Rozdział 55: “Jestem cholerną planetą, Ronaldzie”
- Nie mogę w to uwierzyć! - Ron krzyknął. - To było genialne!
Wylądowali na otwartym polu mniej więcej milę od Nory, około pięciu stóp od siebie, a Hermiona była tak podekscytowana, że prawie spadła z miotły. Ron ją podtrzymał.
- Widziałeś to? - pisnęła. - Widziałeś mnie?
- Widziałem cię! - Piegowata twarz Rona wyglądała na gotową do całkowitego otwarcia, uśmiechał się tak szeroko. - Potrójna pętla! - Upuścił miotłę i chwycił Hermionę, obracając się z nią w ramionach.
Hermiona przytuliła go, po czym delikatnie pchnęła jego klatkę piersiową, jako cichy sygnał, by ją puścił. Wziął ją za rękę, ale była zbyt podekscytowana, by to zauważyć.
- Potrójna pętla! - wydyszała. Próbowała stworzyć podwójną pętlę, ale miała tyle rozpędu, że przypadkowo ukończyła trzecią.
- Ron, jesteś doskonałym nauczycielem - powiedziała. - Kto by wiedział?
- Wiedziałabyś, gdybyś pozwoliła mi cię uczyć wcześniej - powiedział, a jego uśmiech nieco przygasł.
- Zgadza się - powiedziała poważnie Hermiona. Spojrzała na niego w słońcu. - To było złe podejście z mojej strony. Chyba nie lubiłam czegoś nie wiedzieć. - Westchnęła. - Teraz jestem wszechwiedząca.
- To cudownie - powiedział, podnosząc dłoń do jej włosów. Odsunęła jak zdenerwowany źrebak i znowu prawie upadła. Godzina lekcji latania nie dodała jej więcej gracji.
Ron wyglądał teraz na trochę urażonego i westchnęła. Już czas.
- Chodź - powiedziała, ciągnąc go za rękę. - Przygotowałam piknik.
Hermiona przywołała dywan, obrus i koszyk kanapek kupionych w Dziurawym Kotle ze swojej wyszywanej paciorkami torby. Wciąż była napchana po tym ogromnym śniadaniu u Harry'ego, ale mogła spokojnie liczyć, że Ron pomoże jej opróżnić koszyk. Owinęli się w ciężkie peleryny chroniące przed listopadowym powietrzem, a Hermiona ustawiła kilka słoików błękitnego ognia emitujących przyjemne ciepło.
Ron rzucił się na kanapki jak wygłodniały mężczyzna, dając Hermionie mnóstwo czasu na ujarzmienie jej rozwianych przez wiatr loków i ponowne spięcie ich spinką od Draco. Potem po prostu usiadła, sączyła swoje piwo kremowe i starała się nie wiercić.
- Mi - powiedział w końcu Ron. - Co jest?
Westchnęła. Jeśli Ron zauważył jej wzburzenie, musiała być nerwowym wrakiem.
- Mam ci coś do powiedzenia. Coś, co Ci się nie spodoba.
Włożył ostatnią kanapkę do ust i skinął głową.
- Okej.
- Spotykam się z Draco Malfoyem. - Tak, w końcu mu to powiedziała. Odstawiła piwo kremowe i złożyła dłonie na kolanach, żeby ich nie wykręcić.
Ron wypluł resztki kanapki.
- CO?
- Umawiamy się. Na poważnie. - Nie mogła uwierzyć, jakie to było trudne. - Ja… lubię go.
Zakrył usta rękawem, wpatrując się w nią.
- Myślałem, że spotykasz się z Nottem.
- Theo i ja skończyliśmy ze sobą i teraz spotykam się z Draco. - W przypadku Rona zawsze najlepiej było jasno powtarzać rzeczy, zwłaszcza te, których nie lubił.
- Masz na myśli… - Ron zadrżał pod ciężkim, ciemnoniebieskim płaszczem. Nić na ramieniu jest postrzępiona - zauważył szalony umysł Hermiony. Molly rzuciłaby się na to w jednej chwili...
- Masz na myśli... - powtórzył Ron. - Tak romantycznie?
Tak, Ronald, to właśnie oznacza randkowanie. Nie, potrzebowała cierpliwości. Nigdy nie była szczera z Ronem na temat Draco, a teraz płaci za to cenę. Ron nie był na przyjęciach Slughorna ani właściwie nigdzie z ich dwojgiem, z wyjątkiem eliksirów i OPCM. Z jego punktu widzenia Draco był tylko postacią, która patrzyła na Hermionę i sprawiała, że czuła się nieswojo. Obaj mężczyźni zawsze wywoływali w sobie to, co najgorsze.
- Tak - powiedziała spokojnie. - Żywię do niego uczucia. On sam żywi do mnie uczucia. Najwyraźniej mam słabość do niesamowitych dupków.
Twarz Rona pociemniała - to byłoby na tyle z humoru.
- Nie, Hermiono - zakrztusił się. - Nie. On jakoś tobą zmanipulował, przekonał cię, że się zmienił. On się nie zmienił. To jest jego zemsta na tobie, na mnie, na Harrym… Merlinie! - Jego oczy rozszerzyły się. - Czy Harry wie?
