Granger spędzała ten wieczór w Pokoju Wspólnym, chociaż nie pojawiła się wcześniej na kolacji w Wielkiej Sali. Draco przelotnie spojrzał na nią, kiedy usiadł na kanapie obok, gdzie Blaise i Teo już grali w szachy i popijali Ognistą Whisky.

Ponieważ profesorowie rzadko odwiedzali przestrzeń wspólną dla uczniów ósmego roku, ci mieli tam o wiele więcej swobody niż w pokojach wspólnych należących do domów, z których się wywodzili, zwłaszcza że w pobliżu nie było również osób z młodszych roczników.

Draco napełnił trunkiem swoją szklankę i dołączył do rozmowy, którą jego przyjaciele już prowadzili.

— Teo znów zaprosił Sally-Anne na randkę. Idą w ten weekend — poinformował Dracona Blaise.

— Ach — mruknął w odpowiedzi blondyn. — Więc jeszcze mu się nie poszczęściło?

— To zależy jak definiujesz szczęście — powiedział Teo, wskazując na Dracona szklanką. — Założę się, że i tak miałem go więcej niż ty.

— No nie powiedziałbym — zamyślił się Draco, biorąc łyk swojego drinka.

— Nie mów mi, że naprawdę doszło do czegoś między tobą a Granger — powiedział Blaise, odwracając się w jego stronę. — Myślałem, że to była jakaś dziwna gierka.

Draco otworzył usta, żeby odpowiedzieć, ale poczuł w głębi żołądka, że coś jest nie tak. Przemknął spojrzeniem przez pokój do miejsca, w którym siedziała Granger. Czytała książkę, podczas gdy jej przyjaciele rozmawiali. Nagle zmarszczyła czoło i podniosła wzrok, jakby poczuła na sobie jego spojrzenie. Wyraz jej twarzy był nieczytelny, kiedy również zaczęła go obserwować.

Draco przełknął ślinę, odwracając się do swoich kolegów. 

— Wiesz, prawdziwi dżentelmeni nie przechwalają się swoimi podbojami. — Uśmiechnął się. — A tak przy okazji, Blaise, kto powiedział ci, że Granger jest taka żądna przygód?

Blaise myślał przez chwilę. 

— Myślę, że podsłuchałem to od Goldsteina, chociaż może był to Boot. — Przerwał, po czym skinął głową. — Tak, to był Boot. Ale on zasłyszał to od kogoś innego. Nie wiem, kto był tym cholernym szczęściarzem.

— Szczęściarzem — mruknął Draco, podnosząc wzrok. Granger ponownie skupiła swoją uwagę na książce, marszcząc brwi.

— Tak — skinął głową Blaise. — Widziałeś jej tyłek, prawda?

— Tak — powiedział Draco, nie chcąc się specjalnie na ten temat rozwodzić. — Zaraz wrócę. — Wstał i przeszedł przez pokój ze swoją szklanką, a potem wślizgnął się na wolne miejsce na kanapie obok Granger. Orientując się, kto przy niej usiadł, otworzyła szerzej oczy.

— Tak? — zapytała, zaznaczając czytaną stronę, i odłożyła książkę.

— Czujesz się lepiej? — zapytał, wbijając łokieć w oparcie kanapy, by móc ustawić się twarzą do niej.

— O wiele — odpowiedziała zdawkowo Granger. Jej oczy błysnęły, gdy spojrzała na niego i wyszeptała: — To nie miejsce na takie rzeczy, Malfoy, jeśli właśnie o to próbujesz mnie pytać.

— Nie. — Draco zamrugał. — Chciałem tylko dowiedzieć się, czy chcesz dołączyć do mnie na szklaneczkę whisky. Przepracowujesz się. — Musnął dłonią jej ramię. — Powinnaś trochę odpocząć.

Wyraz jej twarzy był powściągliwy, gdy wpatrywała się w niego. 

— Z twoimi przyjaciółmi?

— Pewnie. — Draco wzruszył ramionami. — Lub też nie, jeśli wolisz.

Zdawał sobie sprawę, że przyglądały im się dziesiątki osób; on i Granger nie rozmawiali ze sobą, odkąd ostatnio widziano ich razem w Hogsmeade.

