Kiedy Draco obudził się następnego ranka, wydarzenia poprzedniego dnia zalały jego świadomość tak gwałtownie, że potrzebował kilku minut, by objąć je wszystkie rozumem. Przypomniał sobie o tym, jak Granger spotkała się z Potterem i Weasleyem w Hogsmeade, a także w jak głębokiej tęsknocie on sam pogrążył się na resztę dnia.
Dopóki do niego nie wróciła.
Serce zabiło mu mocniej w piersi na myśl o tym, że mogłaby przestać spędzać z nim czas. Może jednak Granger stała się dla niego ważniejsza, niż sądził.
I chociaż wiedział, że zaszedł w tej relacji dalej niż ktokolwiek inny, nie umknęło jego uwadze jej przyjacielskie przekomarzanie się, dyskretne spojrzenia i tajemnicze uśmiechy, które wydawały się być zarezerwowane tylko dla niego.
Draco nie był pewien, co zrobił, żeby na to zasłużyć. Może wcale nie zasługiwał na Granger – może była daleko poza jego ligą – intelektualnie i moralnie. Była naprawdę wspaniałą osobą i nie wiedział, co powinien sądzić o tym, że go wybrała. Że broniła ich relacji nawet przed swoimi najlepszymi przyjaciółmi.
— Praktycznie słyszę zębatki w twoim mózgu — wymamrotała Granger w poduszkę. Odwróciła głowę w jego stronę, a powolny, zaspany uśmiech przemknął po jej twarzy, gdy jej spojrzenie napotkało jego. — O co chodzi?
Zdając sobie sprawę ze swojej napiętej szczęki i sztywnych ramion, Draco odprężył się i przewrócił na plecy, by uciec przed niepokojem kryjącym się w jej oczach. Nie wiedział co odpowiedzieć, więc milczał.
Atmosfera między nimi stała się gęsta i nieprzyjemna, a kiedy Draco zerknął na Granger kątem oka, ta nerwowo przygryzała dolną wargę.
— Czy jesteś na mnie zły? — zapytała miękko i chrapliwie. — Bo wczoraj spędziłam dzień z Harrym i Ronem?
— Co? — zapytał z zaskoczeniem Draco. — Nie, oczywiście, że nie. — Skrzywił się, zbity z tropu jej błędnym wnioskiem. Wziął głęboki oddech, próbując zachować spokój. — Próbuję zrozumieć, dlaczego w ogóle zdecydowałaś się im to wyjaśnić. Czy nie byłoby ci łatwiej, gdybym zniknął z twojego życia?
Nie podobał mu się przebłysk litości, który dostrzegł na jej twarzy. A już tym bardziej nie podobało mu się, że wzdrygnęła się lekko na jego ton.
— Łatwiej? — zapytała z niedowierzaniem. — Chyba sobie żartujesz. Już nawet nie wiem, co to znaczy łatwo. Wiem tylko, że nie jesteś tym chłopcem, którym byłeś, i że lubię spędzać z tobą czas. Wojna się skończyła, Draco, robię co w mojej mocy, żeby ruszyć dalej. Tak jak ty.
Draco drgnął, zaskoczony jej gwałtownością.
Granger odwróciła wzrok, uspokajając się nieco.
— Nie kłamałam, kiedy powiedziałam, że interesuje mnie coś więcej… niż tylko seks. I wierzyłam, że ciebie też.
— Bo tak jest — odparł tak szybko, że na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech. Draco przełknął ślinę. — Może po prostu chcę być dla ciebie wystarczająco dobry.
Nachyliła się, zamykając ich usta w delikatnym pocałunku. Kiedy się cofnęła, jej oczy napotkały jego.
— Myślę, że działa to w obie strony, nie sądzisz?
Pociągnął za jeden z jej loków.
— Tak przypuszczam.
Unosząc się lekko na łokciu, Granger ponownie przygryzła swoją dolną wargę.
— Czy mogę cię o coś zapytać?
— Śmiało.
Rumieniec wkradł się na jej policzki.
