Hermiona siedziała w Pokoju Wspólnym Prefektów, spędzając wolne chwile na głębokich rozmyślaniach nad tym, kto mógł być autorem tego nieszczęsnego listu burzącego jakąkolwiek kolej rzeczy w jej życiu. Normalnie czytałaby właśnie jedną z wielu swoich lektur, jak to miała w zwyczaju, ale mimo usilnych prób, nie mogła oderwać myśli od rozważań, kogo jeszcze powinna dopisać do swojej listy z pewnością znudzonych-na-śmierć osób, mających czas i ochotę robić sobie z niej żarty.
Warknęła z frustracji sponad książki, nad którą bezskutecznie próbowała się skupić od niemal dwóch godzin. Była rozkojarzona jeszcze zanim ją otworzyła, a ostatecznym dowodem na jej nieogarnięcie był fakt, że cały czas znajdowała się przy pierwszej stronie. Nie wspominając już o tym, że tytuł tej strony brzmiał "Wprowadzenie do Historii Hogwartu".
Wkurzona zatrzasnęła tom i agresywnie posłała go na drugi koniec stołu. Opadła ponownie na kanapę naprzeciwko kominka, patrząc nijako w przestrzeń. Prychnęła, z irytacją krzyżując ręce na piersi.
Durny nadawca — syknęła w myślach.
Cóż, nie bądź taka niewinna, ty imitacjo czarownicy — obcy wewnętrzny głos zabrzmiał w jej głowie — To wcale nie tak, że sama jesteś niewinna... — Potrząsnęła głową, chcąc odepchnąć od siebie te myśli.
Niecierpliwie potarła czoło, krzywiąc twarz.
Kto do cholery mógł mi to wysłać! — jęknęła w myślach. Naprawdę chciała wiedzieć, od kogo pochodził ten nieszczęsny list. Kto próbował z nią flirtować podsyłając jej słodkie słówka?
Ktokolwiek to jest, czy to ona, czy on, straszny z tej osoby kutas — przyznała zgorzkniale.
To zdecydowanie nie Harry — pomyślała. — On nie ma czasu nawet na żarty wobec swojego najlepszego przyjaciela, nie mówiąc już o mnie. Nawet jeśli był to tylko listowny psikus, było wręcz niemożliwe, żeby mógł mi wysłać coś tak zalotnego. Nawet jeśli miałaby rację, byłoby to wielce nie na miejscu, w końcu Harry umawia się przecież z Ginny Weasley.
Nie jest to też Ron, mimo, że byłby zdolny do zrobienia czegoś takiego — rozważyła. Ron nie jest typem osoby marnującej swój czas na wkręcanie ludzi... Nawet jeśli wykazywałby takie intencje, na pewno nie zrobiłby tego w taki sposób. Przecież on nie ma bladego pojęcia jak flirtować. Rzeczywiście, próbował, i to nie raz, ale nigdy mu to nie wychodziło. W tych sprawach, jest raczej amatorem i mimo, że nie należy do romantycznych osób, ma swoje własne życie miłosne.
Nie jest to również żaden z braci Rona. Fred i George od dłuższego czasu są w stałych i szczęśliwych związkach, a nawet planują się wkrótce ustatkować. Zaskakujące, jak poważnie podchodzą do kwestii swoich drugich połówek, z którymi wspólnie tworzą te niezwykłe i psotne produkty do swojego sklepu — rozważała zawzięcie, krzyżując nogi na kanapie i podpierając brodę dłonią.
Dean Thomas też odpada, umawia się z Krukonką. Seamus Finnigan tym bardziej, od dawna chodzi z Puchonką. Oj zdecydowanie nie jest to Neville, on jest przecież na zabój zakochany w swojej dziewczynie Lunie Lovegood — burknęła. — W takim razie kto to może być?! — ryknęła wewnętrznie.