Jego ton był cichy, gdy pochylił się i zapytał: 

— Tego właśnie chciałaś, prawda? Żeby ludzie myśleli, że zadeklarowałem swoje zainteresowanie twoją osobą?

Na jej ustach pojawił się cień uśmiechu. 

— To na pewno miły efekt uboczny.

Z uśmieszkiem Draco pochylił się tak, że jego usta znalazły się przy jej uchu. 

— Pomimo tego że oboje wiemy, że tak naprawdę tego nie chcesz.

Granger zachichotała, odgrywając naprawdę przekonującą rolę dla tłumu gapiów. Po drugiej stronie pokoju Draco widział Blaise’a i Teo z otwartymi ustami.

Położyła dłoń na jego piersi, a jej oczy błyszczały, gdy zwróciła na niego swój wzrok.

— Myślę, że mimo wszystko dołączę do ciebie na tego drinka. — Złożyła pocałunek na jego policzku. — Dziękuję, że zapytałeś.

Wszystkie oczy w pokoju wspólnym śledziły ich ruchy, kiedy wstała, a Draco podążył za nią. Podeszli do Blaise’a i Teo, zajmując miejsca na kanapie, na której wcześniej siedział blondyn. Draco napełnij jej szklankę alkoholem, po czym usadowił się wygodnie obok niej, z uśmieszkiem zarzucając rękę na oparcie kanapy tuż nad jej ramionami.

— Granger — przywitał się Teo, kiwając głową i szeroko otwierając oczy.

Blaise uśmiechnął się i uniósł szklankę. 

— Witamy.

— Dziękuję — powiedziała Granger ze skromnym uśmiechem, próbując swojej whisky. — Mam nadzieję, że nie przerywam wam rozmowy. Draco zaprosił mnie na drinka.

Draco posłał jej napięty uśmiech, starając się zignorować pieszczotliwy sposób, w jaki jego imię spłynęło z jej języka.

— Ależ skąd — odpowiedział Teo, zmuszając się do uśmiechu. — Rozmawialiśmy właśnie o Runach.

— Och! — wykrzyknęła Granger. —  Ostatnie zadanie profesor Babbling było dosyć trudne, prawda?

Draco zachichotał, gdy Blaise i Teo wymienili znaczące spojrzenia. Upijając łyk whisky, opuścił rękę, by objąć nią ramiona Granger.

Blaise skinął głową. 

— Absolutnie. To było coś kompletnie nowego.

Draco miał pewność, że żaden z nich nie tknął nawet palcem swojego eseju na Runy. Jego koledzy znów wymienili spojrzenia i kontynuowali swoją rozgrywkę szachową, zostawiając Dracona i Hermionę samym sobie.

Dziewczyna wyrwała się lekko z jego uścisku, dolewając sobie kolejne pół szklanki Ognistej Whisky. Idąc za jej przykładem, Draco odsunął się, jednocześnie obracając twarzą do niej.

— Poszłaś dziś do Skrzydła Szpitalnego? — zapytał, marszcząc brwi.

— Tak — przyznała. — Po tym, jak okropnie czułam się wczoraj wieczorem, dziś rano nie było wcale lepiej. Okazuje się, że dodatkowy eliksir, który warzyłam wczoraj dla Slughorna, wydzielał opary, które mi zaszkodziły. Ale pani Pomfrey jak zawsze mi pomogła, więc czuję się o wiele lepiej.

Uśmiechnęła się, a jej oczy błyszczały. Zanim Draco zdążył cokolwiek powiedzieć, kontynuowała: 

— Dziękuję że zostałeś ze mną zeszłej nocy. I za zrozumienie.

— Oczywiście — zadrwił Draco. — Nie jestem potworem.

— Może moglibyśmy kontynuować naszą — przerwała, rozglądając się dookoła i dodając obniżonym tonem — wspólną przygodę.

Draco przełknął i pociągnął długi łyk whisky. 

— Byłoby świetnie.

Jej usta wygięły się w nieśmiałym uśmiechu. 

— Najpierw skończę drinka. Możesz przyjść do mnie nie wcześniej niż dziesięć minut po moim wyjściu, żeby nie było to zbyt oczywiste.

Draco zachichotał i napotkał jej spojrzenie. 

— Mówisz, masz. Mam najpierw skończyć sortować twoje książki?

