Hermiona miała nadzieję, że z łatwością znajdzie Ginny, która pomoże jej ubrać się na kolację z Teo. Jednak Ginny nie wróciła do ich dormitorium po swoim spotkaniu z Harrym nad jeziorem. Lavender była kiepskim substytutem, leżąc na łóżku w majtkach oraz koszulce i szydząc z każdego ruchu Hermiony.
— Naprawdę powinnaś się uczyć, Lavender — odparła Hermiona, wyciągając sukienki z szafy. Miała dość tego, że dziewczyna cały czas się na nią gapiła. — Przy obecnym tempie w ogóle nie zdasz Owutemów.
— Mam lepsze rzeczy do roboty — skwitowała Lavender, leniwie się przeciągając. — Nie wszystkie jesteśmy oziębłymi kujonkami.
Hermiona zacisnęła palce na wieszaku, ale nic nie powiedziała, unosząc niebieską, aksamitną sukienkę, którą miała na sobie na kolacji u Slughorna. Teo jeszcze jej w niej nie widział. Lavender patrzyła, jak Hermiona zrzuca z siebie puszysty, różowy szlafrok.
— Nie masz nic innego do roboty? — zapytała Hermiona, unosząc brwi. — Czy nie masz na oku jakiegoś biednego faceta wartego nękania? W Hogwarcie musi być ktoś, kto lubi takie zdesperowane laski jak ty.
— Zdziwiłabyś się — powiedziała złośliwie Lavender, przesuwając palcem od żołądka do gardła.
Hermiona odmówiła sobie dalszych pytań. Prawdopodobnie był to Cormac lub jakiś inny, nie warty jej uwagi, gnojek. Ubrała się szybko i zapięła na szyi szafirowy wisiorek od swoich rodziców. Zrobiła nawet makijaż, choć trochę z nim zwlekała. Nie miała ochoty siłować się z włosami pod okiem Lavender.
W końcu nie miała wyboru; należało albo się teraz uczesać, albo spóźnić na kolację. A jej włosy, oczywiście, wyczuwały to w jakiś sposób (długo podejrzewała, że jej busz jest częściowo świadomy), stając się jeszcze bardziej nieujarzmione i skręcając dziko, bez względu na to, ile Ulizanny w nie wtarła. Starała się zaplatać loki, nawet przy pomocy różdżki, ale im więcej nad nimi pracowała, tym bardziej się puszyły. Szydercze uwagi siedzącej na łóżku i zanoszącej się szyderczym chichotem Lavender z pewnością nie pomagały.
Zarumieniona i zdesperowana Hermiona zrobiła jedyną rzecz, której obiecywał sobie, że pod żadnym pozorem nie zrobi. Podeszła do swojego kufra i wyjęła płaskie, aksamitne pudełko z prezentem od Malfoya. Lavender przestała się śmiać, unosząc wysoko brwi na widok wielkiej spinki i dwóch mniejszych szpilek do włosów.
— Prezent urodzinowy? — zapytała.
— Tak — odparła Hermiona. Przeciągnęła diamentową spinkę przez swoje kręcone loki, jakby był to grzebień. Zamrugała ze zdumienia, gdy spinka pozostawiła po sobie delikatne fale. Skręciła je i z łatwością upięła, a następnie dołożyła do niej dwie mniejsze szpilki. Diamenty wyróżniały się wyraźnie na jej wygładzonych, ciemnych lokach. Lavender obserwowała ponuro Hermionę, układającą różdżką kilka luźnych pasm włosów.
— Miłego wieczoru, Lavender — powiedziała z lekkim uśmiechem. — Zakładam, że również masz na dziś plany ze swoim tajemniczym mężczyzną? Wybieracie się do jakiegoś schowka na miotły?
Pochmurny wyraz zniknął z twarzy Lavender.
— Nie jesteś jedyną osobą zdolną uwieść Ślizgona — mruknęła.
Hermiona próbowała nie reagować, wyciągając świeczniki i trzy książki ze swojej koralikowej torebki. Czyżby Lavender kręciła z jakimś siódmoklasistą? Na ósmym roku nie było żadnych innych Ślizgonów oprócz Blaise’a, Teodora, Goyle’a i…
Malfoy. Pochylona nad torbą, ze świecznikiem w dłoni, Hermiona spojrzała ostro na Lavender, która rumieniła się teraz z triumfu, a jej oczy błyszczały.
— Tak, wiesz, o kim mówię — powiedziała jej współlokatorka. Oblizała usta. — Taki gorący. Lubi szorstkość.
— Czy nie jest też przypadkiem zaręczony? — zapytała Hermiona, starając się na zachowanie lekkości tonu. Lavender wyglądała na jeszcze bardziej zadowoloną z siebie.
— Z Królową Lodu? I co z tego? — Wzruszyła ramionami. — Ja lepiej wiem, czego on chce.
— Cóż, nie sądzę, żeby chciał, żebyś to rozgłaszała — odparła Hermiona, prostując się. Spojrzała na Lavender siedzącą na łóżku. — Ale ty wiesz najlepiej, prawda, Lav? Paplając wiecznie na prawo i lewo? Rozkładając na tacy przed całym światem…
— Nie tylko to przed nim rozłożyłam — powiedziała Lavender. — Nigdy nie żyłaś naprawdę, jeśli nie miałaś tej blond głowy między…
Wszystkie szyby w oknach za Hermioną nagle pękły, wpuszczając do środka ostry, mroźny, górski wiatr. Lavender wrzasnęła i schowała się za łóżkiem. Hermiona widziała swoje odbicie w wysokim lustrze, zarumienioną twarz i chłodne oczy. Odłamki szkła utkwiły w jej włosach i na ubraniu. Stała, unosząc świecznik niczym różdżkę. Luźne loki wokół jej twarzy falowały na wietrze, choć reszta włosów ani drgnęła. Upuściła świecznik i podniosła różdżkę, błyskawicznie naprawiając szyby, a wszystkie odłamki i kawałki ponownie się złożyły w całość. Wycie wiatru ustało i w pokoju zapadła cisza.
