Hermiona przetrwała resztę tygodnia, na całe szczęście ani razu nie wpadając na Draco. Czy to w windzie, czy w kawiarni, czy w Atrium Ministerstwa w drodze do pracy. Nie pozwoliła też, aby Ginny znowu ją uczesała. Powiedziała przyjaciółce jedynie, że niewłaściwa osoba to zauważyła, a Ginny aż drżała, próbując rozgryźć, co Hermiona mogła mieć na myśli. 

Piątek mijał w swoim leniwym tempie i Hermiona była uradowana, widząc, że wskazówki zegara stopniowo zbliżają się ku godzinie piątej. Czasami Harry i inni Aurorzy spotykali się w piątkowe popołudnia w pubie i akurat dzisiaj Harry zaprosił na takie wyjście również ją. Tak właściwie, to praktycznie nie piła, jednak tym razem idea wypicia Piwa Kremowego brzmiała niesamowicie kusząco.

Była 16:42, kiedy usłyszała czyjeś kroki zbliżające się do jej biurka. Spojrzała do góry i dostrzegła Harry’ego, który oddychał ciężko, jakby właśnie biegł.

— Harry — powiedziała. — O co chodzi?

— Popełniłem błąd — odparł, przeczesując włosy palcami i poprawiając okulary. Hermiona poczuła ucisk w klatce piersiowej, którego nie miała okazji doświadczyć od prawie dwóch lat.

— Cóż takiego się stało?

Ginny wyłoniła się zza rogu, również dość szybko oddychając.

—  Ginny! Czy wszystko w porządku?

— Zaraz będzie! — Rudowłosa wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu. Cokolwiek próbował powiedzieć jej Harry, jego wiadomość nie mogła być aż tak straszna skoro Ginny wyglądała na zadowoloną.

— Ja… hm… — zaczął Harry, ściszając głos. — Rozmawiałem z kilkoma osobami z mojego zespołu o dzisiejszym wyjściu, a Malfoy stał zaledwie kilka metrów dalej…

Ginny wyciągnęła z torebki grzebień i spinki, a Hermiona posłała jej pełne niezrozumienia spojrzenie.

— Więc — kontynuował Harry — powiedziałem „Hej, Malfoy, jeśli dzisiaj po pracy nie masz żadnych planów…”

Kiedy Ginny zaczęła rozczesywać jej włosy, Hermiona w końcu zrozumiała.

—  Zajmiemy się tym, Potter. Możesz iść — rzuciła Ginny, okręcając Hermionę siedzącą na biurowym krześle.

— Co… — Próbowała wydusić Hermiona.

— Jeszcze raz tak bardzo cię przepraszam, Hermiono — dodał Harry, po czym ruszył w kierunku wind. 

Ginny zebrała razem wszystkie włosy przyjaciółki, aby odsłonić całość jej twarzy.

— Spróbujemy dzisiaj czegoś innego, dobra?

— Ginny, przestań. — Hermiona obróciła się na krześle przodem do Ginny. — Nie musisz tego robić, sama sobie poradzę.

— Słuchaj, Granger. — Ginny pochyliła się i oparła ręce na podłokietnikach krzesła, zniżając głowę tak, aby znaleźć się na tym samym poziomie co twarz Hermiony. — Nie zaszkodzi spróbować.

— Chyba już ci coś mówiłam na temat „próbowania” za mocno — powiedziała Hermiona, nagle zdając sobie z czegoś sprawę. — Harry cię tu ściągnął?

— Tak, pojawił się w kominku i powiedział „Właśnie popełniłem okrutny błąd i zaprosiłem Malfoya na imprezę”, więc kazałam mu poinformować cię o wszystkim, dodając, że zaraz do niego dołączę.

Hermiona nie była pewna, czy powinna czuć się wdzięczna za posiadanie tak troskliwych przyjaciół, czy raczej urażona, skoro oboje uważają, że nie potrafi się sama wyszykować.

—  I tym razem — zagroziła Ginny — pomalujemy ci rzęsy.

