— I to właśnie nazywasz laboratorium eliksirów?
Był sobotni poranek, a Malfoy stał niewzruszony w drzwiach maleńkiego, wąskiego pokoiku. Światło sączyło się słabo przez pojedyncze brudne okno, zardzewiałe łańcuchy zwisały z sufitu, a na wpół stopione czerwone świece wydawały się kapać krwią. Większość przeciwległej ściany zajmowała mahoniowa szafka z półkami, której drzwiczki wisiały na częściowo wyłamanych zawiasach. Pod ścianą po prawej stronie był stół, na którym stały trzy zakryte pajęczyną kociołki, a po przeciwnej stronie umieszczono wysoki, chwiejny regał.
Hermiona wręcz promieniała.
— Jest doskonałe — powiedziała, gdy Malfoy zamknął za nimi drzwi. — To tylko kilka pokoi od gabinetu Slughorna. Jest też oddzielone od głównego lochu eliksirów, więc mamy zabezpieczenie, gdybyśmy wysadzili się w powietrze.
— Uroczo — mruknął. — Powinniśmy poprosić ten twój Klub Piskliwych Myszek, żeby tu posprzątali.
— Nie ma takiej potrzeby — powiedziała, przeglądając zakurzone słoiki na półkach. — Kilka zaklęć czyszczących… — Odwróciła się do niego. — Znasz zaklęcia czyszczące, prawda?
Wzruszył ramionami.
— Oczywiście, że nie — mruknęła, rzucając mu zawiedzione spojrzenie. — Przecież od zawsze gnębiliście skrzaty domowe, nie zapewniając im odpowiedniej pensji i świadczeń.
— Nie zaczynaj mi tu o tych WSZach…
— To było Stowarzyszenie Walki o Emancypację Skrzatów Zniewolonych!
— Nikt nie wykorzystuje skrzatów domowych w Dworze Malfoyów — powiedział. — Jeśli pamiętasz, złe traktowanie Zgredka było z winy mojego ojca i jego przekonań. Krzywdzenie skrzata przeze mnie, czy moją matkę, byłoby niewiarygodnie głupie. Są dobrze traktowane.
— Ale nie są wolne!
Przewrócił oczami.
— Urzędnik Departamentu Magicznych Stworzeń zaraz po wojnie zaoferował im wolność. Próbował nawet dać im bluzy Ministerstwa Magii. Płakały przez tydzień.
— Ale jeśli zostałoby to przedstawione we właściwy sposób…
— Daj spokój, Granger.
— Dobra — sapnęła. — Wyciągnij różdżkę. Nie będę sprzątać tego sama. — Lekko machnęła własną różdżką. — Chłoszczyść — powiedziała i kurz zniknął z połowy stołu.
— Chłoszczyść — mruknął ze znudzeniem Malfoy, a druga połowa stołu również została oczyszczona. Hermiona podeszła do największego kociołka na stole, muskając ramię Malfoya. Nagle gdzieś za nią rozbrzmiał dźwięk tłuczonego szkła. Obejrzała się przez ramię. To tylko Malfoy wpadł na półki, a tył jego ślizgońskiej koszulki do quidditcha był teraz pokryty zielonym szlamem i odłamkami szkła.
— Merlinie, Malfoy, rozlałeś całą marynowaną ropuchę. — Uniosła różdżkę, rzucając zaklęcie Tergeo. Urok ściągnął wnętrzności ropuchy z jego pleców. — Nie zapomnij o małym tąpnięciu różdżką na koniec czaru, to bardzo ważne.
Odwróciła się do kociołka, unosząc rozpaloną końcówkę różdżki, by zobaczyć w środku masę pająków.
— Fuj — mruknęła, potrząsając głową. Ponownie otarła się o Malfoya, który tym razem trącił zepsutą szafkę, z brzękiem posyłając obie pary drzwiczek na podłogę.
— Malfoy, co się z tobą dzieje?
— Nic mi nie jest — warknął, strzepując pył z koszulki i włosów. Spojrzał na szafkę z oburzeniem, po czym oczyścił ją z kurzu. Przesunął dłonią po wnętrzu szafki i po jej górnej części, po czym ponownie uniósł różdżkę i zaczął machać nią w serii skomplikowanych ruchów.
Stojąc za nim, Hermiona wyciągnęła szyję, by zobaczyć, jak szafka praktycznie sama się naprawia. Misterna praca różdżki Malfoya trwała, gdy mamrotał kolejne zaklęcia. W mgnieniu oka fachowo przymocował drzwiczki do szafki i zainstalował nowy, drewniany panel i palczastą nóżkę. Szafka wyglądała teraz na zupełnie nową, a może nawet lepiej. Mahoniowe wykończenie lśniło delikatnie. Malfoy opuścił rękę i stanął nieruchomo z napiętymi plecami. Hermiona nic nie powiedziała, po prostu odwracając się do kociołków i ignorując nagły ucisk w piersi.
Musiała wyskrobać kociołki aż do czystego metalu, usuwając warstwy brudu i zaschniętych eliksirów. Zanim skończyła, Malfoy skończył czyścić i naprawiać niewielkie okno. Teraz było uchylone do połowy, wpuszczając ciepły wiatr z zewnątrz.
— Malfoy, potrzebujesz czegoś… — zaczęła, podchodząc bliżej, a on odskoczył w bok, ponownie uderzając w szafkę. Przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać.
— Spokojnie — powiedziała, dotykając jego rękawa. — W porządku.
— Jestem w pełni zrelaksowany — warknął, ale przynajmniej przestał obijać się o meble.
Przy dwóch pracujących różdżkach reszta pokoju stała się nieskazitelnie czysta w mgnieniu oka. Zasoby zostały posortowane, a kociołki na dobre uwolnione od zasiedlających je pająków. Jednak żadne sprzątanie nie było zdolne powiększyć przestrzeni laboratorium, więc jego dwaj użytkownicy i tak musieli stać blisko siebie. Przeciąg z okna niósł ze sobą ciepło i delikatne nuty wody kolońskiej.
— Czas przyjrzeć się składnikom — powiedziała nieco chłodniej, niż zamierzała. — Proszę, podaj mi moją torbę i nie otwieraj jej.
Wyglądał na urażonego.
— Myślałem, że już mi ufasz.
— Ufam, że nie będziesz pisać morderczych pogróżek krwią, Malfoy. To niezbyt wysoka poprzeczka.
— Przecież wiedziałaś, że nie napisałem tych wiadomości — odparł, podając jej torbę. — Testowałaś mnie. To było całkiem ślizgońskie, wiesz?
— Cóż, nie spodziewałam się, że pokusisz się aż na Veritaserum — powiedziała, rozkładając pergaminy.
— Desperackie czasy — mruknął.
— Zdesperowany? Ty? — Starała się zachować spokojny ton. To był naprawdę mały pokój.
— Okropnie zdesperowany — powiedział praktycznie w jej włosy.
— Malfoy.
Cofnął się nieznacznie, krzyżując ramiona na piersi i opierając bokiem o szafkę. Spojrzał na nią z góry.
— Z Teodorem tracisz tylko swój czas, Granger. Myślisz, że z czasem będzie łatwiej sobie z nim radzić? Że Teo to radośniejsza, czystsza, smaczniejsza wersja tego, czego naprawdę chcesz?
— Nie próbuj zakładać, że wiesz, czego chcę, Malfoy — odparła Hermiona, tym razem celowo chłodnym głosem. — Daleko mi do tego, co wydarzyło się w klasie zaklęć. Nie jestem też twoją zabawką.
— Oczywiście, że nie, jesteś kimś o niebo lepszym. — Uśmiechnął się złośliwie. — Mam teraz swoją małą bohaterkę wojenną. Merlinie, gdybyś tylko mogła siebie zobaczyć, wpadającą do biura McGonagall niczym wściekła lwica, broniąca mnie zębami i pazurami. Och, i jeszcze wyraz twarzy tego półgłówka Pottera!
— Nie nazywaj go tak! A myślałam, że nie lubisz, jak naprawiam dla ciebie rzeczy.
— Nie podoba mi się, jak robisz to za moimi plecami — odpowiedział, rozkładając ramiona i wskazując na nią palcem. — Ale nie krępuj się wskakiwać prosto w ogień, krzycząc i broniąc mojego honoru. To wręcz podniecające.
— Któregoś dnia wrócą, żeby zaciągnąć cię do Azkabanu. A wtedy nic z tym nie zrobię — obiecała. — Jednak zanim nadejdzie to szczęśliwe wydarzenie, wyświadcz mi przysługę. Spójrz na ten przepis i listę składników. Będziemy musieli zebrać kilka z nich w Zakazanym Lesie.
— Krwiowiec? Jad akromantuli? — Podszedł do niej i przejrzał pergaminy, marszcząc brwi. — Co my tu tak właściwie gotujemy, Granger?
— Nazywam to Blodipsiety lub eliksirem tożsamości krwi. Jeśli zrobimy go dobrze, pomoże nam to zidentyfikować zwierzę lub osobę, od której pochodzi krew z napisu.
Malfoy odłożył pergaminy i ponownie spojrzał na nią. Stał niekomfortowo blisko.
— Co? — zapytała.
— Skąd masz ten przepis? — zapytał surowo. — Ociera się o czarną magię.
— Znikąd. Sama go stworzyłam.
— A czy go przetestowałaś?
Drgnęła nerwowo.
— Nie. Dlatego nazywam go też eksperymentalnym.
Spojrzał na nią bez słowa, a jego twarz była niezwykle poważna.
— No co?
— Czasami mnie przerażasz, Granger — odparł. — Pottergłówek może sobie być Wielkim Wybrańcem, ale jak widać, zawsze miał pod ręką też zbawiciela.
Hermiona spojrzała na niego, czując nagły ucisk w gardle.
— To bez sensu.
— Już tak sobie nie umniejszaj. — Zerknął na listę składników, wracając do swojego zwykłego, lekkiego tonu. — Zakładam, że ten twój gajowy pomoże nam znaleźć te rzeczy?
— Ten mój gajowy nazywa się profesor Hagrid. I tak, pomoże nam. — Spojrzała na niego groźnie. — I albo będziesz traktować go z szacunkiem, albo zrobię to wszystko sama.
Machnął ręką.
— Tak, tak. Powiesz mi, po co nam aż sześć buszli kwiatów koniczyny?
Zakaszlała.
— To dla… hm… zapachu — odparła. Malfoy uniósł brew. — Musimy dodać coś pachnącego, bo inaczej eliksir będzie śmierdział gnijącym mięsem. W sumie potrzebujemy nawet więcej niż sześciu buszli. Powierzam ci obowiązek zbierania koniczyny, Malfoy, za obrażanie Hagrida.
Spodziewała się, że chłopak zaprotestuje, ale on tylko skinął głową. Czyżby coś knuł? Otworzyła usta, żeby zapytać, ale szybko uznała, że raczej nie chce wiedzieć.
— Czas warzenia trwa dwa lub trzy tygodnie? — zapytał.
— Tak.
Odłożył listę.
— W porządku. Muszę dostać się na boisko do quidditcha. Będziesz na dzisiejszym meczu?
— Oczywiście — odparła beztrosko. — Będę tam dla Ginny. — Chwyciła z półki słoik jaszczurczych serc i potrząsnęła nim. Nie wyglądały zbyt świeżo.
— Hmmm… skoro tak mówisz. — Otworzył drzwi. Odwrócił się, by na nią spojrzeć, jego włosy rozświetlała jasność bijąca z korytarza. — Skoro tak mówisz — powtórzył z lekkim uśmiechem. — Ale będziesz mnie oglądać. Spróbuj dzisiaj nad sobą panować, Granger. Nie wybiegaj na boisko, jeśli stanie mi się krzywda, czy coś. Bronienie Ślizgona nie wyglądałoby dla ciebie dobrze, nieważne jak bardzo… fascynujące.
Hermiona zacisnęła dłoń na słoiku, jednak Malfoy zdołał wymknąć się z pokoju, zanim zdążyła czymś w niego rzucić. Jestem stawem, pomyślała. Jestem pieprzonym, niewzruszonym stawem…
***
To był idealny dzień na mecz quidditcha. Wiatr wiał wyjątkowo ciepło i łagodnie. Hermiona i Neville zajęli najlepsze miejsca po północnej stronie boiska, które zostało odbudowane po bitwie. Cała szkoła zajęła trybuny, z niecierpliwością oczekując na pierwszy mecz sezonu. Hermiona pogratulowała sobie, że odrzuciła ofertę McGonagall na objęcie pozycji Prefekt Naczelnej, w przeciwnym razie musiałaby teraz patrolować i konfiskować produkty z Czarodziejskich Dowcipów Weasleyów.
