Rozdział 53: Razem

- Cześć, Hermiono

Cisza nastąpiła po tych dwóch lodowatych słowach z ust Draco. Hermiona położyła swoją kosmetyczkę na małym stoliku i podeszła do mężczyzny na sofie, zatrzymując się kilka stóp dalej. Spojrzała na niego, a jej ręce były wciśnięte głęboko w kieszenie szlafroka. Słychać było tylko trzaskanie ognia i klekot okiennic.

Ślizgon wydawał się być spokojny, położył książkę na poduszce obok niego i odchylił się do tyłu. Jednak jego oczy były puste, ostre, a na każdym policzku błyszczały kolorowe plamki. Jego postawa wyglądała na rozluźnioną, ale był całkowicie nieruchomy. To nie oznaczało nic dobrego.

Hermiona poczuła się, jakby wróciła do klasy Zaklęć, bez magii, a Draco ją śledził. Nie odważyła się okazać żadnej słabości. Bolały ją mięśnie, liczne zadrapania i siniaki na ciele coraz bardziej jej dokuczały. Była bardzo zmęczona. Zasługiwał na wyjaśnienie, a ona byłaby szczęśliwa, mogąc go udzielić, ale czy jej słowa mu wystarczą?

Mimo to nie chciała stać przed nim jak nieposłuszne dziecko. Zauważyła na stole dzbanek pełen herbaty - wciąż gorący - więc nalała sobie trochę do filiżanki. Draco musiał to dla niej przygotować. On sam pił szkocką.

Przeszła na drugi koniec sofy i położyła książkę (nowy tom Donaldsona o Starszych Fubarkach) na stoliku. Potem usiadła, splatając nogi, a różowy, puszysty szlafrok okrywał ją od szyi w dół. Wypiła duży łyk herbaty, czując, jak gorący płyn przepływa przez jej przełyk.

- Kiedy nie pojawiłaś się w lochach eliksirów, wróciłem do swojego dormitorium, żeby doprowadzić się do porządku - powiedział Draco, swoim arystokratycznym głosem bez krzty emocji, patrząc prosto przed siebie. - Otrzymałem tam interesujący raport od mojego współlokatora. O tobie… uwikłanej, jak sądzę, to było to słowo… z Theodorem Nottem na czwartym piętrze.

- To była prawda - powiedziała.

- Czy mogę zapytać dlaczego? - Jego ton był zimny i poważny.

- Regis Nott chciał uciec przed Śmierciożercami, a Theo był w drodze, aby mu pomóc. Przekonywałam Theo, żeby mnie tam zabrał.

- Przekonywałaś go.

- Wzięłam jego różdżkę, a on pchnął mnie na ścianę. - Hermiona była zdecydowana powiedzieć mu całkowitą prawdę. - Więc powaliłam go i zagroziłam, że dopóki nie złoży przysięgi na swoim sygnecie, że zabierze mnie ze sobą, nie odzyska różdżki.

Draco milczał, a Hermiona wypiła jeszcze trochę herbaty, ignorując pieczenie, które połykany wrzątek powodował w jej gardle. Chwila trwała i rozciągała się nieznośnie. Hermiona z coraz większą trudnością mogła oddychać.

- Patrząc na twoje zachowanie w tym roku, uważam to wyjaśnienie za całkowicie wiarygodne - powiedział Draco.

Hermiona powoli odetchnęła, rozdarta między ulgą a oburzeniem.

- Nie mogę sobie wyobrazić, jak ten siódmoklasista mógł tak źle ocenić sytuację - kontynuował, wciąż patrząc przed siebie - To, co wyglądało na ciebie i Theo, dzielących namiętne uściski, to najwyraźniej zastraszanie go, by zabrał cię wprost w śmiertelne niebezpieczeństwo.

Hermiona przewróciła oczami. 

- Czy chciałbyś usłyszeć, co się stało?

- Nalegam.

- Theo i ja skorzystaliśmy z przejścia do Miodowego Królestwa, aby dostać się do Hogsmeade, a następnie aportowaliśmy się do Walii.

Draco w końcu na nią spojrzał, jego twarz pociemniała. 

- Dokąd w Walii?

- Chatka myśliwska Nottów… - zaczęła Hermiona, ale Draco obrócił się na swoim miejscu i złapał ją za ramiona, jej filiżanka spadła na podłogę, a jego zszokowana twarz była tak blisko jej. Jego dłonie naciskały na jej poprzednie siniaki, ale nie okazywała bólu.

- Chatka myśliwska? - powtórzył łamiącym się głosem. - Poszłaś do chaty myśliwskiej Nottów, żeby spotkać śmierciożercę?

- Ach, więc znasz to miejsce - powiedziała lekko Hermiona.

W oczach Draco było coś dzikiego. 

- Tak, Hermiono, znam to miejsce. Wiem, na co tam polują. Czy ty wiesz?

Skinęła głową.

- Powiedz mi, co się stało.

- Uwolnij mnie, a to zrobię - powiedziała, unosząc podbródek. Zawsze chciała powiedzieć: „Uwolnij mnie”.

Oczywiście nie puścił jej całkowicie, ale trochę poluzował uchwyt, co Hermiona na razie zaakceptowała. Cieszyła się, że ją dotykał, chociaż wydawał się być na krawędzi przemocy. Jej historia może go rozwścieczyć do granic.

- Przybył Regis, a tuż za nim dwóch Śmierciożerców - powiedziała swoim najlepszym recytatorskim głosem. Nie mogła pozwolić, żeby wątpił w jej słowa. - Walden Macnair i Celeste Rosier...

- Celeste Rosier? - Oczy Draco rozszerzyły się. - Celeste, oczywiście… - Skinął głową. - To była pułapka. Cały czas chcieli Theo.

Hermiona skinęła głową.

- Rozbroiła nas i związała Theo…

Draco parsknął. 

- Założę się, że tak.

Hermiona zamilkła, a oczy Draco zwęziły się. Och, nie spodoba mu się to.

Przełknęła i postanowiła powiedzieć mu to wprost. 

- Macnair mnie złapał. On… on próbował mnie zgwałcić.

Draco spojrzał na nią z przerażeniem, a ręce na jej ramionach zacisnęły się prawie nie do zniesienia.

- Nic mi nie jest, Draco - powiedziała, powtarzając to podobnie jak na przyjęciu u Slughorna po tym, jak poznała Vasile'a. - Nic mi nie jest. Nic mi nie jest. Uratowałeś mnie.

To go trochę wybiło. Draco zamrugał, a jego ręce znów się rozluźniły, ale nie puściły. Hermiona sięgnęła prawą ręką do kieszeni, wyciągając z niej spinkę do włosów. 

- Chcesz usłyszeć, co to zrobiło Macnairowi? - zapytała. Draco skinął głową, wyglądając na nieco zdenerwowanego.

Spojrzała mu prosto w oczy. 

- Dotknął spinki, a ona odcięła mu rękę.

- O kurwa - szepnął Draco, wpatrując się w diamenty.

- Tak, więc Macnair leżał na podłodze, wrzeszczał i tarzał się we krwi. - Głos Hermiony przybrał pewniejszy ton. - Celeste próbowała mnie zabić, ale zamiast tego jej klątwa trafiła Regisa. Potem zmieniłam ją w Puszka Pigmejskiego.

Draco opadła szczęka. 

- Zmieniłaś Celeste Rosier w Puszka Pigmejskiego?

- Fioletowego. Nigdy więcej nie mów, że lekcje na poziomie OWUTEMÓW są niepraktyczne - powiedziała Hermiona.

Draco spojrzał na nią ze zdumieniem, najwyraźniej nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. 

- Ty… nie wiesz, kim ona jest, Hermiono - powiedział ochryple. - Przez jakiś czas przebywała we Dworze… wiesz - przełknął. - Nawet moja matka ostrożnie obchodziła się z Celeste. - Potrząsnął lekko głową, jakby chciał to z niej wyrzucić. - Mów dalej.

- Uwolniłam Theo i aportowałam nas, a także ciało Regisa, Celeste i Macnaira, do domu Harry'ego.

Draco spojrzał na nią ostro. 

- Czy Potter wie, co ci się stało?

- Tak, zabrał nas wszystkich do biura Kingsleya, a Theo i ja złożyliśmy zeznania. Macnair i Celeste są w areszcie.

- A co z Theo? Czy jest w areszcie? Powinien być aresztowany, zagroził tobie i… - Draco ponownie zacisnął jej ramię, przyciskając palce mocniej do ukrytego pod szlafrokiem siniaka, ale nawet nie drgnęła.

Hermiona potrząsnęła głową. 

- Nie. Było blisko, ale Theo wrócił do Hogwartu, przekazany pod opiekę McGonagall. - Zmarszczyła brwi. - Wy, Ślizgoni, nie ułatwiacie sprawy.

Draco wpatrywał się w nią, przyswajając jej historię, a ona pozwoliła mu na to. Patrzyła na światło ognia padające na jego twarz i wdychała woń jego wody kolońskiej. Nagle uświadomiła sobie, że jest naga pod szlafrokiem, z wyjątkiem majtek.

- Ta szumowina nie dotykała…

- Nie. Zerwał mi spódnicę i… i… rzucił mnie na materac, to wszystko. - Nagle znalazła się w jego ramionach, z głową wsuniętą pod jego podbródek. Jego ramiona zaciśnięte były mocno wokół jej żeber, ale nie przeszkadzał jej ból. Owinęła swoje ramiona wokół jego szyi, bliska łez. - Kopnęłam go. Złamałam mu nos. Tak się bałam, Draco - szepnęła.

- Wiem - odszepnął. - Wiem. - Czuła na policzku, jak jego serce waliło. - Merlinie, Hermiono, jesteś taka głupia. Tak odważna i tak cholernie głupia.

- Wiem - powiedziała, pociągając nosem. - Nic na to nie poradzę. Nie mogłam pozwolić Theo iść samemu. Rozumiesz to, prawda?

Draco westchnął ciężko. 

- Ryzykowałaś życie dla pary Nottów, jaki to ma sens? Przetrwać wojnę, żeby prawie zostać zgwałconym i zabitym w szałasie? Mniej niż godzinę po opuszczeniu mojego boku? Ty mała, głupia… - Reszta jego mruczeń była niezrozumiała, ponieważ całował ją teraz, szorstko i z rosnącą desperacją. Hermiona odwzajemniła ten pocałunek równie desperacko, pragnąc stępić wspomnienia minionych godzin.

Nagle syknął, wyrywając Hermionę z jej błogiego oszołomienia. Draco poluzował zapięcie jej szlafroka, a jego ręka odciągnęła różowe frędzle z jej szyi. Rany i siniaki, które zauważyła w wannie, były teraz w pełni widoczne w blasku ognia. Draco wpatrywał się z przerażeniem w jej gardło, gdzie, z opóźnieniem przypomniała sobie, że siniaki po palcach Macnaira były wyraźnie widoczne.

- Hermiona! - Zerwał się na równe nogi. - Wstań. Zdejmij szlafrok - powiedział ostro. - Powiedziałem, zdejmij to. - W jego tonie nie było sprzeciwu. Draco rozerwał zapięcie i ściągnął szlafrok z jej ramion. Hermiona spojrzała na swoje ręce, nogi i tułów, jakby widziała rany po raz pierwszy. Nie wyglądały tak źle, kiedy patrzyła na nie w łazience. Powinna była pozwolić Theo ją wyleczyć.

Draco trzymał teraz różdżkę w dłoni, a jego twarz wyglądała podobnie jak wtedy, gdy po raz pierwszy weszła do pokoju. 

- Nie ruszaj się. Nie jestem w tym zbyt dobry.

Hermiona próbowała się nie ruszać. Samo uzdrowienie było trudne, ale oczywiście powinna była spróbować. Draco okrążył ją, przesuwając różdżką po jej ciele, koncentrując się i mrucząc wielokrotnie różne zaklęcia pod nosem. Siniaki i skaleczenia znacznie wyblakły, ale na ciele pozostały czerwone plamy.

- Powinniśmy zabrać cię do Skrzydła Szpitalnego - powiedział, uważnie oglądając jej plecy. - Mogło dojść do uszkodzeń wewnętrznych. Czy ktoś cię… 

- Nie - powiedziała, trzęsąc się teraz od zimna i jego spojrzenia. - Draco, nie potrzebuję iść do ambulatorium. Teraz nie czuję już bólu.

Znów podniósł jej szlafrok, owinął go wokół niej i wsunął puszysty różowy kołnierz pod jej brodę. Potem cofnął się, kładąc różdżkę na stole.

- Grałaś mną, kochanie - powiedział z błyszczącymi oczami. - Po mistrzowsku ograłaś mnie, używając diamentów, by odwołać się do mojego ego, „Uratowałeś mnie, Draco”. - Gruchał, naśladując jej ton.

Hermiona przełknęła. Oczywiście miał rację.

Dłonie Draco zacisnęły się w pięści. 

- Nie mogę na to pozwolić, Hermiono. Nie będzie już tego twojego cholernego bohaterowania…

- Nic nie będziesz mi zabraniać - warknęła Hermiona. - Podjęłam decyzję i była ona właściwa. Nie mogłam się z tobą skontaktować na czas, a gdybym nie poszła z Theo, byłby teraz w rękach Celeste, torturowany lub gorzej. Więc nie waż się zachowywać jak jakiś Lord połowy świata w stosunku do mnie…

Draco jęknął. 

- To jest nie do zniesienia. Jak mam tak żyć, wiedząc, że w każdej chwili możesz uciec wprost w największe niebezpieczeństwo? Nie masz absolutnie żadnego poczucia samozachowawczości!

- Mówi mężczyzna z cholernym Mrocznym Znakiem na ramieniu!

- Chroniłem swoją rodzinę!

- Chroniłam mojego przyjaciela!

Jego oczy znów zabłysły. 

- Znowu przyjaciele, hmm? Taka chętna oddać swoje życie za Theo. Jesteś pewna, że...

- Nie mów tego, Draco - warknęła Hermiona. - Theo został dziś schwytany przez śmierciożerców. Widział, jak Macnair mnie atakuje, a jego wujek zostaje zabity. Potem Harry groził mu i prawie został aresztowany przez Ministerstwo. Ale czy jestem z nim teraz? Nie. Zostawiłam go samego na korytarzu, po prostu odeszłam i przyszłam do tego pokoju, mając nadzieję, wręcz modląc się, że będziesz tutaj.

Stali, wpatrując się w siebie, dzieląc między sobą zaledwie kilka stóp, głowa Hermiony odchylona była do tyłu, by mogła spojrzeć mu w oczy. Draco zaklął pod nosem. Cisza wydłużyła się, napięcie rozciągnęło się nie do zniesienia, aż znowu się odezwał.

- Moja rodzina ma szmaragdową broszkę z X wieku - powiedział. - To trochę prymitywne, ale odpycha wszelkie…

Hermiona westchnęła. 

- Draco, tego nie da się rozwiązać za pomocą jeszcze bardziej magicznej biżuterii. Mógłbyś mi dopasować nawet pierwszą zbroję Lorda Malfoya, ale nadal będziemy ciągnąć tę rozmowę.

- Zbroja brzmi dobrze - powiedział. - Może tym razem nic ci się nie stało, ale to nie znaczy, że kiedy następnym razem się wymkniesz...

- Czyli tak myślisz? - Hermiona płakała. - Bałam się wychodzić bez ciebie i chciałam, żebyś tam był! Podobnie jak z eliksirem krwi i Śmiertelnym Nokturnem. Tak jak byłam wtedy dla ciebie w biurze McGonagall. Nie próbowałam się od ciebie uwolnić! Chciałam być z tobą!

Podeszła do niego i złapała go za czarny sweter. 

- Tego właśnie chcę. Nas razem.

Wspięła się na palce i pocałowała go, a on na chwilę stał jak zmrożony. Potem przyciągnął ją bliżej, po raz kolejny jego zdesperowany pocałunek pogłębił się, serce Ślizgona waliło, a Hermiona nie mogła stwierdzić, czy wilgoć na ich policzkach pochodzi od niego, czy od niej.

W końcu ją puścił, jego twarz była wilgotna, a usta czerwone i lśniące. Odsunął loki z jej twarzy obiema rękami i spojrzał na nią od góry do dołu.

- Merlinie, Hermiono - wycedził. - Co ty do diabła masz na sobie?

Spojrzała w dół na różowe frędzle szlafroka. 

- Co? To szlafrok.

- Wyglądasz jak muffinka. - Draco spojrzał na jej puszyste niebieskie kapcie i pokręcił głową.

- Są bardzo ciepłe - powiedziała Hermiona, opierając głowę na jego piersi. Prawdopodobnie sam miał zieloną jedwabną szatę ze smokiem wyhaftowanym na plecach. Zamknęła oczy. Jej nogi były chwiejne i tylko jego ramiona utrzymywały ją w pozycji pionowej. Pokój był teraz prawie ciemny, oświetlony jedynie przez ogień i kilka magicznych pochodni na ścianach.

- Jesteś wyczerpana - powiedział cicho. - Daj spokój. - Poprowadził ją do łóżka i szarpnął za kołdrę, wywołując dezaprobatę krzyku Krzywołapa, który z sykiem zeskoczył z pościeli.

- Chodź - powtórzył. Hermiona nie walczyła z nim, po prostu wczołgała się do łóżka z ciężkim westchnieniem. Stał przy słupku podpierającym baldachim, patrząc na nią.

Chwyciła jego dłoń. 

- Zostań.

To było dość jasne w przypadku Ślizgonów - nie tracili czasu na „Czy naprawdę tego chcesz?” lub „Czy na pewno?”. Jeśli chcieli coś zrobić, to wystarczyło. Draco po prostu skinął głową, rozebrał się do swoich czarnych bokserek i wślizgnął się pod kołdrę.

- Idź spać - powiedział, owijając się wokół niej.

Ziewnęła. 

- Nie chcę spać.

- I tak śpij.

- Będę spała, kiedy chcę, gdzie chcę… - ziewnęła ponownie. - Hm, jak chcę i…

- Tak, tak - powiedział Draco. Jej powieki zamknęły się, słysząc jego kojący ton. - Wiem, wiem. Nikt cię do niczego nie zmusza - mruknął. - Cholerna maniaczka kontroli.

Czuła jego usta we włosach i próbowała sobie przypomnieć, gdzie jest jej spinka. Czy wciąż była w kieszeni jej szlafroka, czy też spadła na sofę? Powinna wstać i ją odłożyć. Nie byłoby dobrze, gdyby zgubiła tak bezcenną pamiątkę. Krzywołap był mężczyzną, więc co by się stało, gdyby na nią nadepnął? Czy spinka rozróżnia koty i ludzi? Krewni płci męskiej i osoby niebędące krewnymi? Musi istnieć sposób na przetestowanie granic…

- Przestań myśleć, Hermiono - szepnął jej głos do ucha. Była owinięta frotą, magią, ciepłem i wodą kolońską, aż wreszcie poczuła się bezpieczna.

Uświadomiła sobie, że Draco nucił, podczas gdy ona pozostawała na pograniczu jawy i snu. Cóż, mężczyzna czasami gwizdał, prawda? Dlaczego miałby nie nucić? Hermiona przysunęła się bliżej, próbując nucić razem z nim. Wciąż próbowała zidentyfikować melodię… może to walc… wtedy w końcu przestała walczyć z wyczerpaniem i zasnęła.

***

Obudziła się w ostrym promieniu słońca padającym na łóżko. Leżała na boku, twarzą do okna i czuła za sobą twardą ścianę ciepłych mięśni i ciężkie ramię przerzucone wokół jej talii. Odsunęła się na tyle, by móc się odwrócić i zobaczyć leżącego Draco. Jego twarz była miękka od snu, a jego włosy błyszczały złotą aureolą w słońcu. Mruknął, nadal mając zamknięte oczy i na ślepo próbował przyciągnąć ją ponownie do siebie. W nocy ściągnęła szlafrok, upewniając Draco, że naprawdę jest w porządku, a jego dłoń pod jej nagimi piersiami była ciepła i rozpraszająca.

Hermiona wyciągnęła rękę nad sobą, tłumiąc jęk, gdy mięśnie ją zabolały i chwyciła zegarek przyczepiony do baldachimu. 

- Merlinie! - krzyknęła. - Już prawie dziewiąta!

Draco otworzył oczy, wyglądając na oszołomionego. 

- Co? - wymamrotał.

 - Już prawie dziewiąta! - powtórzyła. - Muszę być u Harry'ego za godzinę!

Był pod wrażeniem. 

- Odwołaj to. - Ziewnął, ponownie obejmując ją ramieniem. - Próbuję tu spać.

Sapnęła na niego. 

- Nie mogę tego olać - powiedziała. - Muszę z nim porozmawiać o… tym. - Machnęła ręką między nimi.

- Ile więcej Potter musi wiedzieć? - zapytał Draco, rozbudzając się lekko. Nie, zdecydowanie nie był porannym ptaszkiem. - Czy zdradzisz mu szczegóły? - Marszczył brwi. - Nie jestem pewien, czy jestem za tym.

Hermiona odsunęła się i uniosła na kolana. 

- Eee, oczywiście, że nie. To niedorzeczne.

- Cóż, jesteś tutaj. - Draco podniósł się do pozycji siedzącej, jęcząc lekko i przeczesując ręką włosy. - Potter wie wszystko, co musi o nas wiedzieć, więc nie musisz iść na jego małe śniadanie. W związku z tym możesz zostać tu jeszcze godzinę lub dwie, a my będziemy mogli prawidłowo rozpocząć dzień. - Posłał jej nikczemny uśmiech. - Właściwie sugeruję, abyś również odwołała lekcję z Łasicem. Sam nauczę cię latać. To dałoby nam szansę na kilka interesujących ...

W pokoju rozległ się głośny trzask i Hermiona prawie spadła z łóżka na nagłe pojawienie się gościa.

- Maître Draco! - zawołała skrzatka domowa, niosąca ogromną srebrną tacę, która jasno lśniła w słońcu. Była mała, nawet jak na skrzata domowego, z dużą białą wstążką owiniętą wokół łopoczących uszu i zawiązaną na kokardkę. Poszewka na poduszkę, którą miała na sobie, była nieskazitelnie biała i miała tak wiele warstw koronki, że wyglądała, jakby nosiła serwetkę.

Hermiona naciągnęła prześcieradło na siebie. Draco nie żartował, kiedy wspomniał o swoim francuskim skrzacie domowym, który każdego ranka przynosił mu herbatę i rogaliki. Skrzatka delikatnym gestem wygładziła narzutę, po czym położyła tacę na kołdrze i uniosła pokrywę. Wzrok Hermiony napotkał porcelanowy zestaw do herbaty ze srebrnymi krawędziami, w tym duży talerz zastawiony ciastkami.

- Maître Draco est avec un ami! - pisnęła. - Une paramour! - Oczy skrzatki rozszerzyły się z szoku.

- Czy nie powinna być do tego bardziej przyzwyczajona? - zapytała go Hermiona. - Czy nie jesteś przypadkiem jakimś ślizgońskim bogiem seksu?

- Ty mi powiedz - powiedział z lekkim uśmiechem. Spojrzał na skrzatkę - Dziękuję, Aimee - powiedział - To wygląda przepysznie. A teraz zmykaj.

- Maître Draco. Mademoiselle - Aimee zniknęła z kolejnym trzaskiem.

- Czy ona zawsze to robi? - zapytała Hermiona, przyjmując filiżankę od Draco i nalewając do niej mleko. - Przynosi ci herbatę i rogaliki, gdziekolwiek się obudzisz?

Wzruszył ramionami. 

- Na to wygląda. Nigdy wcześniej nie budziłem się w łóżku czarownicy.

Hermiona prawie zakrztusiła się swoim ciastem. 

- Nigdy? Ale wszystkie te… 

- Proszę. - Draco wyglądał na zbolałego. - Nigdy nie byłem typem osoby zostającej na noc.

- O. - Odstawiła herbatę. - Cóż, dobrze było, że zostałeś… do później.

Spojrzał na nią z rozbawieniem. 

- Dobrze z mojej strony? O co ci chodzi?

- Z powodu tego, co wydarzyło się w chacie - powiedziała. - Dlatego zostałeś, prawda?

Draco przewrócił oczami. 

- Od kiedy robię wszystko, żeby być dobrym? I nie zapominaj o Pokoju Życzeń. - Podniósł poduszkę i oparł się na niej, po czym ponownie uniósł filiżankę. - Czy wyglądam, jakbym dokądkolwiek się wybierał? To ty jesteś tą, która chce uciec przez drzwi do swojego wspaniałego Pottera.

Wyglądał naprawdę wygodnie i ani kropla herbaty, ani okruchy nie spadły na srebrną tacę, podczas gdy Hermiona już wylała trochę swojej herbaty i posmarowała masłem kołdrę.

- Powiedziałeś, że nie jesteś typem osoby zostającej na noc.

Wzruszył ramionami. 

- Czasy się zmieniają. Chcesz croissanta z dżemem? Domowe nadzienie porzeczkowe.

Hermiona nie chciała się rozpraszać. 

- Nawet z Astorią? Byłeś z nią zaręczony!

Znowu to zbolałe spojrzenie. 

- Nie przypominaj mi. Czy chciałabyś spotkać się Astorią z samego rana? - zadrżał. - Poza tym Pansy nie znosiła tego za dobrze i zawsze pojawiała się w moim dormitorium. - Uśmiechnął się czule na wspomnienie.

Hermiona skrzywiła się. 

- Czyli one…  obie na raz?

- Pewnie. - Draco wzruszył ramionami. - Obie znały wynik. - Spojrzał na Hermionę. - Co to za spojrzenie?

- Jesteś obrzydliwy - powiedziała.

- No tak. - Draco odstawił filiżankę i rogalika i ujął ją za rękę, splatając ich palce. - Ale znowu, czasy się zmieniają. Naprawdę miałem na myśli to, co powiedziałem, Hermiono - powiedział, patrząc na nią uważnie, gdy całował jej dłoń. - Jestem twój.

Spojrzała mu w oczy. 

- Mój.

- Zgadza się. - Draco skinął głową z zadowoleniem i pochylił się lekko do przodu, żeby skraść jej lekki pocałunek. Potem puścił jej dłoń, nalał sobie kolejną filiżankę herbaty i z niedbałym wdziękiem opadł z powrotem na poduszki z ugiętą nogą. Poranne słońce wychwyciło jasne włosy na jego nodze, które na wysokości uda stały się grubsze i bardziej złote.

- W każdym razie - kontynuował, popijając, kiedy ona patrzyła. - Nie pakowałem się z tobą w te wszystkie kłopoty tylko po to, żeby potem to rzucić i pobiec z powrotem do Astorii. - Zadrżał dramatycznie. - Albo do Pansy. - Zadrżał jeszcze bardziej dramatycznie.

Hermiona przygryzła wargę, żeby się nie uśmiechnąć. 

- W porządku. - Pociągnęła nosem. - Ale nadal jesteś obrzydliwy.

Ciepła dłoń wsunęła się pod kołdrę. 

- O tak - powiedział z uśmiechem.

Pozwoliła, by ręka pozostała, a nawet pozwoliła mu poruszać nią w górę i zwlekać przez jakiś czas, aż jej oczy znów spoczęły na zegarku, teraz leżącym na tacy. 

- Merlinie! - krzyknęła nagle, zaskakując Draco, który spojrzał na nią z wyrzutem. Pojedyncza kropla jego herbaty spadła na kołdrę, a on prychnął z irytacją.

- Jest 9:20! - krzyknęła.

- Tak, tak - powiedział zirytowany, wyjmując na wpół zjedzone ciastko z ust i rzucając je z powrotem na tackę. - Wspaniale. A teraz, gdzie byliśmy?

- Muszę się przygotować! - powiedziała Hermiona, wyskakując z łóżka i chwytając za szlafrok. - Powinnam być u Harry'ego o 10! Wstawaj!

- Już rozwiązaliśmy to - powiedział Draco, nie ruszając się ani o cal. - Olejesz Pottera i Łasica i zostaniesz tutaj ze mną, dopóki sam nie pójdę na boisko do Quidditcha.

- Z pewnością nie. Harry będzie się martwił - powiedziała Hermiona, przeczesując szczotką włosy.

Draco westchnął. 

- Dobrze, jeśli nalegasz. - Dwukrotnie klasnął w dłonie i pojawiła się Aimee z kolejnym głośnym trzaskiem. - Jak zwykle było znakomite, Aimee, prawda Hermiono?

Hermiona zebrała się, znów podnosząc szczotkę do włosów. 

- Tak, Aimee. Dziękuję Ci. To było wspaniałe.

- Czy Mademoiselle będzie piła herbatę i jadła rogaliki każdego ranka? - zapytała gorliwie Aimee. - To byłby zaszczyt służyć kochance Maître Draco, nawet jeśli nie ma go w jej łóżku!

Hermiona zarumieniła się. 

- To nie tak, to znaczy, nie mogę… to nie byłoby ... - westchnęła i spróbowała się opanować. - Przestań się śmiać - warknęła do Draco.

- Dziękuję, Aimee - powiedział Draco, szczerząc się.

- Mademoiselle. Maître Draco. - Aimee zniknęła wraz z całą tacą z głośnym trzaskiem.

- Powinieneś ją uwolnić, wiesz - powiedziała Hermiona. - Mam w kufrze kilka wydzierganych skarpet.

- Możesz spróbować. - Draco wysunął się spod kołdry i podszedł do niej, mając na sobie tylko bokserki - Porozmawiajmy o tym w łóżku. - Objął dziewczynę ramieniem w talii i wziął ją za rękę, kierując ich oboje z powrotem w stronę łóżka, jakby tańczyli walca.

Z żalem pokręciła głową. Merlinie, te oczy. 

- Muszę iść - szepnęła. - Ty też. Nie mogą zobaczyć, jak wylatujesz z mojego okna.

Draco oczywiście okazał sprzeciw, upierając się, że w niedzielny poranek nikogo ważnego nie było w pobliżu, ale ona odziała go w skarpetki i spodnie i włożyła mu sweter przez głowę. Nie przestawał zwlekać, gdy przeglądała swoje ubrania, krytykując jej wybory na ten dzień i krzywiąc się na widok swetra Weasleyów. Stwierdził, że jej szafa potrzebuje więcej zieleni i krótszych spódnic.

- To - powiedział, machając bladą ręką na jej luźny, czerwono-złoty sweter. - Wysyła całkowicie niewłaściwą wiadomość.

- Wysyła dokładnie właściwą wiadomość - powiedziała, wsuwając mu buty na nogi tylko po to, by przesunąć rzeczy i popchnąć go w stronę okna. Szczerze mówiąc, był takim dzieciakiem. - To wskazuje, że chociaż mogę być z tobą, to nadal jestem Gryfonką i częścią rodziny Weasleyów.

Draco wzdrygnął się na sam ten pomysł i wyciągnął długą rękę, by chwycić jej nową książkę o runach z końca stołu. 

- Pożyczam to - powiedział, przechodząc obok niej, kiedy odsunęła się od okna. - Nie wolno ci bazgrać w swoich książkach, Hermiono. To mnie bardzo rozprasza.

Hermiona przewróciła oczami i przysięgła, że ​​od tej pory będzie pisać na każdej stronie. 

- Trzymaj - powiedziała, wpychając mu miotłę w rękę. - Spadaj już.

Draco spojrzał na nią, nagle poważny. 

- Bardzo dobrze. Idź do Pottera i Łasica, ale potem wróć tutaj - powiedział surowo. - Oczekuję, że wrócisz na mecz Slytherin vs. Hufflepuff.

- Obiecuję - powiedziała Hermiona. Po wczorajszych wydarzeniach przypuszczała, że ​​może znieść trochę jego władczości.

- I załóż komplet Gloriany. Wszystkie trzy części.

- Stała czujność! - krzyknęła Hermiona.

Draco zmarszczył brwi. 

- Co?

- Przepraszam, to taki mały żart - mruknęła.

Ramię Draco ponownie owinęło się wokół jej talii, przyciągając ją, by natychmiast wtopiła się w niego, a ich usta się spotkały. Zamrugała i po chwili zdała sobie sprawę, że znowu są przy łóżku, a ona ma rozpięty stanik. Jak to zrobił, mając miotłę w jednej ręce i książkę w drugiej?

Po tym Hermiona praktycznie wypchnęła go przez okno, a on natychmiast spadł z wysokości dwudziestu stóp, po czym szybko się podniósł, unosząc się za jej oknem, kiedy wyglądała blada i drżąca.

- Nie rób tego! - wrzasnęła. - Ty dupku! - Ale w zamian tylko mrugnął, po czym odwrócił się i odleciał, zostawiając Hermionę stojącą przy otwartym oknie, z ręką osłaniającą oczy od promieni słońca i obserwującą jego latającą postać, dopóki nie zniknął w ostrym słońcu.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Hermiona oferuje referencje. Mrugoziele nie lubi czekać. _____

A co was będę w niepewności trzymać - łapcie kolejny ;) (tak, to też zasługa wyczynów wattpadowych)

Ja dzisiaj mam dalszą część zjazdu na studiach i oh jak mi się już nie chce... Dramat. Trzymajcie kciuki, bo moja edukacja wisi na cienkim włosku zwanym spanko XD

Mam nadzieję, że dzisiejsza dawka dramione troszkę rozjaśniła wam ten paskudny, deszczowy dzień ;)

Spojler alert na kolejny raz: rozmowa z Harrym i zmieszany Neville (uroczy!) ;)



17 komentarzy:

  1. Tak zdecydowanie to miły poranek ;) W sumie myślałam że Draco zrobi większe drame ale zachował się całkiem dojrzale;) ideał;) mam nadzieję że Aimee się pojawi jeszcze nie raz ;) wygląda na skrzatke z brudnymi myslami😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarlota... Nawet nie wiesz jak dobrze trafiłaś z tą myślą o Aimee ;) A i tak - skrzatka pojawi się jeszcze w tym opowiadaniu! :D
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    2. Looo no to super ;) W tym opowiadaniu jest tyle dobrych podtekstów ;) skrzatka jest jak my Team Draco ;)

      Usuń
  2. Wow jaki Draco... Chodź nie ukrywam czekałam na jakiś okszan..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draco tutaj jest super :D Spokojnie - jeszcze będzie miał okazję się wkurzyć na Hermionę ;)
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
    2. Nie wiem kto bardziej będzie się na nią wkurzał on czy my ;)

      Usuń
  3. Cholerka, przeczytałam, ale muszę wyjść z domu, więc skomentuję po powrocie. Trzymam kciuki, żebyś nie padła na tych studiach! ;) Chociaż jakby się tak dobrze ukryć za laptopem/książką, to mała drzemeczka...

    Tylko jeden mały komentarz odnośnie rozdziału, bo naprawdę jestem baaaaardzo spóźniona:
    OCH, DRAACO! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak donosicielskie slizgonskie mendy 😡 Jedyny plus z tego bezczelnego pomowienia to to, ze Draco czekal na Hermione w jej sypialni, chociaz mam nadzieje, ze mimo ohydnej plotki o niej i Theo i tak by na nia czekal 😉 I wielkie uff, ze Draco jest w miare logicznie mysli i wyciaga wnioski z calorocznego, hermionowego zachowania 😊 Bo taki np. Ron to od razu by zacząl z wysokiego C i darl by sie na nia XD
      Jak przeczytalam o tym, ze Hermiona zdjela szlafrok, zeby Draco mogl ja uleczyc, to odruchowo skrzyzowalam ramiona na piersi 😂
      Dobrze, ze dzien dla obojga skonczyl sie tak milo ❤ Zaczal prawie rownie przyjemnie, pomijajac panike Hermiony, ze nie zdazy na spotkanie z Harrym i chec uwolnienia skrzatki 😂 Mniaaaam, ale bym takiego croissanta pozarla!

      Sciskam mocno 😘
      Mała.

      Usuń
    2. Wczoraj przespałam jeden wykład, także oby tak dalej XD
      A Draco tutaj jest wspaniały, uwielbiam go <3
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
  4. Mmmmm lubię takie rozdziały gdzie jest pełno naszej ukochanej pary 😋 ah ten Draco, ale fajną ma tą skrzatkę.😍
    Ah ja studiuję stacjonarnie i mam zdalne nauczanie i mimo że siedzę w domu to te zajecia są tak usypiające i nudne, dlatego wolę zwykłe zajecia wtedy trochę mniej usypiają. 😂😓

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aimee jest super i jeszcze się pojawi kilka razy ;)
      A studia zdalne są spoko o ile nie są rano i nie zaczynam ich siedząc w łóżku - wtedy na bank prędzej czy później zasnę XD
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  5. O tak Draco miał prawo się wściec!!!
    Emocje opadły, najważniejsze, że się dogadali :)
    Super jest to jak potrafią ze sobą rozmawiać :D Draco nie jest zadufanym idiotą, tylko potrafi wysłuchać i naprawdę dobrze zna Hermionę :)
    A ten poranek zupełnie uroczy :D Został na noc :D hura :D
    A skrzatka jest rewelacyjna :D
    " To byłby zaszczyt służyć kochance Maître Draco, nawet jeśli nie ma go w jej łóżku!"
    hahaha rozładowanie napięcia po przeczytaniu tej trudnej rozmowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Hermiona nie chce, to ja sie pisze na swieze, francuskie sniadanko prosto do lozka 😂

      Usuń
    2. XDDDDD wy jeszcze nie wiecie na co stać naszą Aimee - a ona lubi zaskakiwać! ;)
      A takiego ciepłego croisanta to nawet ja bym wciągnęła (albo 3!) :D
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
  6. Króciutko dziś, bo rodzinka siedzi cały czas na głowie 😤 Nie dziwię się Draco tej reakcji. Serio Hermiona zachowała się mega nieodpowiedzialnie bo chciała ratować dupe Theo... Serio mega dużo ryzykowała gdyby nie miała na sobie tej spinki od Draco. Także jego przerażenie i swego rodzaju złość jest więcej niż zrozumiała. Hermiona chyba serio sobie nie zdawała ze skali tych obrażeń których się nabawiła. Mogła pozwolić Theo by ją wyleczył, wtedy Draco nie miałby dodatkowych zmartwień. Słodkie jest to jak traktuje Hermione. Astoria czy Pansy nawet nie mogły liczyć na to, by dobrowolnie został z nimi na noc. Z Hermioną został, już któryś raz i uważam, że to jest absolutnie piękne! Szkoda, że musiała iść do Harrego bo myślę, że mogli by spędzić ten czas w naprawdę przyjemny sposób tym bardziej, że Ginny jeszcze nie wróciła z wycieczki z Diabłem.
    Pozdrawiam cieplutko i trzymam kciuki, żebyś wytrwała na zjeździe jakoś! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze zauważyłaś - Ginny jeszcze nie wróciła ;) Ale niebawem wróci i będzie miała sporo do opowiedzenia :D
      Właśnie mam kolejny wykład i bardzo bardzo chce mi się spać... A nie mogę spać bo jestem na kamerce, co za dramat XD
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
  7. Cóż i tak Draco zareagował dość... Delikatnie jak na niego, ale furią w nim musiała osiągnąć zenit. Theo ma przechlapane, na bank. Te uczucia, które musiały im targać, zmartwienie, tęsknota, wściekłość, wyobrażam to sobie, jeszcze jak Hermiona powiedziała, że Walden próbował ją zgwałcić, straszne to musiało być. Dla Hermiony też..ale może wystarczy o tym....
    Draco został na noc z Hermiona, uwielbiam kiedy budzą się razem, kiedy zasypiają razem♥️
    Aimee skrzatka - strzał w 10 💪 bardzo uczynna, zadbana i na pewno by bardzo płakała gdyby ja chcieli uwolnić,juz na pierwszy rzut oka wiadomo, że jest zapatrzona w Draco. Ohhh przydałaby mi się taka herbatka i rogalik każdego poranka do łóżka :)

    Ciekawa jestem bardzo rozmowy z Harrym i Ronem, szczególnie z Ronem. Neville zawstydzony, biedny znów będą pdzy nim rozmawiać o seksie? 🙈 Ah Ginny wróć już ♥️ brakuje mi jej... Ciekawe co się u niej dzieje.

    OdpowiedzUsuń