***

Hermiona powstrzymała Rudą przynajmniej przed tym nieszczęsnym błyszczykiem. Ginny znowu dobrała się do włosów na jej skroniach, zaplatając je w warkocze, a reszcie pasm pozwalając swobodnie opadać na plecy Hermiony. Zmieniła za pomocą różdżki niesforne kosmyki w piękne, sprężyste loki. Rudowłosa nie pozwoliła spojrzeć swojej przyjaciółce w lustro, dopóki nie znalazły się w drodze do pubu, jednak Hermiona musiała przyznać, że Ginny odwaliła kawał dobrej roboty. Mimo wszystko, maskara niestety ciążyła jej lekko na powiekach.

Jak na godzinę siedemnastą bar był szczególnie mocno zatłoczony. Wiele razy przychodziła tutaj ze znajomymi po pracy, ale jeszcze nigdy widziała w lokalu aż tylu ludzi. Ginny, rozpychając się po drodze łokciami, prowadziła Hermionę przez gęsty tłum wprost do kąta, który zazwyczaj zajmowali. Katie Bell pomachała im zza zajmowanego stolika, a potem wstała i mocno uściskała obie dziewczyny. Katie zaraz po Bitwie o Hogwart rozpoczęła pracę w Departamencie Niewłaściwego Użycia Czarów i bardzo często dołączała do nich podczas piątkowych wypadów do pubu.

—  Hermiono! — powiedziała. — Pięknie wyglądasz!

Hermiona zerknęła na szczerzącą się Ginny.

— Pójdę rozpuścić włosy — rzuciła Hermiona, próbując odejść, ale Ginny chwyciła ją za ramię i zwróciła się do Katie.

— Hermiona próbuje czegoś nowego, chce przykuć czyjąś uwagę.

— Ginny! — Hermiona wbiła wzrok w przyjaciółkę, sztyletując ją spojrzeniem, ale ta jedynie roześmiała się i machnęła ręką. Brunetka zwróciła się z powrotem do Katie. — To nie tak… Znaczy ona…

— Jest piątkowy wieczór, Hermiono! — Zaśmiała się Katie. — Masz pełne prawo być młodą kobietą! — Katie nachyliła się do niej. — Kto to taki?

— To nikt… Znaczy, prawdopodobnie i tak nawet go tutaj nie będzie — skłamała Hermiona.

— Och! — rzuciła Katie, jakby nagle przyszło jej coś do głowy. — Słyszałaś, że Harry zaprosił Dracona Malfoya? Co za baran!

Hermiona westchnęła, ale nagle przypomniała sobie fragmenty życia Katie z jej szóstego roku…

— Katie, och nie. Tak mi przykro. Czy obecność Malfoya będzie dla ciebie dużym problemem?

Katie jedynie machnęła ręką przed jej twarzą. 

— Wszystko w porządku — powiedziała. — W końcu pracowałam z nim przez cały ostatni tydzień. Poza tym, już pierwszego dnia przyszedł do mojego boksu i za wszystko przeprosił.

— Na… naprawdę? — Hermiona kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.

— Taak, powiedział, że chciałby oczyścić atmosferę. — Katie pociągnęła łyk wody ze swojej szklanki, chichocząc żartobliwie. — Co? Nie dotarł jeszcze na 4 piętro, żeby przeprosić cię za te wszystkie lata gnębienia i prześladowania? 

Hermiona zachichotała.

— Nie, jeszcze nie. Być może zaczyna od przeprosin za te zbrodnie, które są karane przez prawo.

Katie się zaśmiała.

— Tak właściwie to nie jest taki zły. Bardzo się zmienił od czasów Hogwartu.

— Naprawdę? — wtrąciła Hermiona. — Jaki jest w pracy?

— Ugodowy. Bardziej powściągliwy i nie zadziera nosa jak dawniej.

Hermiona chciała zapytać o więcej, ale Ginny wróciła do nich z rękami pełnymi shotów Ognistej Whisky.

— Kto niby zadziera nosa? — Ginny uniosła brwi, spoglądając na Hermionę. — Draco Malfoy?

— Skąd wiedziałaś? — zaśmiała się Katie.

Ginny wręczyła im po kieliszku, a kiedy Katie z uśmiechem odmówiła, Ruda wychyliła połowę jej porcji i zmusiła Hermionę do wypicia całej reszty. Hermiona już wiedziała, że przez resztę wieczoru powinna trzymać się Piwa Kremowego.

— Dołączymy do chłopaków! — Ginny próbowała przekrzyczeć otaczający je szumny gwar. Było nawet głośniej niż na początku, gdy przyszły do pubu. 

