Obserwował ją podczas zajęć, skupiając swój wzrok na sposobie, w jaki ssała końcówki cukrowych piór, które dla niej kupił. Patrzył i podziwiał sposób, w jaki przechylała głowę lub jak jej usta otwierały się z namysłem.

Merlinie, marzył o tych ustach i o rzeczach, które mogłaby z nim robić.

Wpatrywał się w nią niczym zaczarowany, gdy popijał w Pokoju Wspólnym Ognistą Whisky z Blaisem i Teo, a ona posłała mu nieśmiały uśmiech.

Dzień po ich randce Draco podarł swoją listę na strzępy, wrzucił ją do ognia i obserwował z satysfakcją jak trawi ją ogień. Zamierzał zrobić wszystko, czego zażąda od niego Granger, jeśli tylko oznaczało to, że będzie mógł uprawiać z nią seks.

I nie przejmował się zbytnio tym, jak wyglądało to wszystko z jej perspektywy. Zanim dowiedziałaby się, że jest prawiczkiem, prawdopodobnie już i tak by się zgodziła. Może uda mu się ją przekonać, żeby nie mówiła nikomu o tym fakcie.

Minęły cztery dni i Draco był pewien, że oszaleje, czekając, aż dziewczyna zaproponuje mu kolejne zadanie, którym miałby się zająć, aby posunąć ich relację do punktu kulminacyjnego, na który tak mocno liczył.

Przesunęła palcami po jego ramieniu, gdy zmierzała w stronę dormitoriów, jego czujny wzrok podążył za nią. Przy progu Pokoju Wspólnego mrugnęła do niego. Jego serce podskoczyło na ten widok i zabiło mu mocniej w piersi.

— Przepraszam — rzucił niedbale Draco, wstając szybko z miejsca. Nie przejmował się rozbawionymi spojrzeniami Blaise’a i Teo, gdy pognał za Granger jak szczeniak.

Nie dbał o to, jak w tym momencie się prezentował.

Nie zastał Granger, gdy dotarł do dormitoriów, więc ostro zapukał do jej drzwi. Przebiegł niespokojnym wzrokiem po korytarzu, gdy czekał aż mu otworzy.

— Tak? — zapytała i utkwiła w nim roztargnione spojrzenie.

— Puściłaś mi oczko — wytłumaczył, unosząc jedną brew. Walczył z chęcią przesunięcia się i wtargnięcia do jej pokoju.

Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w niego z zastanowieniem.

— Ach, faktycznie. Cóż, myślałam o kolejnej rzeczy, którą mógłbyś dla mnie zrobić.

— Dzięki ci, Merlinie — wysapał. Jej usta wykrzywiły się w czarującym uśmiechu i Draco miał przeogromną ochotę pochylić się i pocałować ją z pełną siłą, tak by aż zabolało. Zastanawiał się, czy to efekt uboczny ich ostatniego spotkania, ale nie dbał o to w tej chwili. — O co chodzi?

— Potrzebuję twojej pomocy w pewnym zadaniu, gdyż nie miałam czasu by uporać się z nim sama, przy całej nauce do OWUTEMÓW, którą mam na głowie — powiedziała, wykręcając dłonie za plecami.

— Mamy październik — odpowiedział głucho.

— Na naukę nigdy nie jest za wcześnie — powiedziała, obdarzając go surowym spojrzeniem. — Pewnie powinieneś pomyśleć o tym, żeby samemu do niej przysiąść.

— Nieważne — mruknął, potrząsając głową. — Jakie to zadanie?

— Możesz uporządkować dla mnie moją półkę z książkami? — Zamrugała do niego ponętnie. — Mam bardzo specyficzną metodę organizacji i musi to być zrobione ręcznie, ponieważ mój zbiór jest zbyt obszerny, by robić to za pomocą zaklęć sortujących. Tutaj — włożyła mu w dłoń pergamin — jest metodologia. Proszę, układaj zgodnie z instrukcjami i miej też na uwadze to, że książki magiczne leżą oddzielnie od tych mugolskich.

Draco wpatrywał się tępo w spis, który mu wręczyła.

— Cholera, Granger, jesteś szalona. — Przesunął wzrokiem szybko po liście. — Rok, narodowość autora, tematyka i kolor? Salazarze, co to za kryteria?

