Hermiona w ciszy dogoniła Draco i kontynuowała wędrówkę do wioski. Nadal przetwarzała w głowie słowa, które usłyszała od niego kilka minut wcześniej. On jedynie nabijał się z niej twierdząc, że jest brzydka, a ona nie mogła czuć nic innego oprócz ulgi i w pewnym sensie... radości.
Szedł w milczeniu, zaraz obok niej. Nie mruczał pod nosem żadnych złośliwych komentarzy względem profesorów, jak robił to wcześniej. Myślała, żeby zwrócić mu chusteczkę, ale czuła się bardzo niezręcznie i nie miała pojęcia dlaczego. Chciała z nim porozmawiać i zagaić jakoś rozmowę, ale nie miała na tyle odwagi.
Myślała, że może, ale tylko może, był również zawstydzony swoim wyznaniem, twierdząc, że wcale nie jest brzydka. Zapytał ją nawet czy widziała się w lustrze, że uwierzyła w jego żart. Nie mogła nie powiedzieć, że było to pochlebne... bo to było cholernie pochlebiające!
Kilka minut później w końcu dotarli do Hogsmeade. W tłumie odwiedzającym sklepy mogła zobaczyć dużo znajomych twarzy. Zauważyła jak Neville Longbotton razem z Harrym i Ronem wchodzą do słynnego sklepu ze słodyczami jakim było Miodowe Królestwo, oraz minę Rona pełną radości i ekscytacji, którą ciężko było opisać inaczej niż tysiąckrotnie powtórzonym słowem radość. Rudzielec miał niemal obsesję na punkcie Miodowego Królestwa... Mogła się założyć, że gdyby ktoś zapytał go, czy chciałby poślubić jedzenie, to nigdy nie powiedziałby nie.
Zauważyła też bliźniaczki Patil wchodzące do salonu kosmetycznego, żeby kupić trochę kosmetyków upiększających ich i tak już piękne twarze. Była zaskoczona, że nie było z nimi Lavender Brown, która zwykle nie odpuszczała żadnej wizyty w salonie kosmetycznym ze swoją najlepszą przyjaciółką jaką była Parvati.
Trochę dalej zauważyła też kilka par z Hufflepuffu wchodzących do herbaciarni Madame Puddifoot. Kontynuowała rozglądanie się po wiosce za znajomymi, kiedy usłyszała znajome prychnięcie Malfoya sugerujące niecierpliwość i jak najszybszą chęć zakończenia tych zakupów.
Spojrzała na niego, przekonując się, że chłopak patrzy na nią ze zmarszczonym czołem. Nic nowego.
— Miejmy to już z głowy, Granger. I lepiej miejmy to z głowy szybko.
— Gdzie się tak spieszysz, Malfoy? — zapytała, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że to nie jest jej sprawa.
— A czemu miałbym się nie spieszyć? To jest strasznie nudne! Nie chcę spędzać z tobą całego dnia, skoro jest tak świetna pogoda — powiedział gorzko.
Hermiona zmrużyła lekko oczy i prychnęła.
— Też nie chcę utknąć tu na cały dzień z tobą, więc przestań zachowywać się jakbyś tylko ty miał dosyć tej wspólnej współpracy — odwarknęła.
— Wolałbym już spędzić cały dzień z Pansy, niż z tobą. Może i jest sukowata, ale mimo to wolę jej towarzystwo od twojego. Jesteś nie tylko nieziemsko nudna, ale i strasznie wkurwiająca.
— Więc mówisz mi, że wolisz spędzać czas z kimś, kto praktycznie rzuca się na ciebie? Jesteś obrzydliwym zboczeńcem — prysnęła złośliwie.
— Szczerze mówiąc, wkurzają mnie dziewczyny flirtujące ze mną, dotykające mnie, wąchające mnie, a nawet całujące mnie. Ale wolałbym i tak je wszystkie od ciebie, bo jesteś niczym wielki wrzód na dupie! — odwarknął.