Kiedy Katie i Ginny zaczęły zmierzać do zwykle zajmowanego przez ich grupę kąta, próbowała się ociągać, ale jedyne co mogła zrobić, to powłóczyć nogami i w końcu ruszyć za nimi. Stolik znajdował się na podwyższeniu, a przy blacie siedzieli już Draco, Harry i Anthony Goldstein. Harry wstał i pocałował Ginny, a potem uściskał Hermionę. Katie zajęła miejsce u szczytu stołu. Harry i Draco siedzieli po przeciwnych stronach, a Anthony naprzeciwko ściany, tuż po lewej stronie Draco. Ginny zajęła wolne miejsce po prawej stronie Harry’ego, a Hermiona uparcie starała się nie patrzeć w kierunku Malfoya.

Rozmawiali o sprawie, którą zajmowali się w pracy. Nawet Ginny znała niektóre jej szczegóły dzięki Harry’emu, więc Hermiona szybko okazała się jedyną osobą próbującą nadrobić temat. Chodziło o coś związanego z kilkoma uczniami Durmstrangu i starym, rodzinnym majątkiem znajdującym się w jednej z angielskich wsi. Nie miała odwagi poprosić, żeby opowiedzieli jej wszystko od początku, dlatego oparła się o ścianę zaraz obok stołka Ginny i po prostu słuchała rozmowy całej reszty.

Draco odzywał się od czasu do czasu. Okazało się, że to on zajmował się rodzinami uczniów z Durmstrangu oraz że Lucjusz był bliskim przyjacielem skandynawskiego Ministra Magii. Hermiona przyłapała się na tym, że zaczęła obserwować sposób, w jaki blondyn trzymał szklankę z Ognistą. Na lewym kciuku nosił również pierścień ten sam, który Hermiona widywała dość często, będący swego rodzaju symbolem Domu Węża. Draco stukał nim o szkło w rytmie, który znał tylko on sam, ale to nie powstrzymało Hermiony przed próbą rozszyfrowania melodii.

Nagle poczuła, jak Ginny nachyla się przy jej lewym uchu.

— Przestań się gapić na jego ręce i idź kup następną kolejkę dla naszego stolika.

Hermiona zarumieniła się ogniście, czym niezmiernie rozbawiła Ginny. Uznała jednak, że to świetny pomysł, skoro ani nie mogła włączyć się do dyskusji, ani przestać fiksować na jego punkcie. Przecisnęła się do wyjścia tą samą stroną, którą weszła, po czym ruszyła do baru. Przez chwilę słyszała jeszcze głos Draco przebijający się przez panujący dookoła hałas, a potem wszyscy przy stoliku wybuchnęli śmiechem. Dawny nawyk dał o sobie znać, przez co Hermiona automatycznie się spięła, uznając, że jego żart musiał być o niej. Szybko zorientowała się jednak, że przecież Harry i Ginny nigdy nie zaczęliby naśmiewać się z niej w ten sposób.

Poprosiła barmana o nową kolejkę dla chłopaków, szota Ognistej dla Ginny i dwa Piwa Kremowe dla siebie i Katie. Potem przelewitowała drinki nad tłumem, po czym opuściła każdy przed jego właścicielem.

— O! Granger, ty to umiesz wyczuć właściwy moment! Niech ci to Merlin wynagrodzi — Anthony wychylił resztkę swojego starego drinka i złapał za nowego.

Nowy drink Draco zadźwięczał, kiedy wleciał mu do ręki, a szkło zetknęło się z pierścieniem. Szybkim zaklęciem Hermiona zebrała puste naczynia i odesłała je w kierunku barmana.

— Kiedy już wyzwolisz wszystkie smoki i centaury, Granger, powinnaś rozważyć pracę jako kelnerka — oznajmił Draco.

Hermiona spojrzała na niego, czekając na obelgę, jednak blondyn nic więcej nie dodał. Do dyskusji wtrąciła się jednak Ginny:

— To akurat dosyć rzadki widok. Hermiona akurat zdecydowanie częściej tłucze szklanki, niż je myje. 

— Ej! — Hermiona szturchnęła lekko Ginny łokciem, gdy tylko szkło bezpiecznie wylądowało na barze. Przysunęła Kremowe Piwo do Katie, ale ta i tak go nie wzięła.