— Kryteria masz wypisane w kolejności poniżej — powiedziała, przechodząc przez pokój, by zebrać kilka rzeczy i wrzucić je do torby. — Muszę iść do biblioteki. Mogę ci zaufać, że poradzisz sobie sam i zrobisz to w przeciągu najbliższych kilku godzin?

Draco zadrwił, potrząsając głową. Szybko przypomniał sobie jednak, że dzięki tym zadaniom miał okazję posmakować jej ust, a sposób, w jaki skomlała…

— Robi się — odparł zirytowany.

— Świetnie! — Klasnęła w dłonie. — Będę z powrotem przed ciszą nocną.

***

Draco był jednocześnie sfrustrowany i zmęczony tym, że nie skończył jeszcze układać książek w biblioteczce, zanim Granger wróciła do dormitorium. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że był dla niej w tej chwili jedynie tanią siłą roboczą. Dziewczyna weszła do pokoju, zdjęła krawat i zaczęła rozpinać koszulkę, jakby zapomniała, że on wciąż się tam znajdował.

Wpatrując się w swoje łóżko, zapytała:

— Jak poszło?

Draco spojrzał w górę ze zmrużonymi oczami, kiedy Granger zdjęła opaskę z włosów, a te opadły luźno na jej ramiona. Próbowała ujarzmić przez chwilę swoje gęste loki, ale szybko się poddała.

— Jeszcze nie skończyłem — prychnął — ale uznam twój powrót za znak, że sama się już z tym uporasz.

Skrzyżował ręce na piersi. Hermiona odwróciła się, by na niego spojrzeć, a jej wzrok przesunął się, by ocenić dotychczasową organizację książek.

— W porządku, skończę jutro. — Zagryzła dolną wargę, gdy jej wzrok pozostał przy stosie książek leżących na podłodze. — Doceniam to, Malfoy.

W jej tonie było coś ciepłego i miłego, co uderzyło Dracona. Brakowało mu w nim jednak kuszącej nutki, którą pamiętał z Hogsmeade i ze swojego dormitorium, kiedy obdarzyła go tym namiętnym pocałunkiem.

Zauważył bruzdę pomiędzy jej brwiami i napięcie w szczęce.

Miał nadzieję, że jej wypowiedź oznaczała, że posunął się dziś dalej, ale po nutce zmęczenia, którą wyczuł w jej tonie, nie chciał jej do niczego zmuszać.

— Czy w takim razie mogę już iść? — odgryzł się.

— Tak, nie musisz już ich układać — powiedziała, pocierając tył swojej szyi, a jej oczy zatrzepotały. — Nienawidzę tego robić, ale słuchaj, Malfoy, czy możemy kontynuować resztę jutro? Jestem wyczerpana i wydaje mi się, że dopadło mnie jakieś paskudztwo…

— W porządku — powiedział Draco, powstrzymując rozczarowanie, zbierając swoje rzeczy i kierując się do wyjścia. — Do zobaczenia jutro.

Granger wypuściła wstrzymywane westchnienie i zatrzymała go w drzwiach. Jej palce opadły najpierw na jego nadgarstek, a chwilę później zatrzymały się u jego boku. Wyglądała nieswojo, kiedy na niego zerknęła.

— Przepraszam. Wynagrodzę ci to. Naprawdę doceniam twoją pomoc.

— Nie ma problemu. — Draco zdał sobie sprawę, że zabrzmiał zbyt surowo, dlatego aby to zamaskować, dał jej kuksańca w bok i sięgnął po klamkę.

— Możesz — zacięła się. Odchrząknęła. — Możesz zostać, jeśli chcesz.

— Zostać? — zapytał, unosząc w zdziwieniu brwi. Jego ręka zastygła na klamce. — Na noc?

— Jeśli tylko chcesz — powiedziała Granger, zerkając w dal. — Wiem, że liczyłeś na coś więcej, ale dzisiaj…

— Dlaczego chciałabyś, żebym został? — Jego głos znów zabrzmiał bardziej szorstko niż zamierzał, a brunetka zamrugała. — Chodzi ci o to, żeby zmusić mnie do robienia rzeczy, z którymi czuję się niekomfortowo, tak? To twoja zemsta?

Nie mógł powstrzymać złośliwości, która wypłynęła z jego ust.