— Już to zrobiłam — powiedziała. — Miałam trochę czasu po tym, jak pani Pomfrey wypuściła mnie ze Skrzydła Szpitalnego. Mówiłam ci wczoraj, że i tak nie mogłabym prosić cię o nic więcej.

Draco wzruszył ramionami. 

— Nie wiem, czego mam się po tobie spodziewać. — Uśmiechnął się, patrząc na nią, i napił się drinka. — Bo w zasadzie masz mnie za swojego osobistego niewolnika.

— Gdybyś był moim niewolnikiem, Malfoy, wiedziałbyś o tym — zachichotała.

Draco poczuł dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa.

— Ale — kontynuowała miękkim głosem — obawiam się, że nie jestem jakąś wyjątkową poszukiwaczką przygód.

Draco roześmiał się głośno, a Teo podniósł wzrok z wyrazem konsternacji na twarzy. Jego brwi drgnęły, zanim ponownie skupił się na szachach, przesuwając jeden z pionków do przodu.

— Granger, gdybyś była poszukiwaczką przygód, to chyba nie wiedziałbym, co z tobą zrobić.

Zastanawiał się, jak to możliwe, że tak szybko zaczął czuć się przy niej swobodnie – z dziewczyną, do której żywił niechęć, odkąd jeszcze byli dziećmi.

Bez wiszącego nad ich głowami widma wojny wszystko stało się prostsze, chociaż wciąż pozostawała dawną Granger. Mimo to coś kryło się w jej oczach, gdy wpatrywała się w niego. Coś, czego kompletnie się nie spodziewał.

Odchyliła się lekko, a napięcie z jej ramion zniknęło, gdy rozejrzała się po pokoju.

— Dziwne, nie sądzisz? — zapytała tonem o wiele głośniejszym niż przed chwilą, kiedy rozmawiali na osobności. — Widzieć nas wszystkich mieszkających razem.

Draco podążył za jej spojrzeniem i bez wątpienia musiał się z nią zgodzić. Dafne i Pansy siedziały z grupą chłopców o szatach w niebieskich i żółtych barwach. Wyglądało na to, że Longbottom pracował nad swoim esejem wraz z Davies i Abbott. Członkowie wszystkich domów mieszali się między sobą, rozrzuceni po całym pokoju, kompletnie niczym się nie przejmując.

I równie ważny był fakt, że on i Granger pili razem drinki.

— To rzeczywiście dziwne — zgodził się Draco, zerkając na nią. — Ale jeśli mam być szczery, to szkoda, że ​​doszło do tego dopiero po wojnie.

Granger szturchnęła go lekko łokciem, a kiedy znów na nią spojrzał, w wyrazie jej twarzy było coś znaczącego. 

— Myślę, że wojna zmieniła nas wszystkich. Zgadzasz się?

Draco przełknął i skinął głową. 

— Absolutnie.

Nagle poczuł silną potrzebę wytłumaczenia się, zadośćuczynienia swoich win, przeproszenia.

— Granger, ja… — zaczął, ale ona potrząsnęła głową.

— Nie musimy ciągnąć tej rozmowy — powiedziała z nisko opuszczonym podbródkiem. — Nie, jeśli tego nie chcesz. Byłam na twoim procesie, Malfoy. Wiem, z czym miałeś do czynienia.

Draco się w nią wpatrywał. 

— Nie odpuszczaj mi tego tak łatwo, Granger. — Spojrzała na niego swoim bystrym wzrokiem. Po chwili kontynuował. — Tego dnia, kiedy ty, Potter i Weasley zostaliście sprowadzeni do mojego domu… ​​powinienem był coś zrobić.

Niemal szeptem zapytała: 

— A co by to dało?

— Och, no nie wiem — zakpił Draco. — Może nie torturowano by cię na mojej podłodze? Albo nie znalazłabyś się o cal od całkowitego wykrwawienia?

— Zostałbyś zabity — syknęła ostro. — Zresztą prawdopodobnie i tak bym nie uciekła. — Odwróciła się do niego z wyrazem irytacji na twarzy. — Słuchaj, czy naprawdę chcesz rozmawiać o tym dzisiaj wieczorem?

— Nie — warknął Draco — ale nie zamierzam udawać, że to wszystko się nie wydarzyło.