— Tak właściwie... — zaczęła Katie, uśmiechając się — to idealny moment, żeby podzielić się z wami pewną nowiną. — Rozejrzała się po twarzach wszystkich zabranych przy stole, po czym powiedziała radośnie: — Jestem w ciąży!

Ginny westchnęła ze zdumieniem.

—  No nie gadaj! – zachichotała.

Chłopaki chórem rzucili się do gratulacji. Hermiona uścisnęła ramię Katie, próbując sobie przypomnieć, z kim ta obecnie randkowała, bo dziewczyna z pewnością nie była mężatką. 

— Także wiesz, Harry — odezwała się Katie. — Jestem na jakiś czas raczej zmuszona zrezygnować z naszej drużyny Quidditcha. 

— Katie! — wyskoczył Anthony. — Co za niefart. Masz fatalne wyczucie czasu! A akurat w następną niedzielę gramy z Departamentem Magicznych Gier i Sportów! 

Katie się roześmiała.

— Przepraszam! Poczekaj, tylko powiem dziecku, żeby poczekało jeszcze kilka dodatkowych miesięcy!

— W Ministerstwie jest teraz Międzywydziałowa Liga Quidditcha? — zapytał Draco.

Niezręczna cisza zapadła tylko na krótki moment, a Harry szybko odwrócił się do Draco.

— Tak, stworzyliśmy ją zaledwie kilka miesięcy temu. Grasz, Malfoy? — Harry uśmiechnął się do blondyna. Ich relacja wydała się nagle zaskakująco naturalna. 

Draco odpowiedział mu typowym dla siebie półuśmiechem.

— Domyślam się, że macie już Szukającego? — zapytał, zwracając się do Harry’ego.

— Gramy bez Znicza, więc obecnie próbuję swoich sił jako Ścigający. Skoro Katie odpadła to brakuje nam trzeciego, do kompletu ze mną i Ginny.

Draco przeniósł wzrok na Rudą.

— Ciekawe, jak to się stało, że należysz do ministerialnej drużyny, skoro nie jesteś nawet pracownikiem Ministerstwa?

— Umawianie się z Harrym Potterem ma swoje plusy.

— Muszę tego kiedyś spróbować — odpowiedział Draco, posyłając jej wymowny wyraz twarzy. Anthony zakrztusił się swoim drinkiem, Harry zmarszczył nos, a Katie aż parsknęła, podczas gdy Ginny wytrzymała przeszywające spojrzenie Draco, odpowiadając mu szerokim uśmiechem.

Hermiona natomiast tylko ich obserwowała. Umysł nagle podsunął jej wspomnienie sprzed Pokoju Życzeń, kiedy Draco trzymał w ramionach nieprzytomnego Goyle’a, krzycząc imię Crabbe’a. Poczuła ukłucie irytacji, kiedy pomyślała o tym, gdzie teraz była Pansy Parkinson i co by powiedziała na widok Draco Malfoya pijącego drinki z Harrym Potterem i Hermioną Granger.

Harry zaprosił Draco na ich jutrzejszy trening, co oznaczało, że Hermiona nie zobaczy chłopaka jutro w Cornerstone. Odczuła jednoczesną ulgę, ale i lekki zawód. Pociągnęła kolejny łyk Piwa Kremowego, podczas gdy pozostali dyskutowali na temat Quidditcha. W jej żołądku rozlała się przyjemna fala ciepła, a pomalowane tuszem rzęsy zaczęły ciążyć powiekom jeszcze bardziej niż wcześniej. Poczuła, że powinna iść do łazienki, by w końcu spróbować się ich pozbyć.

— Granger, ty pracujesz w Esach i Floresach, tak?

Hermiona uniosła głowę i dostrzegła wpatrujące sią w nią zaciekawione oczy Anthony’ego.

— Tak właściwie to w Cornerstone. — Odstawiła piwo, dopiero teraz zdając sobie sprawę, że wypiła go już ponad połowę.

— Ach tak, racja. Moja mama próbuje zacząć więcej czytać. czy jest coś, co mogłabyś mi dla niej polecić?

Hermiona otworzyła usta, ale ktoś nagle uprzedził jej słowa.

— Powinna spróbować serii Niepożądanych. 

