Motyw: Jedno łóżko
Kategoria: Rom-com
Rating: T
Ostrzeżenia: brak
— Nie.
— Weźmiemy — powiedziała szybko Granger, wbijając mu w żebra swój wyjątkowo spiczasty łokieć.
— Nie ma mowy — mruknął, zginając się wpół i walcząc ze świszczącym oddechem.
— Proszę go zignorować. — Granger uśmiechnęła się promiennie do konsjerża i wręczyła mu kartę kredytową, podczas gdy jedna z jej szpilek boleśnie wbijała się w stopę blondyna.
— Są inne hotele — powiedział, starając się nie kuśtykać, gdy podążał za nią długim korytarzem. — Setki. To miasto jest ogromne. To przecież nie jedyny hotel w tym mieście.
— Zamknij się, Malfoy — powiedziała chłodno, gdy dotarła do drzwi i włożyła w dziurkę hotelowy klucz. Zamek zapiszczał i zmienił kolor na zielony. Kiedy ścisnęła gałkę, dłoń Draco zacisnęła się na jej własnej. Serce waliło mu mocno w piersi.
— Granger… — powiedział słabym głosem, usiłując dobrać właściwe słowa. — Nie mogę dzielić z tobą łóżka.
Zmrużyła niebezpiecznie oczy.
— Nie zamierzam o pierwszej w nocy chodzić po nieznanym mi mieście, by znaleźć inny hotel. Jestem zmęczona. To był wyjątkowo długi dzień, podczas którego cały czas musiałam cię znosić. Śpię tutaj. Jeśli chcesz znaleźć coś na własną rękę, droga wolna. Ale. Teraz. Zejdź. Mi. Z. Drogi.
Krew szumiała mu w uszach, gdy Hermiona pchnęła drzwi i weszła do środka, włączając światło i jednym ruchem zrzucając buty ze stóp.
Wydała z siebie chrapliwe westchnienie ulgi, które aż wiło się we wnętrznościach mężczyzny i posłało falę gorąca ku jego piersi, gdy wszedł za nią do pokoju i pozwolił drzwiom swobodnie się za nim zamknąć.
Zsunęła z ramion swój śliski płaszcz przeciwdeszczowy, po czym powiesiła go w szafie i rzuciła torbę na komodę.
Oczy Dracona były utkwione w łóżku. Nie było ono najmniejszym, jakie w swoim życiu widział, ale wyglądało na dość niewielkie, kiedy jego umysł wypełniała jedynie myśl, że właśnie na tym materacu Granger będzie leżeć tuż obok niego, wystarczająco blisko, by z łatwością mógł sięgnąć w jej stronę. I ona najwyraźniej nie miała żadnych zastrzeżeń do takich okoliczności.
Kołnierzyk jego koszuli stał się ciasny. Było mu duszno. Sięgnął w górę, poluzował krawat i odpiął kilka górnych guzików.
Pozwolił swojemu spojrzeniu oderwać się od łóżka i powrócić ku Granger.
Sunęła rękami w górę swojej nogi aż pod rąbek sukienki. Draco starał się nie zakrztusić własną śliną.
Czy właśnie odpinała pończochy? Czy nosiła pończochy wraz z pasem do nich? Nie był pewien, czy miał na tyle hartu ducha, by poznać ten konkretny szczegół odnośnie jej osoby.
Draco poczuł się, jakby w jednej chwili znalazł się o włos od zawału serca, gdy jego oczy podążały za jej bladymi dłońmi sunącymi po wewnętrznej stronie jej uda.
Merlinie…
Morgano…
Kirke…
Hermiona wysunęła dłonie spod rąbka sukienki. W prawej dłoni trzymała różdżkę.
Wyprostowała się i szybkim ruchem skurczyła krzesło, biurko i minilodówkę. Lewitowała je do swojej ręki, a następnie starannie ułożyła na komodzie.
Znowu machnęła różdżką i rozszerzyła pokój o dodatkowe dziesięć stóp, a następnie przystąpiła do wyczarowania drugiego łóżka wraz z kołdrą i kilkoma dodatkowymi poduszkami.
Obróciła się na pięcie i przeszyła Draco piorunującym spojrzeniem, zanim wyczarowała ogromny parawan.
Takie obrotu sprawy się nie spodziewał 🙈
OdpowiedzUsuń