— Jak to jest… że ty nigdy nie… — Skrzywiła się, zaciskając usta.
Draco parsknął śmiechem.
— Dlaczego wciąż jestem prawiczkiem? — zapytał, a ona skinęła lekko głową. — Granger, wychowałem się w niewiarygodnie tradycyjnej rodzinie. Seks przed ślubem nigdy nie był dostępną opcją. Prędzej by mnie wydziedziczyli. — Wzruszył ramionami. — Wydaje mi się, że przed wojną i w jej trakcie nie miałem nawet czasu o tym myśleć. Dopiero w tym roku miałem szansę naprawdę się nad tym zastanowić.
— Ma to sens — szepnęła. — A w tym roku… coś się zmieniło?
— Tak, mój ojciec trafił do Azkabanu — stwierdził Draco. — Może to kwestia nowego świata. Tak wiele moich przekonań zostało zakwestionowanych w sposób, który wstrząsnął całym moim dotychczasowym światopoglądem. — Wahał się przez dłuższą chwilę, szukając słów. — Chcę, aby moje życie było inne niż to, którego od zawsze oczekiwałem.
Granger powoli skinęła głową.
— To również ma sens. — Zachichotała, odwracając wzrok. — Wydaje mi się, że sądziłam tak głównie przez to, że Parkinson wiecznie wisiała ci na ramieniu…
Draco roześmiał się, czując dreszcz przebiegający po jego kręgosłupie.
— Pansy interesowało tylko jedno i nie był to seks.
Granger skinęła głową i zamilkła. Kiedy znów się odezwała, atmosfera wydawała się ulec zmianie.
— Po wojnie długo zmagałam się z tym, co zrobiłam moim rodzicom. — Zamilkła, a Draco zmarszczył brwi, niepewny. Zerknęła na niego, nim jej spojrzenie znów powędrowało w bok. — Wysłałam ich do Australii, a wcześniej wymazałam im pamięć, aby nikt nie był w stanie ich znaleźć i torturować, próbując dostać się do mnie i do Harry’ego.
Serce waliło mu boleśnie w piersi.
— Granger, ja…
— W porządku. — Pokręciła lekko głową. — Większość lata spędziłam na konsultacjach z Uzdrowicielami Umysłu i w końcu udało nam się odzyskać ich wspomnienia… ale nie wiem, czy nasza relacja kiedykolwiek znów będzie taka jak dawniej. Moi rodzice poczuli się zdradzeni i mieli do tego pełne prawo. — Pociągnęła nosem, przewracając się na plecy, by spojrzeć w sufit. — Próbowałam przedstawić im sytuację najlepiej, jak tylko potrafiłam, ale nie mieli żadnego punktu odniesienia do tego, jak bardzo źle rzeczywiście było.
Odnalazł pod kołdrą jej dłoń, splatając ze sobą ich palce.
— Byłam tak zmęczona — szepnęła z bólem. — Zmęczona walką, zmęczona ucieczką, zmęczona nieustanną odpowiedzialnością, że muszę robić to, co będzie najlepsze dla wszystkich.
— Nie miałaś wielkiego wyboru, zostałaś zmuszona do tego, żeby zbyt szybko dorosnąć. — Draco poczuł suchość w ustach.
— Tak. — Lekko skinęła głową. — Dokładnie tak. A potem, po wojnie, Ron pragnął ode mnie więcej, niż mogłam mu wtedy dać… Chyba właśnie wtedy dopadła mnie największa samotność. Opowiedziałam ci, co się stało z Neville’em, chociaż nikt inny nie ma o tym pojęcia. — Zerknęła na niego kątem oka z lekkim uśmiechem na ustach. — Może i było to samolubne, a wszystko, co wydarzyło się później, wydawało mi się świetnym sposobem na zapomnienie. Mam na myśli mojego sąsiada. Seks, picie, imprezy. Ale ostatecznie okazało się to zupełnie bez znaczenia.
Zakrztusił się:
— A teraz?
Mocniej ścisnęła jego dłoń.