Nie musisz nic robić — odparła, a jej szczęka zacisnęła się. — Chcesz uprawiać ze mną seks; nie mogę się na to ot tak zgodzić jak każda inna dziewczyna, z którą to robiłeś. — Westchnęła i odsunęła włosy z twarzy. — To jedyny sposób, w jaki mogę sobie to przetworzyć, jeśli już musisz o tym wiedzieć.

Draco wpatrywał się w nią oczekująco.

— A z iloma dziewczynami przypuszczasz, że spałem?

— Nie wiem — odpowiedziała, wzruszając ramionami. — Ale nie mam złudzeń, że jestem kimś wyjątkowym.

Draco chciał ją poprawić – ale jednocześnie nie chciał odkrywać swoich kart.

— A dlaczego musisz to w ogóle przetworzyć?

— Ponieważ — powiedziała — samo zaakceptowanie tego sprawia, że czuję się jak zwykła szmata. I nie wiedziałam, co innego mogę zrobić, bo — zrobiła zbolałą minę — bo ja też tego chcę.

— Chciałaś uprawiać ze mną seks — powtórzył za nią wolno Draco — kiedy po raz pierwszy o tym wspomniałem?

Granger obdarzyła go czymś w rodzaju niezręcznego wzruszenia ramionami.

— Nie chciałam ci mówić, bo wiedziałam, że będę tylko kolejną zdobyczą. Nie chciałam podnosić twojego i tak już przerośniętego ego.

Draco wpatrywał się w nią zdumiony. Ona naprawdę myślała, że on jest casanovą, za którym dziewczyny się uganiają. Czekało ją niemiłe zaskoczenie – jeśli – kiedykolwiek dojdą do punktu kulminacyjnego. Nagle ogarnęło go przerażenie, kiedy uświadomił sobie, że musiała mieć ogromne doświadczenie. On nie miał żadnego. A przecież mówiono, że była żądna przygód.

Przełknął i opuścił rękę z klamki.

— Byłabyś zaskoczona, Granger.

Uniosła ku niemu wzrok, ale nie odezwała się ani słowem.

— Nie miałaś być zdobyczą ani kolejną przypadkową dziewczyną — przyznał. Poczuł się niezręcznie. Pragnął odwrócić się i odejść. — Ten pocałunek – to nie było nic.

Granger ponownie wzruszyła ramionami i nieznacznie się napięła.

— Podobał mi się. Dlatego powiedziałam, że możesz zostać, jeśli oczywiście chcesz. Nie mogłam doczekać się dzisiejszego wieczoru. Chcę, żeby było przyjemnie.

— Nie chcę robić nic, jeśli nie czujesz się na siłach, Granger — powiedział Draco, wpatrując się w nią spod uniesionych brwi. — Wierz mi lub nie, ale nie kręci mnie seks z nieprzytomną osobą.

Parsknęła, ale jej wzrok wciąż był utkwiony w podłodze.

— Oferta wciąż aktualna. W przeciwnym razie widzimy się jutro.

Draco wiedział, że powinien po prostu wrócić do swojego pokoju i przyjść następnego dnia, by zobaczyć, co dla niego przygotowała – zadania lub coś innego. Ale było coś istotnego w napięciu w jej ramionach i opuszczonym spojrzeniu. Nie widział w niej tej samej pewności siebie, którą emanowała w Hogsmeade.

Przyznała, że chciała się z nim przespać – nawet jeśli myślała, że będzie dla niego tylko kolejną zdobyczą – ale jakiś gryfoński kodeks moralny zabraniał jej tego, każąc mu na to zapracować. Nie rozumiał tego, ale był zdolny odczytać język jej ciała.

Westchnął.

— Zaniosę rzeczy do dormitorium, przebiorę się i wrócę.

Mruknęła:

— Nie czuj się tak, jakbyś był do tego zobowiązany. To tylko propozycja… wiesz, jeśli lubisz takie rzeczy.

Draco zamrugał i westchnął:

— Nie wiem, nigdy nie próbowałem.

Zanim zdążył przyjrzeć się jej reakcji, wymknął się z jej pokoju i wrócił do swojego. Gdy przebrał się w piżamę, debatował czy nie zostać w swoim dormitorium i nie pójść już spać. Ale już powiedział jej, że wróci i nie chciał ryzykować, że ją rozczaruje.

A w jej oczach było coś… coś smutnego. Jakaś część jego chciała, żeby wiedziała, że nie jest tylko zabawką. Znów chciał zobaczyć jej pełen pewności siebie uśmiech.