— Merlinie! — Lavender wyskoczyła zza łóżka. — Jesteś walnięta! Mogłaś nas zabić! — Jej głos drżał ze strachu.
Hermiona przywołała swoją koralikową torebkę i czerwony płaszcz, zanim spokojnym krokiem podeszła do drzwi. Odwróciła się i spojrzała na Lavender, która wciąż się trzęsła.
— Życzę wam szczęścia — oznajmiła chłodno. Oczy Lavender wypełniły się łzami, zanim spuściła wzrok. Hermiona bez słowa wyszła za drzwi.
***
Nie pamiętała, jak zeszła po schodach i pokonała pokój wspólny. Nie pamiętała przejścia przez dziurę pod portretem. Wydawało się, jakby nagle znalazła się na korytarzu obok portretu Grubej Damy, tuż przed szeroko uśmiechniętym Teodorem.
Najwyraźniej psychotyczne napady jej służyły, ponieważ chłopak wydawał się być odurzony jej urokiem.
— Hermiono Granger, jesteś prawdziwą pięknością — powiedział. — Jestem dziś niezwykłym szczęściarzem.
Ona zamrugała, próbując się skupić, ale krew wciąż pulsowała w jej żyłach i czuła, jak magia drży w opuszkach jej palców. Zmusiła się jednak na słaby uśmiech, po czym poprawiła przewieszony przez ramię płaszcz i torebkę.
Teo zmarszczył brwi.
— Wszystko w porządku? Wyglądasz na zaniepokojoną.
— Pokłóciłam się z moją współlokatorką — odparła. — Nic ważnego.
— To nie wygląda mi na nic. — Ujął ją za rękę i odciągnął od portretu. — Nadal masz ochotę na kolację?
Skinęła głową.
— Tak. Muszę tylko ochłonąć.
— Cóż, to powinno być łatwe w tym pełnym przeciągów zamku. — Teo poprowadził ją korytarzem, przyglądając się gobelinom, aż znalazł ten, który lekko trzepotał. — Oto jesteśmy. — Podniósł róg gobelinu, odsłaniając mały balkon otoczony kamiennym murem. Hermiona weszła i spojrzała w górę, aby zobaczyć szeroki kwadrat szarych chmur.
— Nie wiedziałam, że to tu jest — szepnęła, lekko rozproszona. Chłodne powietrze przyjemnie muskało jej policzki i szyję. Odwróciła się i uśmiechnęła do Teodora, stojącego pewnie, z gobelinem opadającym mu za plecami. Wyglądał dość efektownie i ślizgońsko w czarnym garniturze, zielonej koszuli i dopasowanym krawacie, z długim czarnym płaszczem przewieszonym przez ramię.
— Zawsze doskonale wiesz, co robić — powiedziała. — Jak?
— Prawie nigdy nie wiem, co robić — odparł. — Po prostu wiem, jak wyglądać, jakbym wiedział.
— Tak, w tym jesteś bardzo dobry — drażniła się.
— Na przykład — kontynuował niskim, głębokim tonem — wiem, co chcę teraz zrobić, ale nie jestem pewien, czy powinienem, ponieważ wydajesz się być zdenerwowana i nadal nie mam pewności, czy rzeczywiście postrzegasz mnie w ten sposób... — Zrobił krok w jej stronę, dłonią muskając jej nagie ramię. — Czy możesz mi doradzić, Najmądrzejsza Czarownico Tego Stulecia?
— Uwielbiam udzielać rad — odparła. Krew wciąż lekko pulsowała jej w skroniach, w uszach dzwoniły słowa Lavender. Jednak w tej chwili zielone oczy Teodora ani trochę nie przypominały oczu Harry’ego. Dzięki Merlinie.
— A jaka byłaby twoja rada? — zapytał, nachylając się ku niej.
— Pocałuj mnie — szepnęła. Ich usta spotkały się, słodko i podniecająco. Teo pogłębił pocałunek, obejmując ją ramionami, gładząc aksamit jej sukienki, a potem nagą skórę górnej części pleców. Hermiona poczuła woń jego wody kolońskiej, głęboką i piżmową. Zarumieniła się, a jej torba i ich peleryny opadły na kamienną posadzkę balkonu, zapomniane.
Spodziewała się, że Teo na tym poprzestanie, ale był w końcu Ślizgonem, zawsze bardziej skłonnym prosić o przebaczenie niż o pozwolenie, więc nie powinna być zaskoczona, gdy została delikatnie przyciśnięta do kamiennej ściany. Jedna z jego rąk opadła na jej udo, sunąc w górę, podczas gdy druga pociągnęła w dół pasek sukienki. Usta Teo przeniosły się lekko do miękkiej krzywizny między szyją a ramieniem. Musiała to zatrzymać, ale za każdym razem, gdy myślała o tym, żeby się wyrwać, w jej głowie rozbrzmiewało szydercze „Wiem, czego on chce” z ust Lavender. Uniosła więc dłonie ku jego torsowi, chcąc przemknąć opuszkami pod jego jedwabną koszulą.