— Ja też — powiedziała łagodniejszym głosem. — A jeśli naprawdę chcesz o tym porozmawiać i rozliczyć się z przeszłością, możemy. Sądzę, że to naprawdę przyzwoite zachowanie z twojej strony. Ale jeśli dziś wieczorem zamierzamy brnąć w te tematy, nie sądzę, żeby wydarzyło się między nami coś jeszcze.

Draco odchylił się do tyłu, dopijając drinka. 

— To zależy od ciebie.

Granger skupiała wzrok na rozgrywce szachowej Blaise’a i Teo, gdy dodała pod nosem: 

— Porozmawiamy o tym innym razem, bo dzisiaj wolałabym nadrobić wczorajszy wieczór. — Pobieżnie przemknęła po nim wzrokiem i rozejrzała się dookoła. — Do zobaczenia za dziesięć minut.

Po tych słowach podniosła się z kanapy, pomachała do Blaise’a i Teo, zebrała swoje rzeczy i wyszła z Pokoju Wspólnego, zmierzając ku swojemu dormitorium.

Draco dopił ostatni łyk whisky, po czym dolał sobie jeszcze odrobinę, którą wychylił niemal duszkiem. Po jakichś pięciu minutach podniósł torbę z podłogi i również wstał.

— Ja już spadam — oznajmił przyjaciołom; żaden nie podniósł wzroku znad planszy.

— Jasne — powiedział Blaise. — Baw się dobrze. — On i Teo zachichotali.

Draco uniósł brew, ale po sekundzie odwrócił się na pięcie i skierował do swojego dormitorium. Zostawił rzeczy w pokoju i wymknął się na korytarz, pukając delikatnie w drzwi sypialni Granger. Jej oczy były szeroko otwarte, gdy mu otworzyła i odsunęła się lekko na bok, by Draco mógł wejść.

Przebrała się już w ten sam top i spodenki do spania, które miała na sobie poprzedniej nocy. Draco stłumił jęk.

Przechyliła głowę, gdy wpatrywała się w niego, a kąciki jej ust uniosły się w uśmiechu.

— Wyglądasz na odprężoną — wykrztusił Draco, posyłając jej uśmieszek.

— A ty wręcz przeciwnie — odpowiedziała, sięgając, by poluzować mu krawat. Przemknęła palcami po srebrno-zielonym jedwabiu, zanim zwinęła go i położyła na szafce przy łóżku.

— Jaki masz plan na dzisiejszy wieczór? — zapytał, jedną ręką odpinając kilka górnych guzików swojej koszuli, a drugą układając na biodrze Hermiony.

— Jeszcze nie zdecydowałam — powiedziała, wzruszając ramionami i wpatrując się w niego. — Myślę, że zobaczymy, na co będziemy mieli ochotę.

Draco gapił się na nią przez chwilę, po czym zamknął usta, a jego zęby szczęknęły, gdy uderzyły o siebie. 

Hermiona przesunęła dłońmi po przodzie jego koszuli, a jej palce zatrzymały się tuż przed kolejnym, czekającym na rozpięcie guzikiem. 

— Co chciałbyś robić?

Odetchnął: 

— Chciałbym cię pocałować.

Granger uśmiechnęła się rozbawiona, patrząc na niego i opuszczając ręce. 

— Dobra. — Zachichotała, odwracając wzrok. — Chyba spodziewałam się, że powiesz coś innego.

Draco zacisnął usta. 

— Czy to źle?

— To dobrze — powiedziała i położyła dłoń u podstawy jego szyi, bawiąc się krótkimi kosmykami włosów na jego karku, podczas gdy Draco przysunął się bliżej, nachylając ku niej.

Czuł ciepło jej oddechu na swoich wargach i w przypływie niecierpliwości szybkim ruchem przycisnął usta do jej własnych. Całował ją, wplatając dłoń w jej loki, gdy ona wysunęła swój język na spotkanie jego.

Mimo iż poprzedniego dnia naprawdę rozkoszował się powolnym, dokuczliwym tempem, które wyznaczyła dla nich Granger, dziś pocałował ją mocniej, przypierając dziewczynę do ściany i podciągając jej nogi, by mogła owinąć je wokół jego talii. Cichy jęk wymknął się z jej gardła, gdy przylgnęła do niego. Draco jęknął, czując ją przy swoim kroczu.