Spojrzała na Draco. Blondyn uśmiechnął się do niej wymownie z błyskiem w oku.

— Jest dość ciekawie złożona. — Były Ślizgon kontynuował, jednak nie patrzył na Anthony’ego. — To siedem powieści, każda z innej perspektywy, ale wszystkie opisujące te same momenty. Niektórzy powiedzieliby, że to nudne, ale Gainsworth potrafi utrzymać ciekawość czytelnika, ujawniając nowe fakty za każdym razem, kiedy powtarza opis danej sceny.

— Okej, dzięki — odpowiedział mu Anthony. — Jeszcze raz, kto to napisał?

— Lance Gainsworth — wtrąciła Hermiona. Dostrzegła, jak wargi Draco nieznacznie drgnęły. Blondyn pociągnął łyk ze swojej szklanki.

— I ty się z tym zgadzasz, Hermiono? — zapytał Anthony.

— Och, tak! — odparła, zerkając na Draco. — Można nawet powiedzieć, że mam na ich temat takie samo zdanie.

— Świetnie. — Dobiegł ją głos Anthony’ego. — Muszę zatem do ciebie wpaść i kupić pierwszą część.

Hermiona obserwowała, jak Draco się uśmiecha i ześlizguje ze swojego stołka, po czym rusza w stronę baru. W którymś momencie ostatniej minuty Ginny zmieniła miejsce, przesiadając się bliżej Katie i rozmawiając z nią o dziecku, podczas gdy Harry i Anthony wrócili do rozmowy o Quidditchu. Hermiona zajęła stołek Ginny, który okazał się być wygodniejszy niż jej własny. Upiła łyk swojego Piwa Kremowego, snując w myślach plany rychłego powrotu do domu.

— Granger!

Hermiona skrzywiła się, rozpoznając przyjazny, aczkolwiek nie do końca mile słyszany głos zza swojego ramienia.

— Cześć, Aiden. — Odwróciła się odrobinę, posyłając chłopakowi przekonujący uśmiech.

— Ciągle zmieniasz fryzury. Prawie cię nie poznałem! — Aiden oparł się o ścianę za jej stołkiem, zmuszając ją tym by w pełni się odwróciła i podtrzymała zaczętą rozmowę.

To nie tak, że nie lubiła Aidena. Uważała, że jest niezwykle miły. Po prostu charakteryzował się pewnym… brakiem niektórych klepek.

— Chciałem cię zaprosić, żebyś wyszła dzisiaj z nami, ale nigdzie nie mogłem cię znaleźć. Zabawny zbieg okoliczności, no nie? 

— Zdecydowanie — potwierdziła Hermiona, starając się nie brnąć w głębszą konwersację.

Aiden popijał coś, co wydawało się być jego trzecim Piwem Kremowym. Hermiona spojrzała ponad jego ramieniem, dostrzegając trzech facetów, których nie rozpoznała, ale którzy najprawdopodobniej przyszli do pubu razem z nim. Harry natomiast dostrzegł nagle w tłumie kogoś, kogo znał, bo wstał ze stołka, żeby się przywitać. Aiden wykorzystał zaistniałą sytuację, szybko zajmując miejsce po Harrym. A Hermiona znów musiała się obrócić, znajdując się z nim teraz twarzą w twarz.

— Widziałaś artykuł w dzisiejszej gazecie o tym Rogogonie, którego znaleźli?

— Tak, jestem pewna, że będziemy nad tym pracować cały następny tydzień — odpowiedziała. Znalazła wspomniany artykuł zaraz obok ostatnich doniesień Rity Skeeter o Draco Malfoyu. Wzięła kolejny łyk piwa, nagle odkrywając, że jej kufel jest pusty. Jakim cudem?

Aiden to zauważył, nagle podnosząc się z miejsca. 

— Pozwól, że postawię ci następne piwo.

Dokładnie wtedy, kiedy Hermiona zamierzała odpowiedzieć mu Dziękuję, nie trzeba” przed jej twarzą zmaterializowała się dłoń, która postawiła dla niej na blacie kolejne Kremowe Piwo. Wpatrywała się przez moment w iście ślizgoński pierścień, po czym uniosła wzrok.

Draco nawet na nią nie spojrzał, zamiast tego posyłając Aidenowi protekcjonalny uśmiech.