Kiedy jednak jej palce napotkały ciepłą, delikatnie owłosioną skórę, jej umysł gwałtownie się rozjaśnił. Nie chciała szybkiego rżnięcia w przypadkowym miejscu. To mogłoby wszystko zepsuć. Palce Teodora były już prawie na jej…
Odsunęła się, dysząc. Teo opuścił ręce. Patrzyli na siebie w oszołomieniu.
— Cóż — powiedział po chwili z lekko drżącym uśmiechem. — Chyba zacznę płacić twojej współlokatorce, by kłóciła się z tobą przed każdą naszą randką.
Zaśmiali się, być może trochę bardziej, niż zasługiwał na to ten słaby żart. Cóż, jakoś musieli poradzić sobie z tą nagłą niezręcznością.
— Ja nie… Zwykle nie… — wyjąkała.
— Nie będę narzekał — odparł, wsuwając koszulę do spodni, poprawiając płaszcz i krawat. Odchrząknął. — Może powinniśmy już iść na kolację.
— Tak — powiedziała, wciąż lekko łapiąc oddech. Podciągnęła ramiączka i poprawiła sukienkę. Położyła dłoń na swoich lokach, ale zorientowała się, że Teo nie tknął jej włosów, więc miała nadzieję, że nie wyglądała na totalnie rozczochraną. Przetransmutowała kawałek kamiennej ściany w lustro i odkryła, że jej makijaż również wyglądał na nienaruszony, wymagając jedynie świeżego pociągnięcia szminką. Teo był teraz tak samo nieskazitelny jak poprzednio. Nie mogła powstrzymać się od spojrzenia na niego, kiedy podawał jej torebkę i płaszcz. Był zapewne całkiem biegły w takich dyskretnych spotkaniach.
Szedł spokojnie, jak na randkę z tak nietypowym początkiem, cały czas podtrzymując rozmowę. Hermiona skupiała się głównie na tym, by nie zachowywać się jak wariatka. Kiedy dotarli do Błyszczącej Zasłony, była już znacznie bardziej zrelaksowana.
Błyszcząca Zasłona była nowością w Hogsmeade, ekskluzywną restauracją, która zastąpiła szopę drwala zniszczoną podczas wojny. Znaczna część Hogsmeade została odbudowana, głównie po to, by móc służyć bardziej zamożnej klienteli, choć słyszano też wśród mieszkańców narzekania na „nową, bogatą krew”. Hermiona zanotowała w pamięci, żeby przy okazji podpytać o to Madame Rosmertę.
Jednak dzisiejszego wieczora podobało jej się to wytworne otoczenie: pokryte brokatem ściany, wodospady żyrandoli, piękne widoki na szkockie góry. Niemal wszyscy goście lokalu zwrócili ku niej wzrok, gdy wkroczyła do środka, trzymając się ramienia mężczyzny, który niewątpliwie nie był Ronem Weasleyem. Teo miał co prawda uderzającą urodę, ale nie był ogólnie znany. Uwadze Hermiony nie umknęły spekulacyjne spojrzenia czarownic, które mijali.
Atmosfera była niemal przytłaczająco wytworna, a myśl o spotkaniu tutaj Malfoya z Astorią sprawiła, że Hermiona lekko się zachwiała. Ale nie, dziś Malfoy nie mógł zabrać tutaj swojej czystokrwistej księżniczki na kolację. Przecież właśnie pieprzył swoją bezmózgą dziewczynę w jakiejś pustej klasie. Znowu się zachwiała. Oby tak dalej, Hermiono. Teo spojrzał na nią pytająco, kiedy dotarli stolika. Dobrze, że nigdy nie uważała się za pełną wdzięku.
Z przyjemnością usiadła, rozmyślając o lodowatych stawach w Norwegii, gdy Teo wybrał butelkę wina, przekomarzając się z kelnerem. Kiedy już złożyli swoje zamówienia i otrzymali wino, Hermiona zapytała Teodora, co sprowadziło go z powrotem do Hogwartu.
Spojrzał na nią znad kieliszka Domaine Rappelé à la Vie.
— Byłem dość niezdecydowany — odparł w końcu. — Nie planowałem powrotu.
— Co zmieniło twoje zdanie?
Wzruszył ramionami.
— Spędzałem wakacje w Niemczech z moją babcią. Ma taki piękny bawarski zamek, który z pewnością by ci się spodobał. I nagle zdałem sobie sprawę, że w tym kraju zawsze będę outsiderem. Wielka Brytania od zawsze była moim domem i tutaj jest moja przyszłość. A wiedziałem, że aby zapewnić sobie tu dobrą przyszłość, powinienem dobrze zdać Owutemy. — Mrugnął do niej. — Więc przeniosłem się świstoklikiem prosto na Pokątną, nawet nie zatrzymując we własnym domu. Kupiłem wszystko nowe: kufer, ubrania, książki, a potem zapłaciłem miejscowemu, aby zabrał mnie do Hogwartu na jakimś wozie.
— To było w dzień imprezy w pokoju wspólnym Gryffindoru, prawda? — zapytała.
Pokiwał głową.
— Po prostu zostawiłem swoje rzeczy w holu wejściowym i poszedłem do biura McGonagall. Nie wydawała się być zaskoczona moim widokiem, prawdopodobnie czuła, że wrócę. Wysłała mnie do lochów Slytherinu, żebym dzielił dormitorium z Blaise’em i Gregiem. Dobrze, że mieli dodatkowe łóżko, bo inaczej umieszczono by mnie z Draconem.
— Dlaczego?
— Ma swoje własne dormitorium. Nikt nie chciał z nim mieszkać.
— Mmmm — mruknęła Hermiona, sącząc wino. Zgadywała, że Malfoy nie musiał więc planować schadzek w pustych salach lekcyjnych.
