Muzyczna sugestia:

Brodka - Funeral

Playlista Spotify: “Music to read Manacled to

__________


Ostrzeżenie: ten rozdział zawiera opis gwałtu.


Hermiona nic nie powiedziała. Po prostu na niego patrzyła.

Poczuła ulgę, że przestała drżeć.

Zmusiła się, by spojrzeć mu w oczy, przypominając sobie, że musi po prostu wytrzymać tu przez jakiś czas - tylko do momentu, gdy będzie w stanie sformułować sensowny plan.

Mogła to znieść. Da radę.

Nie była pewna, co powinna zrobić. Czy spodziewał się, że położy się na jego łóżku?

Przeszedł obok niej do szafy i po chwili położył rękę na drzwiczkach, otwierając je szarpnięciem.

Być może Malfoy nie był całkowicie podobny do mnicha. W szafie znajdowało się prawie całe pomieszczenie. W drzwiach umieszczony był pełen barek, a Malfoy chwycił butelkę ognistej whisky z półki i wyciągnął korek zębami. Wypluwając go na podłogę, uniósł butelkę do ust i spojrzał na nią.

Hermiona tylko czekała.

Po minucie wyciągnął różdżkę i szybkim ruchem wyczarował na środku pokoju drewniany stół. Hermiona wpatrywała się w to wszystko kompletnie zagubiona. Spojrzała na Malfoya.

Wyraz jego twarzy był szyderczy.

- Pochyl się - powiedział niskim, szyderczym głosem, wskazując na mebel.

Hermiona nie sądziła, że może czuć względem niego jeszcze większą odrazę, ale najwyraźniej mogła. Przygryzła wewnętrzną stronę wargi, aż poczuła, jak zęby zagłębiają się w ciele i krew zalewa jej język, gdy poczuła, jak jej stopy zaczynają automatycznie słuchać polecenia.

Podeszła powoli i po chwili wahania przechyliła się przez stół.

Drewno wbijało się w jej kości biodrowe. Oparła dłonie na krawędziach i chwyciła za nie, aż jej kostki stały się białe pod wpływem siły. Starała się nie drżeć. Jej całe ciało odczuwało niepokój z powodu intensywności jej wrażliwości. Jej uszy próbowały wykryć jakikolwiek dźwięk.

Nastąpiła chwila przeszywającej ciszy. Wtedy jednak usłyszała, jak Malfoy powoli podchodzi do niej.

Zatrzymał się bezpośrednio za nią i zapadła kolejna głucha cisza. Czuła na sobie jego wzrok.

Powietrze się zmieniło.

- Czy nadal jesteś dziewicą, Szlamo? Czy w ogóle to pamiętasz?

Wzdrygnęła się, gdy zdała sobie sprawę, że nie wie.

Podszedł bliżej. 

- Jestem pewien, że Weasley lub Potter w którymś momencie tam dotarli. - Słyszała kpinę w jego głosie.

Jego ręka spoczęła na krótko na jej plecach, kiedy podciągnął jej spódnicę do talii. Poczuła na skórze zimne powietrze pokoju. Trzęsła się tak mocno, że stół grzechotał.

- Cóż, przypuszczam, że wkrótce się dowiemy - powiedział, a następnie rozkazał: - Rozsuń stopy.

Zmusiła się do tego ruchu.

Poczuła na sobie jego palce i lekko się odsunęła.

Mruknął pod nosem, a ona poczuła w sobie coś ciepłego i płynnego. Zaklęcie nawilżające. Ruszyła się tak gwałtownie, że nogi stołu zapiszczały, gdy przesunęły się po drewnianej podłodze.

- Nie możemy dopuścić do żadnych uszkodzeń ani infekcji, które osłabiłyby twoją… użyteczność - wyjaśnił szyderczym tonem.

Usłyszała, jak szczęknął jego pas, a potem, bez ostrzeżenia, wbił się w nią.

Próbowała powstrzymać szloch, który przedzierał się jej do gardła, ale nagła inwazja zaskoczyła ją. Na jej krzyk zamarł na chwilę, zanim znów zaczął się ruszać. Nie licząc miejsca ich połączenia, nie dotykał jej. Jego prawa ręka chwyciła stół w pobliżu miejsca, w którym sama się opierała. Widziała słabo połyskujący czarny pierścień na jego dłoni.