Przygryzł jej dolną wargę, przesuwając ustami po linii szczęki,  kiedy ona sięgnęła do góry, by móc odpiąć resztę guzików jego koszuli.

Pozwolił jej stanąć na ziemi, wsuwając dłoń pod jej koszulkę. Hermiona napotkała jego spojrzenie, gdy uniosła ramiona. Draco ściągnął jej bluzkę przez głowę, a ona zrzuciła mu koszulę z ramion. Chłopak opuścił podbródek, patrząc na nią – jej oczy płonęły, mógł zauważyć to, kiedy odwzajemniła spojrzenie.

Granger wyciągnęła dłoń, śledząc poszarpaną linię długiej blizny, która przecinała jego klatkę piersiową. Draco przełknął ślinę, wytrzymując jej spojrzenie. Szepnęła: 

— Czy to od…

— Tak — przerwał. — Od Pottera.

Skinęła głową w niepewności, a ruchy jej dłoni były leniwe i jakby nieobecne, gdy opuszkami badała bliznę, sunąc jej tropem coraz niżej i zatrzymując się dopiero na jego smukłym brzuchu. Ciało Dracona ożywiło się pod jej dotykiem, a powieki zatrzepotały, gdy zrobił krok w jej stronę.

Uniósł rękę, by ująć jedną z jej piersi zamkniętą w miseczce stanika, po czym delikatnie ją ścisnął. Musnął kciukiem jej ukryty pod materiałem sutek, ustami powoli odnajdując jej własne. Zaraz potem wolną dłonią ujął drugą z jej piersi. Granger zacisnęła zęby na jego dolnej wardze, gdy wydała z siebie dźwięk, który był zbyt kobiecy i zmysłowy, by można było go po prostu zignorować.

Przylgnął do niej, przeciągając kciukami po jej sutkach, a z jej ust ponownie wymknął się ten dźwięk, niski i przeciągnięty; Draco natychmiast poczuł, jak bardzo pobudziło to jego erekcję.

Stojąc przy ścianie Hermiona wygięła plecy w łuk, napierając ciałem na jego dłonie. Zamknęła oczy, a na jej czole pojawiła się płytka bruzda. Była cholernie piękna, a Draco nie mógł się powstrzymać od ponownego pochylenia się i ucałowania jej ust.

Odwzajemniła pocałunek, nawet gdy jedna z jej dłoni znalazła drogę do cienkich kosmyków jego bladych włosów. Draco pieścił jej sutki, pławiąc się w dźwiękach, które wypływały z ust dziewczyny.

Cofnął się, muskając zębami brzeg jej szczęki i podążając ścieżką w dół, aż po krzywiznę jej dekoltu, czuł, że serce dudni mu za żebrami. Przesunął językiem między jej piersiami, odciągając jedną z miseczek stanika w dół, zanim chwycił jej sutek między zęby, pieszcząc go językiem.

Granger wydała z siebie okrzyk, zaciskając dłonie na jego włosach.

Uśmiechnął się i zrobił to jeszcze raz, wciąż muskając palcami drugi z jej sutków; pozwolił, by jego rozgrzany oddech omiatał jej skórę, gdy zmieniał strony, czerpiąc słodką pociechę ze sposobu, w jaki Granger drżała. Kiedy jej imię wypłynęło z jego ust wraz z głębokim jękiem, już wiedział, że nigdy wcześniej nie był aż tak podniecony.

Przyciągnęła go bliżej, a szybkie oddechy umykały jej z ust. Draco podziwiał jej wrażliwość i wyraz malujący się w jej rysach. Hermiona prześlizgiwała palcami po mięśniach jego pleców, a on sięgnął, by rozpiąć haftki jej stanika.

Pozwolił, by koronkowa tkanina opadła na podłogę u jego stóp, po czym ponownie ujął jej piersi w swoje dłonie. Hermiona wbiła paznokcie w jego plecy, na tyle, by go to zabolało. Draco jęknął gardłowo, odnajdując jej usta z mruknięciem:

— Kurwa, Granger.

Jedną dłonią przyciągnęła go do siebie, a drugą zaczęła majstrować przy klamrze jego paska. Draco przycisnął ją mocniej do ściany, czując ciepło jej nagiej skóry przy swojej.