— O’Connor, tak? — zapytał.

— Tak. Malfoy, miło cię widzieć. — Aiden wyciągnął przed siebie rękę, a Malfoy uścisnął ją na powitanie. — Jak minął pierwszy tydzień? — Chłopak uśmiechnął się szeroko. Hermiona nie mogła zrozumieć, jak to się stało, że nie wyczuł niechęci Malfoya. Albo jakiejkolwiek niechęci, jeśli miała być szczera.

— Wspaniale, dziękuję. — Było wszystkim, co odpowiedział.

Aiden uśmiechnął się i pokiwał głową.

— Chyba zamówię sobie kolejnego drinka. Do zobaczenia, Malfoy! Granger. – Aiden położył dłoń na jej ramieniu, prawdopodobnie w geście pożegnania. – Pogadamy w poniedziałek!

Draco obserwował, jak Aiden odchodzi. Hermiona złapała za Piwo Kremowe, które minutę wcześniej przed nią postawił.

— Dziękuję — mruknęła pod nosem, po czym pociągnęła łyk, chociaż wiedziała, że raczej nie zdoła wypić piwa do końca.

Draco zajął pusty stołek obok, zwracając się twarzą do niej. Hermiona zdała sobie sprawę, że nikt nie zamierza przyłączyć się do ich rozmowy, bo wszyscy zajęli się już chwile temu swoimi własnymi tematami. Upiła kolejny łyk.

— Przypomina mi Weasleya.

Hermiona odstawiła kufel i otarła usta.

— Rona?

— Nie, jego matkę. — Draco ostentacyjnie przewrócił oczami. — Oczywiście, że Rona.

Hermiona zerknęła na Aidena stojącego przy barze. Rozmawiał, śmiał się. Nie dostrzegła w nim jednak podobieństwa do wspomnianej osoby.

— Po sposobie w jaki się uśmiechnął i uścisnął twoją dłoń przypomniał ci Rona? — zapytała. Spojrzała na niego spod rzęs, uśmiechając się.

— Tak, to musiało być to — odpowiedział z półuśmieszkiem.

— Wydaje mi się, że dosyć łatwo wpasowałeś się w towarzystwo Gryfonów. — Hermiona sięgnęła po alkohol, żeby zająć czymś dłonie, ale powstrzymała się przed wzięciem kolejnego łyka. Może właśnie stąd u ludzi biorą się problemy z alkoholem. Z nerwowego podpijania.

— Cóż, Goldstein jest Krukonem, więc trzymamy się razem, ilekroć ktoś próbuje wbiec do płonącego budynku, by ratować małe kotki.

Hermiona uśmiechnęła się lekko. Zapomniała o danej sobie przed momentem obietnicy, odruchowo upijając kolejny łyk piwa.

— Sądziłem, że prędzej będziesz ratować skrzaty domowe, niż zajmować się smokami.

Ich spojrzenia skrzyżowały się nad jej kuflem. Jeśli była w tych słowach jakaś insynuacja, to jego twarz niczego nie zdradziła. Hermiona przełknęła kolejny łyk i oblizała usta z piany.

— Chcę pracować w Biurze Przemieszczania — powiedziała, obierając swoim spojrzeniem bliżej nieokreślony punkt nad ramieniem Draco. Kontynuując, wpatrywała się w niego, uparcie chcąc uniknąć ponownego kontaktu wzrokowego. – Mam nadzieję się tam przenieść, kiedy zwolni się miejsce, ale na razie Dział Bestii musi mi wystarczyć. 

— Czy w Ministerstwie nie powinni stawać na głowie, żeby dać ci takie stanowisko, jakie ci się wymarzy? Zapomniałaś dopisać Złote Trio do swojego życiorysu?

— Tak właściwie, to aplikowałam tam pod fałszywym nazwiskiem. — Utkwiła wzrok w swoich dłoniach. Jej paznokcie potrzebowały… większej troski. Miała nadzieję, że nikt im się w tym tygodniu zbyt uważnie nie przyglądał.

— A to dlaczego?

Spojrzała na niego, przypominając sobie, że byli przecież w trakcie rozmowy. Ona i Draco. Konwersując. Dziwna sytuacja.