Kiedy dochodził, jego ruch stał się nierówny i bardziej ostry, a potem nagle ucichł z cichym syknięciem.

Pozostał tam tylko przez sekundę, po czym odskoczył od niej i wrócił do barku.

- Wynocha - jego ton był ostry.

Hermiona się zatrzęsła.

- Nie mogę - mówiąc to, starała się nie szlochać, ale jej głos drżał. - Przez dziesięć minut nie mogę się ruszać.

Warknął z wściekłością. Nagle stół pod nią zniknął, a ona runęła na podłogę, uderzając czołem mocno o ziemię.

- WYNOCHA!

Pokój się zatrząsł.

Podniosła się i uciekła. Potykając się w oszołomieniu gdy biegła korytarzem. Próbując przypomnieć sobie drogę powrotną.

Jej klatka piersiowa drżała, gdy próbowała się nie hiperwentylować. Nie widziała wyraźnie. Wyciągnęła rękę i zauważyła, że jej czoło rozcięło się w miejscu, którym uderzyła o podłogę. Krew spływała jej wprost do oczu.

Stała na szczycie schodów, próbując przypomnieć sobie drogę powrotną. Krew zalewała jej oczy. Czuła, jak ciecz wycieka spomiędzy jej nóg i spływa po udach. Trzęsła się. Próbowała sobie przypomnieć, gdzie był jej pokój.

Gdyby tam została - Astoria by ją znalazła i wyłupiłaby jej oczy, odrąbałaby palce lub wybiłaby zęby.

Potknęła się i prawie spadła ze schodów.

Oddychała krótko, gwałtownie, próbując powstrzymać się od głośnego szlochania.

Nie mogła zrozumieć - przeżyła wojnę. Patrzyła, jak przyjaciele umierają na jej oczach. Pozostała przy zdrowych zmysłach, sama w ciemnej celi przez ponad rok. Ale - została zmuszona do współwinnego gwałtu. Nie mogła tego znieść. Nie gdy wiedziała, że oczekiwane jest, że zrobi to ponownie następnego dnia. I następnego. I dzień później.

Wpatrywała się w hol oszołomiona.

Gdyby po prostu rzuciła się przez balustradę, Malfoy nie mógłby jej powstrzymać.

Zakończyłaby to wszystko.

Przechyliła się i spojrzała na stół na środku holu. Jeszcze troszkę…

Uścisk przypominający imadło zamknął się wokół jej ramienia i odciągnął ją do tyłu.

Odwróciła się i zobaczyła, że Malfoy wpatruje się w nią oczami pełnymi wściekłości.

- Nie waż się - warknął. Twarz miał bladą od furii.

- Proszę, Malfoy… - płakała. - Proszę...

Zaciągnął ją w dół schodów i przez dom, kiedy płakała. Praktycznie kopnął drzwi do jej pokoju, wciągając ją do środka i pchając na łóżko.

- Evanesco! - warknął, celując różdżką w jej twarz i nagle krew z jej oczu zniknęła. Następnie rzucił zaklęcie uzdrawiające i po prostu stał, wpatrując się w nią z nieskrywaną furią.

- Naprawdę myślisz, że nie będę wiedział, kiedy będziesz próbowała się zabić, Szlamo? - zapytał w końcu, kiedy przestała szlochać.

- Po prostu mi pozwól - powiedziała. Jej głos był płytki, a jej klatka piersiowa wciąż drżała. - Jestem pewna, że dadzą ci nową szlamę do zapłodnienia. Ty też mnie nienawidzisz, Malfoy. Czy naprawdę chcesz, żebym była matką twoich dzieci? Chcesz widzieć w nich moją twarz? Jestem pewna, że potrafisz wymyślić nieodpartą wymówkę, żeby móc mnie zabić.

Malfoy zaśmiał się szczekliwie.

- Gdyby to było takie proste, zabiłbym cię nawet teraz. Po raz pierwszy w życiu wydaje się, że nie doceniasz swojej wartości. Czarny Pan nie może się doczekać, aby zobaczyć, jakie potomstwo wyprodukujemy. Kiedy już urodzisz mi kilku spadkobierców, on zamierza cię wysłać dalej, by zobaczyć, co zrobisz z niektórymi innymi starymi rodzinami czarodziejów. Wy, małe klacze rozpłodowe, jesteście niezłym towarem. Czarny Pan ma zaplanowany cały program hodowlany, obejmujący kilka pokoleń.