Jęcząc w jego usta, musnęła językiem jego własny, a Draco z zaskoczeniem zorientował się, że zsunęła mu spodnie z bioder, jedną z dłoni wślizgując pod materiał jego szortów…

— Granger — sapnął, czując przeszywającą go falę rozkosznych dreszczy, gdy dotknęła opuszkami palców jego nabrzmiałej męskości, przesuwając nimi wzdłuż trzonu i drażniąc główkę. Niecierpliwość targała nim, gdy ponownie ją pocałował, mocniej przyciskając ją do ściany, nawet wtedy, kiedy zaczęła miarowo i zręcznie poruszać palcami. W tym samym czasie Draco strzepnął ze stóp swoje spodnie, opuszczając ręce, by rozwiązać sznurek jej szortów.

Draco odepchnął na bok wszelkie niezdecydowanie i brak doświadczenia, bo na Merlina, Granger była w tym aż za dobra. Przeklął drżenie własnych dłoni, gdy błądził nimi przy gumce jej majtek.

Ale ona tylko przysunęła się bliżej, napierając na jego dłoń. Draco niemal przewrócił oczami z rozkoszy, gdy tempo ruchów jej dłoni wzrosło. Przemknęło mu przez myśl, że jeśli nie będzie ostrożny, to zaraz spuści się we własne szorty, więc odsunął się, spowalniając pocałunek i badając opuszkami wilgoć materiału jej majtek.

Wsunął palec pod tkaninę, zastanawiając się, czy Granger go odepchnie. Po chwili jęknął, gdy poczuł jak bardzo była mokra. Prześledził całą długość jej kobiecości, zanim włożył pod materiał jeszcze jeden palec.

To było dla niego niezbadane terytorium i nie chciał niczego zepsuć, jednak sądząc po cichych jękach, które wydawała z siebie Granger, bez wątpienia cieszyła się jego dotykiem. Tempo jej ruchów zmalało, nawet gdy kontynuowała przeciąganie ręką po całej długości jego penisa.

— Malfoy — jęknęła, przyciskając skroń do jego skroni, gdy ponownie musnął palcami jej wilgotną kobiecość. — Chcę…

Draco zmusił się do głębokiego oddechu, mrucząc: 

— Tak?

Przesunęła nogę, żeby mógł mieć do niej lepszy dostęp. 

Nie przestawał poruszać dłonią. W nagłym porywie eksperymentalności zanurzył w niej palec, a ulga przeszyła całej jego ciało, kiedy Granger jęknęła i przysunęła się bliżej. Szepnęła w jego usta: 

— Pragnę cię.

Mogło to znaczyć wiele rzeczy, a Draco nie znał w pełni kontekstu jej słów, więc ponownie wsunął w nią ten sam palec, po chwili dodając również drugi. Jej oddech przyspieszył, gdy poruszał dłonią w spokojnym rytmie i wkrótce Granger chwyciła go za ramiona, opierając twarz o jego szyję. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, kiedy zajęczała mu do ucha, szepcząc rzeczy, których nie mógł zrozumieć. Naparła na jego rękę mocniej biodrami, krzycząc jego imię i nieruchomiejąc przy nim.

Granger otworzyła oczy, znajdując jego własne, zamglone i błyszczące. Nie był do końca pewien, ale sądził, że mógł doprowadzić ją do orgazmu; leniwy uśmiech wpłynął na jej usta, nim ponownie go pocałowała. Przyspieszyła ruchy swojej dłoni wciąż owiniętej wokół jego męskości, a potem zepchnęła jego szorty w dół, tak aby mogła dosięgnąć go obiema rękami.

Draco wywrócił oczami pod naciskiem jej dłoni; po raz pierwszy dotykał go ktoś poza nim samym. Przesunął się tak, że teraz to on opierał się o ścianę i robił wszystko, co w jego mocy, by opanować nierówne tempo własnego oddechu.

Oczy Granger były przymknięte, gdy na nią zerknął. Posłała mu lekki uśmiech i opadła na kolana, po czym przesunęła językiem wzdłuż czubka jego penisa.

— Kurwa — wykrztusił, wbijając palce w jej loki, gdy pieściła językiem jego długość. Draco czuł się, jakby miał zaraz odejść od zmysłów przez to, co z nim robiła.