Zamiast tego relaksowała się z Neville'em, który również mglisto rozumiał quidditcha i nie miał nic przeciwko temu, że powiedziała „Wzwód Wiśniewskiego”. Tłum Gryfonów dziko wiwatował, mimo że nic się jeszcze nie wydarzyło. Ginny zebrała się ze swoim zespołem na południowym krańcu boiska. Większość zawodników Slytherinu wisiała już w powietrzu, ćwicząc zagrywki, pozostawiając na murawie tylko Malfoya i Astorię, pogrążonych w dyskusji.
— Ej, Hermiono — powiedział półgłosem Neville, po czym wyciągnął dwa piwa kremowe spod cienkiego płaszcza.
— Neville, nie powinieneś! — skarciła go, ale i tak przyjęła butelkę. Tak, była bardzo zadowolona, że nie jest Prefekt Naczelną. Popijając piwo kremowe, próbowała cieszyć się słońcem i nie martwić się o składniki eliksiru krwi, które mogłaby teraz zbierać.
Malfoy i Astoria nadal rozmawiali, stojąc blisko siebie. Miotły błyszczały im w dłoniach, a Astoria najwyraźniej na ostatnią chwilę przekazywała chłopakowi instrukcje. Hermiona musiała przyznać, że tworzyli niezwykłą parę, oboje bladzi, wysocy, smukli, o gładkich włosach lśniących złotem i platyną. Astoria upięła swoje w długi, zawiły warkocz, przetykany zielonymi wstążkami. Malfoy nachylał się lekko w jej stronę, uważnie słuchając i od czasu do czasu kiwając głową. Książę i jego księżniczka w zieleni i srebrze. Hermiona była pewna, że Malfoy mógłby ponownie zdobyć serce Ślizgonki, przywracając swoje nazwisko do łask pośród rodów czystej krwi. W końcu nadal był przystojny i obrzydliwie bogaty. Reszta Czarodziejskiego Świata mogła nie mieć dla niego najmniejszego znaczenia. Za kilka lat będzie tak, jakby Voldemort nigdy nie zmartwychwstał, a śmierć, zniszczenie i terror nigdy się nie wydarzyły. A przynajmniej tak długo, jak Lucjusz pozostanie w Azkabanie. Ciekawskie szepty od zawsze towarzyszyły Draconowi i jego czystej krwi damie, nigdy nie robiąc na nich najmniejszego wrażenia.
— Coś nie tak, Hermiono? — zapytał Neville. — Wyglądasz na chorą.
— To lotnicy — powiedziała szybko, kiwając głową do Rona, którego właśnie dostrzegła w locie. — Wszyscy tak szybko śmigają i wirują.
Malfoy odszedł od Astorii i natychmiast wzbił się w powietrze po trajektorii przypominającej korkociąg.
— Popisują się — mruknęła, po czym jęknęła, widząc, że Ron próbował wykonać ten sam manewr. Był uzdolniony, ale nie posiadał choćby połowy wdzięku Ślizgona. Malfoy zachichotał, po czym bezczelnie minął trybuny Gryffindoru, kłaniając się okrzykom.
— Czy Malfoy właśnie do ciebie mrugnął? — zapytał Neville.
— Na pewno nie — parsknęła.
— Cóż, z pewnością nie mrugnął do mnie.
— Nie wiem — drażniła się. — Wydajecie się całkiem dogadywać na zielarstwie.
— Nie tak jak ty i Malfoy na eliksirach. Czy to prawda, że pracujesz z nim nad czymś w osobnym laboratorium?
Spojrzała na przyjaciela zaskoczona. Plotki szybko się rozeszły.
— Właściwie to tak. Pracujemy nad eksperymentalnymi miksturami.
— Hmm, ciekawe. Wiesz, jak dotąd był dla mnie całkiem miły jak na Malfoya — powiedział Neville. — Ani razu mnie nie obraził. Co po dłuższym namyśle jest lekko przerażające.
— To pewnie i tak nie potrwa długo — odparła. Neville przytaknął i pociągnął kolejny łyk piwa kremowego.
Pani Hooch wypuściła znicz i gracze natychmiast przystąpili do akcji. Malfoy był w niezłej formie, jego lot przyciągał okrzyki ze strony Ślizgonów, a nawet kilka pełnych podziwu pomruków Gryfonów. Nie najgorszy sposób na zdobycie łask własnego domu, pomyślała Hermiona. Wiele można by mu wybaczyć, gdyby pomógł im wygrać Puchar Quidditcha.
Potrząsnęła głową. Ślizgoni z Pucharem Quidditcha? Okropny pomysł. Oderwała wzrok od wdzięcznych manewrów Malfoya i patrzyła, jak Ron wykonuje kolejny niezbyt zgrabny, ale skuteczny unik.
Pałkarze Slytherinu byli prawdziwą parą zbirów, niemal komicznie wielcy na swoich smukłych miotłach. Wydawało się, że bardziej cieszy ich trafianie w ludzi niż bicie tłuczków. Podążali za bliźniętami Lundy jak krzywe cienie, prawie zrzucając siostrę Lundy z miotły. Ron łapał każdy kafel (kufel? wafel?), podczas gdy brat Lundy zdobył dwa gole, gdy jego siostra rozpraszała pałkarzy Slytherinu. Astoria krzyczała teraz na nich, co pozwoliło jej drużynie stracić kolejne punkty. Gryfoni wiwatowali dziko.
Nigdzie nie było jednak znicza. Ginny próbowała kilku fałszywych nurkowań, ale Malfoy nie dał się na nie złapać, po prostu zataczając swoje szerokie kręgi. Potem jego ciało zesztywniało, a kręgi się zacieśniły. Hermiona zmrużyła oczy.
— On coś widział — mruknęła do Neville’a.
— Malfoy? — wyszeptał, podążając za jej wzrokiem.
Mogła stwierdzić, że Malfoy gra na względnym luzie. Jednak jego lot stał się mniej swobodny, a z każdym zakrętem zdawał się opadać niżej. Hermiona jeszcze bardziej zmrużyła oczy.
— Myślę, że znicz jest przy największej pętli — powiedziała.
Malfoy zerwał się w prawo, aż zatrzepotała za nim peleryna. I wtedy kilka rzeczy wydarzyło się naraz. Ginny zanurkowała za nim, a do uszu Hermiony dobiegły wrzaski Astorii. Dwóch pałkarzy Slytherinu będących w tej chwili po przeciwnych stronach pola, leciało z dużą prędkością prosto na Malfoya i Ginny.
— Zamierzają zasadzić się na Ginny! — krzyknął Neville.
Hermiona pokręciła głową. Gdyby nie wiedziała lepiej, pomyślałaby, że ich celem jest…
— Malfoy! — krzyknęła, a jej głos przebił się ponad okrzyki otaczających ją Gryfonów. Neville obrzucił ją dziwnym spojrzeniem.
Tłum westchnął, gdy znicz wystrzelił w górę, iskrząc w słońcu i przelatując prawie przed nosem Malfoya. Chłopak chwycił go i przyłożył do piersi, sekundę później zderzając się z dwójką pałkarzy Slytherinu.
Hermiona wstała, ściskając dłoń Neville’a.
— Malfoy! — krzyknęła ponownie.
Zmiażdżony między dwoma ogromnymi cielskami, Malfoy wrzasnął, a potem jego ciało przechyliło się na bok. Jedno ramię zwisało bezużytecznie, a drugie wciąż przylegało do piersi. Zsunął się z miotły i zaczął spadać. Ginny rzuciła się za nim, wyciągając różdżkę.
— Malfoy! — pisnęła Hermiona. — Draco! — Butelka piwa kremowego roztrzaskała się u jej stóp, kiedy po omacku sięgnęła po własną różdżkę, by powstrzymać jego upadek.
Malfoy z hukiem wylądował na murawie. Przeklinając się za słaby refleks, Hermiona wycelowała różdżkę w pałkarzy Slytherinu, kręcących się w pobliżu i wyglądających na zadowolonych z siebie. Nagle obaj sapnęli i złapali się za gardła.
Dwie silne ręce chwyciły ją za ramiona i opuściły różdżkę.
— Hermiono! Przestań! — Neville wrzasnął jej do ucha.
Pałkarze zlecieli na boisko i padli na kolana, kaszląc. Astoria i pani Hooch dotarły do Malfoya, który teraz leżał nieruchomo na trawie. Ginny wylądowała obok, robiąc miejsce nadbiegającej nauczycielce. Wyglądała na szczerze zmartwioną.
— Spadaj! — krzyknęła Hermiona, walcząc z uściskiem Neville’a i starając się opuścić swoje miejsce.
— Nie możesz, Hermiono! — Głos Neville'a był szorstki przy jej uchu. — Co z tobą nie tak? Nie możesz tam zejść!
Chrząknął, gdy Hermiona uderzyła go łokciem w żebra. Wyrwała się z rzędu, wkraczając w przejście, ale ręka Neville’a chwyciła ją za ramię, zanim zdążyła zrobić choćby krok. Na wszystkich trybunach panowało zamieszanie, zarówno Ślizgoni, jak i Gryfoni, zalewali przejścia, próbując lepiej przyjrzeć się całej scenie.
— Na Merlina, Hermiono, postradałaś zmysły? — krzyczał Neville. — Przestań ze mną walczyć! Ała! — Znów trafiła go łokciem, tym razem w szczękę. — Spójrz, pani Pomfrey jest z nim! Ała! Kurwa!
Malfoy nadal leżał nieruchomo na trawie, a Astoria klęczała obok niego. Pałkarze Slytherinu nadal kaszleli, chociaż mogli teraz oddychać, podczas gdy reszta graczy, zarówno Gryffindoru, jak i Slytherinu, stała w milczeniu na boisku. Pomfrey wyczarowała nosze i lewitowała na nich Malfoya. Astoria podążała kilka kroków za kobietą.
Malfoy był nieprzytomny. Hermiona widziała długie, blade ramię zwisające z noszy i znicz wyślizgujący się z bezwładnej dłoni.
— Hermiono, przestań ze mną walczyć! — Neville syknął jej do ucha. Trzymał ją teraz za ramiona, żeby nie mogła użyć różdżki. — Nie możesz tam zejść!
Nagle zamarła, przypominając sobie słowa chłopaka sprzed meczu. Spróbuj dzisiaj nad sobą panować, Granger. Nie wybiegaj na boisko, jeśli stanie mi się krzywda, czy coś.
— Merlinie! — westchnęła. — On wiedział!
— Kto? — zapytał Neville.
— Malfoy — odparła, patrząc, jak nosze z ranny blondynem znikają za wrotami zamku. — Malfoy wiedział, że zostanie zaatakowany.
***
Nastrój w pokoju wspólnym Gryffindoru był tego wieczora wyjątkowo ponury. Ponieważ Malfoy złapał znicz i zdołał go utrzymać w dłoni aż do ziemi, wygrana należała do niego pomimo kontuzji. Hermiona rozmawiała z Teo krótko po kolacji w Wielkiej Sali.
— Myślę, że to wspaniale, że wygraliśmy i w ogóle — powiedział. — W lochach szykuje nam się dziś wielka impreza, ale mimo wszystko i tak wolałbym zabrać cię do Hogsmeade. — Nie był wielkim fanem quidditcha.
— Jakieś wieści co do Malfoya? — zapytała, starając się zabrzmieć luźno.
— Astoria jest z nim w Skrzydle Szpitalnym. Gość ma strzaskane kości w ramionach i prawym kolanie — odparł Teo. — Czeka go noc ze Szkiele-Wzro, ale będzie żył. Gorzej z pałkarzami. McGonagall wciąż krzyczy na nich w swoim biurze. Twierdzą, że ktoś ich później dusił, ale nikt nie wie kto.
Zarumieniła się na wspomnienie swoich zaklęć. Co w nią wstąpiło?
— Mógłbym wymknąć się z imprezy — powiedział, podchodząc bliżej. — Może późny deser w tej nowej restauracji w Hogsmeade…
Pokręciła głową.
— Przepraszam, Teo, powinnam zostać z Ginny. To był jej pierwszy duży mecz w roli kapitana i taka przegrana jest…
— Jestem pewien, że Blaise ją pocieszy — powiedział z błyskiem w oku.
— Mało prawdopodobne, bo raczej nie będzie chciała widzieć na oczy żadnych Ślizgonów. — Ginny była twarda i sprytna, ale nadal porywcza, jak przystało na Weasleyównę.
Teodor westchnął.
— Quidditch. Ależ on nakręca ludzi.
Hermiona w pełni się z tym zgadzała.
***
W pokoju wspólnym Ginny kończyła z drużyną butelkę Ognistej, a Ron był już widocznie pijany.
— Chcesz mi wyjaśnić, co się dzisiaj wydarzyło? — zapytał cicho Neville, dołączając do Hermiony na sofie przy kominku.
Westchnęła.
— Nie mam nic do powiedzenia, Nev.
— Świetnie — mruknął. — W takim razie nie będziesz miała nic przeciwko, jeśli powiem Ginny, jak prawie rzuciłaś się z trybun na murawę po tym, jak Malfoy spadł z miotły. I że wcześniej ostrzegł cię przed możliwym atakiem.
— To nic wielkiego. Po prostu potrzebuję go do pomocy przy eksperymentalnych eliksirach, tyle.
Neville skinął głową.
— Eksperymentalne eliksiry. Jasne. — Zamilkł na chwilę. — Pozwól, że powiem ci, jak wygląda to z perspektywy osoby trzeciej, Hermiono. Ty i Malfoy warzycie razem ten szalony eliksir zaufania na zajęciach, a potem spotykacie się przed starożytnymi runami. Kłócicie się, a on pojawia się w Wieży Gryffindoru, błagając, by móc cię zobaczyć. Niemal wdaje się w bójkę z Ronem. Potem jakoś się godzicie i razem zaczynacie pracować nad eksperymentalnymi eliksirami, a on mówi ci, że inni uczniowie go gnębią. — Spojrzał jej prosto w oczy, zaskakująco surowy i chłodny. — A dzisiaj praktycznie łamiesz mi żebra, próbując się do niego dostać. Co tu się u licha dzieje? Chyba nie jesteście…
— Nie — odparła szybko. — Nie jesteśmy.
Westchnął z ulgą.
— Myślałem, że spotykasz się z Nottem, co i tak jest wystarczająco abstrakcyjne.
— Teo i ja się nie spotykamy… jeszcze — powiedziała. — Ale powiedziałam mu, że pójdę z nim do Hogsmeade.
Neville rozejrzał się dookoła, nachylając ku niej.
— A co z przeklęciem tych pałkarzy? To było okrutne, Hermiono. Nie mogli oddychać! — szepnął.
— Nie wiem, o czym mówisz…
Zarumienił się.
— Wiem, co widziałem, Hermiono. Jak daleko byś się posunęła, gdybym cię nie powstrzymał?
— Czy widziałeś, co oni…
— Widziałem — mruknął ponuro. — Widziałem i ich, i ciebie. W tym roku dość często gwałtownie wyciągasz różdżkę i to nie w ramach zajęć.
Och, gdybyś tylko wiedział, Nev, pomyślała.
— McGonagall wpada w amok, chcąc wiedzieć, kto przeklął tych pałkarzy — ciągnął. — Nie przysłuży się to jedności między domami.
— Jedność między domami — prychnęła. — A co z jednością domu? Malfoy został zaatakowany przez własnych zasranych pałkarzy!
Przewrócił oczami.
— Może i w tym roku Malfoy jest nieco mniej odrażający, jednak nie będę się ekscytował tym, że węże próbują się nawzajem zagryźć. Wróciłem tylko po to, by zdać Owutemy. Sądziłem, że ty też.
Hermiona przypomniała sobie o postanowieniu na ten rok.
— Masz rację, Neville. Dałam się rozproszyć… — Odchyliła się i spojrzała na niego w zamyśleniu. — Powinniśmy zorganizować klub naukowy do Owutemów.
Neville jęknął.
— O nie. — Ukrył głowę w dłoniach. — Znowu paplałem za dużo.
— Nazwijmy to… nazwijmy to… Pomiędzyuczniowską Organizacją do Rewidowania Nauki do Owutemów!
— P-O-R-N-O. PORNO?! — Neville prychnął, unosząc głowę.
— Kto ma porno? — spytała czujnie Ginny znad rzędu szotów.
— Hermiona — odparł Neville. — Chce założyć grupę naukową do Owutemów.
— Z pornografią? — zapytał Ron. — Zapiszcie mnie!
— Pomiędzyuczniowska Organizacja do Rewidowania Nauki do Owutemów — powiedział Neville, szczerząc się do przyjaciół.
— To jest nam naprawdę potrzebne — powiedziała uparcie Hermiona. — W końcu wróciliśmy tu, by zdać nasze egzaminy. I powinniśmy zaprosić wszystkie domy do przyłączenia się!
Cały pokój jęknął.
— Nie znowu!
— To nie jest taki zły pomysł — powiedziała Ginny. — Ósmy rok mógłby na tym skorzystać.
— Żadnych organizacji naukowych — oznajmił Ron, a reszta uczniów zaczęła mu przyklaskiwać.
Hermiona była przerażona.
— Nie można przygotować się do egzaminów bez nauki!
— Można — powiedział Ron. — Nie dołączę do żadnego PORNO, jeśli będzie miało cokolwiek wspólnego z nauką.
— To Pomiędzyuczniowska Organizacja do Rewidowania Nauki do Owutemów! — jęknęła Hermiona.
— Mniejsza z tym, czy możemy już przestać mówić o nauce? — zapytał Ron.
— Czy wolałbyś porozmawiać o quidditchu? — prychnęła złośliwie.
— Ej, już, spokojnie — szepnął Neville. Hermiona zarumieniła się.
Cała ta dyskusja o egzaminach i quidditchu jeszcze bardziej zepsuła wszystkim humory. Ludzie zaczęli wracać do swoich dormitoriów. Hermiona miała jednak inne plany. Po krótkiej wizycie na piętrze i wciśnięciu do kieszeni jeansów Mapy Huncwotów, wróciła do pokoju wspólnego, przyłapując Ginny i Neville’a na sofie, pogrążonych w poważnej rozmowie. To nie zwiastowało nic dobrego.
— Nie do wiary, Hermiono — syknęła Ginny. — Przeklęłaś ich?
— Zasłużyli na to — odparła, siadając w fotelu naprzeciwko.
Ginny zmarszczyła brwi.
— Musisz uważać na całą tę sprawę z Malfoyem.
— Jaką sprawę? — zapytał Neville. — Hermiono, powiedziałaś mi, że wy nie…
— Bo nie — powiedziała, spoglądając na nich ostro.
— A moim zdaniem coś się tu święci — wtrąciła Ginny.
— Mrugnął do niej dzisiaj przed meczem — dodał Neville.
— Jest między nimi chemia — szepnęła konspiracyjnie Ginny.
— Między tobą a Blaise’em też jest dużo napięcia — odgryzła się Hermiona.
Neville jęknął.
— Nie chcę mieć z tym nic wspólnego — powiedział. — Wszyscy mają ostatnio jakieś problemy: Ron, Dennis, wy, McGonagall…
— Nie pozwolę nikomu innemu ponieść kary za te klątwy — odparła Hermiona. — Sama przyznam się McGonagall.
— Lepiej nie — powiedziała Ginny. — Możesz zostać wyrzucona!
— Żartujesz? — zapytał Neville. — Wyrzucić Hermionę Granger?
— Może będzie musiała, jeśli ich rodzice złożą zażalenia — westchnęła Hermiona.
— Cóż, koniec tego — powiedziała Ginny, ziewając. — Jestem wykończona, wstałam dziś o szóstej rano, przygotowując się do meczu, a mimo to i tak przegraliśmy. Jutro dokończymy tę rozmowę o przeklinaniu innych i o PORNO. — Wstała, lekko się kołysząc.
— To Pomiędzyuczniowska Organizacja do Rewidowania Nauki do Owutemów — jęknęła Hermiona.
Ginny tylko się uśmiechnęła i znowu ziewnęła.
— Dobranoc — powiedziała, kierując się na górę.
Neville również wstał.
— Ja też jestem wykończony — oznajmił. — Idziesz spać?
— Zaraz pójdę, obiecuję — powiedziała Hermiona — Chcę jeszcze posiedzieć przez chwilę przy kominku.
Spojrzał na nią z troską.
— Uważaj, Hermiono. Wiesz, Malfoy to wciąż jeden wielki kłopot.
— Wiem — odparła, patrząc w ogień.
Merlinie, czy na pewno to wiem?
Oj dzieje się, jestem ciekawa czy na prawdę Draco wiedział że to zaatakują...? I co z tym atakiem Hermiony czy Draco się do dowie że to ona., która staje się dziwnie bardzo nerwowa.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie też czemu Draco tak się odsuwał się od Hermiony jak sprzątali?
Pewnie z wrażenia 🤣 Chociaż zazwyczaj to on prowokuje dotyk, choćby przypadkowy, ale może nie może biedny wytrzymać napięcia 🤣
UsuńTak, Draco wiedział o ataku, spodziewał się go. A co do duszenia pałkarzy... to będzie cięższy temat ;)
UsuńDraco chyba czuł się lekko niezręcznie w tej malutkiej przestrzeni z naszą Hermioną ;)
To teraz Hermiona będzie zagrożona wyrzuceniem albo będzie przesłuchiwana przez Harrego...
UsuńZdradzisz coś więcej jestem bardzo ciekawa....
No dobra, nie będzie to aż tak ciężki temat, ale będzie przewijał się parę razy, szczególnie w ustach Luny ;)
UsuńMam nadzieję że to uświadomi wszystkim żeby odczepili się od Draco 😊
UsuńDzięki za odpowiedź
Liczę że jutro przeczytamy o pocałunku 😊😘
OdpowiedzUsuńMoooże ;)
UsuńIle się tu dzieje... 🤣 aż nie wiem na czym się skupić i o czym napisać- to odsuwanie się Malfoya od Miony przy tym eliksirze? I on serio wiedział o ataku? I w sumie zdziwiła mnie reakcja Neville... ja rozumiem, że on tak staje na drodze przyjaciol (1 rok :p ) ale no, żeby aż tak? No i Miona poszalała z tym duszeniem pałkarzy... No a PORNO rozwaliło system 🤣
OdpowiedzUsuńTo odsuwanie podejrzane czy to przez to że bal się że się na nią rzuci.... ten atak to słyszał/przypuszczał czy się sam zgodził?
UsuńNevil pewnie nie chciał żeby Hermiona zrobiła coś co będzie żałować i to jeszcze w obronie Malfoya
PORNO wygrało. Jak to Draco usłyszy to Abo się wkurzy będzie chciał dołączyć (pewnie kilka osob vy chciało z Miona byc w klubie 😊)albo będzie żarty sobie robił
Neville to prawdziwy Gryfon i nie można mieć co do tego wątpliwości. Wiedziałby, ze jeśli nie utrzyma Hermiony w ryzach, to jest ona gotowa wysadzić całe boisko ;)
UsuńPORNO będzie dość zabawnym aspektem i nazwa będzie dla wielu osób dość myląca ;)
PORNO rozwaliło system! Dobrze, że czytałam ten rozdział po powrocie do domu a nie na krakowskim rynku, bo by mnie ludzie za wariatkę wzięli jakby zobaczyli mój atak głupawki xD Hermiona jak coś wymyśli a potem zrobią z tego skrót to idzie się popłakać. WESZ, teraz PORNO, no i cudowny wzwód Wiśniewskiego xD Biedny Neville, nieźle go dziś Hermiona urządziła tymi łokciami nie powiem. Po żebrach, potem szczęka, nie ma to jak wkurzona Hermiona Granger. Dobrze, że tych pałkarzy nie podusiła. A ten atak na Malfoya był dziwny, jakby sam go ustawił z Astorią mam takie wrażenie. No bo czemu nagle na jej rozkaz rzucili wszystko o polecieli w stronę Draco i go zaatakowali? Bo to było przecież celowo zaplanowane w jego osobę, nie Ginny, wątpię, że nagle zmienili zdanie i zostawili ją w spokoju. To naradzanie się z Astorią przed meczem mi się nie podoba, owszem mogli rozmawiać o taktyce czy coś, ale mi to nie pasuje. On dobrze wiedział, że to się stanie, powiedział o tym Hermionie, w sumie też ciekawe czemu ją ostrzegł... Ciekawe jak jego zachowanie w laboratorium xD Merlinie jak on uciekał przed jakimkolwiek kontaktem z nią, to aż komiczne było. Jak tak to jej spokoju nie dawał, w klasie zaklęć prawie ją wykorzystał, w bibliotece groził, że ją pocałuje a teraz ucieka xD Theo dalej nie ogarnął tego, że Hermiona nie jest nim zainteresowana xD No cóż, może kiedyś zrozumie xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne rozdziały! ❤️
Camille! Masz rację, cholera! To jest minus czytania w pracy i na szybko, że człowiek za mało wnikliwie analizuje. Ale faktycznie, to trochę wyglądało, jakby to było celowe! Ożesz!
UsuńJa miałam taki piękny i długi komentarz już napisany, wszystko ładnie przeanalizowane i wgl a tu nagle jeb... Telefon się zaciął i dziękuję dobranoc, musiałam pisać wszystko od nowa 😒 technologia nie chce ze mną współgrać ostatnim czasem. Egzamin z literatury pisałam na telefonie bo laptop odmówił współpracy i zaczął się ciąć jak głupi, zrobiliśmy z bratem format w zeszły weekend i miało być wszystko super, łączę się na obronę wywaliło mnie z Microsoft Teams i telefon musiał mi znowu ratować życie 🙈
UsuńO nie, współczuję! Jeju, dobrze, że przy obronie telefon stanął na wysokości zadania!
UsuńMiałam to samo ostatnio z komentarzem, myślałam, że nim rzucę, przysięgam :/ Ale wzięłam głęboki oddech i napisałam raz jeszcze, i od tej pory zawsze kopiuję... Chociaż jak telefon się zaciął u Ciebie to kopiowanie i tak na nic 😒
No niestety skopiować się nie udało bo nagle zamarzł, ale jak wzięłam cofnij to od razu zareagował... I straciłam cały komentarz, jak to się mówi złośliwość rzeczy martwych 🙈
UsuńAh, słynna złośliwość rzeczy martwych - znam to. Wręcz uwielbiam jak w połowie roboty laptop służbowy wywala mi blue screena.......... Kiedyś skurczybyk wyleci chyba za okno xd
UsuńA co do rozdziału - większość podsumowałam już wyżej :D :*
To niech się gnom cieszy, że jeszcze nie wyleciał :D Ja wprawdzie mniej nerwowa, ale mój Fajny to kiedyś ze złości rozpiździł telefon w drobny mak XD Tylko nie pomyślał, że nie ma zastępczego... #facecitoczasemstrasznedzieciuchy
UsuńNo nie jak mogli coś takiego zrobić Malfoyowi on jest taki poszkodowany szkoda mi go. Ale myślę że odwiedziny Hermiony pomogą mu się szybciej zregenerować 😂
OdpowiedzUsuńTa nazwa PORNO haha dobre chyba polubią tę nazwę ale chyba chcieliby czegoś innego się uczyć 😇
Pozdrawiam. 😋
Kilka osób by z Hermiona jako panią profesor by nie potwierdziło
UsuńTeż myślę że będą odwiedziny trzeba pocałować bolące miejsca
Dokładnie przecież powszechnie wiadomo że pocałunek w ranę szybciej się goi. 😂
UsuńOh no już dobrze... Nie nazwałabym tego prawowitym pocałunkiem ale będzie ciekawa akcja, bardzo... chemiczna ;)
UsuńO tak, Malfoy zachowuje się zupełnie naturalnie, odskakując co rusz, gdy Hermiona ledwo go tknie. Kto by pomyślał, że z niego taki wrażliwiec ;) No i jestem z nich dumna, że tak sobie ładnie poradzili z czyszczeniem pokoju, a szczególnie Draco - jaki z niego majster! ;) Co do eksperymentalnych eliksirów to zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam, w sumie myślałam, że to Slughorn będzie im trochę dyktował, co i jak, a oni będą pod jego okiem eksperymentować. Także jakie zaskoczenie, że pomysł na eliksir był Hermiony! Jestem ogromnie ciekawa, jak im to wyjdzie... o ile się tam nie pozabijają, wpadając na szafki i półki, próbując się nie dotykać 🤣
OdpowiedzUsuńMecz mega emocjonujący! I Malfoy jaki zapobiegawczy... Ciekawe, czy podsłuchał, że chcą mu coś zrobić czy po prostu jest już przygotowany na wszystko? I w zasadzie po co to zrobili? Aż tak nie chcą, żeby Malfoy powrócił do łask? Bo przecież wygrał dla nich mecz... No i Granger, rzucająca takie zaklęcie :O Ale w sumie, chociaż raz zwyciężył naturalny odruch, żeby chronić "swoich"! Kurczę, nerwy na poczekaniu mam :D Neville aż nadto spostrzegawczy... ;) Ale przynajmniej nie truje Hermionie aż tak, jakby to zrobili co po niektórzy ;)
Teraz mam dylemat, co mi się bardziej podoba, PORNO czy Wzwód Wiśniewskiego? 🤣 Niezawodna Hermiona 🤣 Że Neville nawet nie parsknął, ja do tej pory się śmieję w głos 😁
"...jest oddzielony od głównego lochu eliksirów, więc jest to zabezpieczenie, jeśli wysadzimy się w powietrze.
- Urocze - powiedział Malfoy. - Powinniśmy poprosić twój Klub Piskliwych Myszek, żeby to załatwił." - nie ma to jak cięte komentarze :D I faktycznie, super ulga, że jak wylecą w powietrze, to tylko oni sami XD Granger pocieszycielem roku XD
Ale Ci się szykuje zacny urlopik! Bardzo zazdroszczę, pozytywnie oczywiście ;) Naładuj baterie ;* Ja niestety bez urlopu w tym roku, w tamtym miałam urlop spartaczony, już moja głowa nie ogarnia ;) W moim przypadku - byle do marca 🤣
Ściskam mocno!
Mała.
Mała, nie tylko Ty bez urlopu w tym roku. U mnie po pierwsze korona, więc palny się zmieniły od razu, potem się okazało, że pani Doktor uwaliła 2/3 roku z literatury więc trzeba było się pilnie uczyć a potem jeszcze obrona a teraz to nawet mi się już nie chce, muszę zacząć szukać nowej pracy, bo do obecnej już chyba nie mam szans nawet wrócić, więc tym bardziej. A od października kolejne 2 lata przygody z magisterką 🙈
UsuńSmuciarska piąteczka! U mnie właśnie wiosna miała być urlopowa, bo wiedziałam, że potem będzie ciężko z urlopem, i to jeszcze miały być nasze wspaniałe wakacje po bardzo ciężkim i intensywnym roku, i klapa! :( Intensywność trwa, tylko ani chwili wytchnienia ;)
UsuńU Ciebie, jak widzę, tak samo jeszcze nie widać światła w tunelu 🙈 Oby się z pracą udało <3 Bo z magisterką to mam nadzieję, że będzie względnie przyjemnie :D ;)
Mam nadzieję, że będzie względnie przyjemnie. Po minionym semestrze mam serdecznie dość tych studiów I rzuciłabym to w cholere, ale jak zrobię rok przerwy to potem już wgl nie wrócę, dlatego wolę iść za ciosem. No i jeden z głównych motywatorów to zniżki studenckie xD
UsuńJa tak zrobiłam - nie idź tą ścieżką hahaha :D U mnie wprawdzie sprawy rodzinne zaważyły, że musiałam jakoś w połowie 4 roku przejść na dziekankę, ale już nie wróciłam na magisterkę, teraz żałuję... No, ale może kiedyś :D
UsuńHaha, taaaak, dlatego wzięłam rok dziekanki, właśnie dla tych zniżek 🤣
Mnie by mama chyba wydziedziczyła jakbym nie poszła na magisterkę od razu. Jeszcze jakoś pod koniec zeszłego roku powiedziałam w jej obecności, że myślę nad rokiem przerwy to mnie tak zjechała, że w momencie zmieniłam zdanie xD
UsuńA weźcie... Ja swój urlop 3 razy przekładałam i tym razem nie odpuszczę. Pojadę na te wakacje, choćbym miała życiem przypłacić XD A co do magisterki - ja poszłam zaraz po licencjacie, bo wiedziałam, ze jeśli zdecydowałabym się na rok przerwy, to już bym pewnie nie wróciła na studia :D
UsuńBuahah, moja mi do tej pory wypomina :D Ale wtedy była inna sytuacja, więc może złego słowa użyłam, bo to "wypominanie" to bardziej na zasadzie nadziei, że jednak dokończę :D Ale jest coraz ciężej się zebrać :P Może jak mi 30stka strzeli (za rok! 🙈) to coś rusze ze swym życiem w sferze naukowej, buahah :D ;)
UsuńJa chodziłam na roku z kolegą, który miał takie przejścia na studiach, że skończył je po 10 latach xD Najpierw przygoda na AGH która zakończyła się boleśnie, a potem walka z UJ w dwóch podejściach i choć już wszyscy nie myśleli, że skończy to w końcu mu się udało xD
UsuńTo się nazywa twardy zawodnik! :D
UsuńVera, co do wakacji - wcale się nie dziwię 🤣 Ja już zaczynam się zastanawiać, który weekend w listopadzie sobie przedłużyć, żeby pojechać do jakiegoś pseudospa - byleby mieli jaccuzzi albo jakąś saunę do wygrzania 🤣 I najlepiej gdzieś w górach, żeby był nie za duży zasięg 🤣🤣🤣
Uwielbiam jak rozdziały są tak długie. Liczę że wiedzę takich będzie. Gracze zawsze zrobią wszystko dla wygranej, nawet przyjmą przewidziane wcześniej ciosy. Fajnie się to dalej rozwija.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco 🥰
Oj tak - mogę obiecać, ze będzie sporo dłuuugich rozdziałów. Będzie też kilka krótkich, ale zdecydowana większość jest dość długa. 10-12 stron w wordzie to standard (w końcu te 270 tysięcy słów nie wzięło się znikąd ;) )
UsuńPozdrawiam :*
Ale dobrze to rozumiem Vera oni ten atak z Draco omówili?
UsuńProsimy Vere o jakieś spojlery ❤😉😊🙏
OdpowiedzUsuńW następnym rozdziale... Będą odwiedziny w ambulatorium ;)
UsuńOdwiedziny :D ale słodko :)
UsuńJak rozumiem, u Draco :D
UsuńVera, to słaby spojler! ;P
Żarcik, oczywiście :D Ale już wiem po komentarzu wyżej, że będzie dużo chemii, więc... byle do jutra :D
PORNO :D
OdpowiedzUsuńNormalnie padłam :D Koleżanka w pracy zaczęła się dziwnie patrzeć jak buchnęłam śmiechem patrząc na telefon :D
Ale jak to atak na Malfoya!!! Co za przebrzydłe, podłe kreatury żeby się tak zastawić na niego!
Z jednej strony jestem w szoku, że Hermiona użyła takiego zaklęcia, a z drugiej no udusiłabym gołymi rękami tych ciołków!
Podoba mi się ta Hermiona! Super twarda laska, zaprawiona na wojnie, ale mimo wszystko ta sama gryfonka :D
Mój chłopak pomagał mi tłumaczyć ten skrót... Wyobraź sobie jego minę jak opisywałam mu, że musi pomóc mi wytłumaczyć skrót PORNO XD
UsuńHermiona ma tutaj ostre pazurki i jeszcze nie raz je pokaże ;)
Oj ostra Hermima to jest to 😀🌶 Mam pytanko czy dobrze interpretuje że Malfoy umówił się z tymi slizgonami na atak na niego ?
UsuńOj nie nie. Malfoy sobie sam takiej akcji nie zgotował, mimo, że się jej spodziewał ;)
UsuńWESZ to jeszcze WESZ, ale PORNO to już przerosło moje wszystkie oczekiwania, śmiechłam :D Genialne to :D Już nie mogę się doczekać, jak skrót rozejdzie się po wszystkich domach. Na pewno pierwszym zainteresowanym będzie Draco :D i Theo... swoją drogą ciekawe kiedy chłopak zauważy, że jakby nie ma najmniejszych szans.
OdpowiedzUsuńAtak na Malfoya, w życiu się nie spodziewałam! On się spodziewał... Ale nie wydaje mi się żeby Draco był typem, który w ten sposób by ryzykował i ściągał na siebie niebezpieczeństwo.
Hermiona z jednej strony przerażająca, ale właściwie tak sobie przypomnieć to zawsze miała w sobie ten niebezpieczny pierwiastek :D Sama bym tych pałkarzy udusiła. Ale jej reakcja była wymowna, była bardzo wymowna! Komuś tu zależy, a nie potrafi się przyznać :D Harry i Ron zejdą na zawał :P