— O Merlinie… — Hermiona w szoku zakryła usta dłonią. Jej oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu, gdy patrzyła prosto w zimne, nieruchome spojrzenie Lucjusza Malfoya.
Draco spoglądał na swoje własne dzieło. Nigdy wcześniej nie patrzył na nie aż tak długo, jak teraz, jednak nie mógł czuć się inaczej niż dumny ze swojego wytworu. Stworzył niemal idealną replikę własnego ojca. Jeszcze się ona nie ruszała, ale wciąż nad tym pracował.
— On jest... taki prawdziwy — szepnęła Hermiona w osłupieniu.
Draco uśmiechnął się na docenienie jego ciężkiej pracy.
— To jest owoc moich opuszczonych posiłków, Granger.
Hermiona skierowała swój wzrok na sterty książek.
— Użyłeś ich wszystkich do stworzenia tej repliki?
— To dosyć trudne, Granger. Nie mogłem po prostu przetransmutować pary skarpetek w mojego ojca. Czary, jakich użyłem były bardzo skomplikowane. Nigdy wcześniej nie słyszałem o nich na żadnych zajęciach, albo może usłyszałem… nie pamiętam. Formuły czarów też były bardzo trudne... Potrzebowałem użyć zarówno werbalne i niewerbalne zaklęcia razem — tłumaczył, pieszczotliwie ujmując dłoń swojego niemal prawdziwego ojca.
— Werbalne i niewerbalne zaklęcia razem? Czy to nie jest mylące? — zapytała Hermiona. Znała ten rodzaj magii, wielokrotnie o nim czytała, ale nigdy nie udało jej się go opanować. Był to jeden z najtrudniejszych i najbardziej zaawansowanych rodzajów zaklęć magicznych jakie istniały.
— Tak, na początku było bardzo trudno... Potrzebne jest pełne skupienie i kontrola. Dlatego opuszczałem posiłki. Głód nie ma znaczenia, Granger. Muszę skończyć to przed zakończeniem roku szkolnego — powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
Hermiona przytaknęła. Teraz zaczynała rozumieć jego sytuację. Chciał jedynie uszczęśliwić własną matkę, nawet kosztem oszustw i kłamstw, bezsennych nocy i głodu.
Kto by pomyślał, że Draco Malfoy mógłby być tak bezinteresownym i kochającym synem?
Hermiona podeszła bliżej, zatrzymując się przed samym chłopakiem.
— Wiesz, jak sprawić, by zaczął się ruszać?
— Zebrałem kilka zaklęć które mogłyby się sprawdzić — przytaknął. — Są jeszcze trudniejsze niż poprzednie, jeśli mam być szczery. Są nie tylko połączeniem czarów werbalnych i niewerbalnych, ale i konkretnych, bardzo dokładnych ruchów różdżką. Niektóre mają też określone tempo wymowy, nie mogą być wypowiedziane ani za szybko, ani za wolno.
Hermiona skierowała wzrok na podłogę.
— Jest jeszcze tyle rzeczy, których nie umiem... — mruknęła pod nosem.
Draco odwrócił wzrok w jej stronę, obrzucając ją zmieszanym spojrzeniem.
— Co masz na myśli? — zapytał.
Spojrzała na niego.
— Byłam taka pewna, że zasłużyłam na swój honor i tytuł... ale teraz nie wierzę w to tak bardzo.
— Co?
— Nie powinnam być Valedictorianką, Malfoy. Nie umiem zrobić tego, co ty. Nie opanowałam takiej magii, jaką udało się opanować tobie. Tak jak kiedyś wspomniałeś, ty urodziłeś się z magicznymi predyspozycjami. Ja się ich tylko wyuczyłam…
— Granger, o czym ty, do cholery, mówisz?
— Ty powinieneś być nazywany najlepszym uczniem, Malfoy. To ty powinieneś mieć tytuł "Najmądrzejszego Czarodzieja Stulecia", nie ja.
— Co do chuja, Granger?
— Przecież ja nie umiem nic z tych rzeczy! — krzyknęła, wskazując na książki i nieruchomą postać Lucjusza. — Próbowałam opanować połączenie magii werbalnej i niewerbalnej, ale nigdy mi się nie udało. Myślałam, że to w porządku, skoro tak zaawansowaną magię studiują tylko Aurorzy. Ale tobie się udało, Malfoy. Stworzyłeś nieskazitelną replikę własnego ojca! — odparła, wskazując na replikę stojącą za Malfoyem.
Draco patrzył na nią z niedowierzaniem. Pierwszy raz w całym swoim życiu usłyszał, jak Granger mówi negatywnie o samej sobie. Pierwszy raz przyznała, że był mądrzejszy od niej.
— To nie znaczy, że nie zasługujesz na swój tytuł... — powiedział, potrząsając głową.