— Coś się stało? — zapytał. Dotknął jej dłoni leżącej na stole.
— Nie, nic — powiedziała. — Oczywiście, że nikt nie chce mieszkać z Malfoyem.
— Tak, trudno mu będzie zmienić o sobie zdanie — powiedział obojętnie. — Ludzie nie zapomną.
Skinęła głową, spoglądając na jego palce, lekko trzymające jej dłoń na białym obrusie. Srebrny sygnet i szmaragdowa spinka do mankietu błyszczały w świetle świec. Jej dłoń i ramię były odsłonięte, a słowo „SZLAMA” wyraźnie czerwieniło się na wewnętrznej stronie przedramienia.
— Nikt nie powinien zapomnieć, co się stało, Hermiono — powiedział cicho Teo, obracając dłoń, żeby lepiej zobaczyć blizny. Delikatnie cofnęła rękę i położyła ją na kolanach.
— To urocza restauracja — powiedziała. — Dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś.
Posłał jej uroczy, chłopięcy uśmiech.
— Cała przyjemność po mojej stronie. Zasłużyłaś na to, pokonując Smoczą Damę w obronie mojego honoru.
Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu.
— Cokolwiek Astoria ci powiedziała, jestem pewien, że zasłużyła na to, co dostała w odpowiedzi — ciągnął.
Parsknęła.
— Nie przeklnęłam jej przez to, co powiedziała. Próbowała rzucić na mnie Crucio.
— Co?!
Wzięła drżący oddech. Nikomu wcześniej o tym nie powiedziała.
— Proszę, nie mów innym. — Przygryzła wargę. — Nie mów Malfoyowi.
— Cholera — powiedział głośniej, niż było to konieczne. Inni goście restauracji spoglądali w ich stronę. — To nie tak powinno być. My, Ślizgoni, musimy powrócić do łask czarodziejskiego świata, a nie tylko do społeczeństwa czystokrwistych. I w tym wszystkim Astoria od tak atakuje sobie bohaterkę wojenną? — Pokręcił głową z obrzydzeniem. Wtedy przyszła mu do głowy pewna myśl, a jego oczy rozszerzyły się. — Crucio? To zaklęcie niewybaczalne. Mogła zostać aresztowana nawet za sam…
— Cicho — odparła ostro. — Już w porządku. Poradzę sobie z Greengrass. — Spojrzała na niego twardo. — Mówię ci to w zaufaniu.
— Dlaczego Draco nie może wiedzieć?
— Po prostu nie może. Czy możemy już o nim nie rozmawiać? — Poruszyła się niespokojnie.
— Z całą przyjemnością. — Odchylił się na krześle, wciąż marszcząc brwi. Cóż za dziwny wieczór. Czy nasze przyszłe randki też będą obejmować takie dzikie wahania nastrojów?
— Opowiedz mi o swojej babci — odparła, zmieniając temat i smarując masłem mały kawałek chleba.
— Lady Gretchen? — Rozjaśnił się i bez wahania rozpoczął żywy opis. Jego babka ze strony matki miała ponad sto lat. Była nie lada pięknością w dawnych czasach i rządziła swoim zamkiem niczym królowa. Wysłała pięciu specjalnie wyszkolonych bojowników, aby sprowadzili Teodora, gdy jego ojciec otwarcie dołączył do śmierciożerców. Zdecydowała, że jej wnuk nie przyjmie Mrocznego Znaku. Czarodzieje dosłownie porwali Teo w środku nocy, prosto z posiadłości Nottów i zaciągnęli go do Niemiec.
— To znaczy, byłem jej bardzo wdzięczny, nie zrozum mnie źle — westchnął. — Ale miło byłoby mieć wybór.
— Zrobiła to, co uważała za słuszne — powiedziała Hermiona. — Ja wysłałam swoich rodziców do Australii. Oni też nie mieli wyboru. — Dotknęła szafiru na szyi.
— To piękny naszyjnik. Podziwiałem go… wcześniej. — Nachylił się, a jego oczy błysnęły ogniem spod ciężkich, ciemnych rzęs.
— Prezent urodzinowy od moich rodziców.
— Oczywiście. Twój kamień narodzin. Mój to rubin. — Odchylił się, gdy kelner przyniósł ich steki.
— Rubin? To niezbyt ślizgońsko — droczyła się. — A więc znasz kamienie narodzin, a także kwiaty? — zapytała, myśląc o lekcji OPCM. Tylko Neville pokonał Teodora w ilości właściwych odpowiedzi tamtego dnia.
— Znam wszystkie kamienie narodzin i znaczenie kwiatów, prezentów i odpowiednich wstążek do wiadomości… — Skrzywił się. — Moja guwernantka. — Przyglądał się jej włosom, gdy schyliła się, by podnieść upuszczoną serwetkę. — Piękny zestaw spinek do włosów. Kolejny prezent urodzinowy?
— Tak — odparła po prostu. Cholera, niech szlag trafi Lavender.
— Dość szczególny prezent — powiedział, a jego twarz przybrała chłodny, oceniający wyraz. Ani śladu uśmiechu.
— Nie, nie do końca — stwierdziła, krojąc stek z niepotrzebną energią. Nigdy więcej ich nie założy. Nie obchodziło jej, jak dobrze wyglądały jej włosy.
Potem znowu przenieśli się ku lekkim tematom, chichocząc z wybryków Dzwonka na zajęciach OPCM. Deser został podany, gdy Teo udał się na stronę, co całkiem odpowiadało Hermionie. Ceniła sobie tę chwilę oddechu i szansę na skubanie sernika bez konieczności nieustannego kontrolowania wyrazu twarzy.
Niestety, to nie mogło trwać długo.
— Hermiono! — wykrzyknął znajomy głos. Podniosła głowę i ujrzała Billa i Fleur Weasleyów, trzymających się za ręce. Fleur lśniła, otulona niebieskim jedwabiem, przyciągając każde oko w sali. Hermiona natychmiast wstała i przytuliła ich oboje.
— Ou, wyglądas’ tak pięknie, moja droga! — westchnęła Fleur. — Taka piękna sukienka i twoje... ‘łosy! — sapnęła. — Diamenty zose! — Jej niebieskie oczy rozszerzyły się. — To wytwór goblinów!
— C-co? — wyjąkała Hermiona, nerwowo dotykając szpilek. Co ją opętało, żeby dziś wieczorem założyć prezent od Malfoya? Powinna była owinąć głowę szalikiem!
— Zdecydowanie historyczne, stworzone w ubiegłym wieku — dodał Bill, przyglądając się jej włosom swym profesjonalnym okiem. Był poszukiwaczem skarbów dla Gringotta i zdecydowanie znał się na biżuterii.
— ‘Ermiona! — Fleur odetchnęła.
— Z kim tu jesteś? — zapytał nagle Bill. Blizny na jego twarzy były szorstkie.
— Cześć, jestem Teodor Nott — powiedział głos zza pleców Hermiony.
Bill i Fleur wyglądali na zaskoczonych tym nazwiskiem, ale natychmiast się w sobie zebrali.
— Miło cię poznać — powiedział Bill, uśmiechając się i ściskając dłoń Teo. — Bill Weasley, a to moja żona, Fleur.
Hermiona mogła być tylko wdzięczna, że się przedstawili, ponieważ nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. Jej umysł wirował. Malfoy dał jej historyczną biżuterię wykonaną przez gobliny? Nic dziwnego, że Teo był taki podejrzliwy!
A teraz, patrząc na uśmiechnięte twarze Billa i Fleur, prawie jęknęła. Najwyraźniej wierzyli, że diamenty pochodziły od Teodora, więc nie musiała się tłumaczyć. Wszystko było lepsze niż prawda.
— Czy chcielibyście do nas dołączyć? — zapytał Teo, jak zawsze uprzejmy.
— O nie, dziękujemy, widzę, że prawie skończyliście — powiedziała Fleur. — ‘łaśnie przybyliśmy.
— Ale bardzo miło cię poznać — odparł Bill. Pocałował Hermionę w policzek w dziwnie ostrożny sposób, a Fleur ucałowała ją w oba, zanim oddaliła się z ostatnim olśniewającym uśmiechem.
— Bill to najstarszy syn Weasleyów, tak? — zapytał Teo, kiedy usiedli.
— Tak, on i Fleur pobrali się w zeszłym roku.
Powróciła myślami do ich wesela, ale teraz jej walc z Malfoyem nakładał się na to wspomnienie. Mrugając, zdała sobie sprawę, że Teo znowu ujął ją za lewą rękę.
— Wróć — powiedział cicho.
— Przepraszam. — Przygryzła wargę, czując się winna.
— Nie przepraszaj. Nigdy — powiedział Teo, zaciskając szczękę. — Słyszałem, co się stało, gdy Ministerstwo upadło. Reszta z nas powinna żałować. Poznanie cię sprawia, że myślę… — urwał.
— Że myślisz co? — zapytała, zaciekawiona.
— Może powinienem był zostać. I walczyć z moim ojcem.
— Zrobiłbyś to?
— Szczerze? — Jego oczy były trochę smutne. — Nie, nie zrobiłbym tego. Jestem Ślizgonem. Jestem zbyt samozachowawczy.
— Ludzie się zmieniają — odparła. — Jeśli jest jedna rzecz, której nauczyłam się w tym semestrze, to to, że ludzie się zmieniają.
Posłał jej słaby uśmiech.
— Bardzo się cieszę, że wróciłem do Hogwartu. — Ścisnął jej dłoń, a potem nachylił nad stołem i lekko pocałował ją w usta. — Mówiłem szczerze wtedy podczas lunchu w zeszły weekend — kontynuował, nalewając im więcej wina. Oparł się wygodnie ze szklanką w dłoni. — O tworzeniu własnej przyszłości. Dzięki mojemu ojcu i wujom nazwisko Nott jest synonimem śmierciożercy, ale to się zmieni. Ab ipso ferro — powiedział, a jego sygnet zalśnił.
— Ab ipso ferro? — powtórzyła.
— Z tego samego żelaza — powiedział Teo. — Kiedy próbujesz odkupić swoje imię, niewątpliwie pomocnym jest, gdy rodzinne motto nie ma żadnego sensu.
Mrugnął, a Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu. Z pewnością lepsze to niż „Czystość Zawsze Zwycięży”.
Milczeli, opuszczając wioskę ramię w ramię. Hermiona miała ochotę westchnąć. Bez względu na to, jak bardzo starali się, aby ta randka była zabawna, mroczniejsze tematy wciąż przewijały się w ich rozmowach.
— Chciałbym spróbować jeszcze raz — powiedział w końcu. — Kolejna kolacja.
— To było cudowne — powiedziała. — Tylko trochę… intensywne.
Odwrócił się do niej, stojąc na ciemnej ścieżce, bez żywej duszy w pobliżu, w blasku księżyca.
— Nie poddam się — powiedział. — Kryje się w nas para niesamowicie frywolnych ludzi.
Roześmiała się, a on położył chłodną dłoń na jej policzku, nachylając, by ponownie ją pocałować. Odwzajemniła gest, smakując jego przesiąknięte winem, miękkie wargi. Przyciągnął ją bliżej, muskając ustami jej powieki, a potem ucho.
— Hermiono — wyszeptał, przesuwając usta wyżej w jej włosy. — Mmmm… Hermiono, chodź ze mną… ach! — syknął i odskoczył.
— Teo? — Gwałtownie otworzyła oczy. Chłopak przyciskał dłoń do czoła. Rozchylił palce, odsłaniając cienką smugę krwi, czarną w jasnym świetle księżyca.
Wyciągnęła różdżkę i natychmiast wyleczyła ranę.
— Tak mi przykro, nie wiem, co się stało — odparła zmieszana. Teraz miała dość silne podejrzenia; zdecydowanie poczuła gwałtowny ruch we włosach. Malfoy…
Teo zmarszczył brwi i wytarł czoło chusteczką.
— Nie ma za co przepraszać — odparł, wsuwając skrawek materiału do kieszeni. Ponownie się do niej zbliżył. — Taka niebezpieczna dziewczyna — mruknął. — Będę musiał być po prostu bardziej ostrożny.
Cofnęła się.
— Nie musimy się spieszyć — powiedziała. — Byłam dość… rozgrzana wcześniej.
Skinął głową i ujął ją za rękę z uśmiechem.
— Oczywiście.
Szli dalej, a Hermiona skupiła się na pełnym kontrolowaniu swojego oddechu.
— Wiesz, każdy współlokator ma swoją cenę — rzucił Teo, gdy zbliżali się do zamku. — Zamierzam dowiedzieć się, jaka jest cena tej twojej koleżanki.
Oj po takim rozdziale nie pozostaje mi nic innego jak prosić Cię 🙏🏼🙏🏼🙏🏼🙏🏼 o kolejny rozdział dziś.
OdpowiedzUsuńJak zwykle proszę o fajne spoilery:)
Właśnie prosimy bardzo o kolejny rozdział dziś ������ .
UsuńJestem dziś jak miękka żelka więc będzie bez spojlerów, ale wypatrujcie rozdziału w okolicach 21/22 ;)
UsuńKocham was, trzymajcie kciuki za moje zdrowie mentalne bo ciężki dzionek mam XD
Oj super 🥰 dziękujęmy. Oczywiście czekamy . I odpoczywaj kochana.
UsuńI pytanko czy jutro rozdział będzie z rana czy w południe?
Będzie jak wstanę, ale nie mam pojęcia o której zatem... będzie jak będzie XD
UsuńCo do starcia Hermiony i Lav to byly⚡⚡⚡ należało się Lavender wszystko... jak ona tak mogła powiedzieć.
OdpowiedzUsuńCo do Draco myślę że kłamie.... proszę żeby to nie był a prawda 🙏🏼🙏🏼🙏🏼
Co to Theo to chłopak miał szczęście że Hermiona się zdenerwowała Ale mam nadziej że to szybko przerwie żeby chłopak sobie dużych nadziei nie zrobił ... Chodź ta kolacja był a romantyczna .
OdpowiedzUsuńCo do spinki to już nie mogę się doczekać konfrontacji z Draco. Dostanie mu się na pewno nie tylko za to....
OdpowiedzUsuńSpinka znowu dała o sobie znać xD Malfoy to przebiegła i sprytna bestia xD Ale żeby aż tak kosztowny prezent jej dać... No kochany, pokazałeś, że Hermiona jest dla Ciebie bardzo ważna, skoro dałeś jej aż tak drogi i piękny prezent z dodatkowo ukrytymi właściwościami odstraszającymi adoratorów. Jestem ciekawa co by to się podziało dalej między Theo a Hermioną, gdyby nie ta spinka. A tam na tarasie... On Hermiono! To nie jest dobry pomysł, żeby klina zabijać klinem skoro doskonale wszyscy wiemy, że chciałabyś, by to ktoś inny się tam z Tobą obściskiwał i wiemy doskonale kogo byś tam chciała. Oj gorąco mi się zrobiło jak zaczęłam czytać co tam się wyrabiało. Cholera, takim Theo też bym nie pogardziła! Szarmancki i czarujący, dobrze wychowany i oczytany, poważna konkurencja dla Draco jeśli chodzi o moją osobę 🙈 Fleur i Bill widzieli Hermione z Theo, widzieli spinki i zaraz się plotka rozejdzie z kim to Hermiona się nie umawia xD A ją samą chyba lekko szlag trafił na myśl, że Draco ma teraz osobne dormitorium i może sobie w nim robić co chce i z kim chcę, między innymi z pewną Smoczą Księżniczką jak to nazwał ją Theo i to chyba wkurza Hermione bardziej niż nawet myśl o tym, że Lavender mogłaby się obściskiwać z Draco. Głupia dziwka, serio nie ma się czym chwalić, że się puszcza na lewo i prawo. Szczerze wątpię, że Draco by ją choćby dotknął w taki sposób. Aż takim desperatem nie jest żeby lecieć szukać przyjemności u takiej puszczalskiej i głupiej pindy. Ale Hermione znowu poniosły emocje i aż szkło poszło w ruch. Ktoś tu jest bardzo potężną czarownicą skoro wystarczyło ją rozzłościć żeby wywaliła szyby w dormitorium. Brown niech się dowie, że z Hermioną nie ma co zaczynać. Jeśli ta akcja w pokoju nic jej nie nauczyła, to już trzeba ją spisać na straty.
OdpowiedzUsuńDrinki z Pansy Parkinson 😁 Sama bym wypiła kilka z Pansy xD
Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny rozdział! ❤️
Co do drinka z Pansy to liczę że dowiemy się coś więcej o Draco Astorii oraz ciekawi mnie czy może Pansy i Nevil nie będą razem?
UsuńPozdrawiam :)
Podsumowując, Draco udowodnił, że śpi na forsie i zaznacza swoje terytorium jak samiec alfa i trochę pies ogrodnika 😂 Ale wiem wiem, to Hermiona go bardziej odpycha :D
UsuńFakt - taki Theo to poważna konkurencja, ale chyba się nasza Granger i tak nie skusi ;) Chociaż... Jak jeszcze jedna pinda na nią naskoczy, że Draco ją obrabia po kątach, to może się skusić ;P
Ja bym się mogła już skusić nawet na niego 🙈 Taki szarmancki i przystojny. Nawet by mnie nie musiała do tego żadna inna pinda zmuszać xD
UsuńA Draco faktycznie trochę jak pies ogrodnika z taką różnicą, że on by jednak wziął xD
Theo ciekawy jest, to prawda. Kusi lekko, ale ja tam już duszę Malfoyowi sprzedałam XD
UsuńA kolacja w Hogsmeade będzie miała ciekawe konsekwencje ;)
Wypatrujcie rozdziału koło 21/22, jak się odkopie w pracy :D
W takim razie powodzenia 🙈
UsuńMalfoyowi to i ja duszę sprzedałam, szczególnie w takim wydaniu ❤️ Ale Theo też tak czaruje, że ciężko mu się nie skusić 😏
Pff... Oczywiście że Lavender kłamczy! Ale na pewno coś w tek relacji nas jeszcze zaskoczy :D
OdpowiedzUsuńCudownie opisane emocjie podczas randki, no i Hermiona uciekająca myślami.
Co ten Theo wymyślił... Zaczynam wierzyć, że mu się Miona naprawdę spodobała :o a tu podstęp z kilometra śmierdzi...
Zresztą tak jak z tymi spinkami :D
Lavender nie trudno będzie przekupić, ona sama sobą jest irytująca xD
Czekam strasznie ciekawa co może wyniknąć ze wspólnego drinkowania Pansy i Hermiony :D
Adirella
Lavender kłamczy jak nic! Drama Queen z niej przednia. Jeszcze zobaczycie na co ją stać XD
UsuńA drinkowanie będzie... intrygujące ;)
Oj to nie uspokoiłąś
UsuńJa mam nadzieję że Lavender kłamała bo to skreśla Malfoya. Ona jest tak pusta że nie wiem zw z Hermiona się nie zadziera. Teraz pewnie Hermiona będzie myślała że Malfoy chciał się z nią tylko przespać o znalazł sobie inną gryfonkę. Proszę Cię Vero powiedz że to kłamstwo....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A. :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuńw sumie nie powiedziała imię Draco...
UsuńJa nic nie spojleruje! Same zobaczycie wieczorem :D
UsuńRobi się bardziej ciekawie..
OdpowiedzUsuńMam nadizje że od teraz Notta będzie mniej
Jeszcze trochę nam potowarzyszy, ale z czasem zniknie ;)
UsuńLav to chyba sobie lubi wymyślać. 😒 Ale to było gorące, ale trocje szkoda Notta bo Hermiona chce nim zastąpić Malfoya.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😙
Lav to ma urojenia przednie XD
UsuńCześć! I ja przenoszę się tutaj z Wattpada ( to nie na moje nerwy). Nie skomentowałam ostatnich 3 czy 4 rozdziałów, ale widzę że akcja się rozkręca. Intryguje mnie ten fick. I wszystkie postacie. Im dłużej go czytam, tym bardziej mam wrażenie, że umyka mi coś oczywistego. Z jednej strony jest podszywa humorem, poruszający tematy dotyczące każdego normalnego nastolatka ( uwielbiam te dialogi i wyrażenia typu "Ernie skurwysyn", " Pewnie się z kimś rucha"etc. ) To takie życiowe. Czyz nie kazdy z Nas, w odpowiednich sytuacjach, również błyszczy taką elokwencją? :D Ja się przyznaję! No i wszystko się tak toczy i toczy, a jednak jest tyle innych, duzo poważniejszych wątków.. Oprócz jakiegoś nowego "Dziedzica Slytherinu", ktoremu zachciało się dewastować mury Hogwartu jest też cała masa wątków dotyczacych tej powojennej rzeczywistosci... Teraz zaczynam chyba rozumieć jakim cudem ten fick ma tyle rozdziałów. Na wielki plus jest skupienie się na Ślizgonach. Uwielbiam czytać o nich i ich rodzinach, w końcu to stare rody czystej krwi. Historia babci Theo była cudowna. Więcej takich! Popieram poprzedniczki zauroczone współpraca Draco i Hermiony przy warzeniu eliksirow. Zawsze doceniam nowe spojrzenie na ta pare. :)
OdpowiedzUsuńDrinki z Pansy! Sama bym się na to pisała. Cieszy mnie, że kazdy ze Slizgonow ma swoje miejsce i czas w tym opowiadaniu.