W tym momencie usłyszała otwierające się drzwi do Pokoju Wspólnego. Nie musiała nawet zgadywać, kto właśnie zdecydował się wejść do pomieszczenia – tylko ich dwójka dzieliła między sobą tę przestrzeń. Spojrzała w kierunku przejścia, aby ujrzeć bladą twarz Naczelnego Dupka Czarodziejskiego Świata.
Wysoki, blondwłosy Ślizgon również spojrzał na Pannę-Wiem-To-Wszystko, siedzącą na kanapie. Jego mina nie wyrażała zadowolenia – od rana miał kiepski humor.
— No co? — odwarknął, kiedy dziewczyna nadal nie przestawała go obserwować.
— Nic — mruknęła pod nosem.
Przewrócił ostentacyjnie oczami i skierował się w stronę schodów do swojego dormitorium.
Hermiona sekretnie obserwowała jego ruchy, ruszając jedynie gałkami ocznymi. Słysząc jednak trzask drzwi, westchnęła sfrustrowana i przygarbiła się, jeszcze bardziej wtapiając w głąb kanapy.
Po kilku minutach drzwi dormitorium chłopaka otworzyły się ponownie. Usłyszała jego kroki, ewidentnie prowadzące do prywatnej kuchni, umieszczonej obok Pokoju Wspólnego. Kiedy jednak obróciła wzrok w tamtym kierunku, chłopak zdążył już zniknąć w środku. Usłyszała brzęk sztućców i pucharów, oraz odgłos bieżącej wody. Zmarszczyła czoło zastanawiając się, co on tam do licha robił.
W pewnym momencie usłyszała jęk, a po chwili Ślizgon wyłonił się z kuchni, trzymając w każdej dłoni po jednym soczyście zielonym jabłku. Przystanął, kiedy zauważył, że jest obserwowany. Spoglądał jak usta Hermiony lekko się rozchyliły, a w jej oczach pojawił się lekki błysk. Uśmiechnął się pod nosem, zauważając, co doprowadziło ją do takiej reakcji.
O cholera... — pomyślała, nie kryjąc zaskoczenia na twarzy. — Nie miałam pojęcia, o tych mięśniach…
— Uważaj Granger, bo jeszcze nas utopisz w swojej ślinie — skomentował arogancko. Doskonale wiedział, że kontemplowała teraz jego nagi umięśniony tors. Nigdy wcześniej w jej obecności nie opuszczał pokoju bez koszuli. Był raczej... sceptycznie nastawiony do wizji bycia zaatakowanym i zgwałconym przez nią na salonowej wykładzinie.
Hermiona została natychmiastowo wyrwana z szoku i zamknęła usta. Skrzywiła się, patrząc na Malfoya, który dumnie uśmiechał się pod nosem.
Zakochany w sobie dupek — cichy pomruk przebiegł jej przez myśl.
Prychnęła, po czym odwróciła się z powrotem w stronę kominka. Na swoje nieszczęście, doskonale czuła, że staje się czerwona z zażenowania. Została przecież złapana na gorącym uczynku.
— Jeśli masz chociaż trochę szacunku do samego siebie, ty przebrzydły gadzie, to mógłbyś założyć cokolwiek, żeby ukryć przed wszystkimi to paskudztwo. Ble, czy ty powiedziałeś coś o topieniu się? Cóż, sądzę, że się prędko utopisz, ale w moich wymiocinach, bo sprawiasz, że aż mi niedobrze na twój widok — odpowiedziała, nie spoglądając nawet w jego stronę. Za wszelką cenę nie mogła pokazać mu, jak bardzo zaczerwieniła się po tych wizualnych doznaniach.
Draco mruknął pod nosem niezadowolony, podczas gdy Hermiona triumfowała nad swoją ciętą ripostą. Podszedł do drugiej kanapy naprzeciw kominka i ułożył się na niej wygodnie, przerzucając swoje ślizgońsko zielone jabłka z ręki do ręki.