— Myślę, że na początku było dość podobnie. Wtedy, kiedy zgodziłam się na ten układ. — Jego żołądek zacisnął się na tę szczerość, choć w jego przypadku sytuacja wyglądała niemal identycznie. — Trochę zabawy. Wiesz, co mam na myśli. A z tobą wydawało się to wręcz nierealne. Jakby nie powinno mieć miejsca.
— Rozumiem. — Draco skinął głową, obracając się w jej stronę.
— I myślę, że kiedy zdałam sobie sprawę, że jesteś inny i że naprawdę próbujesz ruszyć naprzód i poprawić swoje życie… — Wzruszyła ramionami, a jej policzki znów się zaróżowiły. — Uzmysłowiłam sobie, że nie tego chciałam. Że ta lekkomyślna i lekceważąca wszystko osoba to nie jestem prawdziwa ja.
Przechylając głowę, Draco przyglądał się jej rysom. Była piękna, jednak tkwił w niej swego rodzaju smutek, którego nie dostrzegał tam wcześniej.
— Nie ma nic złego w tym, by od czasu do czasu wybrać siebie — mruknął. — Chyba że jesteś mną i za każdym razem wybierasz siebie.
— Draco — powiedziała, marszcząc brwi. — Nie sądzę, by była to prawda. Zrobiłeś to, co musiałeś, aby zapewnić bezpieczeństwo swojej rodzinie.
Odwrócił wzrok.
— Co finalnie zakończyło się jednym wielkim syfem. — Potrząsnął głową, ponownie odwracając ku niej twarz. — Nie jestem dumny z tego, co zrobiłem. A moje błędy miały fatalne skutki.
Otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale gdy Draco uniósł brwi, zacisnęła wargi.
— Sądzę, że masz najwspanialsze serce ze wszystkich osób, które znam. I nie ma nic złego w czuciu się zranionym i zagubionym, albo rozważaniu, o co właściwie chodzi w życiu. Nie ujmuje to nic twojej osobowości.
Jej oczy lśniły, wypełniając się łzami, ale nie odwróciła wzroku. Draco zacisnął usta, czując napięcie w żołądku.
— Wciąż próbuję sobie wybaczyć to, co zrobiłem i nie wiem, czy kiedykolwiek mi się to uda. Ale ty, Granger, jesteś bohaterką. Przepraszam, że przeze mnie musiałaś podjąć takie, a nie inne decyzje, bo wiem, że żadna z nich nie była łatwa. — Wzruszył ramionami, odsuwając się. — Chyba po prostu chcę, abyś wiedziała, jak bardzo cię podziwiam. Nawet nie wiesz, ile znaczy dla mnie to, że postanowiłaś dać mi kolejną szansę.
— Draco — wyszeptała, ocierając łzy z oczu. — Sam dałeś sobie tę szansę. I ja naprawdę… cieszę się, że to zrobiłeś.
Posłała mu delikatny uśmiech, nachylając się, by ponownie przycisnąć swoje usta do jego. Przyciągając ją bliżej, Draco wsunął dłoń w jej włosy i odwzajemnił pocałunek, czując jej łzy na swoich policzkach. Przełknął ślinę, kiedy się rozdzielili. Nigdy nie czuł takiej surowości swoich emocji jak w tej właśnie chwili.
Granger uśmiechnęła się, przesuwając palcami po jego boku.
— Zdecydowałam, co chcę dzisiaj robić.
***
— Jesteś tego pewna? — Draco uniósł sceptycznie brwi, patrząc na Granger trzymającą miotłę.
Przesunęła dłonią po błyszczącej powierzchni drewna, a jej oczy rozszerzyły się w ekscytacji. Pozwoliła, by miotła zawisła na moment w powietrzu, zanim ponownie obróciła ją w dłoniach.
— Tak, jestem pewna.
Draco przełknął ślinę i uśmiechnął się do niej. Doskonale zdawał sobie sprawę z poziomu zaufania, jakim musiała go darzyć, skoro poprosiła, by zabrał ją na lot. Było to niemal przytłaczające.