— To znaczy dokładnie to…
— Nie. Zdecydowanie nie. Co z tego, że udało mi się tego nauczyć? Co, jeśli udało mi się opanować magię werbalną i niewerbalną? Co z tego, że nie udało ci się opanować jej za pierwszym podejściem? Co z tego, Granger? I nadal nie zrobiłem chociażby połowy z rzeczy, których ty dokonałaś przez całe swoje życie! Nigdy nie podjąłem ryzyka śmierci, żeby ocalić moich przyjaciół. Nigdy nie stałem po stronie światła, mimo, że wiedziałem, że to jedyna właściwa strona. Nigdy nie miałem na tyle jaj, żeby walczyć o to, w co wierzę. Nigdy nie usunąłem pamięci moich rodziców, aby móc ich chronić. Nigdy nie stałem się prawdziwym sobą, bo wychowywano mnie, żebym był kimś kompletnie innym! — przerwał, żeby móc wziąć oddech. — Nauczenie się treści tych książek czy stworzenie tej cholernej repliki, to wszystko wiedza akademicka, Granger. Nie sprawi, że będziesz najlepsza... Ja nigdy nie używałem mojej inteligencji. Byłem na tyle głupi, żeby słuchać poleceń... Nigdy nie stanąłem w obronie moich wartości, tak jak ty. Nie jestem najmądrzejszy bo znam magię aurorską. Ty jesteś najmądrzejsza, bo wiesz, jak użyć swoją wiedzę w jak najlepszy sposób!
Hermiona stała w bezruchu, zdumiona przemową Draco. Nie mogła wydusić z siebie nic i nie umiała też znaleźć właściwych słów. To był pierwszy raz kiedy kłócili się w obronie siebie nawzajem. To było coś kompletnie nowego... i też niesamowicie miłego.
W końcu uśmiechnęła się ciepło. Nigdy wcześniej nie doceniła aż tak bardzo niczyich słów o tym, że jest najmądrzejszą czarownicą stulecia. Jego słowa były inne. Może dlatego, że zmuszenie Dracona Malfoya do przyznania tego faktu, było kompletnie abstrakcyjne, przecież był jej wrogiem. Takie sytuacje mają miejsce raz na dziesiątki lat. Albo raczej raz w życiu.
— Ty też jesteś inteligentny... Udało ci się stworzyć to wszystko. A to przecież tytuł który można dzielić, mam na myśli tytuł najmądrzejszego... Widzisz, nie możesz być najmądrzejszą czarownicą, bo nie jesteś czarownicą. Ja za to nie mogę być najmądrzejszym czarodziejem, bo nie jestem czarodziejem. Ten tytuł jest jak Perfekt Naczelny i Prefekt Naczelna. Potrzebuje dwóch osób, żeby je reprezentować — powiedziała zgodnie z prawdą.
Draco był zaskoczony. Czy ona spośród wszystkich ludzi na tej planecie dzieliła się tytułem właśnie z nim? To stawało się coraz dziwniejsze. Naprawdę. Zachichotał z rozbawienia.
— Dzielisz się swoim tytułem ze mną? Okej, to jest przekomiczne…
— Co nie? — zaśmiała się również.
Spojrzeli na siebie i roześmiali się głośno. Hermiona zawsze czuła, że wspólny śmiech z Malfoyem może być przyjemnym uczuciem.
Kiedy ich śmiechy ucichły, spojrzeli na siebie nawzajem. Hermiona poczuła jak jej policzki pokrywają się purpurą na widok Malfoya, patrzącego jej prosto w oczy. Jej serce przyspieszyło swój rytm... Zaczęło jej się robić wręcz gorąco... W pokoju nie było ciepło, dlaczego więc tak się czuła?
Jej serce zaczęło bić szybciej i szybciej na widok Malfoya, zbliżającego się do niej powoli. Zamarła, czując, jak jej nogi stają się niczym z waty. Nic się jeszcze nie działo, a ona już odchodziła od zmysłów! Zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów od niej. Była pewna, że zaraz ją pocałuje... Jednak zamiast dotyku jego miękkich ust na swoich, poczuła ciepłe, silne ramiona chłopaka obejmujące jej ciało.
Przytulił się do niej.
I czuła się z tym dobrze…
To było niczym powrót do domu…
Dom? Skąd jej to przyszło na myśl?
Owinęła ramiona wokój jego talii i w takiej pozycji spędzili w ciszy kilka długich minut. Nie miała nic przeciwko... czemu miałaby mieć, skoro czuła, że to właśnie tutaj należała? Ich ciała były niczym stworzone dla siebie, pasowały idealnie. Miała nadzieję, że on też to zauważył.
— Tak bardzo ci dziękuję, Granger.
Odsunęła się od niego ze zdziwieniem.
— Za co?
— Za pocieszenie mnie... Nie martw się, nie będę więcej zakłócał twojego spokoju. Potrzebowałem tylko kogoś, kto chciałby mnie wysłuchać... To się nigdy więcej nie powtórzy. Przysięgam.
Nie wiedziała jak odpowiedzieć mu, że nie chce żeby obiecywał jej, że to się nigdy więcej nie zdarzy. Uśmiechnęła się fałszywie.
— M-mam taką nadzieję... — skłamała.
— Jestem tego pewien... — przytaknął nerwowo.
Stali w ciszy przez kilka sekund, zanim Draco odchrząknął i odezwał się ponownie.
— Więc, ech... — schylił się, aby podnieść zielone prześcieradło z podłogi i narzucił je na replikę swojego ojca, żeby ponownie ją ukryć. — Myślę, że powinnaś już wracać do snu... Nie chcę, żebyś przeze mnie jutro miała wielkie wory pod oczami.
— I tak będę je mieć... — stwierdziła rzeczowo.
— No tak... — odchrząknął ponownie. — Ale może będą mniejsze, jeśli wrócisz do snu teraz.
— Dobrze. Ale ty też... Też idź już spać... — powiedziała niezręcznie.
Draco przytaknął. Hermiona ruszyła w stronę drzwi. Kiedy jednak sięgnęła do klamki, zwróciła na chwilę wzrok w stronę chłopaka. Spoglądał w jej kierunku z lekkim uśmiechem i zupełnie innym wyrazem twarzy, niż zwykle miała okazję oglądać.
Chyba rzeczywiście udało mi się go pocieszyć... — Uśmiechnęła się..
— Dobranoc... Draco — powiedziała, po czym opuściła pokój.
Draco uśmiechnął się ciepło do zamkniętych już drzwi.
— Dobranoc, Granger…
Żadne z nich nie zauważyło, że ona zaczęła używać jego imienia, a on przestał nazywać ją szlamą.
Dopiero zauważyłam, jak bardzo oni są skrępowani, gdy zaczynają się droczyć :D wcześniej sądziłam, że Draco po takich odzywkach jest przygnębiony, ale teraz widzę, że to coś innego.
OdpowiedzUsuńSuper, że publikujesz też na wattpadzie, teraz będę mieć powiadomienie o rozdziale ;)
Mam niedosyt Twoich tłumaczeń! Mocno ściskam! ;*
Też zaczęłam zauważać sporo rzeczy w tym opowiadaniu dopiero tłumacząc je na polski ;)
UsuńWłaśnie widziałam nową obserwatorkę o zaskakująco podobnym nicku i z góry założyłam, że to pewnie ty :D
Miło mi słyszeć o niedosycie! Ale spokojnie, nie zamierzam skończyć na jednym projekcie :D
Pozdrawiam i również ściskam mocno! :*
Super że zaczynają ze sobą tak normalnie rozmawiać i że coś się zaczyna wyjaśniać powoli. 😏
OdpowiedzUsuńPozdrowiam. 💛
Będzie coraz więcej takich szczerych i prawdziwych rozmów ;)
UsuńPozdrawiam ciepluteńko <3
Musiałam nadrobić, ale świetnie się czyta, bardzo mi się podoba, historia się rozwija ;)
OdpowiedzUsuńRównież czekam na następne, pozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowa <3
UsuńZapraszam codziennie w okolicach południa po nowy rozdział :D
Pozdrawiam cieplutko! ;)
Gdzie jest kolejny rozdział? Smutno mi, że go nie ma :( I smutno, że nasze gołąbki tak ciężko mają mówić o uczuciach - ale cóż się dziwić, taki to etap opowiadania, zapewne wkrótce będzie się działo więcej i więcej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie! :)
Specjalnie dla ciebie dodałam 14 rozdział przed terminem :D
UsuńA co do rozmów o uczuciach - jeszcze się ich doczekasz i to już tuż tuż ;)
Pozdrawiam ciepluteńko! Buzi :*
Dobra. Granger jest straszna! W takim momencie jest zazdrosna o umiejętności Dracona. Koleś odkrył przed nią swoją największą tajemnicę, a ona nie może się powstrzymać od użalania się nad sobą, że nie umie tak czarować jak Draco. Dla mnie to niedorzeczne. :D
OdpowiedzUsuńZresztą, autorkę trochę tutaj poniosło. Żaden uczeń nie byłby w stanie ogarnąć takiego poziomu magi. No, ale gratulacja. Draconowi się udało. Idę czytać dalej te niewiarygodne historie. :D Dobrze, że chociaż zaczęli się ze sobą jakoś dogadywać.
Pozdrawiam cieplutko! :*
PannaAleksandra jak zawsze w punkt, jak dla mnie, i myślę dokładnie tak samo! Żadne opowiadanie nie jest kanoniczne, jednak ku.wa, Hermiona, którą znamy, nigdy by nie odwaliła takiej sceny, jak ta ;) Zamiast zaproponować mu pomoc, co byłoby dla mnie bardziej na miejscu, ona wygłasza peony na temat bycia najmądrzejszym czarodziejem, no trzymajcie mnie. I podwójna piąteczka z Aleksandrą: jakim cudem Dracze ogarnął taki poziom magii? No way. Nie przekonuje mnie to ani trochę.
OdpowiedzUsuńPodziwiam, że tym bardziej chce Ci się to tłumaczyć! :) Ja bym już miała mega frustrację :D
Mała
Elektryzują te emocje w tym rozdziale, napięcie jest bardzo wyczuwalne między bohaterami.
OdpowiedzUsuńDzielenie się tytułem najlepszego ucznia, bronienie siebie nawzajem, Przemowa Draco, to coś nowego i podoba mi się. Tak jak w podsumowaniu, przełomowy moment, przytulenie, użycie imienia Draco, cudowne♥️