. Ślizgoni to tacy manipulanci… Wreszcie przywołała jedyną wymówkę, która nigdy jej nie zawiodła.
— Muszę iść do biblioteki — oznajmiła Hermiona.
Astoria spojrzała na nią z płonącą pogardą. Malfoy uniósł brew.
— Biblioteka? — powtórzył Teo. — Teraz?
— Mam wypracowanie z astronomii — powiedziała. — Niektóre dane można odczytać tylko wtedy, gdy Wenus i Merkury są nad horyzontem.
Wyciągnęła plan nauki z kieszeni spódnicy (zawsze nosiła mały zwój, nie wiedząc, kiedy nadejdzie natchnienie), rozwinęła go i szybko przejrzała.
— Tak — skwitowała zdecydowanie. — Ukończenie tego eseju dziś wieczorem daje mi więcej czasu na PORNO.
Schowała zwój do kieszeni i spokojnie spojrzała na Ślizgonów. Astoria patrzyła na nią zmieszana, z lekko otwartymi ustami, a Malfoy zdawał się powstrzymywać chichot.
— A więc dziękuję za zaproszenie, Greengrass, ale musimy odmówić — powiedziała swoim najgorętszym tonem i odeszła, nie oglądając się za siebie. Teo nie miał innego wyboru, niż podążyć za nią.
— Dobrze rozegrane, Hermiono — mruknął, gdy wspinali się po schodach na pierwsze piętro. — Sprytnie to wymyśliłaś. A teraz może chodźmy za ten interesujący gobelin z Everardem Złym w…
— O nie, mówiłam poważnie — odparła, nie dając się zwabić do kolejnego punktu schadzek. — Nigdy nie kłamię na temat biblioteki. Naprawdę istnieją zwoje astronomiczne, które można czytać tylko przy konkretnym ułożeniu gwiazd. — Zatrzymała się na korytarzu prowadzącym do biblioteki. — Rozumiem, jeśli wolisz popijać grzane wino z Astorią — powiedziała w pełni poważnie. W każdym razie lepiej żeby był to on, niż ja.
Teo jęknął i przeczesał ręką włosy, mierzwiąc je podobnie do sposobu, w jaki miał w zwyczaju robić to Harry.
— I patrzeć, jak Astoria mizdrzy się do Księcia Slytherinu? — Rozszerzył oczy. — Draaay-cooh.
Hermiona uśmiechnęła się.
— A więc prowadź — powiedział Teo, machając dłonią. — Oczywiście nadal jestem troskliwy, grzeczny i taktowny.
***
Niebo przejaśniło się chwilowo w sobotnią noc, odsłaniając gwieździste, czyste niebo oświetlone pełnią księżyca. Nie mogąc znieść kolejnej minuty w zamku, Hermiona poprosiła Teodora, żeby spotkał się z nią przy boisku do quidditcha, gdy tylko zdoła wymigać się od kolejnego pretensjonalnego koktajl party w salonie Slytherinu. Schowała do torby jeszcze trzy zwoje astronomiczne, które można było odczytać do połowy października. Nie mogła się doczekać, aby na nie spojrzeć. Zastanawiała się, czy Firenzo mógłby pomóc jej w śledzeniu konstelacji, czy po prostu napomknąłby, że „Mars jest dziś jasny”, albo zaczął pleść jakieś wróżbiarskie bzdury.
Prawie nie potrzebowała światła, tak jasno świecił księżyc. Jednak dla bezpieczeństwa i tak oświetliła drogę różdżką.
Wybrała ławkę wysoko na trybunach Hufflepuffu, gdzie po prostu siedziała przez chwilę, ciesząc się ciszą i samotnością. Jej czerwono-złota dzianinowa czapka naciągnięta była mocno na głowę, a szalik ciasno oplatał szyję. Potem Hermiona w końcu rozwinęła zwój Cygnusa i rozłożyła go na kolanach. Maleńkie, atramentowe gwiazdki błysnęły niemal natychmiast, przesuwając się po pergaminie i przypominając jej o małych, falujących runach w Kodeksie Malfoya. Łabędź Cygnusa obracał się powoli na zwoju i tak, był tam też jego sąsiad, konstelacja Smoka, ogromna, z jasnożółtym okiem. Bardzo wyraźna i wzorzysta.