Granger podała mu miotłę, ale on nie spuszczał jej z oczu, zajmując miejsce na drążku. Z wahaniem spojrzał znacząco na rękojeść przed sobą.
— Powinnaś wiedzieć, że nie pozwolę, żeby cokolwiek ci się stało.
— Wiem — zapewniła go szybkim i pewnym tonem. Wypuściła długi wydech, a usta Draco aż drgnęły w uśmieszku. Granger lekko skinęła głową i przerzuciła jedną nogę przez miotłę, ciasno przylegając do ciała blondyna. Jego przyrodzenie drgnęło, gdy poczuł na sobie jej pośladki.
Zawahał się, stawiając stopy na ziemi.
— Wszystko w porządku?
— Tak — wyszeptała, zerkając na niego przez ramię. — Ufam ci. I ufam, że nie zrobisz nic szalonego ani nie polecisz za szybko, czy skręcisz zbyt ostro, czy…
— Granger — zachichotał Draco, przerywając jej nerwową tyradę. — Dasz radę.
Otoczył ją ramionami, chociaż wiedział, że jest bezpieczna, po czym złożył pocałunek w jej niesfornym koku, odpychając stopy od ziemi.
Z ust dziewczyny wyrwał się cichy jęk, gdy wbiła zęby mocno w swoją dolną wargę. Draco zachichotał, trącając nosem jej szyję, kiedy wzbili się w powietrze.
— Spróbuj myśleć o tym jak o dobrej zabawie, co? Pomoże ci to przezwyciężyć strach przed lataniem.
Skinęła głową, kładąc dłoń na jego udzie, jakby dla zwiększenia swojego bezpieczeństwa. Draco poczuł, jak jej dotyk niemal przeszył jego ciało, więc przesunął się lekko na miotle. Latanie ze wzwodem w spodniach nie było specjalnie wygodne.
Lecąc coraz wyżej, Draco poczuł, jak Granger mięknie i rozluźnia się w jego uścisku. Uśmiechnął się, gdy nabrał prędkości, unosząc miotłę jeszcze bardziej.
Zatrzymał ich na chwilę w powietrzu, żeby mogła zobaczyć cały teren Hogwartu. Po sekundzie usłyszał, jak westchnęła, łapiąc oddech.
— To niesamowite, prawda?
— Prawda — przytaknął, sięgając jedną ręką, by poprawić jej chwyt. Z uśmieszkiem odchylił się do tyłu, oddając jej część kontroli nad miotłą.
Granger była tak zafascynowana widokiem, że nie zdawała sobie sprawy, że Draco już nimi nie steruje, póki nie owinął jej obiema rękami w pasie, opierając podbródek na jej ramieniu.
— Draco! — syknęła, rozszerzając oczy.
— Wszystko w porządku — mruknął jej do ucha. — Sterujesz już od kilku minut.
Zerknęła na niego w szoku, a Draco się uśmiechnął. Nachylając się do przodu, by sprawdzić prędkość, Granger ze zdumieniem zdała sobie sprawę, że rzeczywiście miała nad miotłą pełną kontrolę.
Czując ponownie napięcie w ciele dziewczyny, Draco złożył delikatny pocałunek na jej szyi.
— Nie rób tego — wyszeptała, nawet gdy wtuliła się w niego, z intensywnym skupieniem próbując wyczuć subtelne ruchy miotły.
Ale Draco tylko zachichotał, cofając się od niej.
— Masz wrodzony talent. Nie żeby mnie to dziwiło.
Ze skupieniem na twarzy Granger nachyliła się do przodu, gwałtownie obniżając tor ich lotu. Wydając z siebie cichy krzyk, ostro uniosła rękojeść w górę, prawie zrzucając Dracona.
Chłopak wyciągnął rękę do przodu, aby podtrzymać miotłę, odrzucając głowę do tyłu w śmiechu, gdy Granger wydała zduszony dźwięk.
— Okej — powiedziała, biorąc głęboki oddech. — Przejmij ster, proszę.
Parskając, Draco objął kontrolę nad miotłą.
***
To był najlepszy dzień, jaki Draco od dłuższego czasu przeżył. Polecieli do wioski na kolację w małej kawiarni, a Granger opowiedziała mu o tym, jak włamała się do Gringotta i uciekła na grzbiecie ślepego smoka.
Wtulała się w niego, gdy lecieli z powrotem do zamku, a jej twarz była zarumieniona od chłodu nocnego powietrza.
Wszystko, co mówiła i robiła, sprawiało, że serce Dracona przyspieszało swój rytm. I nie był on do końca pewien, co o tym sądzić.
Kiedy wrócili do Pokoju Wspólnego, Granger zajęła miejsce na kanapie obok Blaise’a i Teo, po czym z nieobecnym uśmiechem przyciągnęła Dracona do siebie.
Jego przyjaciele zasalutowali jej szklankami pełnymi Ognistej Whisky i wymienili porozumiewawcze uśmiechy.
Kiedy Granger oznajmiła, że jest już śpiąca, serce Draco wpadło w szał, jednak nie z paniki czy zmartwienia. Pokrzepiało go, że znała prawdę, i to nie tylko tę dotyczącą jego nikłego doświadczenia.
Rozmowa, którą przeprowadzili tego ranka, sprawiła, że Draco po raz pierwszy przed kimkolwiek aż tak się otworzył. I poczuł jedynie ulgę. Podzielił się z nią niektórymi ze swoich najmroczniejszych myśli, a ona je zaakceptowała.
Zaakceptowała jego.
Szaleństwem było myśleć, że tak mocno chciał odhaczyć z listy swój pierwszy raz. Finalnie zdał sobie sprawę, że to właśnie ona była tą, której naprawdę pragnął. Ta świadomość wydawała się teraz o wiele ważniejsza.
Seks z Granger z centralnej części jego myśli jakimś cudem odpłynął gdzieś na peryferie jego umysłu. Nie żeby nadal nie chciał…
Granger pchnęła go na zamknięte drzwi jego pokoju, ustami natychmiast odnajdując jego własne. Błądziła palcami po guzikach koszuli chłopaka, zsuwając biały materiał z jego ramion.
Draco zamrugał z zaskoczeniem, gdy się odsunęła, a na jej ustach błąkał się nieśmiały uśmiech.
— Naprawdę miło spędziłam dzisiejszy dzień — powiedziała, bawiąc się jednym ze swoich loków. Jej policzki były zarumienione, a oczy błyszczały.
Draco przełknął ślinę, ściągając jej sweter przez głowę.
— Ja też. Było świetnie.
Zrobiła krok bliżej niego, błądząc opuszkami po mięśniach jego brzucha.
— Pomyślałam, że ta noc też mogłaby być… miła. To znaczy, o ile tego chcesz.
Serce zabiło mu szybciej w piersi, niemal obijając się o żebra.
— Chcę — wykrztusił.
— Spokojnie. — Przechyliła głowę na bok. — Nie musisz się stresować.
Musiał wyglądać na bardziej przejętego, niż sądził. Jednak po chwili zorientował się, o co jej chodziło; w końcu jego pierś falowała panicznie, oczy były szeroko rozwarte, a szczęka twardo zaciśnięta.
— Nie stresuję się — wydusił, nawet gdy zachichotała cicho.
— Czy jest coś, co powinnam zrobić? — zapytała z uśmiechem. — To znaczy, żeby to było niezapomniane. Mój pierwszy nie był… niczym wyjątkowym.
Draco uśmiechnął się szeroko, potrząsając głową.
— Nie potrzebuję świec i róż, jeśli o to ci chodzi.
Granger zachichotała promiennie, a jej uśmiech tylko się rozszerzył, gdy sięgnęła do klamry jego paska. Przyrodzenie Dracona drgnęło w oczekiwaniu, a on sam zaczął modlić się w myślach, by nie dojść, dopóki jej nie zadowoli.
Powinien był sobie wcześniej zwalić.
Tyle że spędził z nią dosłownie cały dzień.
