Rozdział 62: Urodziny Dumbledore’a


WARCHLAKI (fioletowy)

Kapitan: Lavinia Clarke

Obrońca: Astoria Greengrass (Slytherin)

Szukający: Ginevra Weasley (Gryffindor)

Pałkarze: dwóch Puchonów

Ścigający: Ślizgon i dwóch Krukonów

KURZAJKI (kremowy)

Kapitan: Madame Hooch

Obrońca: Demelza Robins (Gryffindor)

Szukający: Draco Malfoy (Slytherin)

Pałkarze: bliźnięta Lundy (Gryffindor)

Ścigający: Ślizgon, Krukon i Puchon

_____

Hermiona stała w małej wnęce niedaleko drzwi do lochów eliksirów, czekając na Pansy. Nieprzerwany strumień Ślizgonów płynął korytarzem w kierunku boiska do Quidditcha, a podekscytowanie kryło się pod ich podnieconym szeptem rozmów. Draco już przeszedł, wyglądając bardzo przystojnie w kremowej koszulce ze złotym napisem. Miło było zobaczyć go w czymś innym niż czarny.

Tego ranka obudziła się wcześnie, pomimo dnia wolnego od zajęć. Ku jej zaskoczeniu Ginny już nie spała. Jej współlokatorka siedziała na sofie owinięta w kołdrę, wpatrując się w kubek z herbatą.

- Mam cały zestaw nowych technik - powiedziała Ginny, gdy dołączyła do niej Hermiona. - Pomyślałam, że wezmę przykład z Astorii i nie ujawnię wszystkiego podczas treningów. - Przygryzła wargę. - Ale to wszystko jest niesprawdzone z innymi graczami. Lavinia będzie obserwować i… - Urwała, ale Hermiona znała imię, którego nie wypowiedziała. Harry.

Hermiona zamarła z przerażenia. Ginny rozważała profesjonalną karierę w Quidditchu i to była jej szansa, by zaimponować Lavinii…

- Ginny. - Ton Hermiony sprawił, że Ruda spojrzała w górę. - Ginny - powtórzyła Hermiona. - Mam dziś pewien plan dotyczący Astorii, ale powiedz tylko słowo, a go odwołam.

Ginny w milczeniu słuchała, jak Hermiona opisywała jej plan. Jej przyjaciółka zasługiwała na to, by dokładnie wiedzieć, co może się stać. Kiedy Hermiona przestała mówić, oczy Ginny zabłysły.

- Musisz to zrobić, Hermiono - powiedziała zdecydowanie. - Musisz.

- Ale to twój zespół, a ja nie chcę zmniejszyć twoich szans…

- Obiecaj mi, że to zrobisz. - Ginny złapała Hermionę za ręce. - Obiecaj mi, że odniesiesz sukces.

Hermiona przełknęła. 

- Obiecuję.

Teraz, po prawie godzinie stania w ciasnej alkowie, Hermiona gorzko pożałowała tej obietnicy. Nie mogła nic zagwarantować. Tak wiele może się nie udać. Szczerze mówiąc, uznała swoje szanse na sukces jako 1 do 3.

Spojrzała w dół na mapę Huncwotów. Kropka Pansy wreszcie opuszczała lochy Slytherinu i zmierzała w jej stronę. Astoria też wkrótce przyjdzie. Dłoń Hermiony zacisnęła się na różdżce. Aby wszystko zadziałało, konieczne było precyzyjne wyczucie czasu.

Pansy stanęła naprzeciw gobelinu Merlina i oparła się o ścianę, wyglądając na znudzoną. Grupa uczniów przeszła obok bez jakiegokolwiek spojrzenia na czarownicę ze Slytherinu - najwyraźniej Pansy włóczyła się bezużytecznie po lochach przez cały czas.

Hermiona wyślizgnęła się zza wnęki i szybko minęła Pansy, by zajrzeć za róg schodów do holu wejściowego. Machnęła różdżką i pojawiła się czarna mglista kurtyna podobna do tej Draco, zaprojektowana tak, by rozproszyć się w ciągu kilku minut. Nie chciała obcej ingerencji. Kropka Astorii opuściła lochy Slytherinu, a Obrończyni została sama. Hermiona wróciła do Pansy i rzuciła drugą osłonę, która pozwalała na przejście tylko Astorii.