Dostrzegając jakiś ruch kątem oka, podniosła wzrok i dostrzegła znajomą sylwetkę na miotle na tle wielkiego księżyca. O wilku mowa. Ten obraz był taki banalny. Brakowało mu tylko spiczastego kapelusza. Obserwowała ruchy lotnika z lekkim uśmiechem. Szkoda, że wszystkie ich interakcje nie mogły być tak ciche, gdy tkwili oddaleni od siebie o co najmniej pięćset stóp.
Jednak jej uśmiech zniknął całkowicie, gdy postać zmieniła tor lotu, kierując prosto w jej stronę. Ledwo powstrzymała się od krzyku, gdy czarny kształt zawisł obok.
— Granger? — zapytał Malfoy.
Wisiał w powietrzu przed nią, światło księżyca oświetlało jego oczy i włosy, rysując cienie wzdłuż ostrych linii nosa i szczęki. Z włosami potarganymi przez wiatr wyglądał niemal jak wtedy w szpitalu.
— Tylko ty mogłabyś siedzieć tu i robić zadania domowe w ciemności — zadrwił. Hermiona nie odpowiedziała. Po prostu patrzyli na siebie przez chwilę, nie wiedząc, co więcej powiedzieć. Jedynym otaczającym ich dźwiękiem był wiatr szumiący na trybunach i trzaskający flagami.
— Więc Łasic odszedł — powiedział w końcu Malfoy. — Dlatego ostatnio spędzałaś z nim tyle czasu.
— Tak.
— Nie powiedziałaś mi o tym.
— To nie był mój sekret, abym mogła go zdradzić, a już na pewno nie tobie. Nie jestem ci nic winna.
Jego oczy błyszczały.
— Jesteś zła na mnie. Znowu.
— Cóż za spostrzegawczość.
— Dlaczego, kurwa, teraz? — zażądał.
Spuściła wzrok, nie chcąc patrzeć mu w oczy. Mówił do niej i… dlaczego to było takie straszne? Z tego co wiedziała, Malfoy i Astoria wręcz łamali meble każdej upojnej nocy. Dlaczego wyobrażanie sobie go z nią było takie…
— Nawet jej nie lubisz — powiedziała, zaciskając dłonie na zwojach.
— Kogo nie lubię?
— Myślisz, że jest niczym, że nie jest warta twojej uwagi. Ledwo ją tolerujesz. A jednak nadal…
— Granger. — Głos Malfoya był napięty. — Granger, byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś mówiła z sensem.
Zerwała się na równe nogi, a zwoje spadły jej z kolan.
— Dobra — syknęła. — Chcesz to zrobić teraz? No to zrobimy to teraz. Pieprzyłeś ją. Pieprzyłeś Lavender Brown. I najwyraźniej przeleciałeś ją tak dobrze, że…
— C-co? — Malfoy prawie spadł z miotły. — Brown? Oszalałaś?!
— Nawet nie próbuj temu zaprzeczać — warknęła. — Lavender powiedziała mi w zeszłą sobotę. Te twoje wiedźmy naprawdę lubią się przechwalać…
— A ty w to uwierzyłaś? — Zmrużył na nią oczy. — Oczywiście że uwierzyłaś. Jestem zdolny do wszystkiego, prawda, Granger? Najwyraźniej nie ma głębin, na które bym nie wpłynął.
Jednym płynnym ruchem zeskoczył ze swojej miotły na najbliższą ławkę, a na jego twarzy pojawiły się groźne cienie. Zszedł do rzędu Hermiony, a ta zesztywniała, opierając się chęci cofnięcia o kilka kroków.
— Popatrzmy, kto tu tyle wie — powiedział miękkim, ale chłodnym tonem. — Powiedz mi, ile innych szmat przeleciałem, dobrowolnie czy też nie? — Jego ręce znalazły się na jej ramionach, ściskając materiał wełnianego płaszcza. — Widziałem podczas wojny wiele rzeczy. — Nie mogła oderwać wzroku od tych śmiercionośnych oczu. — Jestem złym człowiekiem, pamiętasz?
Odetchnęła gwałtownie.
— N-nie bądź głupi. Nie myślę, że…
— Nie myślisz, wiesz, Granger? — Przyciągnął ją bliżej. — Powiedz mi, co takiego zrobiłem — szepnął, a jego oddech był gorący przy jej uchu. — Różdżki i noże nie były jedyną bronią w Dworze Malfoyów.
Serce waliło Hermionie w piersi. Nie mogła się ruszyć. Po chwili Malfoy puścił ją i cofnął się, wykrzywiając usta.
— Jesteś nieznośna i tak niewiele wiesz — powiedział. Wyciągnął różdżkę i wycelował w swoją miotłę, wciąż unoszącą się w pobliżu.
Ten ruch zmusił Hermionę do działania. Wyciągnęła własną różdżkę, rzucając szybko Colloshoo, by przykleić stopy Malfoya do trybun. Próbował się poruszyć, a na jego twarzy malowała się furia.
— Granger!
— Expelliarmus! — krzyknęła, łapiąc jego różdżkę.
Dzwonek naprawdę miała rację co do nieprzewidywalnych zaklęć. Hermiona cofnęła się, zatrzymując poza jego zasięgiem.
— Wy, Ślizgoni — parsknęła. — Tacy dramatyczni. — Włożyła ich różdżki do kieszeni.
— Oddaj mi moją różdżkę, Granger — wysyczał przez zaciśnięte zęby.
— Nie, dopóki się nie uspokoisz — odparła. — Oczywiście, że nie jesteś jakimś psycholem robiącym… no wiesz… — Groźnie machnęła rękami. — Te rzeczy.
Malfoy spojrzał na nią gniewnie.
— Dlaczego nie? Myślałaś, że mógłbym…
— Och, no weź — warknęła. — Powiedzmy, że Cormac podszedłby do ciebie w sobotę wieczorem i powiedział „Hej, Malfoy, Hermiona to gorąca laska i pozwól, że opowiem ci o naszym seksie oralnym”. Przypuszczam, że powiedziałbyś „McLaggen, trudno mi uwierzyć, że Granger mogłaby to zrobić. Dlaczego nie przeprowadzimy na ten temat miłej, spokojnej pogawędki, podczas której opowiesz o swoich doznaniach”. Naprawdę?
Malfoy wydawał się tym zaskoczony.
— Seks oralny?
— Tak, powiedziano mi, że nie będę żyć naprawdę, jeśli nie będę miała twojej blond głowy między nogami. — Zarumieniła się. Nie mogła przestać cytować tego okropnego wersetu.
Malfoy wyglądał na zbolałego.
— Z nią? Nie mogę sobie nawet wyobrazić… — urwał i skrzywił się. — O nie, właśnie to zrobiłem.
Hermiona uśmiechnęła się do niego, rozbawiona.
— Najwyraźniej było bardzo gorąco.
— Przysięgam na Salazara, Granger, jeśli nie uwolnisz mnie…
— Hermiona? — Teo wspinał się po trybunach szybkim krokiem, trzymając różdżkę niczym pochodnię, a czarny płaszcz powiewał za nim. Hermiona szybko uwolniła stopy Malfoya i wręczyła mu różdżkę.
— Ooooch, spójrzcie, Granger ma nowego Łasica — zadrwił blondyn, kiedy dotarł do nich Teodor.
Ten tylko się uśmiechnął.
— Prawie. Wyglądasz na trochę zaniepokojonego, Draco. — Otoczył ramieniem talię Hermiony.
Malfoy zszedł kilka ławek niżej i wezwał swoją miotłę.
— Poczekaj, aż odlecę, zanim zaczniesz ją obłapiać — wycedził.
— Jakbyś sam jej teraz nie obłapiał. Nie myśl, że nic nie widziałem. — Lodowaty ton Teodora sprawił, że Hermionę przeszył dreszcz. — Wy, Malfoyowie, zawsze łapiecie, co tylko zechcecie.
— Teo, to nie było tak — powiedziała. — To… — urwała, niezdolna do sklecenia wyjaśnienia, które nie brzmiałoby kompletnie irracjonalnie.
Teo puścił ją i zszedł na dół, by dołączyć do Malfoya, który z łatwością utrzymywał równowagę na drugim końcu chwiejnej ławki, ściskając w dłoni miotłę. Ślizgoni byli tak dobrze skoordynowani. Płaszcz Teo zafalował przy nagłym podmuchu wiatru, a trzaskająca ciemna moc magii przylgnęła do obu czarodziejów.
— Niszczysz wszystko, czego dotkniesz, Draco — ciągnął Teo. Jego zielone oczy świeciły niczym u kota. — Trzymaj się od niej z daleka.
— Albo co? Wracaj do swojej babuni, mały Teodorku — zadrwił Malfoy. — Nie próbuj igrać z dużymi chłopcami i dziewczynkami.
— Teo, proszę, pozwól mi wyjaśnić. — Hermiona wdrapała się na nieco wyższą ławkę z całkowitym brakiem gracji. — Widzisz, szykowałam się z tobą do obiadu, a Lavender powiedziała, że Malfoy ją przeleciał…
— Myślisz, że będzie zachwycona twoimi gierkami? — Malfoy kontynuował, jakby Hermiona nigdy się nie odezwała. Podszedł bliżej Teodora.— Jest Gryfonką, będzie żądać wszystkiego: serca, umysłu, ciała. Możesz jej to dać?
Uśmiech Teodora lśnił bielą w świetle księżyca.
— Tak, dam jej to.
— Wiem, że nie powinnam była jej wierzyć — ciągnęła Hermiona, tylko na wpół nasłuchując ich własnej słownej przepychanki. Musiał być sposób, żeby to wyjaśnić. Może mogłaby stworzyć oś czasu. — Ale Lavender powiedziała, że nie żyłam… no cóż, nieważne… a ja… Malfoy, co ty robisz? PRZESTAŃ!
Malfoy wbił trzonek swojej miotły w szczękę Teodora, a drugie boczne dźgnięcie w żebra zrzuciło czarnowłosego czarodzieja z ławki. Malfoy zerknął na Hermionę z miotłą w dłoni.
— Granger, nie…
— Everte Statum! — rozbrzmiał głos Teo, a czerwona błyskawica wystrzeliła w górę, oświetlając trybuny. Zaklęcie mające na celu odrzucenie przeciwnika minęło Malfoya zaledwie o kilka cali.
— PRZESTAŃCIE! — krzyknęła i wyciągnęła własną różdżkę. — Co z wami nie tak…
— Expelliarmus! — warknął Malfoy, odbierając jej różdżkę i chowając ją pod płaszcz. Wycofał się płynnie, wciąż trzymając miotłę, zanim zniknął w cieniu pomalowanej na żółto ściany.
Niezrażona ruszyła za nim, potykając się i upadając na jedno kolano. Malfoy wyłonił się z cienia, spoglądając na nią, a Teo nagle pojawił się ponownie i rzucił zaklęcie żądlące w blond czarodzieja. Malfoy chrząknął z bólu i uniósł różdżkę.
— Tarantallegra! — warknął.
Biała iskra z różdżki oświetliła twarz Malfoya niczym błyskawica, a Hermiona na moment wróciła myślami do Departamentu Tajemnic, gdzie w przyćmionym świetle uskakiwała przed zaklęciami śmierciożerców. Przypomniała sobie masywną postać Ignatiusa Notta, jego ogromną dłoń na ramieniu Harry’ego, płynny przepływ magii z jej różdżki, zerwaną maskę mężczyzny i jego zielone oczy – tak jak u Teo – rozszerzone, gdy go ogłuszyła i upadł wśród przewracających się półek z proroctwami.
Zamarła, wciąż klęcząc, zagubiona we wspomnieniach, nawet gdy tańcząca klątwa Malfoya uderzyła bezpośrednio w Teodora. Ból wywołany zaklęciem żądlącym musiał jednak osłabić jego czar, ponieważ Teo uniósł się raczej lekkim stepowaniem niż szybkim i szalonym pląsem. Teodor mógł nadal używać swojej różdżki, więc pobliski maszt oderwał się od stojaków i poleciał w stronę Malfoya. Jasnowłosy czarodziej wrzasnął „Incendio!”, podpalając flagę w kuli ognia, zanim rzucił na przeciwnika Petrificus Totalus. Teo z łoskotem upadł między dwie ławki, a trybuny znów pogrążyły się w ciszy.
Hermiona zerwała się na równe nogi i podbiegła do Malfoya, wpychając go z powrotem w cień pod ścianą. Słyszała, jak chłopak dyszy, usiłując złapać oddech, a jego miotła uderza w drewnianą podłogę trybun.
— Postradałeś zmysły? — syknęła na niego. — Oddaj mi moją różdżkę! — Zaczęła grzebać w jego kieszeniach, a kiedy to nic nie dało, rozpięła jego płaszcz, starając nie rozpraszać się nagłym uderzeniem woni jego wody kolońskiej i ciepłem twardych mięśni pod palcami. Była o kilka cali od dania mu z pięści w nos, tak jak na trzecim roku.
— Ał! — jęknął, krzywiąc się, gdy Hermiona wyrwała mu jego różdżkę z dłoni. — Accio różdżka. — Złapała swoją różdżkę i cofnęła się.
Malfoy ruszył za nią, krzywiąc się zaciekle. Jego opuchnięte lewe ramię naprężyło rękaw płaszcza.
— Oddaj mi…
— Nie zasługujesz na różdżkę. Nie po tym, co właśnie widziałam — warknęła. — Ty i Teo możecie je jutro odzyskać. Jak mogłeś go tak zaatakować?
— Nie słyszałaś, co on…
— Nie obchodzi mnie, co powiedział, bo cokolwiek to było, powiedział to tylko po to, żeby się na tobie odgryźć.
— Jest już po ciszy nocnej, jak mam wrócić do lochów bez…
— Nie obchodzi mnie to. Accio zwoje astronomiczne. — Zwoje podleciały do jej dłoni, zanim wezwała również swoją torbę i włożyła je do środka.
— Przynajmniej ulecz moje…
— Zapomnij.
— Nie mogę uwierzyć, że mnie za to obwiniasz — powiedział ponuro, opierając się o maszt.
— Uwierz — powiedziała. — Jesteś tym, który nie umiał utrzymać nerwów na wodzy i zaczął ten cały cyrk. Gratulacje, teraz Teo myśli, że byłeś …
Hermiona przestała mówić, gdy do jej uszu dotarł bełkot głosów. Na dole trybun zebrały się ciemne postacie – najprawdopodobniej nauczyciele – badając pochodzenie błysków i hałasu. Szczerze mówiąc, spodziewała się szybszej reakcji. Czyżby nie nauczyli się niczego z wojny? Personel najwyraźniej potrzebował dodatkowego szkolenia.
— Nie możesz mnie tu zostawić bez różdżki! — zaprotestował Malfoy.
— A jednak to zrobię! — Hermiona zeszła po trybunach, aby odebrać różdżkę Teodorowi i ściągnąć z niego klątwę Petrificus Totalus. Teo przyjął wieści o byciu pozostawianym bez różdżki i nieuleczonym nie lepiej niż Malfoy.
— Ale kochanie, nie możesz mówić poważnie — powiedział rozsądnie Teo, siadając na ławce, nieco ogłuszony, z opuchniętą szczęką i wciąż drżącymi nogami. Malfoy stał w pobliżu, wciąż wpatrzony w nią, ściskając swoje ramię, które było teraz dwa razy większe niż zwykle.
— Mówię bardzo poważnie — odparła, cofając się. — Mam nadzieję, że oboje dostaniecie szlabany aż do wiosny! — Rzuciła na siebie zaklęcie kameleona, czyniące ją prawie niewidzialną, po czym wymknęła się spomiędzy dwójki kłócących się teraz czarodziejów.
— Teo, zniszczę cię, kurwa, kiedy tylko odzyskam różdżkę …
— Nie potrzebuję różdżki, żeby złamać ci każdą kość…
Dzieci, absolutne dzieci, pomyślała Hermiona, prześlizgując się niezauważona obok Hagrida i dwóch innych profesorów, po czym wróciła do zamku. Może powinna była posłuchać Rona; od zawsze uważał, że spędzanie czasu ze Ślizgonami nie przynosi niczego dobrego.
No w końcu jakaś rozmową między Draco a Hermioną tak dawno jej nie było i mi brakowało. 😂 walka chłopców trochę mnie zaskoczyła ale dobrze zrobiła zabierając im różdżki 😎
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. 😙
Oj drama masakra. Chociaż tyle dobrze że z tą Lavender to kłamstwo . Ale ten Nott mnie wnerwia... MAM nadziej że zaraz zniknie? Niech od odczepi się . To trochę dziwne że Hermiona tak często mysli o Draco
OdpowiedzUsuńAh! Cudowny rozdział! Generalnie nie jestem fanką dramy, ale tutaj tak ładnie wszystko się ze sobą łączy. :)
OdpowiedzUsuńOd podkurwionej Hermiony już na lekcji eliksirów do walki samców alfa na trybunach Hufflepuffu. :D
I ten Ernie. 😅😅 Pojawia się wszędzie gdzie nie trzeba. Kurtuazją Theo widzę powoli się kończy i jak każdy facet chce już skonsumować swój związek.