— Nie potrzebowałam po wojnie specjalnego traktowania — powiedziała, ponownie wpatrując się w punkt gdzieś ponad jego ramieniem. — Chciałam zasłużyć na swoje stanowisko w oparciu o merytoryczne argumenty, a nie na podstawie tego, z kim zaprzyjaźniłam się na pierwszym roku. — Znów pociągnęła łyk alkoholu, odczuwając przyjemność z rozprzestrzeniającego się w jej ustach trunku.

Między nimi zapadła cisza. Hermiona zerknęła na reakcję Draco, zastanawiając się, czy go nie zanudziła.

Chłopak wpatrywał się z nią ze zmarszczonym czołem.

— Myślisz, że to właśnie dlatego nazywają cię Złotą Dziewczyną? — Uniósł brew. — Bo Potter i Wiewiór pozwolili dołączyć ci do swojego klubu?

Wstrzymała oddech, czekając, aż blondyn powie jej dlaczego. Obserwowała go tak, jak i on obserwował ją, aż odkryła, że utkwiła wzrok w kąciku jego ust, gdzie czaił się nikły uśmieszek. Cichutki głosik w głębi umysłu podpowiadał jej, że to prawdopodobnie niezbyt słuszny wybór.

— Hej, Granger!

Hermiona podskoczyła i rozejrzała się po pomieszczeniu, po chwili dostrzegając machającego do niej z oddali Aidena. Cudownie.

— Uderzamy do centrum, do tego nowego pubu na rogu. Chcesz iść z nami? — Aiden wskazał głową w kierunku kilku innych osób z jej Departamentu, o których nawet nie wiedziała, że tutaj są.

— Och, nie, ale dziękuję! — Uśmiechnęła się, licząc, że chłopak po prostu sobie pójdzie, żeby Draco mógł jej wyjaśnić, dlaczego jego zdaniem jest ona złota, czy coś w tym stylu.

— W porządku — krzyknął w odpowiedzi. — Ale wciąż jestem ci winien lunch z zeszłego tygodnia, więc następnym razem stawiam drinka! — Aiden wyszczerzył zęby w uśmiechu, jak wielki szczeniak i pomachał jej, skinieniem głowy żegnając Malfoya. Hermiona nawet nie pamiętała, żeby kupiła mu w tamtym tygodniu jakiś lunch. Pociągnęła łyk piwa, obserwując, jak Aiden i jej pozostali współpracownicy opuszczają lokal.

— Od jak dawna się widujecie?

Hermiona przerzuciła swoje spojrzenie z powrotem na Draco. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.

— Słucham? 

— Z O’Connorem — odpowiedział. — Jesteście razem? — Upił swojego drinka, obserwując Hermionę znad szklanki.

Otworzyła usta, żeby zaprotestować, poprawić go, zaprzeczyć, powiedzieć cokolwiek, ale przerwał im nagły głos Harry’ego.

— Hej, Ginny i ja zmywamy się do domu. — Harry stał ponad ramieniem Draco. — Hermiono, zostajesz czy zabierasz się z nami?

Naprawdę chciała poprawić Draco, ale nie dano jej tej możliwości.

— Ja też uciekam — oznajmił Draco, wstając. Ale Hermiona potrzebowała powrócić do przerwanej im rozmowy. — Powinna zabrać się z tobą, Potter. Nie powinna sama nigdzie się teleportować w tym stanie.

Rozmawiali o niej, jakby wcale nie siedziała tuż obok. Zaczęła schodzić ze stołka.

— Wszystko w porządku, wypiłam tylko…

Ześlizgnęła się lekko, ale jakimś magicznym sposobem udało jej się utrzymać równowagę. Stołek okazał się odrobinę wyższy, niż sądziła, że będzie. Nie najlepszy dowód na obronę jej słów. Harry zachichotał, oferując jej swoją dłoń. Zmarszczyła brwi, po czym wyciągnęła rękę i zdała sobie sprawę, że dłoń Draco spoczywa na jej łokciu. Musiał ją złapać, kiedy się poślizgnęła. Puścił ją, gdy spojrzała w dół, na miejsce, w którym ja podtrzymywał. Dotknął swoją dłonią jej kompletnie nagiej skóry, a ona nawet tego nie zauważyła

— Więc do zobaczenia jutro na boisku w Hodgley, co nie, Malfoy? — Harry już ją odprowadzał, ale Hermiona wciąż czuła, że ​​musi coś powiedzieć.