Skinęła głową.
- Jest… pogodzony z tym. Posłuchaj, wiem, że nie widziałeś nas razem w pozytywny sposób. Wiem, że trudno w to uwierzyć. Pozwól, że opowiem ci o kilku rzeczach, które zrobił Draco…
Ron zerwał się na równe nogi. Kosmyk jego rudych włosów, dłuższych niż w Hogwarcie, opadł na jedno oko. Wyciągnął różdżkę.
- Mam zamiar iść do Harry'ego i rzucimy klątwę na tę fretkę za…
Spojrzał na nią, majacząc w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie widziała. Za nim powiewał długi, ciemny płaszcz.
Kiedy przemówił, jego głos był ochrypły.
- Dotknął cię? Pozwoliłaś mu się dotknąć?
Hermiona również wstała.
- Ron, nie wchodźmy w…
Przysunął się bliżej. Za blisko. Niebieskie oczy przeszukały jej twarz, a ona nie mogła powstrzymać napływającego rumieńca.
- On! - Ron zatoczył się do tyłu. - Merlinie! Pozwoliłaś mu dotknąć się tymi brudnymi rękami, które próbowały zabić Dumbledore'a i tymi brudnymi ustami, które przez lata nazywały cię szlamą! To chore! Chore!
Och, Godryku, była głupia, myśląc, że zaakceptuje to tylko po jednej rozmowie, albo że mała lekcja latania zrobi jakąkolwiek różnicę. Ron był nie tylko jej przyjacielem, był jej pierwszym kochankiem, mieli seksualną przeszłość, która skończyła się cztery miesiące temu, a ona całkowicie to zignorowała.
Teraz stał przed nią, wyglądając na zdruzgotanego. Nie mogła spojrzeć mu w oczy.
- Czemu? Czemu? - Ron płakał. - T-ten oślizgły… dlaczego miałabyś mu pozwolić… - Głos mu się załamał. Hermiona spojrzała na niego, a światło odbijające się w jego oczach było prawie szalone.
- Musi być wyjaśnienie - powiedział stanowczo Ron. - Po prostu nie wiesz, co robisz. On… jakoś cię uwiódł. Czy on cię zmusił? A ty zbyt wstydzisz się to przyznać? W porządku, pomogę Ci…
Ron znowu zrobił krok do przodu, a teraz Hermiona odskoczyła, przerażona. To było o wiele gorsze, niż się spodziewała. Ron nie tylko nienawidził Draco Malfoya, ale uważał go za złego. Harry widział, jak Draco krwawi, widział go zrozpaczonego, słuchał, jak jego niespokojna matka okłamuje Voldemorta dla jego bezpieczeństwa. Harry postrzegał Draco jako osobę nielubianą, ale Ron… dla Rona wszystko było nadal czarno-białe.
- Ron, nie! - Hermiona zaczęła się trząść - On nigdy… nigdy… - Przypadkowa wzmianka Rona o gwałcie, która pojawiła się tak szybko po scenie w chacie myśliwskiej, wydobyła emocje na powierzchnię. Zakryła oczy dłońmi. - Nie mów tak!
- Coś się stało, wiem. Widzę to. Cóż, pomogę ci - powiedział Ron. Czuła, jak jego ręka delikatnie chwyta ją za ramię i…
Usłyszała pyknięcie i poczuła dziwne uczucie aportacji w okolicach swojego pępka. Otworzyła oczy. Ron teleportował się z nią łącznie do swojej sypialni w Norze. Gracze Armat z Chudley przestali biegać po plakatach na ścianach i spojrzeli na nią z zaciekawieniem.
Ron machał różdżką, mamrocząc coś pod nosem, po czym zbliżył się do niej.
- W porządku, tu jesteś bezpieczna - powiedział. - Malfoy nie może się tu do ciebie dostać. Wszyscy zaopiekujemy się tobą.
Och, to było okropne. Gorzej niż cokolwiek, co mogła sobie wyobrazić. Hermiona spojrzała mu prosto w oczy. Nadszedł czas, aby opanować sytuację.
- Ronald, nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo ze strony Draco - powiedziała. - Teraz odchodzę i omówimy to, kiedy będziesz spokojniejszy… - Hermiona obróciła się w miejscu, by się aportować i prawie upadła, kiedy wylądowała dokładnie tam, gdzie wcześniej stała. Spróbowała ponownie. Brak rezultatu.
Patrzyła na Rona, który zrzucił płaszcz i teraz siedział na biurku, wyglądając na zadowolonego z siebie.
- Nie możesz się stąd teraz teleportować - powiedział. - Albo nawet wyjść za drzwi. To zaklęcie chwytające używane przez aurorów…
- W porządku - warknęła i rzuciła zaklęcie Patronusa. - Harry Potter - powiedziała. - Jestem uwięziona w cholernej sypialni Rona w Norze. - Srebrna wydra przeleciała przez ścianę i zniknęła. Hermiona westchnęła. Przede wszystkim powinna była pozwolić Harry'emu przyjść.
- Posłuchaj, Ronaldzie. - Spróbowała ponownie, krzyżując ramiona z różdżką wystającą z jednej strony. - To jest niedorzeczne. Nie możesz mnie tu trzymać, bo nie podoba ci się, z kim się spotykam…
- Ale to Malfoy! - Ron płakał, brzmiąc tak, jak wtedy przy powozie do Hogwartu. - Malfoy!
Hermiona zaczęła pocierać czoło. Czuła nadchodzący ból głowy.
- Bądź rozsądna, Mi - powiedział Ron. - Znam Cię. Wiem, kim jesteś. Nie jesteś jakąś dziwką Śmierciożercy…
- RONALD! - krzyczała. - Nie mogę uwierzyć, że mnie tak nazwałeś! - Machnęła różdżką prosto w jego twarz. - Petrificus Totalus!
Ron zamarł i upadł z hukiem. Niebiosa, nie mogła uwierzyć, że to zrobiła.
Zaraz potem usłyszała głośny trzask i Harry stał na łóżku Rona, ubrany w spodnie dresowe, brudne trampki i podartą bluzę z Mistrzostw Świata w Quidditchu. Potargane czarne włosy sterczały spod czerwonej czapki, a on nadal się nie ogolił. Jego oczy niemal wyszły z orbit, kiedy zobaczył Rona leżącego na podłodze.
- Hermiona! - krzyknął. - Co zrobiłaś!?
- Co ja zrobiłam!? - Hermiona odkrzyknęła w odpowiedzi. - A co z tym, co on zrobił? Powiedziałam mu o Draco i on kompletnie oszalał! Ron jest przekonany, że Draco mnie zgwałcił lub napoił jakimś eliksirem albo jednym i drugim, a potem uwięził mnie tutaj!
- Więc go spetryfikowałaś?
- Nazwał mnie dziwką Śmierciożercy!
- Nie mogę w to uwierzyć - powiedział Harry. - Chwileczkę, czy ty też nie spetryfikowałaś Malfoya?
- Szedł w moim kierunku…
- Ach tak, w sposób prawdopodobnie groźny. Teraz pamiętam. - Harry jęknął. - Merlinie. Hermiono, proszę, odpetryfikuj Rona. Proszę.
Hermiona skrzywiła się i odczarowała Rona, który natychmiast podskoczył.
- Harry, dzięki Godrykowi, że tu jesteś! Musimy uratować Hermionę!
- Nie potrzebuję ratowania, Ron. A teraz wypuść mnie stąd!
- Jak tylko zobaczysz sens, Hermiono…
- Chwileczkę - wtrącił się Harry. - Naprawdę jest tu uwięziona? Co zrobiłeś?
Ron uniósł różdżkę z szelmowskim uśmiechem.
- Rzuciłem Incanto Captionem na pokój.
- Nie zrobiłeś tego! - Harry był przerażony.
- Czym jest Incanto Captionem? - zapytała Hermiona.
Harry westchnął.
- To zaklęcie aurorskie, które pozwala nam zatrzymać więźniów w jednym polu. Silniejsze niż zaklęcie przeciw aportacji. Ron, zdradziłem ci to zaklęcie w zaufaniu!
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? - Hermiona chciała wiedzieć. - Mogłabym tego użyć w chacie myśliwskiej.
- Ponieważ to zaklęcie jest tylko dla aurorów - powiedział Harry.
- Cóż, kiedy ostatnio sprawdzałam, Ron nie był aurorem.
- Ale miałem nim być - powiedział Ron.
- Ron - powiedział Harry surowo. - Możesz zostać oskarżony i osądzony, za użycie tego zaklęcia. Musisz natychmiast wypuścić Hermionę.
- Wypuścić ją? Jest omotana! Zaklęciem, eliksirem czy czymś w tym rodzaju! - Twarz Rona była zarumieniona. - Spetryfikowała mnie!
- Nazwałeś mnie dziwką Śmierciożercy! - Hermiona wrzasnęła.
- Nie! Powiedziałem, że nie możesz być z Malfoyem, ponieważ wiedziałem, że nie jesteś dziwką Śmierciożercy!
- Och, Merlinie! - Harry jęknął, opadając na łóżko Rona. - Ron, nie zrobiłeś tego!
Hermiona skrzyżowała ramiona, w niewytłumaczalny sposób powrócił jej dobry humor.
- Uznałeś, że jestem dziwką, jeśli jestem z Draco - powiedziała wykładowym tonem. - A ja jestem z Draco, więc ergo, jestem dziwką Śmierciożercy. - Musiała wtrącić to słowo usłyszane kiedyś od Draco. „Ergo” stanowiło przyjemny zwrot. Kto wie, jakie inne gramatyczne smaczki były wepchnięte w jego blond głowę. Kolejny plus do spędzania razem więcej czasu.
- Ale o to mi chodzi - powiedział z nadzieją Ron. - Nie jesteś zatem dziwką…
Harry znowu jęknął.
- Na miłość boską, czy możemy przestać mówić o dziwkach? Ron, musisz zdjąć to zaklęcie. Działa ono na każdą osobę w tym pokoju, więc teraz ja też nie mogę wyjść.
Hermiona spojrzała na niego.
- Och, więc nie ma nic złego w złapaniu mnie w pułapkę wbrew mojej woli, Harry, ale jeśli nagle ty zostaniesz złapany przez zaklęcie, to wszystko będzie w poważnym zagrożeniu…
Harry spojrzał na nią gniewnie.
- Założę się, że ty i Malfoy świetnie się dogadujecie.
Uśmiechnęła się.
- Chcesz poznać szczegóły?
- Dziwka Śmierciożercy! - Ron krzyknął, zrywając się.
- Przestań ją tak nazywać! - Harry krzyknął w odpowiedzi, zeskakując z łóżka. Spojrzał na Hermionę. - Musiałaś być słodka, prawda? Zdecydowanie spędzasz z tym zbyt dużo czasu…
Drzwi się otworzyły.
- Dlaczego wszyscy mówią o dziwkach… - zaczęła Ginny.
- NIE WCHODŹ TUTAJ! - krzyknęli Harry i Hermiona, ale było już za późno, bo przekroczyła próg, a drzwi się za nią zatrzasnęły.
- Słyszałam krzyki - powiedziała łagodnie Ginny. Wyglądała zdecydowanie nie na miejscu w wąskim, zakurzonym pokoju, jej głęboka zielona sukienka odsłaniała dużo kremowej, lekko piegowatej skóry. Jej rudozłote włosy były ułożone w staranny kok na czubku głowy, miała na sobie błyszczącą szminkę i szerokie okulary przeciwsłoneczne. Słomkowy kapelusz z zieloną wstążką zwisał z jednej ręki. Wyglądała oszałamiająco pięknie, niczym prosto z rozkładówki magazynu modowego, a Harry'emu opadła szczęka. Ginny zdjęła okulary przeciwsłoneczne i spojrzała na Harry'ego z rozbawieniem. Harry zarumienił się, pocierając nieogoloną szczękę i szarpiąc poprzecieraną czapkę.
- Gdzie byłaś? - zapytał Ron, marszcząc brwi na widok jej sukienki.
- Włoska Riwiera - powiedziała. Harry zamknął usta i odwrócił wzrok.
- W szkolny weekend? Co ty… - Ron skrzywił się. - Zabini.
- Tak. - Ginny usiadła na jedynym krześle w pokoju i poprawiła swoją zwiewną sukienkę. Jej nagie nogi, o wiele dłuższe niż Hermiony, rozciągnęły się po połowie pokoju, kończąc się na zielonych sandałach na szpilkach. Harry rzucił wspomnianym nogom szybkie spojrzenie, po czym zakaszlał i odwrócił wzrok.
- Więc o czym wszyscy mówimy? - zapytała Ginny z pobłażliwym uśmiechem.
- O dziwkach - powiedziała chłodno Hermiona.
- Hermiona opowiedziała Ronowi o niej i Malfoyu - powiedział Harry.
- I nazwałeś ją dziwką? - Ginny zapytała brata, już nie rozbawiona.
- Nie! - krzyknął Ron, szczęśliwy, że ma kolejną szansę na wyjaśnienia. - Powiedziałem po prostu, że wiem, że nie może być z Malfoyem, ponieważ nie jest dziwką Śmierciożercy!
Ginny wpatrywała się w niego przez chwilę, po czym wybuchnęła śmiechem.
- Och, Ron - sapnęła. - Jesteś bezcenny!
- Za chwilę już nie będziesz się śmiać, Ginevro - powiedział ponuro Harry. - Powiedz jej, co zrobiłeś, Ron.
Ron przełknął ślinę.
- Musisz zrozumieć, Ginny, że Hermiona musi być w bezpiecznym miejscu, nawet jeśli nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństwa…
Ginny spojrzała na Hermionę, szukając wyjaśnienia.
- Ron rzucił na pokój jakieś zaklęcie chwytające, z gatunku tych aurorskich - powiedziała Hermiona. - Nikt nie może stąd wyjść, dopóki go nie zdejmie.
- Cóż, będzie musiał je zdjąć - powiedziała Ginny. - Zdejmij to zaklęcie, Roniaczku.
- Ale wtedy Hermiona odejdzie! - Ron zaprotestował. - A Malfoy… dopadnie ją!
Ginny uniosła brwi.
- Dopadnie ją?
- Tak. - Ton Rona był złowieszczy. - Musimy ją przed nim chronić. - On ją weźmie i… i…
- I co? - zapytała Ginny z niewinną ciekawością. Hermiona stłumiła śmiech.
- Ty… wiesz… - powiedział Ron, czerwieniejąc.
- Ron uważa, że uwiodły mnie zaklęcia i eliksiry - powiedziała pomocnie Hermiona. - I że jeśli wypuści mnie z tego pokoju, Draco mnie odnajdzie i zabierze do swojej ślizgońskiej kryjówki.
- Brzmi cudownie - powiedziała Ginny.
- Przestań, Ginevra - powiedział Harry.
Ginny go zignorowała.
- Ron, zachowujesz się śmiesznie. Obserwowałam ich dwoje od miesięcy i nic takiego nie widziałam. I chociaż bardzo bym chciała tu siedzieć i oddawać się twojej chorobie psychicznej, Hermiona i ja musimy wrócić do szkoły na mecz Slytherin-Hufflepuff. Więc zdejmij to zaklęcie, zanim przeklnę cię upiorogackiem.
- Nic się nie dzieje? - powiedział Ron. - Ja też ich obserwowałem. - Odwrócił się do Harry'ego. - Nie byłeś w tym roku w Hogwarcie, Harry. Nie widziałeś, jak Malfoy się na nią gapił. Śledził ją, dotykał, pochylał się blisko przy każdej możliwej okazji!
Ron odwrócił się do Hermiony.
- Wiem, że nigdy nie dałabyś się nabrać na to jego gówno. Musiał cię jakoś zmusić, ale nie martw się, zajmę się tym.
Hermiona potrząsnęła głową, dziwnie dotknięta.
- Wiem, że próbujesz pomóc, Ron, na swój dziwny, pokręcony, ptolemejski geocentryczny sposób…
- Ptolem-co? - zapytał Harry.
Ginny jęknęła.
- Musiałeś zapytać. To obecna jednostka w numerologii. Teraz będziemy tu siedzieć cały dzień.
- Myśliciel rzymski Ptolemeusz był przekonany, że słońce i planety poruszają się wokół Ziemi - powiedziała Hermiona, opierając się o drzwi, aby mogła wygodniej prowadzić swój wykład. - Ale ruch planet na niebie nie pasował do tego. Więc wymyślił ten skomplikowany system wyimaginowanych okręgów, aby wyjaśnić czasami cofające się ruchy planet.
- Na spodnie Merlina, Hermiono! - krzyczał Ron.. - O czym ty mówisz? Co to ma wspólnego z cholernym Malfoyem?
- Ron, jesteś idiotą - powiedziała Ginny, przyglądając się pomalowanym na różowo paznokciom. - Nie bądź Ptolemeuszem.
- Jestem Ptolemeuszem? - zapytał Ron.
- A Draco to słońce - powiedziała Hermiona.
Oczy Rona zwęziły się.
- A co z tobą?
- Jestem cholerną planetą, Ronaldzie - powiedziała Hermiona przez zaciśnięte zęby. - Ciągle wymyślasz kręgi, żeby wyjaśnić moje zachowanie.
- Jak to się stało, że Malfoy zostaje słońcem? - zapytał Ron.
Ginny znowu się śmiała, a Harry patrzył gniewnie.
- Daj spokój, Hermiono - powiedział.
- Nie rozkazuj mi, Harry - powiedziała Hermiona. - Jestem tutaj niewinną ofiarą, razem z Ginny. To Ron rzuca zaklęcia, aby więzić ludzi, a ty jesteś geniuszem, który go ich nauczył.
Harry westchnął i najwyraźniej postanowił zobaczyć sens.
- Ron - powiedział. - Też mi się nie podoba ten związek, ale spędziłem trochę czasu z ich dwójką i jestem przekonany, że Malfoy nie chce jej krzywdy.
- Ale Harry - zaprotestował Ron. - On ... on sobie z nią radził ...
- Mam taką nadzieję - powiedziała Ginny, mrugając do Hermiony. Hermiona uciszyła się.
- Malfoy pracował zarówno ze mną, jak i Hermioną, aby zbadać wiadomości z krwi w Hogwarcie - kontynuował Harry, desperacko próbując zmienić temat dyskusji. - Jesteśmy blisko rozwiązania i…
- Prawdopodobnie sam napisał te wiadomości! - Ron krzyknął.
- Ron - powiedziała Hermiona. - Proszę uwierz mi. Wybieram bycie z Draco. Nie napisał tych wiadomości. Nie jestem pod żadnym zaklęciem, eliksirem, szantażem ani czymkolwiek innym. Wiem, że on przez większość czasu zachowuje się jak fretka, ale próbuje się zmienić.
Zapadła krótka cisza, gdy wszyscy spojrzeli na Rona. Nawet Ginny nie chciała tego przerywać inteligentnym komentarzem.
- To w ogóle nie ma sensu - powiedział Ron. - Syn Śmierciożercy nie był wystarczająco dobry, musiałaś sięgnąć po prawdziwą rzecz? To Ślizgon, Hermiono, on cię wykorzysta i wyrzuci!
Hermiona miała dość. Wyprostowała się, zacisnęła pięść wokół różdżki.
- Tak, tak, słyszałam to dziś raz za razem - powiedziała, a jej puls przyspieszył. - Draco po prostu prowadza się ze szlamą. Śmiało, Ron. Nazywaj mnie głupim, zdesperowanym, naiwnym molem książkowym. Unikaj mnie i nazywaj mnie dziwką. A jeśli odrzuci mnie na bok, to możesz powiedzieć: „A nie mówiłem”.
Następnie podeszła do Rona, a on instynktownie się cofnął.
- Jednak czego nie możesz zrobić, Ron, to zamknąć mnie w pokoju i trzymać z dala od niego. Miałam to do tej pory wiele styczności z ludźmi, którzy myśleli, że wiedzą o mnie najlepiej, i przysięgam Godrykowi, już tego nie toleruję.
- Wystarczy, Hermiono - powiedział Harry, wymieniając nerwowe spojrzenie z Ginny.
- Och, to nie jest wystarczająco blisko - powiedziała Hermiona, a magia zatrzeszczała wokół niej.
- Nie jesteś sobą, Hermiono - powiedział uparcie Ron. - To nie jest to, kim jesteś. Zostań tutaj, a mogę Ci pomóc…
- Nie, Ron - powiedziała. - Nie zostawię Draco, bez względu na to, co zrobisz. On sprawia, że jestem szczęśliwa. - Uśmiechnęła się złośliwie. - Zatrzymaj mnie tutaj, a opowiem ci, jak.
- Merlinie, nie - jęknął Harry. - Ron, błagam cię. Wypuść nas.
- Ron, posłuchaj mnie. - Ginny stała teraz, bez śladu uśmiechu.
- Nie chcesz być między tymi dwoma osobami. Malfoy prawdopodobnie wie, że jest z tobą. Naprawdę myślisz, że możesz trzymać go z dala od niej? Rozerwie ten dom na strzępy.
- Żaden Śmierciożerca nie wejdzie do tego domu! - Ron krzyknął.
Ginny westchnęła.
- Cóż, Ronaldzie, próbowałam z tobą porozmawiać, naprawdę. Nie sprawia mi to przyjemności, ale twoje działania doprowadziły mnie do tego - jej głos był mroczny, złowieszczy, a Hermiona zadrżała - Pamiętaj - powiedziała Ginny. - Sam sprowadziłeś to na siebie.
- Gin - powiedział Harry napiętym głosem. - Co ty...
Ginny wyciągnęła różdżkę i wyczarowała Patronusa, konia, który praktycznie w całości wypełnił wąskie pomieszczenie. Hermiona i Harry wskoczyli na łóżko, a Ron zwinął się na biurku - Molly Weasley - powiedziała. - Mamo, czy mogłabyś podejść do pokoju Rona, proszę? - Świecący koń wygalopował przez ścianę.
Ron zbladł.
- Nie - szepnął.
- Zdejmij zaklęcie! Szybko! - Harry syknął, ale Ron był jak zamrożony. Wszyscy słuchali coraz głośniejszych odgłosów ciężkich kroków wspinania się po schodach.
Drzwi otworzyły się z hukiem.
- Tak kochanie? Oh, to Hermiona! Harry! - Molly Weasley rzuciła się do łóżka, by złapać ich oboje jednym uściskiem.
- Nie mamo! - Ron krzyknął. - Nie wchodź...
- Co wy tu wszyscy robicie? - zapytała rozpromieniona Molly. Puściła Harry'ego i Hermionę, wygładzając jasnoróżowy fartuch narzucony na domowe szaty. - Czy może zostajecie na obiad? Ginny, kochanie, myślałam, że już poszłaś! Czujesz się lepiej? - Molly pocałowała córkę i pogłaskała ją po włosach - Zejdźcie wszyscy na dół!
- Chciałabym, mamo - powiedziała Ginny, wskazując na rozgorączkowanego Rona stojącego za plecami matki. - Ale Ron rzucił nielegalne zaklęcie aurorskie, aby uwięzić nas w tym pokoju. Od wieków próbujemy się stąd wydostać.
Molly zwróciła się przeciwko swojemu najmłodszemu synowi.
- Ronaldzie Weasley, czy to prawda?
- Mamo, musiałem! Nie rozumiesz, Hermiona spotyka się z…
- RONALDZIE BILIUSIE WEASLEY, CZY TO PRAWDA?
- Chciałem tylko uratować…
- UWOLNIJ ICH, NATYCHMIAST! - Molly pisnęła.
- Tak mamo! - Ron machnął różdżką w drżącej dłoni i wymamrotał słowa zaklęcia.
- Chodźcie - powiedziała Ginny, chwytając swój kapelusz i okulary. Harry i Hermiona zeskoczyli z łóżka i wyszli za Ginny za drzwi.
Uciekli, gdy ujrzeli, że Molly była na skraju cierpliwości:
- JAK ŚMIESZ WIĘZIĆ SWOICH PRZYJACIÓŁ, CZY NIC CIĘ NIE NAUCZYŁAM, JAK MOŻESZ BYĆ TAK OKRUTNY, BY TRZYMAĆ DROGIEGO HARRY'EGO I DROGĄ HERMIONĘ PRZECIW ICH WOLI, NIE MÓWIĄC JUŻ O SWOJEJ SIOSTRZE, CO TY WYPRAWIASZ, NIE WYCHOWYWAŁAM CIĘ, ABY…
Trio nie zwalniało tempa się, dopóki całkowicie nie opuściło domu, minęło mugolską szopę Artura i wyszło przez przekrzywiony płot. Tam zatrzymali się, oddychając ciężko i przyciskając dłońmi swoje boki.
- Dziękuję, Ginny - powiedziała Hermiona. - Uratowałaś nas. To była groźba dotycząca mnie i Draco, której nie chciałam spełnić.
- Nikt z nas nie chciał, żebyś ją wykonała - powiedział Harry, wzdrygając się.
- Och, ja chciałam, żeby to zrobiła - powiedziała Ginny z błyskiem w oku.
Harry się skrzywił.
- Z tego, co słyszałem, Ginevro, wiesz już dużo o seksie ze Ślizgonem.
Ginny zrobiła krok do przodu, aż jej pomalowane na różowo usta znalazły się kilka cali od ust Harry'ego. W szpilkach była tego samego wzrostu, co młody auror, który stał z szeroko otwartymi oczami i zamarł.
- Lepiej w to uwierz - mruknęła.
Ginny cofnęła się, zakładając kapelusz i okulary przeciwsłoneczne, obejmując ramieniem Hermionę.
- Chodź, moja mała dziwko Śmierciożercy. - Uniosła różdżkę i obróciła się. Aportowała je, zanim Hermiona zdążyła powiedzieć choćby jedno słowo, zostawiając Harry'ego stojącego samotnie z otwartymi ustami przed wyblakłą drewnianą bramą Nory.
_____
W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Borsucze ciastka i kolejny pojedynek.
_____
RONALDZIE WEASLEY JAK ŚMIESZ BYĆ TAKIM IDIOTĄ! Serio czy on zawsze musi coś odwalić? Ja wiem, że to dość zaskakujące, że Hermiona i Draco są teraz razem i czują się z tym nad wyraz dobrze no ale Ron... Ogarnij się kuźwa bo obiecuje, że coś Ci zrobię! Serio?! Porawałeś ją?! Już bym zrozumiała jakąś naprawdę mega ogromną awanturę ale porwanie jej?! Ja wiem, że ego zabolało, że jego odrzuciła i wybrała Malfoya który tyle lat nią gardził ale gówno wie o ich relacji dlatego nie ma prawa jej za to oceniać. Jej życie osobiste i jej decyzję. Powinien ją w tym wspierać jeśli jest jej przyjacielem a nie robić jazdy o wszystko. No ale Ron to Ron, musi coś odwalić. A Harry to zdrajca! Ronalda to nauczył zaklęcia ale Hermiony to już nie łaska nauczyć. Faktycznie to zaklęcie mogłoby być bardzo przydatne w tej chacie no ale co tam... No kto jak kto ale Ronald wiadomo, że jest szaleńcem i w racjonalny sposób tego zaklęcia nie mógł użyć... Ginny za to musiała wykorzystać okazję do tego, żeby dać pstryczka w nos Potterowi. Oj musiało zaboleć jak zobaczył ją w takim stroju i to jeszcze wiadomo z kim spędziła czas jeszcze jakąś chwilę wcześniej. Żyłka tam musiała nieźle chodzić Harry'emu xD Sam żeś sobie winien Potter! Trzeba się było nie oglądać za innymi i docenić to co się miało. Coś czuję jednak, że to nie koniec między nimi i chyba Blinny nie przetrwa 💔 Ginny ty moja kochana wybawicielko! Wiedziałaś jakich środków użyć xD No ale przyznać trzeba, że to był środek ostateczny xD Cóż, Ron nie chciał ok dobroci to trzeba było wytoczyć ciężkie działa i się udało xD Kto by się nie wystraszył wrzeszczącej Molly Weasley 🙈
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i trzymam mocno kciuki za to, żeby ambitne plany dobrnęły do końca! ❤️
Ron zasłużył tutaj na puchar Dzbana Roku XD
UsuńAle jeszcze zasłuży na swój tytuł bohatera, dajcie mu czas ;)
I fakt faktem - drama przednia :D
A Ginny jest moją fave powerful bitch, kocham ją <3
DZBAN ROKU XDDDD Posmarkałam się ze śmiechu 😂😂😂😂😂😂
UsuńOj ale drama Ron jak zwykle nie umie z godnością zaakceptować zw Hermiona związała się z Draco.....
OdpowiedzUsuńDobrze że Harry i Ginny mu to wytłumaczyli..
Jestem ciekawa co na to Draco
Oj Draco... Będzie rozemocjonowany XD
UsuńJa tutaj komentuje A tam gwizdkuje ;) no cały Ron ;) jakoś w ogóle mnie nie zdziwiło;) I Ginnevra najlepsza ;) niezadowolony Draco 🤔 może Herm poprawi mu humor 😜
OdpowiedzUsuńEj właśnie, bo zaraz kolejny rozdział wjeżdża bo już jest 40 XD
UsuńRon to idiota do kwadratu, ja nie wiem jak oni wszyscy mogą myśleć że cokolwiek mogą mówić i zabraniać Hermionie. 😤 Harry zostaw Rudą ona jest z Zabbem. 😋
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. 😙
Dokładnie ona jest z Blaise niech Potter sobie poszuka innej naiwnej...
UsuńPotter myśli że jemu się nie udało to ona wgl powinna na niego czekać. 🙍
UsuńNo tak powinna jeszcze podziękować że do niej wrócił...
UsuńTo ja już lepiej nic nie mówię ;_;
UsuńJestem ciekawa z czego Draco będzie niezadowolony.... ?
OdpowiedzUsuńJa jakość wolę tutaj komentować ❤❤
A dziś będzie kolejny rozdział czy dopiero jutro ?
I z ciekawości jak Ci idą inne tłumaczenia..
Ja już nie mogę doczekać się dragon's bride oraz miniaturki która u Venetii w komentarzach widziałam 😈😈😈🔥🔥
Kończę The Dragon's Bride, powoli, ale kończę ;)
UsuńA miniaturka od Venika to plan przyszłościowy bardzo - na teraz mam inne dwa spore projekty przed nosem które czekają aż ukończę TDB.
Po Glorianie zaczynam publikację tego Sevmione, ale Camille zasugerowała miniaturki Dramione jako przerywniki - i tak pewnie zrobię, żebyście mi z krzykiem nie uciekły przez tego Severusa XD
A rozdział będzie zaraz dosłownie XD
UsuńKiedy chcesz skomentować poprzednie rozdziały po udanym weekendzie, a tu czeka kolejny <3 cudowny uczuć!
OdpowiedzUsuńReakcja Harry'ego na plus, na pewno jest bardziej dojrzały niż Ron... Chociaż może i tutaj przydałby się Nev i sprostował kilka rzeczy.
Hermiona, mimo swojej inteligencji, nie radzi sobie z przekazywaniem informacji xD Na prawdę przydałby jej się pośrednik w tych sprawach!
No ale porównania Hermiony... Słowo GENIUSZ dla autora to za mało!
Szacunek za tłumaczenie, bo jak sobie pomyślę, że to wszystko po angolsku było to aż głowa mnie boli ^^'
Czymajcie się cieplutko!
Adirella
Zaraz będzie kolejny, szykuj się XD
UsuńSama się czasami zastanawiam jak ja to wszystko przetłumaczyłam i nie umiem tego pojąć XD
Pozdrawiam ciepluteńko! :*
Czułam, że to rozmowa z Ronem nie może się dobrze skończyć, o Boże, a skończyła się chyba najgorzej! O ile w ogóle się skończyła, bo jak się okaże, że to Ron z Draco się będą pojedynkować to chyba padnę :/ Ech, Weasley i szał to nie najlepsze połączenie - Święty Mung się kłania! Amok jak w mordę strzelił, i to tak zaawansowany, że nawet petryfikacja nie pomogła. Dobrze, że wkroczyła pogromczyni nieposłusznych dzieci, Molly, i przemówiła Ronowi do rozsądku ;P Śmiałam się w głos, kiedy czytałam jej wykład do Rona, hahaha, od razu mi się przypomniała scena z filmu, w której Ron dostaje od niej wyjca :D Ech, mam nadzieję, że jakoś opanują ten szał ^^
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę znów sytuację uratował kto? Ciocia Ginny! Najlepsza <3
Uściskuję! ;*
Mała.
Ja za to liczylam po cichu ze jakoś to zniesie najpełniej było chyba z Nevilem.. Ale on się spotyka z Pansy więc...
UsuńJakoś nie wyobrażam siebie pojedynku Ron Draco przecież Weasley by tego nie przeżył....
Ja stawiam na starcie Nott Draco w końcu Draco może się zdenerwowac bo przez niego Hermiona została prawie zgwałcona...
Ron potrzebuje czasu. Jego nie można wrzucać na głęboką wodę, bo się chłopak zaczyna tylko miotać bez sensu przed faktem dokonanym XD
UsuńA Ginny jest cudowna <3
Prawda 😂 Chociaż naprawdę się łudziłam, że chłopak nieco wyluzował z dala od Hogwartu i jego wymogów, ech! Nadzieja matką głupich 😂
UsuńCytując klasyka "Czasem to się ciebie normalnie boję" Hermiona jest w tym opowiadaniu idealna, rozwijanie imienia Ron do Ronalda wygrywa. Nawrot głupoty... On jest autentycznie chory psychicznie 😅 nakręcony jak katarynka i w kółko powtarza to samo. Uwięzienie w pokoju to już szczyt. RONALDZIE WESLEY JAK MOŻESZ ZACHOWYWAĆ SIĘ W TEN SPOSÓB! JESTEŚ ABSOLITNYM DEBILEM, OJCIEC PRZEZ CIEBIE ZAWAŁU DOSTANIE, A TO WYŁĄCZNIE TWOJA WINA! 🤣🤣 Molly i jej krzyk, wyobrażam to sobie, jest idealnie 😍 Ginny wybawicielka, brakowało jej tu. Harry mnie denerwuje, nie jest z Ginny ale nadal chce jej układać życie i mówić z kim ma a z kim nie ma być. Dramat. Chłopcy za bardzo się przezwyczaila do sterowania dziewczynami i wykorzystywania ich.
OdpowiedzUsuńMecz ślizgonów, trzymam kciuki 💪 Draco niezadowolony, ciekawe co się stanie. Puchonskie ciastka - nie brzmi to zachęcająco 😅