Kłótnia Hermioby i Draco była wspaniała! Ani przez chwilę nie uwierzylam, że puka Brown. Trochę nie zrozumiałam tego zdania z Draco, Astoria i meblami. W sensie, że krążą też plotki o nich i ich "aktywności"?
Dużo pięknych zdań pojawiło się w dzisiejszym rozdziale.
A ty w to uwierzyłaś? - Oczy Malfoya zwęziły się. - Oczywiście że uwierzyłaś. Jestem zdolny do wszystkiego, prawda Granger? Najwyraźniej nie ma głębin, w które bym nie wpłynął.
To chyba mój ulubiony fragment. Mam przed oczami jego oczy i tak gorzko rozczarowany głos.
Tak bardzo czekam na więcej!
Smacznego i weny do pracy.
Ania :)
Po pierwsze dzięki Macmillan. .. Ten Theo to niech trzyma łapy przy sobie... pytanie mam za ile Hermiona każe Theo się odczepic. Ma chyba źle wspomnienia z jego ojcem....on jako chłopak zamiast być wkurzony że ktoś widział jego dziewczynę to nic z tego sobie nie robi
OdpowiedzUsuńJa na początku proszę o spoilery i oczywiście liczę że szybko pojawi się kolejny rozdział:)
OdpowiedzUsuńJa myślę nie mam nadzieję że to Hermiona zobaczy jak to jest na prawdę żyć A nie ta pieprzona Lavender 😘😍 ma nadzieję że będzie więcej dramione w następnych rozdziałach
OdpowiedzUsuńTen cytat z Draco - Ooooch, spójrz, Granger ma nowego Łasica. - zadrwił blondyn, gdy dotarł do nich Theo. Wygrywa ��
OdpowiedzUsuńNiech Theo się odczepi no już mnie denerwuje niech się Lavender zajmie.
On już się zmienia nie jest taki miły.. do tego jego teksty.... i oczywiście więcej dramione
Wow! Ale ze co tu się przed chwilą odborsukowało?! Jezu serio myślałam, że za chwile się pozabijają normalnie. Cholerne głupki. Co to miał być za pokaz siły bo tego nie rozumiem... Jeden głupszy od drugiego, naprawdę zachowanie godne dzieci z podstawówki. Myślałam, że Theo ma więcej ogłady i spokoju, że się nie da sprowokować głupim tekstom Draco. Naprawdę jest tak ciężko ze sobą porozmawiać tylko trzeba od razu wyciągać różdżki i się między sobą tłuc. Malfoy kretynie, serio chcesz, żeby Cię ze szkoły wywalili za pojedynkowanie się z innym uczniem po godzinie policyjnej... Myśl człowieku, bo serio nie wiem co chciałeś na tym ugrać. Hermiona będzie tylko bardziej wkurzona. Chociaż Theo też się na pewno oberwie po tym, że dał się sprowokować takim głupim tekstom. Hermiona dobrze zrobiła, że zostawiła ich tam bez różdżek, może się trochę ogarną po tym, ale wątpię zw końcu to cholerni faceci! Scena w schowku mnie rozwaliła, serio spodziewałam się, że dojdzie tam do czegoś więcej bo tak się zapowiadało ale pieprzony Ernie znowu musiał wetknąć swój nochal tam gdzie nie trzeba. No i widział Hermione prawie w negliżu xD Oj coś, że będą się pojawiać rumieńce za każdym razem jak ją spotka. Nie ogarniam Astorii, o co jej chodzi z Theo, do niego też coś ma? Dziwna była ta rozmowa między nimi i coś mi się tu bardzo nie podoba, tylko jeszcze nie wiem co. Draco na pewno musiał być wściekły jak zobaczył skąd i w jakim stanie wychodzą ale dobrze mu tak! Niech się trochę chłopak też ogarnie. No ale najważniejsze jest, że serio Brown sobie ubzdurała jakieś głupoty i nie spała z Malfoyem tak naprawdę. Serio nie rozumiem Hermiony, jak mogła dać się tak głupio podejść i uwierzyć w to, co plecie tą kretynka. Serio Hermiono, spodziewałam się po Tobie, że w takie bzdury serio nie dasz rady uwierzyć i nie dasz się sprowokować.