Hermiona wpatrywała się w niego z przerażeniem.

Podszedł bliżej z groźną miną. 

- Nie zapominajmy o twoich wspomnieniach. Fakt, że nawet po przegranej wojnie jest coś, co uważasz za warte ukrycia, jest powodem do niepokoju. Dopóki nie dowiem się dlaczego - nie umrzesz. Jednak to, ile wolności masz w tym domu i jak często będę musiał cię nadzorować, aby to zapewnić… O tym zadecydują twoje małe samobójcze rozmyślania.

Hermiona siedziała zmrożona. W jakiś sposób założyła, że Malfoy będzie dla niej końcem. Że wymusiłby od niej dziecko, a potem zostałaby usunięta. Nie przyszło jej do głowy, że będzie przechodzić od jednej czarodziejskiej rodziny do drugiej, dopóki jej ciało nie odmówi posłuszeństwa.

Malfoy rozejrzał się po jej pokoju, a potem z powrotem powrócił wzrokiem do niej. Jego twarz była napięta, a oczy stalowe.

- Cóż... - powiedział, wzdychając. - Nie miałem zamiaru robić tego zaraz po pieprzeniu cię za pierwszym razem… Ale już tu jestem i nie mam dalszych planów na wieczór. Zobaczmy dokładnie, co się dzieje w twoim małym, szlamowatym umyśle. Ile masz jeszcze pomysłów?

Zanim zdążyła się wzdrygnąć, użył czubka różdżki, by unieść jej podbródek, a jego zimne, szare oczy zapadły w jej świadomość.

Nie zawracał sobie głowy jej zablokowanymi wspomnieniami. Zaczął bezpośrednio od tych po wojnie, od chwili jej uwięzienia, a stamtąd ruszył naprzód.

Hermiona nie walczyła. Gdyby spróbowała go wypchnąć, po prostu cierpiałaby bardziej, a on i tak przedzierałby się dalej. Opadła na łóżko, gdy ciężar jego umysłu wbijał się w jej własny.

Jej palce drżały mimowolnie, ale poza tym była nieruchoma.

Szybko prześlizgnął się przez wszystkie długie, ciche, miesiące izolacji i odosobnienia, a następnie poruszał się powoli przez wspomnienia, od momentu wyciągnięcia z celi, poprzez torturowanie, spetryfikowanie, a następnie ponowne torturowanie, nie będąc nawet ogłuszoną po ponownym wybudzeniu. Prześledził jej rozmowę z Hanną i opis stanu Hermiony przez Uzdrowiciela Umysłu. Obserwował techniki, których używali Voldemort i Snape, aby włamać się do jej zablokowanych wspomnień. Był szczególnie zainteresowany tym, że planowała się zabić lub uciec. Mogła poczuć jego protekcjonalne rozbawienie tym, kim, według teorii, może być Wielki Łowca, to jak się zastanawiała, czy mogłaby go wykorzystać i doprowadzić do jego śmierci.

Hermiona nie mogła znaleźć sposobu, by odsunąć od niego jakiekolwiek myśli lub je ukryć. Za każdym razem, gdy była w stanie zebrać więcej niż odrobinę magii, czuła, jak miedź w kajdanach zaczyna działać i pochłania każdą jej cząstkę.

Zwrócił szczególną uwagę na kajdany. Narzucone kompulsje. Na krzyczącą dziewczynę, która złamała się i prawie zabiła kogoś krzesłem. Dobrnął do przybycia Hermiony do rezydencji i reakcji na jego widok. Do jej teorii dotyczących jego i Astorii. Potem do jej uważnej eksploracji pokoju i ataków paniki, kiedy próbowała wyjść na korytarz.

To trwało godzinami.

Wnikał w każdy szczegół. We wszystkie zawiłości, wątpliwości, pytania i teorie w jej umyśle. W końcu, kiedy dotarł do wspomnienia, w którym Astoria wpadła do jej sypialni tego wieczoru, żeby ją wezwać, wycofał się. Najwyraźniej nie interesował go pomysł bycia świadkiem jej perspektywy bycia przez niego zgwałconą.