Wypuszczając długi oddech, zaczął skradać się z powrotem korytarzem. Mimo że wszyscy widzieli ich razem w Hogsmeade, od tamtej pory byli wobec siebie powściągliwi, jedynie okazjonalnie dotykając się i krótko rozmawiając. Ostatniej rzeczy, jakiej teraz potrzebował, to owocujące falą plotek zostanie przyłapanym przez innych uczniów na skradaniu się do jej dormitorium późną nocą.

Zamknął za sobą drzwi, wślizgując się do środka. Granger przebrała się w stanik i luźne szorty, które ukazywały jej szczupłe nogi.

Nagle zdał sobie sprawę, że to był zły pomysł, kiedy poczuł, że jego najwrażliwsza część ciała zaczyna twardnieć na widok tak dużej ilości nagiej skóry. Jeśli nie wiedziała jeszcze, że jest prawiczkiem, to dowie się za chwilę, gdy zda sobie sprawę, jak bardzo podnieciła go samym swoim wyglądem.

Ale nim do tego doszło, obdarzyła go czymś w rodzaju zrezygnowanego uśmiechu i wsunęła się pod kołdrę, machając różdżką, by zgasić światła. Draco wdrapał się tam za nią, niepewny, jaka będzie jego rola w tej relacji. Kiedy przesunęła się do tyłu, przyciskając plecy do jego klatki piersiowej, Draco owinął ramię wokół jej talii i przyciągnął ją bliżej siebie.

Był przekonany, że będzie się złościć i poprosi go o wyjście, gdy poczuje jego twardość, ale zaskoczyła go, dopasowując się tylko do jego ciała. Odwróciła głowę, by posłać mu lekki uśmiech.

— Dziękuję — wyszeptała w ciemności. Przez zasłony przebijało się jedynie nikłe światło księżyca. Przysunęła się, a jej usta znalazły jego. Draco odwzajemnił pocałunek. Przycisnął mocniej wargi do jej; język Granger spotkał się na krótką chwilę z jego własnym. Dziewczyna sięgnęła palcami do tyłu, by wpleść je w jego platynowe włosy.

Przerwała pocałunek. Ułożyła bujne loki pod głową, a Draco przyciągnął ją bliżej siebie, uznając, że całkiem podoba mu się uczucie śpiącej kobiety w jego ramionach.

— Dobranoc, Granger — mruknął w tył jej głowy.

Ale ona już spała.

***

Draco obudził się wcześnie i zamrugał. Granger spała obok niego z jedną ręką luźno przerzuconą przez jego talię. Poruszyła się i jej zaspany wzrok utkwił w nim, zanim znów zasnęła. Lekko odrętwiały, Draco wyszedł z łóżka i wrócił do swojego dormitorium, nie wiedząc, czy oczekiwała, że zostanie z nią, czy odejdzie.

Granger nie dotarła tego ranka na śniadanie w Wielkiej Sali i Draco niejednokrotnie zerkał ku drzwiom na wypadek, gdyby jednak się spóźniła, ale Granger nigdy się nie spóźniała.

Nie dotarła też na zajęcia z Numerologii i zaczął myśleć o tym, co powiedziała poprzedniego wieczoru. Nie czuła się najlepiej.

I chociaż jego instynktownym odczuciem była nadzieja, żeby nie złapać od niej choróbska, to później zaczął się zastanawiać, czy wszystko z nią w porządku. Podczas zajęć obserwował Longbottoma i kilku przyjaciół Granger z Ravenclawu, ale żadne z nich nie wydawało się zaniepokojone. Sam próbował pozbyć się z głowy nieustannych myśli o jej stanie zdrowia.

Najprawdopodobniej Granger uczyła się aż do wyczerpania; musiał przyznać, był zaskoczony, kiedy poprzedniego wieczoru wróciła tak późno z biblioteki.

Musiała się zrelaksować – a on musiał ją gdzieś wyciągnąć.

Nagle jego żołądek skręcił się na tę myśl. Jedyne, czego potrzebował, to kontynuowanie tych bezsensownych zadań, które dla niego przygotowywała. Miał zamiar dokończyć swój plan, aby móc ruszyć dalej ze swoimi doświadczeniami.

Wyśmiewając samego siebie za bycie takim palantem, zmusił się do skupienia na zajęciach.


Brak komentarzy