— LUCY!

Dziewięciolatka zeszła po schodach do holu wejściowego i spojrzała na ojca.

— Tak?

— Czy to twoja sprawka? — zapytał Draco. Nawet nie zawracał sobie głowy wskazaniem na bałagan, jaki go przywitał.

Lucy spojrzała na sześć tuzinów Puszków Pigmejskich skaczących po posadzce holu wejściowego, które rzucały się na siebie i piszczały dziko. Odwróciła się do ojca i spojrzała na niego znad różowo-fioletowego morza puchu, mówiąc: 

— Nie.

Draco uniósł brew. 

— Nie?

Potrząsnęła głową, unosząc wysoko brew.

— Intrygujące — powiedział Draco, przechadzając się między Puszkami. — Bo dopiero co wróciłem, a twoja matka nigdy nie pozwoliłaby na tak porażające zaniedbanie i zalęgnięcie się tylu Puszków w tym domu. — Zatrzymał się i spojrzał na córkę. — Więc zakładam, że osoba, która nalegała na kupienie Puszka, by móc zabrać go do Hogwartu, musiała je wyczarować.

— Cóż za ciekawy wniosek, tato — powiedziała stanowczo Lucy. — W sumie, skoro już tu są, równie dobrze mogę je zatrzymać, prawda?


1 komentarz:

  1. Morze Puszkow Pigmejskich 😁 Hej, lepsze to niz zaby! 😁😁😁

    OdpowiedzUsuń