Hermiona poczuła się tak, jakby jej czaszka została zmiażdżona. Ledwo drgnęła, kiedy stał, patrząc na nią.

- Tyle planów - powiedział, prostując się i odchylając głowę do tyłu, oceniając ją zimnymi, kpiącymi oczami. - Z drugiej strony czułbym się zawiedziony, gdybyś nie zajęła się przynajmniej jednym spiskiem, by spróbować mnie zabić i uciec. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, co wymyślisz dalej.

Pochylił się nad łóżkiem, aż jego okrutna twarz znajdowała się tylko o oddech od jej. 

- Czy naprawdę myślisz, że możesz mnie zmanipulować, żebym cię zabił?

Hermiona oderwała wzrok od jego twarzy i spojrzała na baldachim.

- Nie krępuj się, spróbuj - powiedział z uśmiechem. - Tak szybko, jak tylko będziesz w stanie zmusić się do samodzielnego przejścia przez te drzwi.

Potem znów się wyprostował i cały humor zniknął z jego twarzy.

- Nie wchodź do mojego pokoju. Nie chcę cię tam nigdy więcej widzieć. Będę przychodził tutaj, aby to zrobić.

Prychnął.

- Otrzymam rozpiskę, więc będziesz informowana, kiedy się mnie spodziewać.

Odwrócił się na pięcie i wyszedł bez słowa.

Hermiona nawet nie drgnęła.

Nawet, gdy drzwi się zatrzasnęły.

Nawet, gdy wskazówki zegara tykały nieubłaganie, wskazując, że minęła trzecia nad ranem.

Nawet, gdy zdała sobie sprawę z uczucia zaschniętej cieczy na udach, słabej surowości między nogami i nieznanego bólu w dolnej części brzucha.

Po prostu tam leżała.

Dawno, dawno temu… była dziewczyna, która walczyła. Która wierzyła, że książki i spryt, przyjaźń i odwaga mogą wszystko przezwyciężyć.

Ale teraz-

- ta dziewczyna odeszła.

Podczas wojny prawie zginęła.

Teraz… Draco Malfoy zdeptał tę dziewczynę w pył w jeden wieczór.

Fizycznie i psychicznie zgwałcił do wszelkich granic każdy jej strzęp.

Hermiona leżała i wpatrywała się w baldachim łóżka.

Nie przywiązywała wagi do swoich planów. Wiedziała, że jej szanse są niewiarygodnie małe. Teraz - kpiny Malfoya przypieczętowały poczucie porażki, które poczuła.

Nie poruszyła się.

Kiedy nadszedł poranek, nie obudziła się. Było późne popołudnie, zanim w końcu zwlokła się z łóżka do kąpieli.

Malfoy ledwo ją dotknął, ale szorowała każdy centymetr swojego ciała, próbując wymazać po nim jakikolwiek ślad.

W trakcie tego procesu odkryła cienką wypukłą bliznę na klatce piersiowej, o której pochodzeniu nie mogła sobie przypomnieć, a także słabe skupiska blizn na lewym nadgarstku i w górnej części klatki piersiowej.

Obejrzała je wszystkie uważnie, ale zupełnie nie wiedziała, jak i kiedy je zdobyła. Nie sądziła, żeby odniosła zbyt wiele kontuzji podczas ostatniej bitwy. Nie brała udziału w żadnych nalotach ani potyczkach przez kilka lat przed zakończeniem wojny.

Kiedy ponownie zbadała swój nadgarstek, przejrzała w myślach wszystkie klątwy, o których wiedziała, mogące spowodować takie blizny. Lista była dość długa. Voldemort stworzył w swojej armii całe laboratorium poświęcone opracowywaniu nowych klątw. Hermiona nie mogła sobie przypomnieć bitwy, która nie miała nieskończenie wielu ofiar tylko dlatego, że nie była w stanie zidentyfikować wszystkich nowych klątw wystarczająco szybko, aby móc im przeciwdziałać.

Woda wokół niej stawała się coraz zimniejsza, ale nie wyszła, dopóki nie zaczęła się trząść. Kiedy wróciła do sypialni, okazało się, że zostawiono dla niej lunch. Spożyła go dość apatycznie.

Podeszła do drzwi i trzęsła się przed nimi przez kilka minut, zanim się odwróciła.

Spojrzała na zimny, mglisty krajobraz Wiltshire za oknem. Przyciskając czoło do szyby, rozkoszowała się ostrym, lodowatym bólem, który wnikał w jej skórę. Chciała, żeby przeniknął na tyle głęboko, by móc otępić ją psychicznie.

Nie wiedziała, co robić prócz snucia jeszcze bardziej daremnych planów.

Nie miała nic innego do roboty. Żadnych książek do przeczytania. Nic nie zajmowało jej myśli poza tymi wszystkimi zaklęciami, zagadnieniami z numerologii i przepisami na eliksiry, które powtarzała sobie już tysiące razy.

Nie zdawała sobie sprawy z pocieszającego zapomnienia wynikającego z nieświadomości i ciszy wiecznej pustki. Ponowny pobyt w prawdziwym świecie był przepełniony silniejszym uczuciem rozpaczy niż nawet jej ostateczna akceptacja ciemnej, głuchej celi. Zdała sobie sprawę, jak bardzo ograniczona się stała. Jak bardzo była bezsilna, by walczyć z okolicznościami swojego bytu. Stwierdzenie, że żadna książka, której się wyuczyła, ani zaklęcie, które opanowała, nie oferują żadnych rozwiązań dla jej sytuacji...

Nie wiedziała, jak się ponad to wznieść.

Nie wiedziała nawet, jak przez to przejść.

Chciała tylko umrzeć.

Ale nawet to wydawało się dla niej całkowicie nieosiągalne.

Stół pojawił się w jej pokoju dokładnie o 7:30 tego wieczoru.

Kąpała się zaledwie kilka godzin wcześniej, więc tylko się na niego gapiła. Przygotowując się. Rozważając.

To było przynajmniej… bezosobowe.

Tak upokarzające i przerażające, jak tylko mogło być. Przynajmniej nie musiała patrzeć na Malfoya, kiedy to robił. Nie musiała go dotykać.

Nie chciała go widzieć.

Minutę przed ósmą podeszła i pochyliła się nad stołem. Rozstawiła szeroko nogi i odwróciła twarz, żeby móc obserwować zegar.

Kiedy drzwi się zatrzasnęły, nie poruszyła się.

Malfoy nie powiedział ani słowa. Podszedł i zatrzymał się za nią.

Jej ręce zaczęły drżeć, ale nie pozwoliła sobie nawet na najmniejszy ruch. Nie spojrzała na niego.

Zacisnęła powieki i zaczęła recytować zaklęcia leczące. Najdłuższe, najbardziej złożone i skomplikowane, jakie znała. Ćwiczyła w myślach ruchy różdżki.

Jej spódnica została podciągnięta i poczuła, jak drżenie z jej rąk rozprzestrzenia się na całym jej ciele.

Usłyszała mamrotanie zaklęcia. Ciepło i wilgoć.

Zacisnęła zęby, czując szarpanie między nogami.

Kiedy zatopił się w niej, zatrzęsła się, ale nie płakała.

Kiedy zaczął się ruszać, zdecydowała się na coś - coś nowego. Na coś, o czym jeszcze nie pomyślała.

Powoli dotarły do niej wersy wiersza.

Poczułam pogrzeb w moim umyśle,

I żałobników - tu i tam krocząc

Ciągłe uczucie ruchu w jej wnętrzu przyciągnęło jej uwagę z powrotem do rzeczywistości. Zgrzytnęła zębami i walczyła o kolejne wersy. Zaczęła od nowa.

Poczułam pogrzeb w moim umyśle,

I żałobników - tu i tam krocząc

Stąpali ciężko - coraz ciężej

Aż umysł wyrywać się począł -

Tempo ruchu zmieniło się, a ona desperacko próbowała sobie przypomnieć, jakie słowa były następne.

…aż umysł wyrywać się począł

A kiedy wszyscy zasiedli,

Grabarze zaczęli walić -

Jak dzwon - bili bez przerwy

Aż mój umysł ogarnął paraliż -

Malfoy nagle doszedł, gdy próbowała przypomnieć sobie kolejny wers. Odsunął się gwałtownie.

Hermiona się nie poruszyła.

Chwilę później ponownie usłyszała trzask drzwi.

Próbowała sobie przypomnieć trzecią zwrotkę wiersza, ale wypłynęła ona poza zasięg jej pamięci.

Pomyślała - przypomniała sobie fotel i tomik poezji. Pocieszające ramiona owinięte wokół małej Hermiony i dłonie kobiety przesuwające się po stronie. Głos, którego już nie pamiętała…

Jej mama...

Pomyślała, że to właśnie jej mama mogła nauczyć ją tego wiersza.

Otworzyła oczy i spojrzała na zegar.


Niekompletny wiersz, o którym myśli Hermiona, to “I felt a Funeral, in my Brain” (340) autorstwa Emily Dickinson.

Tłumaczenie mieszane (własne i link).


_____

Do wszystkich osób, które ten rozdział przeraził... Pierwsza część opowiadania właśnie taka jest. Jednak obiecuję, robi się lepiej. Ciężko powiedzieć mi cokolwiek bez zbędnego spojlerowania, ale uwierzcie, akcja opowiadania jest bardzo złożona i nie wszystko o czym czytamy jest tym, czym jest ;)

I jeszcze w ramach ciekawostki: im głębiej będziemy brnąć w opowiadanie, tym rozdziały będą dłuższe ;) Rekordzista ma około 30 stron, także stay tuned!

5 komentarzy:

  1. Czyli nie tylko Hermiona wysnuła błędne założenie, jakoby miała umrzeć zaraz po staniu się bezużyteczną, gdy Malfoy odkryje jej wspomnienia. Miała zostać maszynką do płodzenia dzieci i to w wielu rodzinach… Naprawdę, wolałabym umrzeć. Płakałam razem z Hermioną, kiedy Malfoy ją zgwałcił za pierwszym razem. Za drugim razem podziwiałam ją, że starała się w jakiś sposób zachować jasność umysłu i nie myśleć o tym, co się działo. Cóż, Hermiona była również naiwna, jeśli myślała, że Malfoy się nie dowie o jej planach i pragnieniach. To było do przewidzenia. Przecież jest mistrzem w legilimencji prawda? Przed nim nic się nie ukryje. Może sobie planować wiele rzeczy żale on i tak o wszystkim się dowie l. Cholera, nawet zabić się nie może, bo on wyczuwa każdą tego próbę…
    I potwierdzam, będzie mrocznie, ale będą też te dobre momenty. Dacie radę, polecam czytać z alko i będzie dobrze ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam się bez bicia że jestem bardzo ciekawą osóbka i spojrzałam jak dzieli się to opowiadanie i co będzie prawie na końcu ale tak naprawdę nic nie wiem co się wydarzy dlatego będę czytać dalej. 😌Widać że Malfoyowi też jest ciężko gwałcić Hermionę widać po tym jak pije alkohol 😣 biedna Herm 😔

    OdpowiedzUsuń
  3. Obawiałam się, że Draco będzie inny, ale to jak zachowywał się w tym rozdziale bardzo mnie pocieszyło.
    To ze pił, że zrobił do od tyłu, swiadczy o tym, że tez do końca tego nie chciał.
    Przemyślenia Hermiony, czar posłuszeństwa, chęć samobójstwa to naprawdę przerazające...

    OdpowiedzUsuń
  4. #VeraVertomusiszpisać ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, to zabrzmi okropnie, ale ulzylo mi, ze zrobil jej to w taki bezosobowy spodob - balam sie jakiegos bicia, dodatkowego upokarzania, chyba bym tego nie zniosla 😪 A ze za drugim razem Hermiona odblokowala fragment wspomnienia? O losie 🙈 W kazdym razie bardziej mna wstrzasnelo to wdarcie sie do umyslu zaraz po gwalcie ☹ To bylo przeokrutne, gorsze niz tortura 😪 Mysle, ze Hermiona sie spodziewala, ze on zajrzy jej do glowy i zobaczy jej plany tylko moze nie sadzila, ze od razu? Coz, to bylo brutalne, ale jednak przewidywalne...
    Mała

    OdpowiedzUsuń