OdpowiedzUsuńNo cóż, pozostaje nam czekać na konsekwencje tego jak Hermiona zostawiła tych głupków samych.
Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejny rozdział! ❤️
Powiem tak po tym rozdziale to żałuję że Ron odszedł A nie Theo... czy tylko mnie tak wkurza? Dziwny jest... i te jego teksty .... żeby nie okazał się jakimś swirem....
OdpowiedzUsuńDraco dobrze że powiedział że nie spał z Lavender bo mógł chcieć zrobić na złość Hermionie
I o co chodzi z tymi meblami Draco i Astorią. Czy będzie kiedyś moment że to Hermiona odwiedzi pokój Draco i sprawdzi wytrzymałość mebli?
Nasuwają się pytania
OdpowiedzUsuńO co chodzi że Herniona nie myśli racjonalnie i nie zachowuje się tak jeśli chodzi o Draco?
Co ma Astoria do Theo?
Czy Hermiona uwierzy Draco co do spania z Lav?
Jak pozbyć się Theo?
I czy będzie walka Theo Draco?
A tak pozatym rozdzial świetny czekam na wiecej
Ehh trochę zaczyna mnie Hermiona irytować;) wkurza się na Draco A sama w klasie z Teo się bawi �� niech już go kopnie i zabierze się za Draco jak trzeba ;) może taki spoiler ? Kiedy ;)
OdpowiedzUsuńOj to się działo w tym odcinku pojedynek k Hermione... złość Hermiony na Draco. Czy oni a końcu normalnie porozmawiaja? Co jest z Nottem i Astorią...Czy oni nie współpracują?
OdpowiedzUsuńTen rozdział to istna bomba 🤣 Plus dla Hermiony za zabranie im różdżek- dobra kara 🤣 Opowiadanie już się totalnie rozkręciło- tyle akcji, tyle wątków- aż się boję co będzie dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Brawo McGonagall, jak zawsze zachowanie z klasą :) Honor Rona uratowany, godne pożegnanie ze szkołą, zamykające usta wszystkim :) Bardzo, bardzo mi się to podoba. Zresztą, wiele wątków - wydawałoby się - pobocznych i niewymagających "dokończenia" tutaj ma swój finał (tj. są wyjaśnione, doprowadzone do końca), co mi się bardzo podoba, to dodaje prawdziwej głębi opowiadaniu :)
OdpowiedzUsuńNucące pióro to HIT! Chcę takie koniecznie 😂😂😂
Lavender... Trzasnę ją kiedyś w gębę, przysięgam!
"Na co on, na Godryka, mógł narzekać? Przeżywał prawdziwy raj czystej krwi, w Slytherinie, ze swoją narzeczoną czystej krwi i kochanką czystej krwi. Potrzebował tylko laski niczym jego ojciec i jednego z tych arystokratycznych psów." - omajgad, ale się ubawiłam 😂😂😂😂😂😂
Hmmm... Czy ta chata Weasleya nie pojawiła się już wcześniej, w jakiś, hmm, wspomnieniach czy coś? No, ale i mnie wmurowało, niczym biednego Erniego 😂 Jeśli uciekł, upokorzony, to proszę, niech już nic nie będzie o zajmowaniu się jego namiotem 😂😂😂😂
Matko Bosko, co to się odje.ało z Theo i Draco 😂 Jestem tak wstrząśnieta, że nawet nie wiem, jak to skomentować 😂 Dobrze, że ich Hermiona zostawiła samym sobie, faceci to jednak wieczne dzieci ;P
Ach, no i była Astoria, gdzieś po migdaleniu Hermiony i Theo - serio, niech się sama kopnie w ten nadęty tyłek i połknie własny język!
Ściskam :D ;*
Mała.
Co za dzieciaki a już myślałam, że Theo taki dojrzały. Chociaż strasznie mnie irytuje z tym pośpieszaniem Hermiony w wiadomej kwesti... W końcu rozmowa Miony z Draco i oczywiście ktoś musiał im przerwać.
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnej konfornatacji :D bo tytaj trochę mi mało... Chyba zawsze będzie ZA mało
Swoją drogą podoba mi się taka rzeczowa Hermiona! "Nigdy nie kłamię na temat biblioteki" no po prostu padłam, jak wyobraziłam sobie minę Theo xD
Muszę wypisać listę cech mojego lubego w zeszycie, ostatnio straszny leniuch się zrobił... To może jak orzeczyta to cuś zmieni :D
Adirella
Z rozdziału na rozdział rośnie moje uwielbienie co do tej historii. Wszystko jest tu przemyślane od pobocznych wątków, które są prowadzone do końca, do głównego, który cały czas się rozwija. Spodobała mi się początkowa część rozdziału, gdzie McGonagall tak ładnie mówiła o Ronie. Nawet jego mały wybryk z piórem przypadł mi do gustu. Co do dalszych części rozdziału to mogę tylko napisać, ze były boskie. Wewnętrzne rozmowy Hermiony są po prostu kapitalne. Fragment o zdaniu jej mamy o porzuceniu kariery naukowej przez chłopaka. rozłożył mnie na łopatki. Również dalsze zachowanie Hermiony było przekomiczne. Takie unikanie Draco i usilne starania się o wyparcie uczuć co do niego przypomina mi psa ogrodnika. Zwłaszcza, że pierwszym jej pytaniem po zobaczeniu Erniego był właśnie Malfoy. Przez to prawie oplułam ekran monitora wodą. Co do schowka na miotły to fragment o nim był fenomenalny. JTak samo jak tekst o bibliotece. Zdecydowanie wygrywa on wszystko. Samo starcie z Astorią było trochę dziwne. Co do dziwnego zachowania to podpadł mi Nott. Rozumiem, że jest chłopakiem o gorącej krwi, ale jego starcie z Malfoyem zapaliło mi czerwoną lampkę w głowie. Czyżby jego zachowanie mogłoby być czystą, wyrachowaną grą? O tym się jeszcze na pewno przekonamy i mam nadzieję, że będzie to prędzej, niż później ;) Co do jeszcze Malfoya to chłopak się nie popisał. W sumie obaj z Teodorem dali dupy na całej linii. Walki kogutów w nocy to nie najlepszy pomysł i jestem ciekawa czy zostaną za to ukarani, czy jednak uda im się wyjść z tego obronną ręką :) Pozostaje mi teraz tylko czekać na rozwiązanie zagadki w następnym rozdziale i ciche liczenie, że Hermiona pogada w końcu z Draco i oboje pójdą do rozum do głowy ;) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOk, wspaniała drama nie da się ukryć! Właściwie mam problem z tym że jestem mega fanką Draco w tym opowiadaniu ale Theo też jest tu fajnie stworzona postacią. W książkach praktycznie go nie ma więc tym fajniej czyta się jak różne opowiadania go kreują. Tu jest bardzo ciekawy, zobaczymy jak się będzie zachowywał dalej.
OdpowiedzUsuńW końcu też Hermiona powiedziala za co boczy się na Malfoya. Lavender to naprawdę irytująca osóbka.
No i bijatyka na boisku. Sam miód. Dwaj samcy walczacy o samice. Naprawdę ładnie napisane. W dodatku Hermiona zachowała się pierwszorzędnie. Bez faworyzowania rządnego z mężczyzn poprostu odeszla. Kolejny plus dla niej.
Czekam na dzisiejszy rozdział.!
Ale drama rozdział :D Kocham takie ! Hermiona na lekcji eliksirów że nie wywróciła wszystkich kociołków, musiała chyba włożyć w to całą swoją samokontrolę. Natomiast trybuna Hufflepuffu i walka pomiędzy dwoma zakochanymi samcami alfa - to było coś. Jednak dopiero zabranie różdżek przez Hermionę i nawet króciutka wymiana zdań między nimi nawet tak krótka - tęsknię za ich relacją jaka by ona nie była.
OdpowiedzUsuńWłaściwie Draco ma rację, Hermiona będzie wymagała wszystkiego i wszystko będzie musiała dostać. Czy Nott jej to da, nawet teraz wydaje mi się, że jakoś tak to zaufanie jest większe do Draco - moje zaufanie. Hermiona powinna wreszcie jasno określić w rozmowie czego dowiedziała się od Astorii. Dobrze, że chociaż o Lav powiedziała - ale już tłumaczenie się przed Theo - serio Hermiono?
Ernie i jego namiocik nie mogłam przez chwilę czytać dalej, ze śmiechu aż poszły mi łzy.