— Nie mogę się doczekać, Potter.

— Dobranoc, Draco — powiedziała. Może to było to? Jej umysł był rozmyty i lekko falował. Spojrzała na niego ostatni raz. Stał całkowicie nieruchomo, patrząc na nią, kiedy byli Gryfoni zaczęli się oddalać.

Pozwoliła Harry'emu wyciągnąć się za drzwi. Chłopak tłumił chichot, co nie umknęło uwadze czekającej na nich na zewnątrz Ginny, która zapytała: 

— Co jest takie zabawne?

Harry roześmiał się głośno, kiedy drzwi się całkowicie się za nimi zamknęły.

— Nazwałaś go Draco. — Oczy Harry'ego błyszczały. Hermiona poczuła, jak ciepło opuszcza całe jej ciało, gdy zamarła.

— O mój Boże! — zachichotała Ginny.

— O mój Boże — zawyła Hermiona, zakrywając twarz dłońmi.


6 komentarzy:

  1. To był całkiem uroczy rozdział. Chwała Ci za to Harry, że zaprosiłeś Draco na ten wieczorny wypad na drinka. Malfoy na pewno poczuł się trochę lepiej widząc, że zyskał akceptację innych i może z nimi normalnie przebywać bez spiny, a i Hermiona mogła spędzić z nim trochę czasu. No i utwierdzam się w tym, co mówiłam wcześniej, ktoś tu jest zazdrosny! To wypytywanie, czy Hermiona i Aiden są razem xD Nie Draco, nie są xD Ale niech chłopak jeszcze pobędzie w niepewności. W końcu chodzi o gonienie króliczka prawda? xD Ale zastanawia mnie jednak nasz pan O’Connor, czy on aby nie jest gejem? ZNaczy to może głupie, co teraz powiem, ale faceci serio nie zwracają uwagi na to, jaką fryzurę ma dziewczyna, a on zauważył to już drugi raz i skomentował xD Choć nie wygląda na geja i serio zachowuje się tak, jakby Hermiona mu się podobała, tak ten szczegół jednak przykuł moją uwagę. A Hermionę ktoś musi wdrożyć w sprawy Biura Aurorów i podejrzewam, że Draco by się sprawdził w tym najlepiej, bo biedaczka będzie znowu kolejny raz siedzieć jak słup soli i nie ogarniać, co się dzieje i o czym mówią inni. Także działaj Draco! A nie będziesz się musiał zastanawiać, czy Hermionę i Aidena coś łączy xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodziutko, ale Herm traci siebie trochę że tak jest zakochana bez pamięci 🙈

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli teraz Draco będzie żył w przeświadczeniu ze Hermiona się z kimś widuje a ona nie będzie miała jak mu tego wyjaśnić 😅 i to dobranoc Draco 😳🤗

    OdpowiedzUsuń
  4. Całkiem niezle im wyszlo to spotkanie przy drinkach, Draco wyglada tam tak, jakby faktycznie pasowal do grona? Powinno to byc dziwne, ale w sumie wcale nie jest. Gdyby sie tylko ten Aiden nie przypaletal... Jak mnie ten gosciu irytuje, to jest szok 😁 Jak w ogole Draco mogl pomyslec, ze cos miedzy nimi jest? Chyba tylko po to, zeby wkurzyc Hermione 😉 Szkoda, ze nie dokonczyli rozmowy, to mogloby byc ciekawe 😁
    Mała

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy kolejny rozdział? Nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Harry - pierwszy raz zrobiłeś coś dobrze! Zapraszaj Malfoya częściej, zdecydowanie! Kiedy już rozmowa zaczyna jakoś iśc to im przeszkadzają, ja nie wiem...
    Aiden i porównanie go do Rona - mnie się wydaje że to wcale nie podobieństwo ruchów, a to, że jest za blisko Hermiony Draco wkurza. Draco powinien być facetem i nie myśleć, że coś ich łączy tylko działać, zrobić jakiś ruch, jestem tego spragniona niesamowicie. Żałuję, że zaczęłam czytać w pracy, bo coś/ktoś co chwila mi przeszkadza i muszę czytać po 3 razy to samo, ale bardzo mnie wciągnęło to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń