Lunch był dla Gryfonów dość burzliwym wydarzeniem, kiedy to Ron raczył każdego dookoła historią katastrofy z zajęć eliksirów. Wszyscy słuchali, jak Ron mówił, że celowo sabotował eliksir swój i Lavender, by upokorzyć Malfoya, co dało efekt tak spektakularny, że bez wątpienia było to warte dodatkowej pracy. Słowa „pomarańczowa fretka” zajmowały bardzo ważne miejsce w całej opowieści. Nikt nie chciał słuchać obronnych wyjaśnień Hermiony, a ona sama zdążyła pożałować, że nie pozwoliła, by ten cholerny eliksir wybuchł i zabił ich wszystkich.

Lavender przez cały czas rozglądała się po Wielkiej Sali w poszukiwaniu Malfoya, który tego dnia się w niej nie pojawił. Hermiona westchnęła i napiła się tego nieszczęsnego soku dyniowego. Prawie zrobiło jej się żal Malfoya, chociaż wcześniej nie sądziła, żeby kiedykolwiek było to możliwe. Minęły zaledwie dwa dni, a ona już dwukrotnie ugodziła go w naprawdę czułe punkty: dziedzictwo i włosy.

Chlubiący się swoim zwycięstwem Ron trzymał się przy niej w przerwach między zajęciami, co rusz kładąc dłoń na jej plecach. Takie zachowanie znacznie osłabiło entuzjazm Hermiony co do ich sobotniej kolacji i wahała się nad jej odwołaniem. Może sama, z dala od Malfoya, mogłaby dotrzeć do Rona i nakierować ich przyjaźń na bezpieczny grunt. Tak, poczeka cierpliwie do soboty, a potem w końcu zaczną zachowywać się jak dorośli.

— Przestań się tak unosić, Ron! — wrzasnęła, kiedy ponownie dotknął jej łokcia na korytarzu. — Jestem w stanie samodzielnie chodzić!

Cóż, nie trwało to długo. Ron wyglądał na zranionego, a potem jego wzrok pociemniał. Czy zdążą dotrwać bez kłótni chociaż do weekendu?

Była tak zirytowana, że zapomniała o nowym nauczycielu obrony przed czarną magią, dopóki nie dotarła do drzwi klasy. McGonagall stworzyła specjalne seminarium dla wybranych „weteranów wojennych” z siódmego i ósmego roku, z ich własnym nauczycielem. Hermiona zaczęła się zastanawiać, kto to może być. Nie była pewna, czy ktokolwiek mógłby ją odpowiednio nauczyć tego przedmiotu. Może za wyjątkiem samej McGonagall lub ducha Snape’a.

— Czy mamy po prostu wejść? — zapytał Neville, lekko szurając nogami. Reszta grupy milczała. Ron i Ginny wzruszyli ramionami, Lavender wyglądała na przestraszoną, a Luna tylko spoglądała na sufit korytarza, licząc ględatki niepospolite, czy coś w tym stylu. Nawet Prefekt Naczelny Ernie Macmillan nie wyglądał na chętnego do działania.

Cóż, nie ma sensu czekać. Hermiona wkroczyła do klasy, a wszyscy zatrzymali się i obserwowali jej działania. Pokój został przekształcony w kwiecistą łąkę bez biurek, tablic i książek. Miękkie fotele i pufy tworzyły pośrodku ciasny pierścień, a gigantyczne stokrotki kołysały się na nieistniejącym wietrze wzdłuż ścian. Na środku stała mała kobieta.

Hermiona uświadomiła sobie, że ich nauczycielka nie była zwykłą kobietą, ale wróżką, choć całkiem sporą jak na wróżkę. Rozmiarami dorównywała mniej więcej czteroletniemu dziecku, miała złote włosy, twarz lalki i różowe skrzydła. Ubrana była w zwiewną, srebrzystą sukienkę, a jej jedynym ustępstwem dla roli nauczyciela był złoty szal z herbem Hogwartu na obu końcach.

— Witajcie! — pisnęła, klaszcząc w dłonie. Jej stopy zawisły około pół metra nad podłogą, a skrzydła lekko zatrzepotały. — Nazywam się profesor Dzwonek i witam na mojej łące! Proszę, usiądźcie!

Hermiona i Ron wymienili szybkie spojrzenia i zajęli miejsca obok siebie, tymczasowo zjednoczeni w szoku. Pozostali również wybrali swoje pufy. Po drugiej stronie Hermiony usiadła po chwili Luna.

— O nie, kochanie, proszę usiądź tutaj przy mnie! — Dzwonek zawołała do niej ze swojego własnego żółtego pufa. — Żadne gnębiwtryski nie będą cię tu rozpraszać! — Luna chętnie dołączyła do wróżki, zostawiając pustą torbę obok Hermiony.

— Kogo brakuje? — zapytała wróżka. — Ach, oto śliczny chłopiec! Wejdź, kochany!

Śliczny chłopiec w drzwiach okazał się być Malfoyem wślizgującym w ostatniej chwili do sali. Hermiona przygryzła wargę. Naprawdę starała się być miła, a Ron i tak pośmiał się dzisiaj już wystarczająco. Malfoy wyglądał na niewzruszonego, choć lekko podupadłego na duchu. Z gracją usiadł na pomarańczowym pufie po lewej stronie Hermiony, zachowując się, jakby rzeczywiście był „cudownym chłopcem”, jak nazwała go przed chwilą ta niespełna metrowa wróżka. Hermiona nie potrafiła się z tym nie zgodzić. 

— Zamknij się, Ronaldzie! — syknęła. 

— Och, wszyscy jesteście uroczy! — zawołała profesor Dzwonek, uśmiechając się do Rona. — Masz taki melodyjny śmiech, mój drogi chłopcze. A twoje włosy są niczym letni zachód słońca! — zaświergoliła. Śmiech Rona przycichł, jakby chłopak się przydusił.

Hermiona ułożyła się wygodnie na pufie, wyciągając nogi. Oparła się pokusie wyciągnięcia różdżki i wydłużenia swojej plisowanej, mundurkowej spódnicy. Ron z lekkim uśmiechem leniwie spoglądał na jej nogi, a na jego twarzy i szyi pojawił się lekki rumieniec. Jego dłoń znajdowała się zaledwie kilka cali od jej uda. Jeśli mnie dotknie, przeklnę go.

— Aksamitka, dyrektor McGonagall, była tak miła, że zaprosiła mnie w tym roku do nauczania was zaawansowanej obrony przed czarną magią — kontynuowała profesor Dzwonek. — Jestem zaszczycona! Moja filozofia obrony jest dość prosta i można ją podsumować jednym zdaniem.

Machnęła dłonią w stronę tablicy, na której pojawił się różowy napis: Obrona Przed Czarną Magią — Walka Ze Złem To Zabawa! 

— Wiem, że wszyscy macie już trochę doświadczenia w walce z czarną magią – dobra robota! Aksamitka prosiła mnie o… tak, kochanie, masz pytanie? Tak szybko? Moja droga, nie musisz podnosić ręki!

Hermiona opuściła dłoń, próbując nie przeszyć wróżki piorunującym spojrzeniem. Najwyraźniej wszystkie tegoroczne zajęcia miały zostać opanowane przez totalną anarchię. 

— Tak, pani profesor…

— Dzwonku, proszę.

— Tak, Dzwonku… kim jest Aksamitka?

— Panią dyrektor McGonagall, oczywiście!

— Ale imię pani dyrektor to Minerwa — powiedział Ernie. 

— Ach, tak — przytaknęła Dzwonek. — Ale wasza urocza dyrektorka jest Przyjaciółką Wróżek, mój drogi chłopcze. 

— Przyjaciółką Wróżek? — powtórzyła Hermiona. 

— O tak — oznajmiła sennie Luna. — Zauważyłam to już na pierwszym roku. Ma nad głową pierścień z małych bukiecików.

Dłoń Rona zbliżyła się do uda Hermiony, co skłoniło ją do odsunięcia się i przypadkowego trącenia w ramię Malfoya siedzącego po drugiej stronie. Czy te pufy muszą stać tak blisko siebie? Odwróciła się, zerkając na blondyna, którego oczy były niczym kruszony lód. Ciepłe słońce… droga woda kolońska… Hermiona odchrząknęła i spojrzała podejrzliwie na nauczycielkę.

— Tak, w rzeczy samej, moja Księżycowa Dziewczyno — zaćwierkała Dzwonek. — Aksamitka jest pięknym duchem, słodkim jak poranna rosa. — Zapadła krótka chwila ciszy, a cała klasa gapiła się na wróżkę. — Teraz czas na wasze pierwsze zadanie — kontynuowała jakby nigdy nic. Machnęła ręką, a na kolanach każdego z uczniów pojawił się zwój pergaminu.

— Chcę, żebyście wszyscy pomyśleli teraz o miłości — ciągnęła. — Miłości do rodziny, przyjaciół, miejsc i rzeczy, i tak, również o miłości romantycznej. — Siedząca naprzeciwko Hermiony Lavender spuściła wzrok i zarumieniła się. — Chciałabym, żebyście wszyscy dziś pisali w tym duchu. O miłości. Każdy z was ma na swoim zwoju czyjeś imię – zanotujcie po trzy rzeczy, które kochacie w tej osobie, a ta osoba z kolei napisze coś, co kocha w was. Luno, kochanie, my napiszemy o sobie nawzajem.

Hermiona otworzyła swój zwój i prawie zemdlała z ulgi: Lavender Brown.

Ron podskoczył.

— Co?! To musi być jakiś chory żart! — wykrzyknął, machając pergaminem, na którym wyraźnie widniało: Draco Malfoy.

Hermiona nie zdążyła zakryć ust, zanim głośny chichot wyrwał się z jej gardła. Ron wyglądał na gotowego wspiąć się na najbliższą stokrotkę i wyskoczyć przez okno. Rzuciła kolejne spojrzenie w stronę Malfoya, którego twarz była pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu.

— Już, już, kochanie — powiedziała Dzwonek, zachęcając Rona do powrotu na jego pufa. — Każda osoba ma jakieś urocze cechy. Chciałbyś, żebym ci pomogła? Powiedz mi, co sądzisz o uśmiechu pana Malfoya? Jestem pewna, że ma bardzo miły uśmiech, chociaż jeszcze go nie widziałam… Czy kiedykolwiek rozmawialiście o… 

Hermiona pokładała się ze śmiechu. Wątpiła, żeby w tym roku nauczyli się na tych zajęciach czegokolwiek poza absolutnymi bzdurami, ale nie oznaczało to, że równocześnie nie mogły stać się one jej ulubionymi. Reszta klasy zwijała się w chichocie, a Neville powoli zsuwał ze swojego pufa, siadając po turecku na podłodze. Spojrzenie Hermiony, nie mogąc się oprzeć, ponownie powędrowało ku Malfoyowi. Wydawało jej się, że chłopak z całych sił próbował się nie uśmiechnąć.

— Ja… Ja nie potrzebuję pomocy — powiedział Ron, iście przerażony. Wrócił do swojego pufa z twarzą czerwoną niczym dorodna czereśnia. — Hermiona — szepnął. — Pomóż!

— Jego oczy — powiedziała głośno — niczym wzburzone morze....

— To nie jest śmieszne! — warknął i odwrócił się od niej. 

Hermiona szybko skończyła swoje zadanie i zwinęła pergamin lekkim stuknięciem różdżki. Co zaskakujące, Malfoy skończył prawie tak samo szybko, po czym rozłożył się na swoim pufie niczym rzymski cesarz, wyglądając na bardzo zadowolonego z siebie.

— Koniec czasu! — ogłosiła Dzwonek. — Teraz przeczytajmy na głos zawartość naszych zwojów! To świetna zabawa! Ja zacznę… 

Wróżka poetycko opowiadała o urodzie, wrażliwości i swobodnym duchu Luny, a Luna opowiedziała równie grzecznie o Dzwonku. Ernie i Ginny wymienili uprzejme komplementy, a Lavender wyczytała jedynie trzy rzeczy, w których Hermiona była świetna.

— Uwielbiam to, że Lavender jest odważna — oznajmiła Hermiona. Jeśli ktoś coś robił, zawsze warto było zrobić to dobrze. — Uwielbiam to, że Lavender zawsze wierzy w ludzi. Uwielbiam to, że Lavender nie przywiązuje uwagi do starych urazów.  

W przeciwieństwie do niektórych osób, które znam, pomyślała, patrząc znacząco na Rona.

Dzwonek wyglądała na zadowoloną. 

— A pan Weasley?

Ron pokręcił głową, krzyżując ramiona na piersi. 

— Nie. Nic. 

— Z pewnością jest coś w tym uroczym chłopcu…

— Nie.

Dzwonek wyglądała na zasmuconą. 

— Dobrze, w takim razie pan Malfoy?

Blondyn z rozmachem rozwinął swój pergamin.

— Uwielbiam to, jak Weasley uważa, że nawet szokująco niskie standardy, których się od niego oczekuje, są niemożliwe do osiągnięcia. Uwielbiam sposób, w jaki Weasley myśli każdą częścią swojego ciała za wyjątkiem mózgu. Uwielbiam to, jak Weasley wpada we wściekłość, kiedy czegoś nie rozumie, co oznacza, że jest wściekły praktycznie przez cały czas.

Blondyn spokojnie rozejrzał się po pokoju.

— Czy tyle wystarczy? Zawsze mogę napisać więcej.

Ron zerwał się na równe nogi.

— TY DRANIU! Ty pieprzony śmierciożerco… — Kwiecista lina natychmiast wystrzeliła w jego stronę i owinęła wokół ciała, szybko go wiążąc i wysyłając z powrotem na pufa.

— Oczywiście, wasza relacja jest czymś, nad czym wszyscy będziemy musieli popracować — powiedziała spokojnie Dzwonek.

— To te nargle — oznajmiła Luna. — Kręcą się wokół nich przez cały tydzień.

— Niewątpliwie, kochanie. Cóż, pozwolimy panu Weasleyowi odpocząć do końca zajęć, a potem on i pan Malfoy będą mogli ponownie spróbować wykonać to zadanie. Na następnych zajęciach. 

Twarz Rona, teraz ledwo widoczna zza pnączy kwiatów oplatających jego usta, była blada jak ściana. Malfoy wyglądał na niewzruszonego.

Hermiona uniosła lekko rękę, po czym ją jednak opuściła.

— Dzwonku — powiedziała chłodno. — Nie rozumiem, jak takie ćwiczenia mają stanowić skuteczną obronę przed czarną magią. 

— Nie? — zapytała wróżka. — Spodziewałam się więcej od najlepszej przyjaciółki Harry’ego Pottera. Co uratowało go, kiedy był dzieckiem, a później jeszcze wiele razy? Miłość matki, miłość przyjaciół. Miłość wsiąkła w jego kości. A co z panem Malfoyem? Miłość jego matki również uratowała Harry’ego Pottera, prawda? Pan Malfoy nie byłby tu z nami dzisiaj, gdyby nie miłość jego rodziców. 

Ponownie machnęła ręką w stronę tablicy, na której pojawiło się więcej słów, tym razem jasnożółtych: Kochajcie się nawzajem albo przepadnijcie. 

— Miłość jest jedyną obroną przed czarną magią — dodała łagodnie. — Myślę, że wasza klasa wie o tym lepiej niż ktokolwiek inny.

Zapadła cisza. Łzy spływały po twarzy Ginny. Draco patrzył na swoje stopy, a jego policzki były lekko zaróżowione. Nawet Hermiona poczuła się trochę zawstydzona. Ta logika była oczywiście niepodważalna. I pochodziła od wróżki. Kto by pomyślał.

— I to wszystko na dziś! — pisnęła radośnie Dzwonek. Podniosła się z pufa. — Na następne zajęcia spodziewam się od was eseju. Czternaście cali pergaminu, na których omówić macie kwestię siły miłości w sytuacjach zagrażających życiu. Życzę wam miłego dnia!

Malfoy wstał i szybko wyszedł z sali. Pnącza wokół ciała Rona zniknęły, a ten w mgnieniu oka zrobił się czerwony na twarzy. Hermiona podeszła do Ginny i przytuliła ją.

— Chodź — powiedziała. — Zaprowadzę cię do dormitorium.

— Moje książki — zapłakała Ginny.

— Ja mam twoje książki — powiedział stojący za nimi Neville.

Wszyscy uczniowie wypłynęli na korytarz, za wyjątkiem Rona wciąż siedzącego na swoim pufie, oszołomionego. Hermiona obejrzała się i zobaczyła unoszącą się przed nim wróżkę. 

Może ona da radę mu pomóc, pomyślała. Ja z pewnością zawiodłam. Ale czy rzeczywiście próbowałam?


17 komentarzy:

  1. Haha dziwny ten Dzwonek ale w tak krótkim czasie wyciągnęła z nich takie emocje. Może być ciekawie szczególnie że jest taka slodziachna. 😂

    Pozdrawiam cieplutko 💜💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzwonek mimo swoich pozorów małej uroczej kruszynki jest bardzo inteligentna i niejednokrotnie was pewnie jeszcze zaskoczy!
      Pozdrawiam cieplutko w ten chłodny wieczór :*

      Usuń
  2. Wiedziałam, że ta historia to czysta perełka. Postać dzwoneczka jest taka... inna. Bardzo mnie ucieszył fakt, że ktoś w końcu nadal realnego wydźwięku stworkom, które widzi Luna. Również określenie Księżycowa Dziewczyna bardzo przypadł mi do gustu :) I jeszcze ta wstawka o Minerwie jako o przyjaciółce wróżek. No po prostu genialna! Dzwonek na 100 procent namiesza w tym opowiadaniu, ale czuję, że to będzie coś dobrego. Również samo jej prowadzenie i w jaki sposób ona naucza jest niezwykłe. Zwłaszcza ten moment, w którym uczniowie mieli napisać coś miłego o innej osobie. W jednym momencie mnie wzruszył, a w drugim powalił na łopatki ze śmiechu :)) Malfoy jak zwykle w formie. A co do Rona to chłopak zaczął mnie trochę denerwować. Jest strasznie namolny i chyba nie jest świadomy, że z Hermioną nie połączy go żaden związek. Dodatkowo ta jego koloryzacja zdarzeń tak, aby wypadł on jak w najlepszym świetle, niczym bohater w lśniącej zbroi. Ugh, naprawdę nic tylko zdzielić łopatą przez głowę... Bardzo mi się też podoba postać Lavender. Mimo, że ma chrapkę na Draco to nie mogę jej odmówić uroku osobistego, który tak bardzo ujął mnie za serce. Mam nadzieję, że będzie ona szczęśliwa :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Minerwa jako przyjaciółka wróżek to zaskakująca sprawa, śmieszy mnie aż do teraz :D Dzwonek za to jest bardzo ciekawa. Czeka ją bardzo fajna relacja z Luną, ale już więcej nic nie mówię! :D
      Komplementy Draco na temat Rona raz po raz śmieszą mnie do łez XD Iście ślizgońskie podejście do tego zadania :D
      Ron was pewnie jeszcze niejednokrotnie wkurzy, ale większość jego działań ma spore usprawiedliwienie.
      A Lavender, ojejku, to będzie ciekawa akcja :D Ale bez spojlerów - wyczekujcie cierpliwie :D
      Pozdrawiam cieplutko! <3

      Usuń
  3. O tak - Ron, który koloryzuje każdą historię to jest zdecydowanie ten Ron, którego dobrze znamy ;) I naprawdę, z całym szacunkiem do ich wzajemnej, długoletniej przyjaźni, Hermiona powinna następnym razem wylać taki eliksir jemu na głowę, może by się trochę pohamował. I to zerkanie na jej nogi, aż się sama wzdrygnęłam na myśl, że miał jej dotknąć. Bleh.
    Dobra, ta wróżka to mnie rozwaliła totalnie - moją pierwszą myślą było: "serio? SERIO?" 😂 Ale już teraz coraz lepiej rozumiem, dlaczego to opowiadanie jest takie wyjątkowe. W każdym innym stwierdziłabym, że to mocne naciąganie i w ogóle bullshit, ale tutaj jej zachowanie i słowa są tak dobrze uargumentowane i przedstawione, że pozostaje mi tylko czekać, co się dalej wydarzy* ;) I mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy Dzwoneczek zarządza kontrowersyjne ćwiczenie, podobają mi się te metody. To trochę bezduszne, ale taki upokorzony Ron, po tym, co odwalił przy lunchu, to coś pięknego. Moja mściwa strona duszy cieszy się, jak diabli ;P
    I jeszcze jedna, mała nadzieja, że w kolejnym rozdziale dojdzie do spotkania/rozmowy Draco i Hermiony :) Śliczny chłopiec, hah, w samo sedno, pani profesor ;)

    Bardzo się cieszę, że udane wyjście wieczorne nie zakończyło się kacem-mordercą :D Widziałam u Venetii, że wena nie opuszcza Cię nawet na chwilę! 😂❤️

    Ściskam cieplutko!
    Mała

    *gdzieś się wcześniej wyraziłam niejasno (aj, te moje skróty myślowe :D) i wyszło, że czytałam opowiadanie w oryginale: nie, i nie zamierzam, z przyjemnością czekam na Twoje tłumaczenie z betą Kini ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, i jeszcze jedno: ryję na samą myśl, że McGonagall mogłaby być przyjaciółką wróżek 😂 Wyobrażam sobie, jak marszczy brwi w momencie, kiedy ktoś jej to uświadamia 😂 Chyba tylko wizja Draco, jako wróżki, rozwala mnie bardziej 😂 Oczywiście, wszystko jest możliwe, nie mniej jednak nie może mi ten obraz zirytowanej dyrektorki zejść z oczu 😂

      Usuń
    2. Sama byłam zaskoczona postacią wróżki jako nauczycielki, ale po Firenzo jako nauczycielu wróżbiarstwa nie zdziwi mnie już chyba nic :D
      I tak! masz rację, w następnym rozdziale jest baaaardzo długie starcie na linii Hermiona - Draco (rozdział już dodany, wyproszony przez Ania&Madziusa na Wattpadzie :D)
      McGonagall z wiankiem małych bukiecików i ta wizja z mojej głowie zawsze doprowadza mnie do śmiechu! Nie mogę z tego pomysłu XD
      Pozdrawiam cieplutko! :*

      Usuń
    3. Taaa, też uważam, że po centaurze i Lockharcie (XD) to wszystko przejdzie, haha :D Wprawdzie "ciężko pracuję" (😂), ale lecę czytać kolejny rozdział, cicho-sza :D ❤️

      Usuń
  4. Z taką nauczycielką zajęcia na pewno będą zabawne :D poza tym... Minerwa AKSAMITKĄ? Co tam się wydarzyło :D
    Nie mogę doczekać się rozwoju tych wszystkich relacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawostka, język kwiatów w tym opowiadaniu to jeden z ciekawszych wątków. Sama kupiłam sobie ostatnio całą książkę na ten temat. Nie mogę się doczekać aż dojdzie mi z nią przesyłka :D
      Nowy rozdział już dodany! Polecam mocno, bo jest uh, mocny :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  5. Był oszust z wujkiem Voldim na głowie, był zakręcony narcyz, był wilkołak, był oszust z eliksirem wiekosokowym, była różowa landryna, był nietoperz a teraz pokręcona wróżka! Takich nauczycieli można mieć tylko w Hogwarcie! Nie wiem za bardzo co mam myśleć o Dzwonku (od razu skojarzyło mi się to z Dzwoneczkiem), jest inna. Może to będzie dobre słowo. Nie potrafię sobie wyrobić opinii na jej temat, ale na pewno lekcja była dość ciekawa i intrygująca. Na początku miałam takiego konkretnego mind fucka, o co jej chodzi, co chce przez to osiągnąć, ale myślę, że jest w tym sporo prawdy co powiedziała. Miłość jest bardzo ważna a postać Harry'ego pokazuje to w najlepszy sposób. Ilu jego przyjaciół było gotowych do walki razem z nim ramię w ramię wiedząc, że mogą nie przeżyć. Każdy z nich kochał Harry'ego, jego rodzice także. Dzwonek chyba będzie stosować naprawdę bardzo ciekawe metody nauki, ale jeśli mają być skuteczne, to czemu nie. A Ron mnie tak cholernie wkurza, że mam ochotę mu nos rozwalić jak Hermiona zrobiła to z Draco na 3 roku. Niech że on se wbije do tego pustego łba, że nic takim zachowaniem nie osiągnie a tylko jeszcze bardziej zniechęci Hermione do siebie. Ale za to jak mu w ładny i sposób Draco pocisnął xD Kocham!
    Czekam na następny rozdział jak i na dobre wieści z usosa w sprawie egzaminu!
    Ściskam mocno! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i jest 4 w usosie! ❤️

      Usuń
    2. W oryginale imię wróżki brzmi Bluebell. Zastosowałam formę Dzwonek, bo to jednak encyklopedyjna nazwa tej roślinki :D A język kwiatów jest tu dość ważny, zatem Dzwonek it is :D
      Lekcje Dzwonka będą specyficzne, lekko przełomowe w swojej formie, ale ciekawe i przydatne ;) Miłość będzie często przewijającym się tematem i to nie bez powodu :D
      Ron niebawem sam siebie zaora :D I będzie to satysfakcjonujące doznanie :)
      I całym serduszkiem gratuluję zdanego egzaminu! Mam nadzieję, że to już koniec twoich egzaminowych cierpień ❤️
      Pozdrawiam cieplutko!

      Usuń
    3. Ron sam siebie zaora? O brzmi intrygująco!

      Została jeszcze obrona i faktycznie na licencjacie to by było tyle 😊 Zobaczymy czy plan z magisterką wypali.

      Usuń
    4. Camille, gratulacje! Z obroną na pewno pójdzie jak z płatka :) Kciuki za magisterski plan, oby też wypalił tak, jak sobie ułożyłaś :)
      "Ron niebawem sam siebie zaora :D" - hahahahahahah, zrobiłaś mi dzień, Vera :D

      Usuń
  6. O jeny, teraz to się mega zaskoczyłam. Dzwoneczek <3 Uwielbiam tą bajkową postać i tu wydaje się taka podobna <3 Dobra, mądra, delikatna. Takiego nauczyciela się nie spodziewałam, w pierwszej chwili pomyślałam o Remusie... Aż łzy mi naszły do oczu, że zapomniałam, że nie żyje.
    Napuszenie Rona i jego przekręcanie otaczającej rzeczywistości, zdecydowanie zasługuje na psychiatryk.
    Sama lekcja OPCM to istny kosmos, śmiałam się w głos - więc kolejne opowiadanie, które będzie wzbudzało emocje <3 Draco to inteligentna bestia, wiedział co napisać, złoto po prostu. Natomiast zachowanie Rona i brak napisania choćby słowa świadczy tylko o niskim poziomie intelektualnym tego człowieka.
    Minerwa jako Aksamitka - leżę i nie mogę wstać hahahaha :) Ale w tym wszystkim Luna w końcu ma kogoś z kim może normalnie porozmawiać <3 kto ją zrozumie przede wszystkim i nie będzie traktował jak idiotki, więc nargle na prawdę istnieją, jakiś czas spędzało mi to sen z powiek, kilka lat temu ;)
    Tekst Hermiony kiedy opisała oczy Draco - skąd mam wrażenie, że to czysta prawda i ona na prawdę tak myśli <3

    OdpowiedzUsuń