Nastała kamienna cisza, a jedynym dźwiękiem jaki ją przerwał, były wgryzające się w soczyste jabłko zęby Ślizgona. Hermiona czuła się naprawdę niekomfortowo. Chciała jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia, ale cichutki głosik w jej głowie ją powstrzymywał.
Zapytaj go o legendę! Dowiedz się, czy w nią wierzy!
Hermiona odchrząknęła cicho, acz sugestywnie, aby zwrócić jego uwagę. Nie okazało się to aż tak trudne, gdyż Malfoy natychmiast zaprzestał przeżuwanie, kierując głowę w jej stronę i unosząc brew w geście zdziwienia.
— No co?! — warknął z irytacją, jako, iż dziewczyna od niekończących się dziesięciu sekund nic nie powiedziała.
— Mógłbyś chociaż udawać, że jesteś miły, wiesz? — odpowiedziała z taką samą irytacją. Zaczynały ją męczyć te pytania.
— Nie jestem miły dla szlam — parsknął, wyraźnie podkreślając ostatnie słowo.
Przyzwyczaiła się już do tego, jak czasami była nazywana. Po tak długim czasie przestała się tym przejmować, w przeciwieństwie do swojej pierwszej reakcji, kiedy usłyszała to wyzwisko. Przez ostatnie sześć lat Malfoy poniżał ją publicznie i uprzykrzał życie jej, jak i również jej przyjaciołom. Od niemal roku mieszkania z nim pod jednym dachem, jego kąśliwe słowa nie robiły na niej już żadnego wrażenia. Przywykła do nich tak bardzo, że zaczęła postrzegać je jako jego naturalne zachowanie.
— Jak już pewnie wiesz, ja też cię nienawidzę — syknęła.
— Ja nienawidzę cię bardziej.
— Ja nienawidzę cię najbardziej.
— Ja nienawidzę cię jak diabli.
— Ja nienawidzę cię w nieskończoność.
— Ja tak samo, tylko z większą nienawiścią.
— Ja... — jęknęła. — Mógłbyś w końcu przestać?!
On tylko wzruszył ramionami.
— Jeśli nie chcesz, żebym był niemiły, to nie zaczynaj mówić mi co mam robić. Jestem uprzejmy tylko dla tych, którzy na to zasługują. Nie wierzę, że jesteś nieświadoma tego, że nie ma cię na tej liście, prawda?
— Pff, skąd pomysł, że chciałabym widzieć moje imię na tej twojej 'liście' napisane różowym, brokatowym tuszem? — zaszydziła, prychając.
— Ha! Nie istnieje coś takiego jak różowy brokatowy tusz, Panno Czupiradło — odpowiedział gorzko.
— Oczywiście, że istnieje! Ale nie jesteś godzien posiadania takiego.
— Dzięki, ale nie tknę żadnego mugolskiego ścierwa.
— Ty....! — wstrzymała oddech, aby po chwili wyrzucić z siebie: — Odwołaj to! Już!
Nie odpowiedział, skupiając się na drugim jabłku. Przeżuwał je uważnie, kompletnie ignorując obecność Gryfonki.
— Wiesz... — przymknęła oczy wzdychając ciężko. — Po prostu chcę cię o coś zapytać, to wszystko.
Cisza.
Odgłosy powolnego chrupania.
Obustronne milczenie.
Po chwili ogłuszającej ciszy, Draco w końcu zmienił pozycję z leżącej na siedzącą, zgrabnie wyrzucając ogryzek jabłka przez otwarte okno. Hermiona wpatrywała się w jego nagie plecy oparte o miękką kanapę i długie ramiona rozciągnięte wzdłuż oparcia.
Zadowolony skierował wzrok na brunetkę siedzącą na przeciwnej kanapie. Zerknęła na niego w odpowiedzi na jego intensywne, przeszywające spojrzenie.
— Okej — odpowiedział po chwili. — Co to za pytanie? Lepiej upewnij się, że nie jest ono głupie.
Zmarszczyła brwi, piorunując go wzrokiem. Co to miało właściwie znaczyć? Że ona zadaje głupie pytania? Czy on był niespełna rozumu? Merlinie, przecież była Hermioną Granger! Najmądrzejszą czarownicą od czasów samej Roweny Ravenclaw! Ona nie zadawała głupich i bezsensownych pytań. Każde słowo i zdanie wydostające się z jej ust było wysoce logiczne, przemyślane, rozsądne i inteligentne.
Zapomniała jednak o jednym. To był Draco Malfoy, syn samego szatana, Książe Piekieł, największy i najzuchwalszy kretyn, jakiego nosiła Ziemia, z ego wielkości Azji. Najbardziej arogancki i nieczuły dzban całego swojego pokolenia.
Była przekonana, że te cechy są tak silne, że nawet sześćdziesiąte pokolenie Malfoyów będzie je po nim dziedziczyć.
Godryku, jak ona chciałaby, aby Malfoyowie byli wymierającym gatunkiem. Nie mogła pozbyć się wizji pokoleń małych Draconów Malfoyów niszczących życia dzieci w tej szkole, albo co gorsza, rujnujących cały świat czarodziejów.
— To wcale nie jest głupie pytanie, Malfoy — wyrzuciła z siebie Hermiona.
— Nie mam ochoty marnować na ciebie mojego cennego czasu, więc zadaj wreszcie to pytanie, do cholery. Wypluj to siebie w końcu! — odpowiedział zgryźliwie.
Odchrząknęła i zawahała się. Co jeśli pomyśli, że kompletnie zwariowałam? W końcu i tak jest durniem.
— Ja tylko... — zawiesiła głos próbując uformować w głowie sensowne pytanie. — Czy ty przypadkiem, może... — znów urwała, próbując zebrać myśli, przed kolejną próbą wysłowienia się.
Draco warknął niecierpliwie, gdy po ponad minucie nadal nie skończyła pytania.
— Kurwa. Wysłów. Się. Wreszcie — powiedział, już całkowicie wyprowadzony z równowagi.
Odetchnęła głęboko i wypuściła szybko powietrze. Popatrzyła na niego, a po jego zmarszczonych brwiach widziała, że jest już nieźle wkurzony. Zawsze marszczył brwi, gdy na nią patrzył, już do tego przywykła. Ale szczerze mówiąc, bez tych swoich grymasów i gniewnych spojrzeń był całkiem przystojny.
Popołudniami często spotykała go leżącego na kanapie w Pokoju Wspólnym. Zawsze spał, bezgłośnie. Mogła wtedy przyjrzeć się mu dokładniej, ujrzeć jego spokojne i odprężone oblicze. To był kompletnie inny Malfoy. Kiedy spał, był całkowicie innym człowiekiem. Czasami marzyła, żeby nigdy się nie budził, aby mogła już zawsze patrzeć na jego przystojną twarz, bez narażania się na wyśmianie.
Oczywiście kiedyś w końcu musiał się obudzić, przecież inaczej by umarł. Musiała niestety pogodzić się, że po obudzeniu natychmiast zmieniał się z powrotem w swoją paskudną, rozgrymaszoną wersję, tracąc cały urok niewinności śpiącego Malfoya.
— Chcę tylko wiedzieć, czy wierzysz w tę legendę, którą opowiedział nam profesor Binns — powiedziała.
Draco uniósł czoło w rozbawieniu na to, co właśnie usłyszał.
— Myślałem, że zapytasz mnie o coś mądrego — zadrwił.
— To nie jest głupie pytanie! — broniła się.
— Najwyraźniej nie jest też mądre. Jest trochę mniej niż neutralne, a to znaczy, że jest głupie — podsumował złośliwie.
— O ty... ty dupku myślący swoim sprzętem zamiast mózgiem! — krzyknęła agresywnie.
Blondyn zaśmiał się dumnie, spoglądając na nią z sarkazmem.
— Mój sprzęt znajduje się nie w mojej głowie, ale gdzieś... tutaj... — odpowiedział, powoli sunąc ręką w dół w okolice wspomnianego sprzętu.
Hermiona zachłysnęła się powietrzem, oblewając się na twarzy purpurą z zażenowania.
— Jesteś obrzydliwy! — wrzasnęła.
— Oj, ze wzajemnością, Granger — powiedział prosto.
— Jesteś żałosny! Jesteś durniem, kretynem, idiotą, wstrętną kreaturą... jesteś... jesteś... gównianą imitacją człowieka! — wykrzyknęła z całych sił w płucach.
Draco syknął z irytacją i wstał, krzyżując ramiona na piersi. Pokiwał powoli głową, podchodząc do niej. Nie obserwowała jego ruchów, tępo wpatrując się w podłogę.
Atmosfera kłótni wisiała w powietrzu, ale chłopak tylko popatrzył na nią i zaśmiał pod nosem.
— Nie powinienem wierzyć w tę słabą, cukierkową legendę i ty też nie powinnaś. Taka strategia jest dla ludzi którzy nie mają jaj, żeby wyrażać swoje uczucia. W skrócie: jest dla tchórzy.
Hermiona była zaskoczona tą odpowiedzią. Popatrzyła na niego, ale już dawno nie było go obok. Poszedł prosto do swojego dormitorium, nawet nie oglądając się na pozostawioną w salonie zmieszaną Gryfonkę.
***
Była w swoim pokoju, leżąc płasko na łóżku. Wpatrywała się ze skupieniem w sufit, ale jej myśli nadal były w Pokoju Wspólnym, przy konfrontacji z Malfoyem.
A więc to nie on... — pomyślała. — Byłam pewna, że to nie on. Przecież i tak na to nie liczyłam.
Oj nie bądź taką hipokrytką. Doskonale wiesz, że myślałaś, że to był on.
Może i myślałam, ale na pewno tego nie chciałam!
Pff... z pewnością…
No jasne, że tak! Ble, za niego zdecydowanie podziękuję. Przecież on by w życiu tego nie powiedział. Na brodę Merlina, Malfoy nigdy nie przyznałby, że jestem ładna!
No jasne. Zaprzeczaj. Zaprzeczaj. Zaprzeczaj.
Niczemu nie zaprzeczam, durna podświadomości!
Jasne…
Ja... — Jej rozmyślania zostały przerwane głośnym pukaniem w szybę okna. Popatrzyła w tamtą stronę, ponownie słysząc ten dźwięk. Wstała w łóżka i podeszła bliżej, odsuwając zasłony. Za szybą ujrzała brunatną sowę z listem w dziobie. Hermiona zmarszczyła brwi.
— A więc nadal się w to bawimy…
Zdecydowała się nie otwierać okna i odmówić przyjęcia listu.
Ale co jeśli to coś ważnego? — pomyślała. Westchnęła, wiedząc, że jej to jej osobista porażka, po czym uchyliła lekko okno.
Sowa z impetem wleciała do pomieszczenia, rzucając list na podłogę i wylatując, jeszcze zanim Hermiona zdążyła otworzyć okno na całą szerokość. Dziewczyna zrezygnowana zamknęła okno, zasunęła zasłonę i spojrzała na list leżący u jej stóp.
Oby to nie był kolejny żart — pomyślała, schylając się po kopertę. Została ona zaadresowana do niej, a pismo było zgrabne i okazałe.
Rozerwała kopertę, aby móc odczytać zawartość. Kolejna uboga w słowa wiadomość.
Może i uboga ilościowo, ale jakość dobranych słów wywołała szeroki uśmiech na jej wcześniej rozgrymaszonej twarzy.
Droga Hermiono,
Mam nadzieję, że wiesz, jak hipnotyzujące są twoje oczy.
Poczuła, jak na jej policzki wpływa lekki rumieniec. Ktoś właśnie skomplementował jej oczy. Nie miała pojęcia, czemu zrobiło to na niej aż takie wrażenie…
Do cholery, musiała się za wszelką cenę dowiedzieć się, skąd pochodzą te listy, zanim kompletnie straci rozum i rzeczywiście uwierzy w istnienie swojego tajemniczego wielbiciela.
Ale miałam farta, że jeszcze raz tu dziś zerknęłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Malfoy - normalnie słyszałam, jak wgryza się w to jabłuszko i aż mi się zachciało :D
Zaśmiałam się kilka razy podczas czytania dialogów :) "panna czupiradło" zrobiła mi dzień ;)
Fajna odpowiedź Draco o tej strategi dla tchórzy - osobiście uważam podobnie, jak on, co wcale nie oznacza, że to jednak nie on :D
Muszę sobie wbijać paznokcie, by się nie pokusić i nie uderzyć jednak w czytanie po angielsku :D
Wiem, że to zepsułoby mi całą zabawę... Chyba już nigdy nie wróciłam do tłumaczenia, jeśli zapoznałam się z oryginałem, dlatego tłumaczcie proszę szybko, bym długo się nie musiała męczyć z wodzeniem mnie na pokuszenie :D
Super tempo - oby dalej było podobnie!
Pozdrowionka!
Venetiia :)
Ale masz wyczucie :D A sama napisałam ci na FB, że już dodałam rozdział, ale byłaś szybsza!
UsuńŚmiałam się niesamowicie podczas tłumaczenia tych dialogów, a "panna czupiradło" była w sumie całkiem przypadkowym wyborem :D
Tempo tłumaczenia staram się podkręcić maksymalnie, mam nadzieję, że uda ci się utrzymać silną wolę!
Pozdrawiam całym serduszkiem! <3
No o wiele dłuży rozdział niż poprzednie, bardzo się cieszę. Oj Draco Draco ten to musi sie powstrzymywać. Pozdrawiam 😀
OdpowiedzUsuńKolejne będą coraz dłuższe i akcji będzie coraz więcej, to mogę obiecać :D
UsuńOj Draco musi się powstrzymywać przed wieloma rzeczami :)
Po kolejny rozdział zapraszam niebawem!
Pozdrawiam cieplutko!
Moment z jabłkiem, słyszałam to chrupanie, normalnie jakby siedział koło mnie :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy Hermiona się dowie od kogo są listy? I czy w sumie są one od Draco? Jakoś tak nie wiem, ale doszukuję się raczej czegoś głębszego :D Ciekawa jestem też czy kolejne listy będą dłuższe? No i co będzie ostatniego dnia? Może dowiedzą się, że to było zmyślone i 12 list będzie na końcu, bo Draco w momencie kiedy sie dowie, że to kłamstwo będzie miał obiekcje przed przyznaniem się? Zakładając, że robi to on i w tym momencie nie jest to na żarty :D
No cieszy mnie bardzo to, że tak Wam idzie tłumaczenie, bo jestem w stanie powstrzymać się przed zerkaniem na oryginał :D
Ściskam Was :)
Moment z jabłkiem jest wspaniały, Drapple vibes wyczuwalne mocno :D
UsuńMogę ci jedynie zdradzić, ze zdarzą się dłuższe liściki, ale nadal będą to liściki ;)
Co do reszty - trzymam buzię na kłódkę i proszę o cierpliwość, rozdział już blisko blisko :D
Trzymam kciuki za silną wolę <3
Pozdrawiam bardzo cieplutko!
Ha! Najbardziej zapominany (również przeze mnie ;x) i niedoceniany, a przecież tak bardzo idealny paring – Drapple. Ile ja czasu poświęciłam na jego shippowanie! I nadal shippuje! Dziękuje za przypomnienie, dobrze, że miał swój moment :D
OdpowiedzUsuńAle akcja poszła do przodu! Faktycznie, dwa pierwsze rozdziały tak spokojnie nas zapraszały do dalszego czytania, a tutaj fabuła się rozkręca! Przede wszystkim, no sporo dialogów. I tak, też się zaśmiałam. Zawsze bardzo lubiłam ostre wymiany zdań pomiędzy Draco i Hermioną, nasączone pozorną nienawiścią :D Brakuje mi tylko popcornu, z którym mogłabym kibicować, który z nich wymyśli lepszą ripostę.
Utożsamiam się tutaj z Hermioną – ja też czasem toczę ze sobą wewnętrzne mini dyskusje. Wciąż bardzo mnie ciekawi treść następnych listów oraz czy Hermiona dalej będzie z takim zaangażowaniem węszyć ich nadawcę, pewnie tak, bo to ciekawska osoba :D
Życzę miłej pracy z tłumaczeniem i pozdrawiam! :)
Przy tłumaczeniu aż sam musiałam sobie zapodać kompilację Drapple na YouTube :D
UsuńFabuła rozkręca się powolutku, ale warto czekać! Kłótnie są moje ulubione <3
Mini dyskusje i przemyślenia Hermiony też :D
Dziękuję i pozdrawiam również! <3
Zajebiste te dialogi! Uśmiałam się, serio! :D I strasznie podobają mi się bohaterowie - Draco i Hermiona. Ona taka porządna, pruderyjna panieneczka, a on taki złośliwy, pewny siebie przystojniak. :D Dawno o takiej Hermionie nie czytałam. Zazwyczaj jest odważna i zdobywa świat, a tutaj taka zahukana wstydnisia. :P
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej, bo bardzo jestem ciekawa tych listów!
Buuuziii! :)
Czuję, że pochłonę to opowiadanie w całości dziś, jest na maksa wciągające! Biedna, bardzo biedna Hermiona, i ta jej lista potencjalnych żartownisiów <3 Ale to, co nas połączyło, to jej żywa konwersacja podświadomości z mózgiem, haha! Miałabym dokładnie tak samo ;)
OdpowiedzUsuńDialogi z Malfoyem - majstersztyk! Denerwuje mnie tylko Hermiona, wgapiająca się z niego i jąkająca się, to zdecydowanie nie-Hermionowate, ale rozumiem, że zdarza się najlepszym (kogo ja oszukuję, sama bym się gapiła, aż miło) ;p
Hipnotyzujące oczy - piękny komplement :)
Klikam kolejny rozdział!
Mała
Wewnętrzny dialog Hermiony bardzo mnie rozbawił. Pamiętam jak pierwszy raz czytałam to opowiadanie to zastanawiałam się czy przypadkiem nie zaskoczy nas to opowiadanie i jednak tajemniczym wielbicielem nie będzie Draco :D
OdpowiedzUsuńDraco i jego opisany styl bycia - brałabym w ciemno, aż widzę to soczyste jabłko, które chrupie - no autentycznie do schrupania <3
Hermiona mnie lekko denerwuje, że ma aż tak niską samoocenę, żeby nie wierzyć, że te listy to prawda i komuś się podoba.
Draco w tym, że listy to ucieczka od wyrażenia prawdziwych uczuć ma absolutną rację, powinno się mieć na tyle odwagi aby o tym powiedzieć w oczy, tak samo nie obgadywać tylko również porozmawiać i powiedzieć co nam nie pasuje - uwielbiam to jak wszyscy mówią, że uwielbiają i cenią szczerość, a jak przyjdzie co do czego sami nie potrafią się na to zdobyć ;) Dlatego jeszcze bardziej taką szczerość doceniam <3 Jednak takie listy to działanie romantyczne no i oczywiście jak się kogoś nienawidzi x lat to potem ciężko przyznać się do uczuć przed tą osobą... Sam pomysł na tą legendę i przeprowadzenie przez tą historię świetne - jest dobudowane otoczenie, opisy, a nie sama treść listu - to jakby miły dodatek do całości - Uwielbiam <3