Dołączam się do próśb o jeszcze jeden rozdział! Inaczej odpalę drinki do lustra i nawet ten skurwysyn McMillian mi w tym nie przeszkodzi! 😆
Pozdrawiam serdecznie Vera Verto i dzięki za Twoja ciężka prace. :)
Ania
Ania, hahahahaha 🤣🤣🤣🤣 Rozwaliłaś mnie tym piciem do lustra 🤣🤣🤣
UsuńI ja bym się podpięła do apelu (winko w pogotowiu się chłodzi w domu...), ale wiem, że biedna Vera ma spinę przed urlopem, więc chyba wolę jeden rozdział dziennie, niż mieć dłuższą przerwę :D
CHYBA, że nasza najwspanialsza Tłumaczka bardzo by nas chciała rozpieścić drugim rozdziałem... 😍
I zgadzam się z tymi "elokwentnymi wypowiedziami" - to jest jedna z wielu rzeczy, za które uwielbiam to opowiadanie! Oczywiście, że każdy z nas nieelegancko rzuci mięchem, a czasem wręcz bardzo barbarzyńsko się wypowiada, i niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto tego nie robi :D
Totalnie rozumiem przeprowadzkę z Wattpada - te mnie męczy ta platforma, ale cóż, jeśli tam nie dodam to mnie ktoś splagiatuje i będę walczyć z wiatrakami jak Venetiia :(
UsuńA kolejny rozdział będzie koło 21/22 jak się odkopię w pracy i znajdę chwilę :D
Szykujcie winko! Nie będziecie musiały pić do lustra :*
Jeju, ale żałuję, że tu wczoraj nie zajrzałam! Wkręciłam się w film za bardzo :D Lecę czytać!
UsuńAutorka tego dzieła zamierza mnie chyba zabić 🤣 Co ja przeżyłam z tym rozdziałem, to się może tylko domyślać koleżanka z biurka obok, widząc moje wzburzenie 🤣
OdpowiedzUsuńCzy ta Lavender już całkiem postradała zmysły? Wygadywać tak dwuznaczne rzeczy jak ostatni tępol bez instynktu samozachowawczego? Ok, nie użyła imienia Draco, ale chyba jej durnowate chichotanie i zaloty poniżej krytyki, skierowane w stronę Malfoya zawsze przy Hermionie, jasno wskazują, kogo miała na myśli... Albo kim się posłużyła, żeby Granger ewidentnie wkurzyć. Może Ron miał rację, i ktoś faktycznie ją posuwa, ale mocno wątpię, żeby to był akurat Draco. Bo jeśli chociaż raz dał się złamać, to leci w dół na mojej liście! XD
Zaczynam się zastanawiać... Najpierw Astoria próbuje na siłę udowodnić Hermionie, że nie ma szans u Draco (przy okazji: niech się, zdzira jedna, cieszy, że jej Hermiona nie pozwoliła dokończyć Niewybaczalnego!), a teraz Brown pieprzy jak potłuczona... Czyli to jest aż tak oczywiste, że Draco leci na Granger? :D Bo z jej strony chyba jest to mocno powściągnięte ;)
Ajjj, Theo, Theo, Theo. Taki idealny, że aż zęby bolą ;) Nie wierzę, że jest aż tak cudowny - chociaż nie waha się opowiadać szczerze o pewnych sprawach (a może jest szczery w wyrafinowany sposób? To by pasowało do Ślizgona) , więc już sama nie wiem. Zdarzają się w literaturze takie przypadki, że wspaniały "ten drugi" zostaje tylko tym drugim, chociaż ten pierwszy nie zasługuje, żeby mu buty czyścić, ale coś czuję, że to nie ten przypadek haha :D Nie mniej, pocałunek na rozładowanie emocji wstrząsnął mnie prawie tak samo, jak pocałunek z Draco ;) Tego się w ogóle nie spodziewałam, byłam pewna, że Nott będzie jednak powściągliwy 😁 Aż mi go żal, że Malfoyowe spinki go dziabnęły ;) Tyle dla niego dobrego, że najwyraźniej chociaż ci Weasleyowie są po jego stronie :D Cóż, a przynajmniej go nie pogonili 😂 No i z opowieści wynika, że ma całkiem spoko babcię, która na pewno ucieszyłaby się się, że jej wnuk zadaje się z najlepszą czarownicą tego pokolenia ;)
Drinkowanie z Pansy? Brzmi dobrze 😁😁😁😁
Ściskam! ❤️
Mała
Nawet nie wiesz jak ja kisnę czasami jak robię korekty w środku nocy (tak jak wczoraj) i czytam rozdziały po kolei. Godzina 2.35 a ja wyję ze śmiechu w poduszkę, żeby wszystkich w domu nie pobudzić XD
UsuńMotyw babci Notta jeszcze wróci, tak samo jak spinki i nasza wielka Drama Queen Lavender :D
Zmykam do pracy :( Trzymajcie kciuki za moje zdrowie psychiczne dziś XD
Lavender mega mnie również irytuje, godnie zastępuje Rona, na prawdę :P Hermiona jakie nerwy, powiało grozą dosłownie, te wszystkie okna - poszła po bandzie.
OdpowiedzUsuńKolacja z Theo, no romantyczna, no fajna,no dobrze im się rozmawiało. Fajerwerków nie było. Nie oszukujmy się i Hermiona i my wiemy kto powinien być na miejscu Theo i z kim powinna się całować, z kim chciałaby! Biedny Theo robi sobie niepotrzebnie nadzieję. Wątek z jego babcią całkiem ciekawy. Nie brał udziału w wojnie i choć nazwisko jest skalane, to jednak ominął go proces i ewentualne nieprzyjemności. Jednak nadal mam takie odczucie niepewności co do niego. Pojawia się znikąd, od razu podbija do Hermiony, jakoś tak niepokoi mnie ta postać.
Spinki Malfoya, skoro już odstraszają wszystkich to może wziąłby się do roboty i coś zrobił... Robota goblinów, droga biżuteria, pokazał jak mu zależy poniekąd, ale zamiast takich prezentów wolałabym żeby zrobił krok w przód w relacji. Właściwie aby oboje zrobili.Nie ma czego się bać <3