Pociągnął za materiał jej koszuli, przeciągając go przez jej głowę, aż stanęła przed nim w samym staniku i dżinsach. Na jej twarzy wykwitł soczysty rumieniec, jednak największą uwagę zwrócił na to, co czaiło się w jej oczach.
— Naprawdę cię lubię — powiedziała, marszcząc brwi. — Nie chcę cię odstraszyć, ale cieszę się… że to coś znaczy. Że nie jest to tylko głupie nic.
— Tak, zdecydowanie to nie jest nic — zgodził się Draco, przesuwając dłońmi po miękkiej skórze jej ramion. — I ja też naprawdę cię lubię.
Nie wiedział, co za uczucie wypełniło jego serce i nie był też do końca gotowy, by to zbadać. Nie wtedy, gdy majstrowała przy zapięciu jego spodni, po kilku sekundach zostawiając go w samych bokserkach.
Czując rosnące nerwy, Draco przyciągnął ją do pocałunku. Granger napotkała jego język, sunąc dłonią wzdłuż jego nagich pleców. Wtulił dłoń w jej włosy, by drugą rozpiąć jej dżinsy. Jego dłoń napotkała delikatne trudności przy guziku, poczuł ciepło i wątpliwości rozgrzewające mu policzki.
Dziewczyna uśmiechnęła się przy jego ustach i sięgnęła w dół, by pomóc mu z zapięciem, zsuwając obcisły materiał w dół swoich nóg. Mimochodem chwyciła różdżkę, mrucząc szybkie zaklęcie antykoncepcyjne.
Draco zachichotał, żeby ukryć nerwy, składając pocałunki wzdłuż linii jej szczęki.
— Może się przydać… — Nie zdołał dokończyć myśli, nim z zakłopotaniem przygryzł język.
Z kolejnym delikatnym pocałunkiem cofnęła się, a jej usta drgnęły.
— Do usług. Całkiem mi się podoba, że mogę być twoją pierwszą — powiedziała z lekką zadumą, przechylając głowę na bok. — Hermiona Granger odbierająca dziewictwo Draconowi Malfoyowi.
Zaśmiał się, czując, jak napięcie ustępuje z jego ramion.
— Niezła myśl, prawda?
— Niezła.
Przyciągając ją do kolejnego pocałunku, Draco poczuł się już w pełni rozluźniony. Był na znanym sobie terenie i starał się trzymać tej myśli, powoli prowadząc Granger w kierunku łóżka. W ich pocałunkach było coś w rodzaju ospałości, której się nie spodziewał. Oczekiwał, że będą bardziej niespokojne i naglące.
Ale przecież nigdzie nie musiał się spieszyć. I wyglądało na to, że ona też nie.
Pociągnęła go za sobą do łóżka, splatając ze sobą ich nogi, gdy przesuwała dłonią po jego brzuchu, spychając w dół materiał jego bokserek i wślizgując dłoń do środka. Ostry oddech wyrwał się z ust Dracona, gdy zacisnęła dłoń na jego już mocno nabrzmiałej męskości, nadając swoim ruchom powolny, torturujący rytm. Jak przez mgłę udało mu się zrzucić bokserki ze stóp.
Draco odetchnął głęboko, uwalniając zapięcie jej stanika, ujmując jej piersi i drażniąc sutki. W odpowiedzi Granger jeszcze mocniej zacisnęła na nim dłoń, dysząc jego imię i trzepocząc powiekami.
Złapał jeden z jej sutków między wargi, jednocześnie wsuwając dłoń pod materiał jej majtek. Kiedy zaczął zsuwać jej bieliznę, przeciągając opuszkami po gładkiej skórze jej nóg, poczuł na sobie jej spojrzenie – jej oczy były szkliste, a źrenice rozszerzone. I przez krótką chwilę niemal zapomniał, jak się oddycha.
Odrzucając jej majtki na podłogę, przełknął ślinę, sunąc wzrokiem po jej całkowicie nagim ciele. Granger przygryzała dolną wargę, a on posłał jej powolny uśmiech.
— Jesteś taka piękna.
Zachichotała radośnie.
I nagle wręcz zaschło mu w ustach; tak bardzo chciał jej posmakować. Nie był jednak pewien, czy będzie w stanie podołać temu zadaniu, chociażby przez fakt, że ruchy jej dłoni doprowadzały go do granic, których przebiegu nie był już nawet pewien.
Więc zamiast tego pocałował ją, czując miękkie krzywizny jej ciała napierające na jego własne. Jego serce było wręcz gotowe wyskoczyć mu z piersi.
Przeciągając palcem po jej kobiecości, uśmiechnął się, czując, jak bardzo była wilgotna. Zanurzył w niej jeden palec, a potem drugi, sprawdzając, jak zareaguje, eksperymentując z kątem i tempem ruchów.
Granger wydała z siebie krzyk, wywracając oczami i zatrzymując pieszczącą go do tej pory dłoń. Draco uśmiechnął się pod nosem.
Po chwili rozwarła oczy. Jej pierś wciąż falowała, a policzki pokryły rumieńce. Musnęła lekko główkę jego penisa, a Draco przełknął, wyciągając palce z jej wnętrza. Nie mógł się powstrzymać przed spróbowaniem jej soków, oblizując opuszki. Hermiona rozszerzyła oczy na ten widok, uśmiechając się lubieżnie.
— Jesteś pewny? — szepnęła.
— Jestem — mruknął, opierając czoło o jej własne. — I to cholernie pewny.
Bez zbędnych ceregieli Granger ustawiła go przy swoim wejściu i lekko skinęła głową. Przygryzając dolną wargę, Draco wsunął się do środka i westchnął, gdy poczuł otaczający go ciepły i wilgotny nacisk.
Hermiona uśmiechnęła się do niego, jakby właśnie całkowicie odmieniła jego świat, po czym wplątała dłonie w jego włosy.
— Śmiało.
Przełknął, nim wysunął się i wsunął z powrotem do środka. Zaklął, dostrzegając czarne plamy przed oczami. Czekała go większa próba samokontroli, niż kiedykolwiek sobie wyobrażał.
Po chwili wpadł w jednostajny rytm, a każdy nerw jego ciała wydawał się rozpalony. Granger przyciągnęła go do pocałunku, wodząc dłońmi po jego plecach i bokach, przyciągając go bliżej.
Szeptała jego imię, pojękując cicho, a on czuł, że będzie to jego zgubą. Złapała w zęby płatek jego ucha, a jego ramiona napięły się wraz z każdym innym mięśniem ciała, gdy poczuł, jak zbliża się jego własne uwolnienie.
Wsunęła dłoń między ich ciała, wyginając się pod nim, drugą rękę wbijając w jego ramię; Draco przyspieszył, wchodząc w nią mocniej i szybciej – krzyknęła, a jej powieki zatrzepotały. Ściany jej kobiecości zacisnęły się wokół niego, nim poddał się rozkoszy uwolnienia. Spełnienie zalało go niczym fala, zaciemniając wizję i zmieniając umysł w wirujący nieład.
Kiedy otworzył oczy, wracając do rzeczywistości, Granger mrugała wpatrzona w niego. Serce dudniło mu żywo w piersi, a klatka piersiowa unosiła się gwałtownie, targana ciężkimi oddechami.
Zdając sobie sprawę, że jego penis wciąż tkwi w jej wnętrzu, próbował się wycofać, nie mogąc znaleźć żadnych słów, które wydawałyby się odpowiednie w tej chwili. Jednak Granger uśmiechnęła się, a jej oczy błyszczały, gdy złączyła ich usta w delikatnym pocałunku.
Chcąc powiedzieć coś szczerego i znaczącego, Draco odsunął się i wypalił:
— Tak. To było… doskonałe. Dzięki.
Granger zaśmiała się, kręcąc głową.
— Nie sposób się nie zgodzić. Nie ma za co. Również dziękuję.
Zacisnął usta, ostro wypuszczając powietrze przez nos. Nie mogąc się oprzeć, po chwili również się uśmiechnął.
— Nie ma za co.
Zerwała się na równe nogi, wślizgując za drzwi toalety, a Draco nie mógł powstrzymać się od zerknięcia na jej nagie pośladki. Znalazł chusteczki i doprowadził się do porządku, zanim Granger wróciła i wczołgała się do jego łóżka.
Idąc za jej przykładem, Draco również zupełnie nagi wsunął się pod kołdrę, tłumiąc szerokie ziewnięcie.
— Prześpij się — szepnęła Granger, wtulając się w jego tors. Czuł się przegrzany i lepki, ale i tak przyciągnął ją bliżej, składając pocałunek w jej niesfornych włosach. — Obudzę cię za chwilę na drugą rundę.
— Drugą rundę — powtórzył, rozszerzając oczy, gdy posłała mu powolny, radosny uśmiech.
***
— A więc — zaczęła Granger, dysząc, gdy zeskoczyła z Draco, by położyć się obok niego. Był poranek następnego dnia.. — Jak to jest?
Jej włosy były niemal dzikie po rundzie drugiej – i rundzie trzeciej. Draco zamrugał, patrząc na nią tępo, gdy usiłowała ujarzmić plątaninę swoich loków. Próbując ochłonąć po swoim pierwszym seksie na jeźdźca, przełknął ślinę, spoglądając z powrotem na nią.
— Jak to jest z czym?
Roześmiała się, wsuwając pod prześcieradło.
— Nie być już prawiczkiem.
Draco zawahał się.
— Czuję się… mniej więcej tak samo. Tylko lepiej.
— Teraz to nie jest taka wielka sprawa, prawda? — zapytała, przygryzając swoją dolną wargę. — Jest jeszcze tyle rzeczy, których możemy spróbować.
— Jestem gotowy wypróbować każdą z nich — powiedział Draco, szybko kiwając głową. Spojrzała na niego z uśmiechem, jednak w jej oczach czaiło się coś jeszcze. Otrzeźwiał, przesuwając palcami po jej policzku. — Granger, utrata dziewictwa nie wydaje się już tak ważna. — Wziął długi oddech, chcąc ujarzmić nerwy. — Ale coś innego już tak.
Jej uśmiech zbladł, gdy przechyliła głowę na bok.
— Co takiego?
Draco przełknął, czując nagłą suchość w gardle.
— Bycie zakochanym.
— Zakochanym — powtórzyła z szeroko otwartymi oczami. Jej dłoń wydawała się zastygnąć w miejscu ze zdziwienia.
— Tak — mruknął Draco, odwracając wzrok. — Myślę… że cię kocham. Ale może to za szybko i nie musisz… nie sądziłem, że kiedykolwiek będę się tak wobec kogoś czuł i…
Nie potrafił poskładać słów w sensowną całość; nie, gdy patrzyła na niego, jakby oszalał. Zmarszczył brwi, czując w sercu gorące ukłucie wstydu. Żałował, że w ogóle się odezwał. Jego umysł wirował, a on szukał sposobu, jak cofnąć swoje ostatnie słowa.
— Ja też cię kocham — wyszeptała, przerywając dziką spiralę jego myśli.
Szukanie najmniejszego śladu kłamstwa w jej spojrzeniu okazało się daremne. Serce zacisnęło się w jego piersi. Wygiął usta w uśmiechu, równocześnie odnajdując jej własne.
Nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nigdy nie sądził, że kiedykolwiek znajdzie na tym świecie kogoś, na kim będzie mu naprawdę zależało.
Zegar na ścianie wybił pełną godzinę, a Draco odsunął się, czując kłujące łzy pod powiekami.
— Chyba powinniśmy niebawem wstawać.
Hermiona napotkała jego spojrzenie, muskając dłonią jego męskość ukrytą pod kołdrą.
— Myślisz, że mamy jeszcze trochę czasu przed zajęciami?
Uśmiechnął się, przyciągając ją bliżej i mamrocząc w jej usta:
— Dla ciebie wszystko.