Siedząc na łóżku, usłyszał zbliżające się kroki, które zatrzymały się na korytarzu na kilka sekund. Uniósł różdżkę i wycelował w drzwi, dokładnie wtedy, gdy usłyszał brzęk klucza i zobaczył, jak gałka się obraca.

Drzwi otworzyły się powoli, a ona weszła, zamykając je za sobą. Jedyne światło w pokoju pochodziło od pojedynczej świecy stojącej na małym biurku. Dał jej kilka chwil, aby jej oczy mogły przyzwyczaić się do półmroku.

- Nie powiedziałeś mi, że przyjdziesz - powiedziała, opierając się o drzwi.

- Decyzja podjęta w ostatniej chwili - powiedział i to była prawda. Spędził całe popołudnie w swoim domu, próbując przeprowadzić jakieś badania, ale stwierdził, że nie potrafi myśleć o niczym innym niż o niej. Kiedy użyła pergaminu, aby powiedzieć mu, kogo spotyka i gdzie on zdecydował że musi tam być, myśląc, że może się przydać, gdyby miała kłopoty z przekonaniem Kingsleya, by im pomógł. Wiedział dobrze, że w ostateczności mógłby pokazać się mężczyźnie, gdyby nie było absolutnie innej możliwości. W ten sposób od razu znałby odpowiedź aurora i odpowiednio zdecydował, co robić dalej.

To był powód, dla którego tam był, nie dlatego, że chciał ją zobaczyć. Oczywiście, że nie.

- Cieszę się, że to zrobiłeś, byłam dość zestresowana - uśmiechnęła się nieśmiało.

- Co powiedział? Czy pomoże? - zapytał, przechodząc do rzeczy.

- Tak, ale nie jestem pewna, jak długo. On chce wiedzieć, kim jesteś.

- Co mu powiedziałaś?

- Cóż, głównie powiedziałam mu, że potrzebujemy…

Wtedy już nie słuchał. Jego wzrok był utkwiony w jej ustach, ale zamiast usłyszeć, co powiedziała, po prostu myślał o tym, co te usta mogą zrobić, o tym, jak bardzo chciał ich dotykać swoimi własnymi, całować, aż staną się czerwone i opuchnięte. Oddychał ciężko.

Spojrzał jej w oczy i zauważył, że nie patrzyła na niego, ale skierowała wzrok gdzieś nieco na lewą stronę, jedna z jej dłoni z roztargnieniem bawiła się włosami. Jego oczy powędrowały w dół i nie mógł przestać się zastanawiać, co nosi pod peleryną.

Kontroluj się - skarcił się w myślach. Był dorosłym mężczyzną i nadszedł czas, aby zaczął się tak zachowywać, zwłaszcza w jej obecności.

-… używane, a on powiedział, że zwykle zabierali ich świstoklikami, ale mógłby to zorganizować tak, aby użyli mioteł.

- To powinno sprawić, że będą bardziej bezbronni - powiedział

- Tak właśnie myślałam, ale nadal będzie trudno sprawić, by wyglądało to prawdziwie.

- Będę dowodził atakiem. Mogę się tym zająć.

- Nadal musimy zdecydować, gdzie…

Znowu odpłynął myślami, nie mógł nic na to poradzić. Wiedział, że powinien słuchać, wiedział, że to ważne, ale w chwili, gdy przesunęła dłoń w dół, a jej palce zaczęły wędrować po szyi, był zgubiony. Nie mógł oderwać oczu od jej gardła, zahipnotyzowany miękką, białą skórą, którą pieściły jej palce, gotów zrezygnować ze wszystkiego, by w tej chwili zająć to miejsce. Wiedział, jaka była wrażliwa, pamiętał, jak zareagowała, kiedy to jego język znajdował się tam.

Jego ciało znowu za nią tęskniło i chrząknął na wspomnienie tego ranka, kiedy im przerwano.

Zamknął oczy i wziął głęboki oddech, próbując oczyścić umysł.

- Profesorze, wszystko w porządku?

- Tak, co mówiłaś?

- Mówiłam, że zdecyduje, jaką trasę wybiorą, a następnie skontaktuje się ze mną jutro rano i poinformuje mnie o tym.

- W takim razie będziesz musiała jak najszybciej powiedzieć mi wszystko, co on powie. Będę musiał poinformować Czarnego Pana i poczynić niezbędne przygotowania.

- Oczywiście. Cóż, czy potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytała, a jej ciężar nerwowo przesuwał się z jednej stopy na drugą.

- Nie, resztą mogę zająć się sam.

- W takim razie prawdopodobnie powinnam już iść, robi się późno - powiedziała, ale się nie poruszyła

- Masz rację - zgodził się, wpatrując się w nią.

W końcu odwróciła się i sięgnęła do klamki, ale tak, jakby poruszała się w zwolnionym tempie.

Zostań. Nie ruszaj się. Po prostu pozwól jej odejść. Ona musi iść, a ty masz coś do zrobienia, po prostu zostań na miejscu i patrz, jak wychodzi. To jedyna słuszna rzecz i dobrze o tym wiesz - powiedział sobie, ale kiedy podjął tę decyzję, jego ciało zaczęło poruszać się samo i zanim się zorientował, stał za nią, z ręką opartą na jej dłoni, drugą trzymając zamknięte drzwi.

Słodki zapach jej włosów sprawił, że jego umysł zamglił się i wiedział, że nie ma już odwrotu. Opierając ręce na jej biodrach, obrócił ją, a potem powoli przechylił głowę i przysunął się bliżej, jego usta w końcu dotknęły zagłębinenia jej szyi. Poczuł, jak jej ciało wygina się bliżej, a z jej ust wydobywa się cichy jęk.

Dłoń na jego klatce piersiowej odepchnęła go do tyłu, gdy jej palce zaczęły grzebać przy guzikach jego płaszcza, który wkrótce opadł wokół niego na podłogę. Przestał się ruszać i patrzył, jak zdejmuje jego koszulę, przygryzając dolną wargę i uśmiechając się lekko, gdy to robiła, a jej dłonie pieściły każdy fragment jego skóry, do którego mogły dotrzeć.

Kiedy zaczęła sięgać do jego spodni, odepchnął jej ręce, a potem rozpiął jej płaszcz, wreszcie sprawdzając, co ma pod spodem. Położył ręce na jej talii, a następnie podciągnął bluzkę, którą miała na sobie, i pozwolił, by opadła na porzucone szaty. Jego usta powędrowały w dół jej szyi, prawie sięgając jej piersi, zanim poczuł, jak wplata palce w jego włosy i przyciąga jego głowę do ust.

Znowu się pocałowali. Tym razem była pełna pasji, pożądania, jego dłonie na jej włosach, jej ramiona wokół jego talii, ich usta i języki były jedyną rzeczą, która się poruszała. Zrobił krok bliżej, przyciskając jej ciało swoim, zaciskając biodra na jej, jęcząc do pocałunku i przyciągając ją jeszcze bliżej.

Jego ręce powoli schodziły w dół jej bioder, pieszcząc je powoli. Kiedy jego palce dotarły do ​​jej wewnętrznej strony ud, usłyszał jej lekki chichot, kiedy przerwała pocałunek, ich usta prawie się stykały, gdy szepnęła: 

- To łaskocze.

- Dobrze - szepnął w odpowiedzi i kontynuował pieszczoty, aż w końcu go odepchnęła. 

- Przestań - zaśmiała się i z lekkim jękiem zrobił, jak mu kazano, jego palce skierowały się teraz w górę. Wsunął się pod spódnicę, sięgnął do majtek i pogłaskał ją przez materiał. Uśmiechnął się do siebie, kiedy poczuł jej jęk, zamknął oczy i przycisnął jej kobiecość swoją ręką. Odsunął materiał i dotknął jej skóry, jego palce wkrótce wślizgnęły się w nią.

- Tak. - Usłyszał jej oddech, kiedy uniosła jedną nogę i owinęła ją wokół jego talii, jej usta ponownie sięgnęły jego ust, przygryzając jego dolną wargę. Wkrótce zaczęła niekontrolowanie jęczeć, odchylając głowę do tyłu, gdy pocałował ją w szyję i prosiła, żeby przyspieszył.

Przygryzła jego wargę, gdy doszła, obejmując go ramionami, przyciągając go coraz bliżej, nadal dyszała, kiedy opuściła ręce i rozpięła jego pasek i sięgnęła do zamka spodni, tym razem sprawiając, że jęknął.

Już po kilku sekundach chwycił ją za rękę i odsunął, chwytając jej ręce nad głową i przyszpilając je jedną ręką. Mocno przycisnął jej ciało do drzwi swoim własnym i odczekał kilka sekund, obserwując, jak dyszy i walczy o bliższy kontakt.

Wszedł w nią jednym pchnięciem, a jedynym odgłosem w pokoju, był dźwięk obijających się o siebie ciał. Ich usta ledwo się stykały, gdy się poruszał, szybko, mocno. Owinęła obie nogi wokół jego bioder, zachęcając go do wejścia głębiej, a kiedy zmienił kąt i uderzył we właściwe miejsce, usłyszał jej jęk przyjemności. Jej mięśnie wkrótce zacisnęły się wokół niego i znowu krzyknęła w ekstazie, kiedy jego język okrążał jeden z jej sutków. Jego pchnięcia stawały się niemal szalone, gdy on też dochodził. Jego usta wylądowały z powrotem na jej ustach, uciszając ich jęki.

Uspokojenie zajęło im tylko kilka minut, a potem sięgał po swoje ubranie, szybko się ubierając, tak jak ona.

- Powinnaś iść, robi się późno i będą się martwić.

- Dobrze - powiedziała, nie patrząc na niego.

- Co do twoich przyjaciół, czy będą problemem?

- Nie, już więcej nie zrobią czegoś takiego.

- Musisz być bardziej ostrożna, jeśli by mnie zobaczyli…

- Wiem - przerwała. - Nie zrobią tego. 

Nie powiedziała nic więcej, odwracając się, by wyjść z pokoju.

- Jest jeszcze coś, o co muszę zapytać - szepnął.

- Co? - zapytała, lekko odwracając głowę, wciąż trzymając dłoń na klamce.

- Kiedy zdecydują, kto poleci ze Śmierciożercami w dniu, w którym zaatakujemy, upewnij się, że nie ma Cię wśród nich.

- Co? - zapytała, nie do końca rozumiejąc, dlaczego to mówi.

- To może być niebezpieczne, po prostu trzymaj się od tego z daleka.

- Spróbuję - odpowiedziała chłodno i po tym wyszła, ale mógłby przysiąc, że zobaczył mały uśmiech na jej ustach.

Ponownie zakrył twarz kapturem i odczekał kilka minut, zanim zszedł po schodach.

Zrobił tylko kilka kroków w stronę mugolskiego Londynu, kiedy poczuł, że ktoś go obserwuje. Stał przez chwilę nieruchomo, jego oczy przeszukiwały ciemność, a potem zobaczył postać chowającą się za drzewem. Gdzieś w pobliżu otwarte drzwi i światło z domu pozwoliły mu lepiej przyjrzeć się stojącemu tam czarnoskóremu mężczyźnie, którego złoty kolczyk lśnił na jego skórze.

Grupa wyszła za drzwi, a kiedy je zamknęli, ponownie otoczyła go ciemność. Zaczęli iść ulicą w stronę miejsca, w którym stał, więc nie mógł po prostu się stamtąd teleportować. Nie tracąc ani sekundy na myślenie, odwrócił się i wszedł z powrotem do Dziurawego Kotła w kierunku drugich drzwi, tych prowadzących na ulicę Pokątną. Słyszał za sobą pośpieszne kroki i wiedział, że Kingsley go śledzi. Sięgnął pod szatę i na wszelki wypadek owinął palce wokół różdżki, kiedy w końcu wyszedł przez drzwi. 

- Stop - usłyszał głos mężczyzny tuż za nim, ale w następnej sekundzie aportował się.

Wszedł do swojego domu i ustawił dodatkowe zabezpieczenia na drzwiach. Był pewien, że Kingsley nie widział jego twarzy, ale nie zamierzał ryzykować.

Był rozproszony, popełnił błąd. Zawsze był ostrożny, ale ostatnio…

Niewiele mógł zrobić w tej sytuacji i wiedział o tym. Gdyby wykonali jego plan i aresztowali kolejnych Śmierciożerców, prawdopodobnie by mu zaufali, ale nie wcześniej. Powinien był wiedzieć, że mężczyzna będzie próbował go śledzić, aby zobaczyć, kim jest. Powinien być bardziej ostrożny. To się więcej nie powtórzy.

Teraz kiedy wiedział, że Kingsley pomoże, musiał upewnić się, że wszystko jest gotowe, nie będzie miejsca na błędy. W przeciwieństwie do poprzedniego razu, teraz musiał zabrać do swojego Pana dwóch Śmierciożerców. Będą musieli walczyć z aurorami, którzy ich pilnują, ale musiał się upewnić, że żaden z nich nie zostanie ranny, bo inaczej mu nie pomogą.

Tej nocy spał tylko kilka godzin, w kółko analizując każdą część planu.

Kiedy nadszedł ranek, w końcu wstał i wziął długi prysznic, wiedząc, że niewiele może zrobić, dopóki nie napisze do niego ponownie z resztą informacji. Było prawie południe, kiedy poczuł, jak pergamin rozgrzewa się i przeczytał jej wiadomość. Włożył szatę i szybko aportował się przed kwaterę główną.

Zanim się zorientował, wchodził już do pracowni swojego Mistrza, nie mając pojęcia, jak się tam dostał, tak rozproszony własnymi myślami, że wydawało się, że jego stopy pokonały całą podróż samodzielnie.

- Severusie, co cię tu sprowadza? - powiedział Voldemort, jak zwykle, nie podnosząc głowy.

- Mam informacje, które możesz chcieć usłyszeć.

- Więc rozmawiałeś z wiedźmą.

- Tak, sir, i miała wiadomości o ich więźniach. Nie mogła się dowiedzieć, gdzie są przetrzymywani, ale słyszała coś, co mogłoby nam pomóc.

- A co by to było?

- Dwóch z nich zostanie przetransportowanych gdzieś indziej na przesłuchanie. Nie wie, gdzie ich trzymają ani dokąd zostaną zabrani, ale udało jej się usłyszeć, że użyją mioteł i przelecą nad Hyde Parkiem.

- A kiedy to zrobią?

- Jutro, przed wschodem słońca.

- Dobrze.

- Poczynię niezbędne przygotowania, sir - powiedział, kłaniając się

- Nie, Severusie, nie zrobisz tego… nie po tym, co wydarzyło się ostatnim razem. Niech zajmie się tym ktoś inny.

- Ktoś inny?

- Tak, Rodolphus to zrobi.

- Lestrange? - zapytał

- Czy jest jakiś problem, Severusie?

- Oczywiście, że nie, mistrzu. Jeśli potrzebujesz czegoś jeszcze...

- Po prostu upewnij się, że ma wszystkie potrzebne informacje.

- Tak, Mistrzu - powiedział, kłaniając się ponownie i wychodząc z pokoju.

Udał się do biblioteki i usiadł przy jedynym oknie, z dala od innych Śmierciożerców. Otworzył książkę i włożył pergamin do środka, żeby mógł go zwinnie schować, gdyby ktoś przechodził obok. Nie miał dużo czasu.

Mamy problem. Miej ten pergamin pod ręką, a napiszę jeszcze raz, kiedy będę miał więcej szczegółów - napisał i pospiesznie odłożył go, gdy zobaczył, jak Rodolphus Lestrange wchodzi przez drzwi. Wstał i podszedł do niego.

- Snape, wydaje mi się, że mamy kilka spraw do omówienia - powiedział.

Severus tylko skinął głową i wyszedł z biblioteki, próbując znaleźć cichy pokój, a Lestrange podążył za nim uważnie.

5 komentarzy:

  1. No i w pizdu... Cały misterny plan w pizdu xD Miał nadzorować całą akcją odbicia swoich dwóch kumpli a tu dupa! Voldi mu pokrzyżował plany i nie wyznaczył go do akcji xD I co teraz będzie? Czy Rodolphus się zastosuje do tego co ustalili czy jednak nie go końca ufa naszemu Sevciowi i zrobi po swojemu i nie będzie tak, jak zaplanowali i będzie problem 🙈 Snape traci czujność! To się kiedyś źle dla niego skończy coś czuję, bo dał się podejść Kingsleyowi tak łatwo... Mógł się domyślić, że będzie chciał sprawdzić z kim Hermiona się spotkała, czemu nie wyszła od razu tylko zajęło jej trochę czasu nim wyszła. Na pewno ją obserował i wiedział, że pewnie spotkała się ze swoim  informatorem. Oj Sevcio, Sevcio, pilnuj się! A nie tylko Ci bałamucenie młodych dziewczyn w głowie xD Zamiast się skupić na tym, co mówi, to jemu tylko jedno w głowie xD
    Pozdrawiam cieplutko 😘❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha wiedziałam że nie utrzyma rączek przy sobie 😂 oj profesorku tracisz czujność no i Herm też 😂 kolejna akcja śmierciożerców no zobaczymy co z tego wyjdzie 🤔

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawde Snape jest zdziwiony, ze go Voldziu odsunal od tego zadania? Zwlaszcza po ostatnim "numerze"? O bogowie 🤦‍♀️ Naiwny Sev, chyba mu ten seks padl na mozg 😛 Mam nadzieje, ze nie wszystko stracone, jesli chodzi o rozum, i szybko wymysla z Hermiona cos, zeby wyjsc z tej sytuacji 🤔 I ciesze sie, ze chociaz Kingsley zachowuje sie w tym opowiadaniu jak przystalo na aurora i pilnuje swoich, hm, "podopiecznych" - niewiele mu braklo, zeby odkryc Snape'a! Tak czy inaczej, brawo on 😁😁😁
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
  4. No i Voldziu pokrzyżował plany! O ten niedobry! Skubaniec nawet nieświadomy miesza :D
    Kingsley jest dobry! przebiegły i ostrożny :D
    O uwielbiam to napięcie między tą dwójką :D Pomagają sobie, ciągnie ich do siebie, ale żeby pogadać co które chce to nie. Ale pewnie jeszcze długo im z tym zejdzie, żeby sobie w pełni zaufać i porozmawiać. Ale za to gorące seksy są i niech będą :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ja już mówiłam że oni są niewyżyci? Tak, tak kilka razy, bez kitu są 🤣 moje życie erotyczne nie jest tak bogate 🙈🤣
    I misterny plan w pizdu i wylądował 🤦‍♀️ no ciekawe co teraz wymyślą, akcje tak czy siak muszą przygotować, bo gdyby nie transportowali tych złapanych to Snape miałby poważny problem. Jak, jak on mógł nie przewidzieć tego, że nie będzie prowadził akcji, nie mieć planu B. Troszkę zaczynają mnie irytować, Snape nie mogący skupić się na rozmowie? Inaczej, to wizja autorki i jakby z tym nie polemizuje, ale brak m itu jakiś takich nie wiem rosterek Hermiony, normalnej rozmowy.

    OdpowiedzUsuń