Wiedział, że z całą pewnością nie wytrzyma zbyt długo – i nie wytrzymał; poczuł, jak jego rozgrzane nasienie wystrzeliło w tył jej gardła tak gwałtownie, że przed jego oczami rozkwitły ciemne plamy. Jednak Granger się nie odsunęła. Spojrzała mu w oczy, gdy przełykała i była to najwspanialsza rzecz, jaką Draco kiedykolwiek widział. Z ogniem w piersi patrzył, jak wstawała. Z czymś w rodzaju wstydu odwróciła wzrok, a na jej policzkach rozkwitły rumieńce.

Poprawiła majtki, ponownie wsuwając koszulkę przez głowę. Idąc za jej przykładem, Draco poprawił swoje szorty, chociaż jego umysł wciąż spowijała mgiełka rozkosznego otępienia.

Mógł tylko gapić się na nią, wsuwając rękę pod jej brodę, chcąc zmusić ją, by na niego spojrzała. Otworzył usta, żeby powiedzieć coś miłego lub czarującego, ale zamiast tego wykrztusił: 

— Dzięki.

Granger zachichotała radośnie, uśmiechając się szeroko.

— Ja też dziękuję. — Jej spojrzenie było nieśmiałe, gdy napotkało jego. Bawiła się guzikami jego koszuli, gdy ponownie ją na siebie zakładał. — Nie wiedziałam, że planowaliśmy coś takiego.

Draco nie wiedział, co mógłby planować, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robił, ale i tak się uśmiechnął. 

— To ty tutaj rządzisz.

— Dobrze — powiedziała z krzywym spojrzeniem. — Więc przypuszczam, że nie ma nic złego we wspólnej zabawie w pełni zgadzających się na to dorosłych.

— Nie ma — powtórzył Draco; jego umysł wciąż wirował od widoku klęczącej przed nim Granger, w dodatku z jego penisem w ustach. Coś wezbrało w jego piersi, domagając się swego rodzaju wielkiej deklaracji lub gestu. Ale zamiast tego położył dłonie na jej ramionach, wyciskając pocałunek na jej ustach; zdumiewające było uświadomienie sobie, że smakował samego siebie, jednak nie czuł się przez to niekomfortowo.

Nie wiedział, czy powinien dalej się na nią gapić, jakby wywróciła jego świat do góry nogami, dając mu pierwszy orgazm, którego nie dostarczył sobie własnoręcznie. Przełknął więc ślinę i odwrócił wzrok. Zacieśnił uścisk swoich dłoni na jej ramionach. 

— W takim razie ja już chyba pójdę.

Odwróciła wzrok, spojrzała na łóżko i zaproponowała: 

— Możesz zostać, jeśli chcesz.

— Zostanę. — Słowa wypłynęły z niego, zanim jeszcze zdążył się nad nimi zastanowić, a oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwienia. — To znaczy, już i tak to wczoraj zrobiliśmy.

Granger zaśmiała się, kręcąc głową. 

— Masz rację. To nic nowego.

O ile nie oszalał, ona również wydawała czuć się z lekka niekomfortowo i niezręcznie, jednak kompletnie mu to nie pasowało, biorąc pod uwagę rzekomy poziom jej seksualnego doświadczenia. W jego dość ograniczonej wiedzy sądził, że chyba nie zrobili nic nazbyt ekstremalnego.

Granger udała się do sąsiadującej z sypialnią toalety i wróciła kilka minut później z błyszczącymi oczami i raczej wymuszonym uśmiechem na ustach. Po chwili położyła się do łóżka. Draco złożył swoją koszulę i spodnie w schludny stosik, a potem dołączył do niej, oplatając ramiona wokół jej talii.

Mięśnie Granger spięły się na ułamek sekundy, zanim wtuliła się w niego. Jej ciało było tak miękkie i ciepłe w miejscu, w którym jej plecy stykały się z jego piersią. W pokoju panowała cisza, nim przerwała ją, szepcząc: 

— Dobranoc, Malfoy.

Niepewny, jak poruszać się po tych nowych i obcych mu wodach, Draco wycisnął pocałunek na jej puszystych lokach. 

— Dobranoc, Granger.


1 komentarz: