- Co Ty tutaj robisz? - zapytał Snape, gdy tylko weszła do jego domu.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Słucham? - zapytał, wstając i zbliżając się do niej.
- Co naprawdę stało się z Dumbledorem.
- Więc już widziałaś wspomnienia - powiedział.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - powtórzyła.
- Nigdy nie pytałaś.
- Czy powiedziałbyś mi, gdybym to zrobiła? - zapytała, a on tylko pokręcił głową.
- Więc co powiedzieli? - zapytał ją, chcąc zmienić temat.
- Chcą, żebyś spotkał się z nimi na Grimmauld Place.
- Dlaczego tam?
- Niektórzy członkowie nie chcieli wpuścić cię do naszej nowej siedziby.
- A co powiedzieli o tym, co widzieli we wspomnieniach?
- Harry był wściekły - powiedziała, śmiejąc się gorzko. - Powiedziałam mu, że to nie z tobą spotykałam się przez cały ten czas.
- A czy on ci uwierzył?
- Nie wiem. Dlaczego chciałeś, żebym im to pokazała?
- Teraz kiedy widzieli wspomnienia wiedzą, że to ja. Jest szansa, że wrócę do Zakonu, ale jeśli odmówią… Jeśli nadal mi nie uwierzą, to będzie wyglądało tak, jakbyś ich zdradziła.
- Martwisz się, co o mnie myślą? - zapytała rozbawiona.
- Gdyby tak się stało, w jaki sposób miałbym przekazać informacje Zakonowi? - zapytał rzeczowo.
- Och - mruknęła i odwróciła wzrok.
- A co powiedzieli pozostali?
- Większość z nich była zbyt zszokowana, żeby cokolwiek powiedzieć. To był pomysł Kingsleya, żeby poprosić cię o spotkanie na Grimmauld Place.
- Musiał być zaskoczony tym, co zobaczył.
- Myślę, że on tego po sobie nie pokazał. I pomógł mi z Harrym i Ronem, byli tacy wściekli.
- Więc ci pomógł, prawda? To bardzo miłe z jego strony - powiedział, podchodząc bliżej do niej.
- Cóż, tak, było - mruknęła zmieszana.
- Co jest między tobą i Kingsleyem? - zapytał w końcu, powoli prowadząc ją do ściany.
- Co masz na myśli?
- Cóż, wydawał się być dość opiekuńczy zeszłej nocy, za każdym razem, gdy padło twoje imię. Zauważyłem, jak na ciebie patrzy - wyszeptał, obejmując dłonią jej twarz, palcem przesuwając po jej dolnej wardze. - To jak z tobą rozmawia.
- Zazdrosny? - zapytała z przebiegłym uśmiechem.
- Bezczelna wiedźma - mruknął i pocałował ją żarłocznie. Jego ręce wędrowały po jej ciele, gdy pchnął ją na ścianę, sprawiając, że jęknęła.
- Powinniśmy iść - mruknął bez tchu po kilku chwilach i cofnął się.
- Mogą poczekać - westchnęła i ponownie próbowała przyciągnąć go bliżej, ale on cofnął się o kolejny krok.
- Kingsley nie byłby zadowolony - powiedział, odwracając się od niej i podchodząc do drzwi, a ona westchnęła. Zanim zdążył powiedzieć cokolwiek innego, poczuł, jak Mroczny Znak na jego ramieniu płonie.
- Wzywa mnie. Zaczekaj tutaj, to nie potrwa długo - powiedział jej, gdy pośpiesznie wyszedł z domu i aportował się do ich siedziby.
Był zaskoczony, że znalazł tam tylu Śmierciożerców, ale odnalazł swojego Mistrza.
- Severusie - mruknął Voldemort, wchodząc do środka, a potem odwrócił się z powrotem do Bellatrix. Czekał cierpliwie kilka chwil, aż jego Mistrz skończył z wiedźmą.
- Chodź za mną. - Rozkazał i wszedł do pustego pokoju.
- Jakieś wieści od twojej wiedźmy? - zapytał, gdy tylko drzwi zostały zamknięte i zabezpieczone.
- Byłem z nią. Mam spotkać się z niektórymi członkami Zakonu.
- Czemu?
- Rozmawiała z nimi. Jest szansa, że ponownie dołączę do Zakonu - powiedział, zauważając, że oczy jego Mistrza pojaśniały.
- To byłoby bardzo dobre. Jak wyjaśnisz śmierć Dumbledore'a?
- Powiedziałem jej, że Dumbledore wszystko zaplanował, ale nie wdawałem się w żadne szczegóły.
- Dobrze. Kiedy się z nimi spotykasz?
- Właśnie miałem tam iść, kiedy wezwałeś mnie, Mistrzu.
- Czy wiesz, gdzie jest ich nowa siedziba?
- Nie. Spotykamy się gdzie indziej.
- Potrzebuję, aby przenieśli schwytanych Śmierciożerców do Azkabanu.
- Już raz tego próbowałem, Mistrzu, a oni odmówili. Nie sądzę, że zrobią to teraz.
- Dementorzy w końcu do nas dołączą i zanim to zrobią, uwolnią wszystkich więźniów. Chcę, żeby moi ludzie byli tam, kiedy to się stanie.
- Zobaczę co da się zrobić.
- Chcę, żebyś znowu ich szpiegował, Severusie. Nie ufam wiedźmie i nie chcę, żeby była w to zamieszana. Upewnij się, że cię zabiorą.
- Będę musiał im coś dać, Mistrzu.
- Opowiedz im o Digginsie, który szpiegował dla nas w Departamencie Gier i Sportu. Nie wie o nas nic ważnego. Jego informacje ostatnio okazały się bezużyteczne.
- Coś jeszcze, mistrzu?
- Nie. Idź i wróć, kiedy skończysz. Chcę wiedzieć, co ci powiedzą.
- Tak, Mistrzu - powiedział, kłaniając się, zanim ponownie wyszedł.
- Co się stało? - zapytała zmartwiona, gdy tylko wrócił do swojego domu.
- Chciał tylko wiadomości od Zakonu, żeby wiedzieć, co planują.
- Co mu powiedziałeś?
- To, co mu powtarzam za każdym razem, panno Granger; nic ważnego - powiedział krótko.
- Inni czekają - mruknęła, wyraźnie zdenerwowana jego tonem, i wyszła z domu.
- Masz rację, chodźmy - powiedział, idąc za nią, chwytając ją za rękę i aportując ich oboje na Grimmauld Place.
Otworzył drzwi i zaczekał, aż Hermiona wejdzie do środka, zanim za nią podążył. W chwili, gdy weszli, w pokoju zapadła cisza i wszyscy odwrócili się twarzą do nich. Poświęcił chwilę, aby spojrzeć na obecnych członków, po czym usiadł przy pustym boku stołu, przed wszystkimi. Był pewien, że specjalnie zdecydowali się na takie ustawienie siedzenia, aby poczuł się nieswojo, ale po prostu tracili czas.
Oparł się wygodnie na krześle i uniósł brew, czekając, aż porozmawiają.
- Chciałeś mnie widzieć? - zapytał spokojnie po kilku chwilach.
- Ty draniu - syknął Harry i spojrzał na niego z nienawiścią.
- Poprosiliśmy cię o przybycie tutaj i wyjaśnienie tego, co widzieliśmy we wspomnieniach - powiedział Kingsley.
- Nie sądzę, żeby to wymagało wyjaśnień, uważam, że były całkiem jasne.
- Jeśli to, co widzieliśmy, było prawdą, to dlaczego nie powiedziałeś czegoś wcześniej? - zapytał Kingsley. Wszyscy pozostali w milczeniu.
- Żaden z was by mi nie uwierzył. Po tej nocy próbowałeś od razu i żałowałbym, jeśli zostałby, zmuszony do zabicia ciebie - powiedział, ostatnią część z uśmiechem.
- W takim razie dlaczego chcesz teraz wrócić? Masz już dość torturowania i zabijania niewinnych ludzi? - zapytał Harry ze złością.
- Z pewnością nie miałeś nic przeciwko temu, kiedy byłem w pobliżu ulicy Pokątnej, kiedy Bellatriks Lestrange chciała cię zabić, Potter. Ale z drugiej strony, prawdopodobnie byłeś zbyt zajęty ukrywaniem się i gapieniem na nią, żeby coś zauważyć.
- To byłeś ty? - zapytał, wyglądając na zaskoczonego.
- Powiedziałeś, że masz pytania dotyczące tego, co widziałeś - powiedział znudzonym tonem, zwracając się do Kingsleya.
- Dlaczego teraz? Dlaczego teraz próbujesz się z nami skontaktować?
- Ponieważ najwyraźniej potrzebujesz informacji, które mogę dostarczyć. W końcu pomogłem ci schwytać wielu niebezpiecznych Śmierciożerców w ostatnich tygodniach.
- Więc to ty? To ty pracowałeś z Hermioną? - zapytał przerażony Ron, zwracając się do swojej przyjaciółki i patrząc na nią oskarżycielsko. - Jak mogłaś to zrobić? - zapytał ją.
- Nie pracowałem z panną Granger, panie Weasley - powiedział, zanim Hermiona zdążyła odpowiedzieć. - Po prostu oboje pracowaliśmy z tą samą osobą.
- Z kim?
- Nadal musisz nauczyć się pilnować swoich spraw, panie Weasley. Osoba, z którą pracowaliśmy, chce pozostać anonimowa.
- Jesteś tylko zdrajcą, to wszystko jest kłamstwem. To, co nam pokazałeś, było kłamstwem.
- Tak się składa, że wiem, Potter, że widziałeś więcej zachowanych wspomnień, niż powinieneś. Jestem pewien, że chociaż jesteś niekompetentny, przynajmniej potrafisz rozpoznać wspomnienie, przy którym manipulowano. Wszystko, co widziałeś, było prawdą.
- Nie obchodzi mnie, co powiesz, Snape. Jesteś zdrajcą i mordercą. A ty - krzyknął, zwracając się do Hermiony. - Nie mogę uwierzyć. To jest powód, przez którego moi rodzice nie żyją, powód przez którego Syriusz nie żyje. On nawet zabił samego Dumbledore'a. Co ty sobie myślałaś?! - po tych słowach wstał i podszedł do drzwi, spoglądając na wszystkich na swojej drodze. Zanim jeszcze dotarł do drzwi, Ron był już za nim. Hermiona z westchnieniem wyszła za swoimi przyjaciółmi.
- Czy moglibyście zostawić nas na kilka chwil? - Kingsley zapytał pozostałych członków i po odrobinie zamieszania oni również wyszli.
- Więc to ty byłeś tym, którego spotkałem zeszłej nocy - spokojnie zapytał Auror, po zabezpieczeniu pokoju, a Severus po prostu skinął głową.
- Czy wspomnienia były prawdziwe?
- Tak.
- Co się stało z Dumbledorem, dlaczego umierał?
- Widziałeś wspomnienia. Nie powiem o tym nic więcej.
- Więc byłeś na Pokątnej podczas ataku? - zapytał Kingsley.
- Tylko na kilka minut.
- Uratowałeś Harry'ego przed Bellatriks i to ty wysłałeś Rona do Świętego Munga, kiedy oberwał klątwą - powiedział, a Severus ponownie skinął głową.
- To znaczy, że Hermiona wiedziała, kim jesteś. I okłamała nas, żeby cię chronić.
- Nie wiedziała, kim jestem - skłamał szybko, zaskoczony pytaniem.
- Przez cały ten czas ktoś tak inteligentny jak ona, mógł nie wiedzieć? Nie jestem pewien, czy mogę w to uwierzyć - powiedział sceptycznie.
- Możesz wierzyć, w co tylko zechcesz, szczerze nie obchodzi mnie to i nie po to tu jestem.
- A po co tu jesteś?
- Jak powiedziałeś wczoraj wieczorem, prawdopodobnie lepiej by było, gdybyśmy trzymali pannę Granger z dala od tego. Gdybym mógł przekazać informacje bezpośrednio do Zakonu, wiele by to ułatwiło.
- A twój przyjaciel?
- Co z nim?
- Gdybyś ponownie wstąpił do Zakonu, mógłby zrobić to samo.
- To nie będzie konieczne.
- Więc co się teraz stanie? - zapytał Kingsley.
- Muszę iść do Czarnego Pana, powiedzieć mu, że wróciłem do Zakonu, a wtedy będzie tak, jak przed tym, gdy to wszystko się wydarzyło.
- To nie znaczy, że ci zaufamy.
- Ty też mi wcześniej nie ufałeś, a ja nie potrzebuję twojego zaufania. Chcemy tego samego, nawet jeśli z różnych powodów. Po prostu musimy współpracować.
- Harry będzie problemem.
- Zawsze jest - odpowiedział, wstając.
- Porozmawiam z innymi, ale jeśli nie zechcą cię z powrotem, niewiele mogę zrobić.
- Jestem pewien, że uda ci się ich przekonać, zwłaszcza jeśli martwisz się o bezpieczeństwo panny Granger. Praca ze szpiegami może być bardzo niebezpieczna - powiedział, idąc do drzwi.
- Och, zanim zapomnę - powiedział, na chwilę odwracając się do Kingsleya. - Czy znasz Digginsa z Departamentu Gier i Sportu?
- Tak.
- Szpieguje dla nas. - Dokończył, po czym odwrócił się i otworzył drzwi.
Kiedy wyszedł z pokoju, zobaczył, jak Ron, Harry i Hermiona szepczą gorączkowo w jednym z rogów biblioteki. Reszta członków Zakonu stała przy wejściu, rozmawiając ze sobą i najwyraźniej czekając, aż wyjdzie.
Wszyscy umilkli w chwili, gdy go zauważyli. Niektórzy wyglądali na zaciekawionych, inni na złych, ale nie obchodziło go to. Musiał ponownie porozmawiać z Hermioną, ale wiedział, że to prawdopodobnie nie najlepszy czas, więc po prostu przeszedł obok nich z jednym ze swoich słynnych szyderczych wyrazów twarzy i wyszedł, nawet nie mówiąc dobranoc.
***
- Severusie, nie zajęło ci to dużo czasu. Co się stało? - zapytał jego Mistrz, gdy tylko go zobaczył.
- Może powinniśmy porozmawiać o tym na osobności - zasugerował, patrząc na Bellatrix, siedzącą w pobliżu i patrzącą na nich.
- Nonsens - odparł Voldemort lekceważąco. - Chcę wiedzieć, co się stało.
- Powiedziałem im to, co powiedziałem dziewczynie, a także o Digginsie. Chcą trochę czasu, aby to omówić i upewnić się, że informacje, które im przekazałem, są prawdziwe. Niektórzy z nich są trochę niechętni, ale myślę, że uda się ich przekonać.
- Kiedy będziesz wiedzieć?
- Umówiliśmy się na kolejne spotkanie za tydzień.
- Wtedy ucieczka z Azkabanu będzie musiała zaczekać. Pozostań w kontakcie z wiedźmą, poproś ją, aby powiedziała ci, o czym rozmawiają i co zdecydują, zanim tydzień dobiegnie końca.
- Tak mistrzu.
- Możesz odejść, mam do zaplanowania ważne ataki.
Sevcio zazdrośnik xD Musi wybadać grunt, czy między Herm a Kingiem coś jest xD Obydwaj jesteście dla niej za starzy! Na Kinga na pewno nie poleci, prędzej on nią xD Już sam fakt, że poleciała na Snape'a... Ugh, może kiedyś serio to zaakceptuje na dobre, ale serce raz oddane Dramione, już zawsze będzie należało do Dramione ❤️ No i czułam, że się Harry z Ronem wściekną, jak się dowiedzą, z kim współpracowała Hermiona... Serio myślała, że uwierzą, że nie miała z nim nic wspólnego i to jest czysty przypadek, że na siebie wpadli a on teraz chce dołączyć znowu do Zakonu? Naiwne to było i to bardzo... Za to Voldiemu to bardzo na rękę. Informacje prosto ze źródła, kret w siedzibie wroga jest idealnym pomysłem. Nie dziwię się, że jest zachwycony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ❤️
Severus nadal zazdrosny :D
OdpowiedzUsuńCzułam, że Harry i Ron, jak zawsze będą mieli problem i nawet racjonalne argumenty ich nie przekonają, jak zawsze... Cóż na bank przyjmą Snape'a jeżeli Kingsley faktycznie czuje jakąś mięte do Hermiony, to będzie chciał ją chronić i trzymać ją z daleka, tylko wtedy co ze spotkaniami z Severusem, och.... Już nie będzie jej tak łatwo się wymykać. Jestem też ciekawa czy Ginny sklei dwa do dwóch i się domyśli z kim to Panna Granger się spotyka.