— Wcale nie jestem, jest wręcz przeciwnie!
— Gdybyś nie była szlamą, to pewnie nigdy nie zwróciłbym na ciebie nawet najmniejszej uwagi! — wykrzyczał z całej siły, zyskując sobie tym kilka zaciekawionych spojrzeń przechodniów.
— Przestań mnie tak nazywać! I co z tego, że jestem szlamą, skoro nadal jestem zdolna do nauki magii, a co więcej, jestem w tym milion razy lepsza od ciebie, panie czystokrwisty!
— Lepsza ode mnie, tak?
— Tak, a żebyś wiedział! Jestem najlepszą uczennicą i zawsze jestem pierwsza, zawsze! Podczas gdy ty na zawsze utknąłeś na drugim miejscu! Na. Zawsze.
— Jesteś na pierwszym miejscu tylko dlatego, że ślęczysz nad książkami co noc, dosłownie toniesz w górach pergaminów i wypisujesz kilometry esejów. Myślisz, że ja w przeciwieństwie do ciebie to wszystko robię? Z pewnością nie, a popatrz gdzie jestem... zaraz za tobą, bez większego wysiłku depcząc ci po piętach!
Otworzyła usta chcąc mu odpyskować, ale natychmiast zamknęła je z powrotem. Nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Niestety, to co powiedział było przykrą prawdą. Wróciła myślami do tych wszystkich lekcji w ciągu roku szkolnego, w których nie uczestniczył (przesypiał na biurku wszystkie zajęcia z Numerologii, Historii Magii a nawet Astronomii), a mimo to zawsze otrzymywał najlepsze zaraz po niej oceny.
Poczuła się spoliczkowana przez prawdę, że chłopak był z nią niemal na równi, bez żadnego wysiłku.
Czy to w ogóle możliwe, by ktokolwiek był aż tak mądry?
Draco skrzyżował ramiona na piersi.
— Możesz być sobie Valedictorianką*, a ja jedynie Salutatorianinem**, Granger, ale osiągnąłem to, bo jestem inteligentny i taki się urodziłem. Ty jednak po prostu ciężko pracowałaś.
Jego słowa dotknęły ją głęboko. Oczywiście, ciężko było jej to przyznać, ale gdyby nie jej zawziętość i upartość w dążeniu do celu, to on z łatwością mógłby odebrać jej ten zaszczytny tytuł najlepszej.
— Nieważne, Malfoy. Jedyne co mnie interesuje to fakt, że to ja jestem Valedictorianką, a nie ty.
— Szczerze mówiąc, kompletnie nie interesuje mnie to, czy jestem pierwszy, czy drugi, czy którykolwiek. Chcę jedynie skończyć tę szkołę i wynieść się z Hogwartu. A teraz, zamiast marnować nasz cenny czas i zbierać tłumy przypadkowych gapiów, zacznijmy wreszcie te zakupy. Pokłócimy się później. — Spojrzał na otaczające ich osoby, śledzące przebieg kłótni, po czym odszedł, jakby nic się nie wydarzyło.
Hermiona stała przez chwilę, niczym zamurowana, po czym westchnęła przeciągle i podążyła za nim w stronę sklepu o jakże porywającej nazwie Dekoracje, Które Zadziwią Twoje Oczy.
Moja energia powoli odpływa ech, poczułam się taka zmęczona tymi zakupami. Wszystko przez tego dupka Malfoya — pomyślała.
Sklep był naprawdę uroczy, ale wybór dekoracji tak szeroki, że ciężko było się jej zdecydować. Do tego ten oślizgły gad ciągle ją rozpraszał, proponując coraz to obrzydliwsze rozwiązania, albo jęcząc niecierpliwie, czy też szepcząc wredne komentarze, żeby się pospieszyła.
— Czy nie możesz chwilę poczekać, ty nadęty dupku? Bardzo się staram, aby wybrać tutaj jak najlepsze dekoracje! Doskonale o tym wiesz, więc czemu mi przeszkadzasz zamiast pomóc?
— Przecież próbowałem ci pomóc, przemądrzała idiotko, ale odrzuciłaś moje sugestie! — prychnął.
— Twoje tak zwane sugestie były okropne, a ja nie podpiszę się pod czymś co mnie ośmieszy i ściągnie na dno, kiedy pomysł okaże się porażką!
— Moje sugestie nie były złe! Wiem, że nie chcesz tego przyznać, ale moje pomysły są tak naprawdę lepsze od twoich! — wrzasnął, zwracając ponownie na nich uwagę wszystkich osób dookoła. Hermiona prychnęła.
— Nie bądź taki pewny siebie, obślizgły gadzie. Serio, jak dumny i próżny jesteś?
— Serio, jak durna jesteś? — odwarknął.
— Czy mamy tutaj jakiś problem? — Właścicielka sklepu podeszła do skaczącej sobie do gardeł pary. — Ciężko dokonać wyboru? — zapytała starsza kobieta z krótkimi siwymi włosami, uśmiechając się ciepło z nadzieją na rozluźnienie atmosfery między tą dwójką, przy okazji odciągając od nich uwagę innych klientów.
— Nie!
— Tak!
Odpowiedzieli równocześnie. Spojrzeli na siebie, rzucając sobie nawzajem piorunujące spojrzenia. Właścicielka zaśmiała się nerwowo i zatarła dłonie.
— Proszę, nie krępujcie się przejrzeć całego naszego asortymentu. Jestem pewna, że wkrótce znajdziecie coś idealnego, co będzie wam obojgu pasować. Bądźcie cierpliwi... — powiedziała.
Hermiona prychnęła.
— Proszę powiedzieć to jemu, nie mnie — odpowiedziała dziewczyna, rzucając zdegustowane spojrzenie w kierunku blondyna.
— Jesteś nieznośna... — powiedział cicho przez zaciśnięte zęby. Hermiona zjechała go ponownie wzrokiem, po czym Draco odszedł w kierunku szafki z magicznymi proszkami. Hermiona ciężkim krokiem podążyła za nim.
— Hormony... — szepnęła pod nosem właścicielka patrząc, jak wciąż niezadowolona dwójka uczniów zaczęłą oglądać słoiki z magicznymi proszkami. Wstrząsnęła głową i oddaliła się z zamiarem pomocy innym klientom.
Draco sięgnął po słój opisany jaki "Zieleń i Srebro". Obejrzał go dokładnie, myśląc o kolorach swojego domu. Kolorami Slytherinu były dokładnie zieleń i srebro, co mogło być idealnym rozwiązaniem pasującym do zakończenia roku. W jego głowie natychmiast narodził się pomysł. Odwrócił się więc do Hermiony trzymającej podobny słój z magicznymi pyłami opisany jako "Czerwień i Złoto". Odstąpił od atmosfery ich poprzedniej kłótni i z ekscytacją odezwał się do Gryfonki.
— Granger, mam pomysł. Te magiczne proszki wyglądałyby wspaniale na ceremonii ukończenia szkoły. Przyjemnie by to wyglądało i, o Salazarze, nie wierzę, że to mówię, wyglądałoby tak, dramatycznie, emocjonalnie gdyby te magiczne pyłki opadały powoli na nasze głowy kiedy będziemy się żegnać. Na dodatek są w kolorach naszych domów.
Hermiona była zaskoczona ekscytacją Ślizgona, lecz po chwili uśmiechnęła się lekko.
— Tak, myślałam o czymś podobnym... — Uniosła wyżej słoik na potwierdzenie swoich słów.
— To dobrze — przytaknął. — Wreszcie się w czymś zgadzamy.
Hermiona również powoli przytaknęła, czując się trochę dziwnie, gdy tak normalnie i cywilizowanie z nim rozmawiała, głównie dlatego, że jeszcze przed chwilą skakali sobie do gardeł.
Draco rozejrzał się, chwytając jeszcze dwa słoiki.
— Ten żółty pył może reprezentować Hufflepuff, a ten niebieski idealnie pasuje do Ravenclawu. Moglibyśmy też zaczarować je, żeby robiły coś... specjalnego — powiedział, wzruszając ramionami.
— Co masz na myśli? — zapytała Hermiona, podświadomie chcąc kontynuować tę w końcu normalną rozmowę.
Wyglądało na to, że Draco nie miał nic przeciwko rozmowie z nią, wręcz przeciwnie, cieszył się, że może podzielić się swoim pomysłem.
— Nie jestem do końca pewien, ale mogłyby na przykład wydawać dźwięki.
— Dźwięki...? Jakie dźwięki?
— Może głosy... Wiem! Mam pomysł! — wykrzyknął z ekscytacją w głosie. Hermiona była zadowolona jego nagłą zmianą nastroju i obserwowała go z zainteresowaniem.
— Tak? Jaki pomysł?
Oczy Draco zalśniły, a Hermiona nie umiała już ukryć swojej uciechy. Był naprawdę atrakcyjny, kiedy humor mu dopisywał, a jego twarz nie była wykrzywiona w żadnym negatywnym grymasie.
— Może moglibyśmy nagrać głosy uczniów i zaczarować pyłki tak, żeby te głosy były słyszalne podczas zakończenia roku? Na przykład, jeśli nagralibyśmy twój głos mówiący, że będziesz tęsknić za Weasleyem, to on to usłyszy kiedy pył będzie na niego opadać.
— Masz na myśli Rona? — Hermiona uniosła brwi.
— No tak, przecież nie jesteś ślepo zakochana w żadnym innym Weasleyu, prawda? — powiedział sarkastycznie.
— Nie jestem zakochana w Ronie! — krzyknęła w swojej obronie.
— Och, naprawde? Nie gadaj, że przez te wszystkie lata nie rozwinęłaś względem niego albo Pottera żadnych specjalnych uczuć. Może i mają dziewczyny, ale to nie znaczy, że nie możesz darzyć któregoś z nich czymś więcej, niż tylko przyjaźnią.
— Oczywiście, że nie! Są dla mnie najlepszymi przyjaciółmi... Okej, może bardziej są dla mnie jak bracia, ale nic więcej!
— Dobra, dobra, nie broń się już tak. Nie będę naciskać, to był tylko przykład — zaśmiał się lekko. Oczy Hermiony rozszerzyły się słysząc ten cichy dźwięk.
— Czy my w końcu rozmawiamy jak cywilizowani ludzie? — zapytała.
Draco zauważył swoją poprzednią reakcję i natychmiast przestał, prostując się i odkaszlując.
— W twoich snach, Granger — odparł, po czym podszedł do następnego regału z dekoracjami.
Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu wypływającego na jej twarz. Wiedziała, że właśnie przeprowadzili normalną rozmowę, nieważne jak bardzo on by się tego wypierał.
Po spędzeniu całego poranka wewnątrz sklepu z dekoracjami, wreszcie udało im się zakończyć pierwsze wspólne zakupy. Mieli kilka mniejszych sprzeczek w kwestii wyboru poszczególnych dekoracji, ale za każdym razem udawało im się dojść do kompromisu, szczególnie po sytuacji z pyłkami. Hermiona kilka razy dostrzegła rozjaśnioną twarz Draco , zanim ten zdążył się zorientować i wrócić do swojego zwyczajnego grymasu.
Kupili tak dużo rzeczy, że w nie dali rady ich wszystkich unieść. Draco lewitował je, gdy wychodzili ze sklepu.
— Więc... — Hermiona zaczęła niezręcznie. — Gdzie teraz idziemy?
— Nie wiem. Jakkolwiek chciałbym wrócić już do Hogwartu, to dotarcie tam jest dla mnie fizycznie niemożliwe. Umieram z głodu!
Hermiona popatrzyła na niego i nie dała rady nie zauważyć zmęczenia wręcz wypisanego na jego twarzy. Wiedziała, że od rana nic nie jadł.
— Zanim wrócimy do zamku, chodźmy więc do Trzech Mioteł — zasugerowała.
— Brzmi przepysznie... — wybełkotał i słabo przytaknął głową.
— Czy chcesz, żebym to ja je lewitowała...? — zapytała, wskazując na zakupy. — Wygląda na to, że powoli tracisz energię — powiedziała zmartwiona.
Draco próbował prychnąć lekceważąco, lecz skończyło się to tylko żałosnym jękiem. Tak, zdecydowanie potrzebował pomocy. Wyciągnęła przed siebie różdżkę i skierowała ją w stronę zakupów.
— Pozwól mi je przejąć, Malfoy.
— Czy ty myślisz, że jestem niepełnosprawny? Jestem tylko cholernie głodny! — odburknął.
— Nie bądź już taki uparty i pozwól mi je lewitować zanim się najesz do syta. Kto wie, może zanim dotrzemy na miejsce, upuścisz to wszystko. A to byłby spory problem... — powiedziała
Otworzył usta próbując się sprzeciwić, ale zamknął je, czując, jak ciężar ciążący na jego różdżce zelżał. Spojrzał przed siebie zauważając, że zakupy zniknęły. Granger podkradła je i właśnie odchodziła w stronę pubu bez żadnego słowa.
Jęknął ponownie, ale potem westchnął pokonany i podążył za nią.
Przynajmniej się o mnie martwi, tak myślę…
A jego zdradzieckie usta, ku jego przerażeniu, wygięły się w delikatnym uśmiechu.
_____
* Valedictorian — absolwent szkoły wygłaszający mowę na zakończenie nauki. W przypadku Hogwartu jest to uczeń ostatniego roku, nasza Hermiona.
** Salutatorian — student ostatniego roku otwierający uroczystość (np. uroczystość wręczenia dyplomów). W przypadku Hogwartu otwierający uroczystość zakończenia roku, nasz Draco.
Ciekawe co ten Draco kombinuje. 🙍 no ale przynajmniej trochę potozmawiali. 😂
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. 😏
W kolejnym rozdziale będzie jeszcze więcej rozmowy :) ii może jakaś kłotnia? :D
UsuńPozdrawiam cieplutko <3
Cóż za ulga, że to nie jest przeklęty rozdział i szybko będą kolejne! :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że dawno nie miałam już tego dreszczyku ekscytacji, gdy codziennie zaglądałam na jakiegoś bloga, w poszukiwaniu rozdziału :) Tu wchodzę z takim "Czy Vero już dodała?" i zwykle się uśmiecham szeroko, bo już jest! :)
Rozdział znów dużo lepszy i ciekawszy niż te pierwsze - chyba autorka oryginału wyrabiała się z czasem w pisaniu :) Na pewno też Ci się lepiej tłumaczy, jak dialogi są takie ciekawsze :)
Ogólnie strasznie bym chciała znać już wszystkie rozdziały, ale nadal trwam w postanowieniu, że najpierw przeczytam to wszystko po polsku :D
Buźki i dużo czasu na pisanie/tłumaczenie/tworzenie :)
V.
Przeklęte to są inne, które są tak długie, że tłumaczyłam je 3 (!!!) dni. Ale dałam radę przebrnąć przez to więc już nic mi nie straszne :D Właśnie dzisiaj wstałam jakoś tak wcześniej i dodałam przed południem - jutro prawdopodobnie tez tak będzie dodany :D
UsuńAkcja nabiera tutaj trochę rozpędu, będzie więcej interakcji między naszymi bohaterami :D
Trzymam mocno kciuki za cierpliwość i silną wolę! (bardzo mocno!!!) :D
Pozdrawiam ciepluteńko! <3
Mam wrażenie, że dialogi w tym i poprzednim rozdziale napisane są w taki sposób, że brzmią swobodnie po angielsku, ale po polsku już nie do końca. Nie jest ti przytyk co do Twojego tłumaczenia, bo i tak zrobiłaś z nimi kawał dobrej roboty :D
OdpowiedzUsuńUciekło Ci za to kilka przecinków (kompletna zmora, wcale się nie dziwię) w miejscach, gdzie przy czytaniu na głos ich nie słychać, ale powinny być. Chodzi właśnie o kwestie dialogowe, gdzie pojawiło się sporo orzeczeń.
Bardzo się cieszę, że Draco tak tu wyjaśnił Hermionę. Bo ma sporo racji - w końcu Hermiona głównie ciężką pracą zdobywa oceny i niekoniecznie jest zdolna... sama z siebie.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału, a w szczególności Malfoya w nim :D
Dużo cierpliwości życzę i mocno ściskam!
Tak myślałam, że się w końcu jakoś dogadają. :D Czekam na rozwój wydarzeń w Trzech Miotłach. Draco i Hermiona, razem jedzący posiłek. To może być ciekawe. :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz kilka przetłumaczonych rozdziałów w przód. Podobnie jak Veni, mam dreszczyk ekscytacji wchodząc na bloga i sprawdzając, czy jest już rodział. :D
Pozdrawiam i ściskam! ;)
...i w końcu zaczęli ze sobą normalnie rozmawiać! Te ich kłótnie, niesamowicie kreatywne wyzwiska, i wieczne darcie się na siebie zaczynało się robić męczące, nic dziwnego, że Draco nie miał siły lewitować zakupów ;) I czytelnik mógł złapać oddech przy tym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Venetią, że czyta się coraz lepiej i widać, że Autorka coraz bardziej się rozkręcała. Szkoda, że z tłumaczeniem więcej zachodu, nie mniej jednak jestem bardzo wdzięczna, że się podjęłaś i dokończyłaś, bo aż mnie korci, żeby kliknąć kolejny rozdział bez komentowania tego, byleby jak najszybciej przekonać się, co będzie dalej :)
Jedyne, co mi się tutaj nie spodobało, to ten lekko naciągany wątek z kolorami pyłków - ołmajgasz, seriooo... Dwóch pozostałych "domów" to trzeba było szukać, ale ślizgońskie i gryfońskie od razu były zestawione, no cóż to za szok i niedowierzanie... ;P Dużo bardziej, w moich oczach, wiarygodnie by było, jakby każdy kolor był osobno i jakby Draco przypadkiem je ze sobą zestawił (czy cokolwiek) lub jakby dekoracje były zwyczajnie pogrupowane z dedykacją dla hogwartyczków, no ale cóż :) Może to tylko moje odczucia, i zresztą sama czasem stosuję takie okropne "przypadkowe" zabiegi, ale nie mniej zawsze będzie mnie to jakoś uwierało :D
Mała
Normalna rozmowa między Hermioną a Draco - w końcu chciałoby się powiedzieć <3 Ta ekscytacja Draco - wyobraziłam go sobie jako małego chłopczyka, który ma pomysł i musi go zrealizować i jest tym bardzo podniecony. Draco dzieciństwo miał słabe więc dobrze, że chociaż momentami potrafi być radosny. Widziałam w głowie jego uśmiech i ekscytujące podskakiwanie - tak to sobie moja głowa wyobraziła :)
OdpowiedzUsuńOstatnia myśl Draco jest bardzo urocza, oj ona nie tylko się martwi, ale też się jej podobasz :D Faceci są jednak ślepi ;)