- Idzie - szepnęła Hermiona. - Stań tam. Zatrzymaj tutaj Astorię, ale nie zbliżaj się zbyt blisko - schowała różdżkę i wyjęła mały słoik Dziewiczej Ziemi, rozrzucając ją na podłodze przed gobelinem.

Pansy zajęła wyznaczone miejsce. 

- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz.

- Po prostu zrób swoją część - powiedziała Hermiona, zakręcając słoik i wkładając go do kieszeni. - Potrzebuję trzech, może czterech minut. - Wsunęła się z powrotem do alkowy.

Cienka szczelina między gobelinem a ścianą wnęki dawała jej dobry widok na korytarz eliksirów. Pansy znów opierała się o ścianę, ziewając, a szybkie kroki Astorii rozległy się na kamiennej podłodze.

- Astoria - wycedziła Pansy.

Kroki ustały, a Hermiona wyjrzała przez szczelinę. Profil Astorii był wyraźnie widoczny. Miała na sobie fioletową koszulkę Warchlaków, a jej włosy były splecione w skomplikowany warkocz z fioletowymi wstążkami. Diamenty Malfoyów wyglądały zza jej kołnierza. Astoria trzymała w jednej ręce długą, smukłą miotłę, pomalowaną na srebrno.

- Paaaaansy - Astoria wydawała się znudzona. - Co u licha mogłabyś ...

- Co ty z nią robisz? - głos Pansy ociekał jadem.

- O co…

- Ta brudna szlamowa dziwka. Czy pozwolisz Draco paradować z nią po zamku?

- Nie mogę sobie wyobrazić, dlaczego miałoby to cię obchodzić. - Astoria wydawała się rozbawiona. - Uciekaj do swojego beksowatego zdrajcy krwi.

Pansy zacisnęła szczękę. 

- Przynajmniej jest czystokrwisty, a ja mam reputację do przywrócenia. Ale ty… musisz tracić kontakt z rzeczywistością, Astoria, żeby stracić Malfoya na rzecz szlamy. Czy Dray-co w końcu zmęczył się twoimi chorymi, małymi gierkami?

Hermiona nagle doszła do siebie - stała zamrożona, wręcz przerażona tą rozmową. Uniosła różdżkę, lekko wsuwając ją w szczelinę: „Terra vinctum sepere, sepere terra…”

- Draco zawsze wróci do mnie - powiedziała chłodno Astoria.

- Otóż to? To jest twój plan? Będziesz po prostu czekać, aż Draco się opamięta? Widziałaś, jak na nią patrzy? Widziałaś diamenty w tym kędzierzawym szlamowatym bałaganie?

- Tanie bombki na taniej dziwce - powiedziała Astoria, rumieniąc się lekko. - Marnujesz mój czas, Pansy.

Astoria zrobiła krok do przodu, zmuszając Hermionę do przesunięcia się, trzymając różdżkę wycelowaną w blondynkę. Serce Hermiony zabiło mocniej. Pansy traciła swój moment.

Wtedy drzwi do lochu eliksirów otworzyły się, powodując, że Astoria odruchowo cofnęła się. 

- Witam, panno Greengrass, panno Parkinson - zaświergotał cichy głos. Leila.

Hermiona chciała się spoliczkować. Dlaczego nie sprawdziła lochu eliksirów pod kątem innych kropek? Ponieważ cała cholerna szkoła szła na mecz, to dlatego. „… Humilus terra vinctum, incarcerous, incarcerous…”

Leila zrobiła krok do przodu, ale została zatrzymana przez dłoń Pansy na jej chudym ramieniu. Mała twarz Pierwszorocznej wyglądała na zdezorientowaną, ale potem zobaczyła srebrzystą Dziewiczą Ziemię rozrzuconą na podłodze. Niebieskie oczy Leili rozszerzyły się, po czym przeniosły się na gobelin za którym stała Hermiona. Dziewczynka nie mogła przegapić różdżki wystającej z wnęki.

Astoria zignorowała jednak Leilę. 

- Myślisz o pouczaniu mnie w sprawie Draco? - Astoria zapytała Pansy. - Draco zostawił cię dla mnie i zostawi dla mnie szlamę. Zawsze do mnie wróci.

Astoria znowu zrobiła krok do przodu, zmuszając Hermionę do wysunięcia różdżki nieco dalej z wnęki, aby podtrzymać połączenie. „Humilus terra…”

- To niekoniecznie musi nastąpić, panno Greengrass - wtrąciła Leila.

Astoria zatrzymała się, wpatrując się w Leilę.

- Wydajesz się dość nieprzyjemna - kontynuowała dziewczyna. - Nie jestem przekonana, że pasowałabyś do pana Malfoya.

Usta Pansy opadły, a Hermiona byłaby rozbawiona, gdyby jej krew nie ostygła nagle.

- Chyba potrzebujesz lekcji manier, dziecko - syknęła Astoria, wyciągając różdżkę. Twarz Pansy straciła cały kolor. Najwyraźniej przypomniałą sobie panowanie Carrowów rok wcześniej, z częstym używaniem Crucio na młodszych uczniach.

Leila nie cofnęła się ani o cal. 

- Tak mi powiedziano. Ale pod tym względem również nie wydajesz się być dobrym wzorem do naśladowania.

- Durant! - syknęła Pansy, zaciskając dłoń na ramieniu Leili. Serce Hermiony waliło, ale nie przerwała inkantacji. Jeszcze jedna iteracja…

- Durant? - Astoria opuściła różdżkę. - Jak Alexander Durant?

- On jest moim bratem.

- Ach, drogi Alex. - Astoria uśmiechnęła się blado. - Moje współczucie dla jego niesprawiedliwego... uwięzienia.

Hermiona prychnęła cicho, przypominając sobie podłe słowa histerycznego Duranta po skazaniu go na trzydzieści lat w Azkabanie.

- Nic z tego nie pomaga… sytuacji Draco - powiedziała Pansy, próbując zwrócić uwagę Astorii z powrotem na siebie.

- Jeśli Draco chce tarzać się w szlamie w tym roku, to jego sprawa - warknęła Astoria. - Czystość zawsze zwycięży. Blaise rzucił swoją zdrajczynię krwi, tę rudą, prawda?

Ręka Leili powędrowała do kieszeni, a Pansy płynnie poruszyła się, by chwycić ramię dziewczynki.

- Jestem pewna, że ​​wiesz, Pansy, do czego nadają się Gryfoni, skoro nie przeszkadza ci to, że sama masz trochę brudu pod paznokciami - zadrwiła Astoria.

„Terra vinctum!” Hermiona syknęła cicho, kończąc zaklęcie. Opuściła różdżkę i opadła na ścianę wnęki, a pot spływał po jej twarzy.

- A teraz zejdźcie mi z drogi. Obie. Mam do wygrania parodię meczu Quidditcha - warknęła Astoria. Blondynka ruszyła naprzód, a Pansy ledwo przepchnęła Leilę sprzed nóg Greengrass.

Hermiona wyciągnęła mapę i patrzyła, jak kropka Astorii wchodzi po schodach do holu wejściowego. Dopiero wtedy wyłoniła się z gobelinu.

Twarz Leili pojaśniała. 

- Zrobiłaś to, panno Granger? Czy rzuciłaś…

- Cicho - powiedziała Hermiona, usuwając osłonę po drugiej stronie korytarza. - Dziękuję Leila i tak, skończyłam inkantację.

- Przykro mi, że musiałaś słuchać takiego języka, Durant - powiedziała Pansy.

- W porządku, panno Parkinson - zaświergotała Leila. - Nie uważam, aby ty ani panna Greengrass byłyście odpowiednimi wzorami do naśladowania.

Pansy zamrugała, a Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu. Miło widzieć choć raz jak ktoś inny ma do czynienia z Leilą.

- Byłeś bardzo odważna, żeby mi pomóc - powiedziała Hermiona do małej Ślizgonki. - Ale chcę, żebyś od teraz była ostrożna. Ty i twoi przyjaciele macie siedzieć jak najdalej od panny Greengrass na meczu.

- Puchoni są już na boisku. Siedzimy przy ławce zespołu pana Malfoya - powiedziała Leila. Po raz pierwszy Hermiona zauważyła kremowe wstążki w ciemnych warkoczykach dziewczyny.

- Dobrze. Nie zwracajcie na siebie uwagi. - Leila przewróciła oczami, a Hermiona nie mogła powstrzymać uśmiechu. Piskliwe Myszki nie potrafiły nie zwracać na siebie uwagi. Leila uciekła, trzepocząc zielonym płaszczem.

- Cóż za przerażająca mała dziewczynka - wycedziła Pansy.

- Nawet nie masz pojęcia - Hermiona ruszyła w stronę holu wejściowego, a Pansy, ku swojemu zaskoczeniu, ruszyła za nią.

- Granger - powiedziała Pansy z napięciem. - Granger, nie miałam na myśli tego, co tam powiedziałam o…

- Wiem - powiedziała Hermiona. - Nie powiedziałaś nic, czego bym się nie spodziewała.

Pansy potrząsnęła głową. 

- Lepiej, żeby to było tego warte, Granger. Powinnaś była po prostu zmienić ją w gołębia.

***

Draco stał przy drzwiach Wielkiej Sali z miotłą w dłoni i rozmawiał z Lavender. 

- Nie, nie znam żadnych dobrych przepisów na biszkopty - powiedział złośliwie. - Brown, wydajesz się dziś jeszcze mniej sensowna niż zwykle.

Lavender zobaczyła Hermionę i Pansy i odskoczyła. Draco spojrzał nieufnie na dwie wiedźmy.

- Powodzenia dzisiaj, Draco - wycedziła Pansy. - Nie zawiedź mnie. Założyłam się z Nevillem.

- Co? - Hermiona była zaskoczona. - Neville nie lubi hazardu.

Pansy uśmiechnęła się złośliwie. 

- Nie mógł się oprzeć moim warunkom.

- Fuuuj - powiedziała Hermiona.

- Nie mogę zdecydować, czy wolę wygrać, czy przegrać. - Pansy mrugnęła do Draco i wyszła z budynku.

- Nie wiem, co myśli sobie Neville - powiedziała Hermiona, patrząc za nią.

Ręka Draco zakryła jej dłoń. 

- Nie życzysz mi szczęścia? - mruknął, dotykając ustami jej ucha.

- Może kibicuję Ginny? - powiedziała Hermiona. Naprawdę była skonfliktowana podczas meczu, chcąc, aby oboje Szukający dobrze sobie poradzili.

- Myślę, że również powinniśmy się założyć. Jeśli złapię znicza, musisz… 

- Hermiona! - początkowo myślała, że ​​Ron ją woła i serce jej prawie się zatrzymało, ale głos był zbyt jasny i ostry. Hermiona odwróciła się, lekko zarumieniona, i zobaczyła idącego w ich kierunku George'a Weasleya.

- Hermiono! To trwało zbyt długo! - George spojrzał na nią od góry do dołu i zagwizdał. - Cóż, czy nie wyglądasz apetycznie? - Rudzielec zignorował Draco.

- George - powiedziała słabo Hermiona. Mogła się domyślić, dlaczego tu był. Ostatnio nie porozmawiała z Ernim o wyborze zewnętrznego spikera na mecz. Oczywiście ci głupi prefekci znowu zwyciężyli.

- Ron przesyła swoją miłość - kontynuował George. Wyglądał szalenie, ubrany we wszystkie cztery kolory domu. Nad jednym okiem miał wytatuowanego lwa Gryffindoru, a z ucha zwisał kieł węża. - Ja przynoszę swoją miłość do ciebie osobiście, Hermiono. - Popatrzył. - Masz ochotę posmakować jej po meczu?

Hermiona przewróciła oczami. George był całkowicie oddany swojej dziewczynie Angelinie. Chciał tylko dostać się pod skórę Draco.

- Wolę młodszych mężczyzn - powiedziała George'owi z uśmiechem.

- Hmmm… intrygujące - powiedział George. - Z drugiej strony ja przyznaję się do słabości do starszych kobiet. - Po raz pierwszy spojrzał na Draco. - Jak twoja mama, Malfoy? Czy nie czuje się samotnie?

Różdżka Draco znalazła się nagle w jego dłoni. 

- Nie waż się mówić…

- Drażliwy temat, drażliwy temat - powiedział George, szczerząc się szeroko. Cofnął się o kilka kroków, po czym odwrócił się w swojej czterokolorowej pelerynie, kierując kroki w stronę ogromnych dębowych drzwi wejściowych. - Do zobaczenia na boisku! - zaśpiewał.

- To tylko George - powiedziała uspokajająco Hermiona.

Twarz Draco wciąż była mroczna, co skłoniło grupę pierwszorocznych Krukonów do ucieczki na drugą stronę korytarza. 

- Nigdy nie zrozumiem, jak możesz znosić tę rodzinę.

***

Trybuny do quidditcha wokół Hogwarckiego boiska były przepełnione. Hałas był ogłuszający, a mecz jeszcze się nie rozpoczął. Wieść o wydarzeniu i zaangażowaniu w nie Harpii z Holyhead rozeszła się w czarodziejskim półświatku z prędkością światła. Widzowie przybywali z całej Wielkiej Brytanii. McGonagall ustawiła barierę wokół najbliższych rzędów, którą mogli przekraczać tylko uczniowie i pracownicy szkoły, ale wielu uczniów, zwłaszcza młodszych, miało spore problemy z przebiciem się przez tłum, aby dostać się na swoje miejsca.

Nawet Hermiona musiała użyć kilku dobrze wycelowanych iskierek ze swojej różdżki, by dostać się do Harry'ego. Ernie i prefekci patrolowali trybuny, by uciszyć hałaśliwych uczniów. Ale prawdziwym problemem byli odwiedzający ich dorośli, przepychający się o dobre miejsca, które dostępne były tylko na stojąco.

- Aurorzy są tutaj - powiedział Harry, gdy Hermiona opadła na siedzenie obok niego. Miał na sobie szaty aurora, a jego oczy nie przestawały śledzić tego co dzieje się na boisku. - Nigdy nie widziałem tu takiego tłumu.

Hermiona wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza. 

- Potrzymaj.

Oczy Harry'ego zwęziły się za okrągłymi okularami. 

- Dlaczego dajesz mi swoją różdżkę?

- Na wypadek gdybym stała się zbyt emocjonalna - powiedziała Hermiona, czując się winna. Harry skinął głową i schował różdżkę do kieszeni, po czym ścisnął jej dłoń.

Dzień był zimny, ale pogodny. Te przerażające sztandary świń i kurzajek wisiały nad boiskiem. Większość uczniów nosiła jak zwykle grube płaszcze i dodatki w kolorach swoich domów, ale zamiast jasnych pasów żółtego, czerwonego, niebieskiego i zielonego na trybunach, widzowie quidditcha byli wspaniałą mieszanką rozproszonych barw. Wielu dodatkowo nosiło fioletowo-kremowe kolory obu drużyn dzisiejszych rozgrywek, ponieważ mieli przyjaciół i współlokatorów po obu stronach. Może mimo wszystko ten mecz nie jest takim strasznym pomysłem - przyznała przed sobą Hermiona. Prawie pożałowała rzucenia dzisiejszego zaklęcia. Zemsta nie była zbyt dobrym świadectwem jedności między Domami.

Hermiona założyła Omniokulary, żeby odnaleźć Draco. Stał na boisku i rozmawiał z Kapitanem Kurzajek, Madame Hooch. Był piękny, naprawdę, cały kremowy i biało-złoty, a w tym tygodniu mieli dla siebie tylko kilka rozproszonych godzin… Hermiona zadrżała. Skup się.

Kilku graczy unosiło się w powietrzu, robiąc powolne, chaotyczne kółka. Zwykle lubili popisywać się przed meczem, ale napięcie było wysokie, a kapitanowie trzymali swoje drużyny w ryzach. Harry wybrał miejsca w pobliżu pokrytej fioletem ławki zespołu Warchlaków, zaledwie pięćdziesiąt stóp od miejsca, w którym Astoria stała na trawie z Lavinią Clarke i ich Ścigającym.

Kapitanowie wezwali swoich graczy, a Ginny przemknęła obok, mrugając do Hermiony i ignorując Harry'ego. Wyglądała pięknie w swojej fioletowej koszulce i pelerynie, a jej świecące włosy splecione z przodu nie zasłaniały oczu i gładko spływały za nią. Wyglądała na zdeterminowaną. Draco będzie miał trudności z pokonaniem jej.

Zawieszona w powietrzu platforma w czterech kolorach Domów unosiła się na środku boiska, niosąc McGonagall i tymczasowego ministra magii Gawaina Robardsa. Wszyscy zawodnicy ustawili się w rzędach na skraju boiska. Aurorzy na miotłach otoczyli murawę, a tłum był teraz prawie całkowicie cichy.

Hermiona poczuła ucisk w piersi, gdy zaczęły się przemówienia. W Wielkiej Sali odbyła się już ceremonia ku czci Dumbledore'a wcześniej tego dnia - Draco siedział spokojnie i cicho przy stole Slytherinu, pozornie niewrażliwy na spojrzenia w swoją stronę. Teraz było jeszcze gorzej - szepty szeleściły przez tłum, a koledzy z drużyny stojącej po obu stronach Draco odsunęli się nieznacznie. Być może większość szkoły odłożyła na bok rolę chłopaka w inwazji Śmierciożerców na szkołę i śmierci Dumbledore'a, ale nikt nie zapomniał. Hermiona nie mogła używać swoich Omnikularów bez bycia oczywistym, więc nie mogła zobaczyć jego twarzy. Pozostało jej tylko usiąść i wysłuchać krótkiego, serdecznego pragnienia McGonagall, aby przyszłe pokolenia zapamiętały Dumbledore'a i traktowały go jako wzór dobroci, intelektu, odwagi i ambicji zmiany świata na lepsze.

Robards wygłosił im chaotyczną mowę o bohaterstwie, zmusił Harry'ego i Hermionę do wstania i uznania dla ich, a następnie rozpoczął słabo zakamuflowaną promocję swojej kandydatury na Ministra Magii w nadchodzących styczniowych wyborach. Hermiona poczuła ulgę, gdy Robards w końcu zamilkł, a platforma i transparenty przesunęły się na bok.

- Witamy na pierwszym w roku oficjalnym, upamiętniającym urodziny, między-domowym meczu quidditcha na cześć zmarłego i opłakanego Albusa Dumbledore'a! - Głos George'a rozbrzmiał na trybunach - Ceremonialne ubóstwienie w formie meczu!

Fala śmiechu przetoczyła się przez tłum, ale Harry spojrzał gniewnie na spikera. Hermiona poklepała go po dłoni. To tylko George.

- Tutaj George Weasley, współwłaściciel Czarodziejskich Dowcipów Weasleyów, wynalazca Puszków Pigmejskich i Uszu Dalekiego Zasięgu! Odwiedźcie ulicę Pokątną numer 93 po meczu, aby kupić pamiątkowe produkty, takie jak nasz nowy znicz Dumbledore'a, który cytuje słynne frazy z… 

Zabrzmiał srebrny gwizdek Madame Hooch, sygnalizując początek meczu (i koniec reklamy), a publiczność wiwatowała. Trzynastu graczy wzbiło się w powietrze i unosiło poziomo względem obręczy, a ich kremowo-fioletowe peleryny powiewały za nimi.

Trzynastu graczy, a nie czternastu. Astoria wzbiła się razem z resztą, rozpoczynając swoją zwykłą wspinaczkę w górę, torem korkociągu. Ale na wysokości pięciu stóp miotła nagle podskoczyła, a potem zawisła w powietrzu, nie mogąc unieść się wyżej. Ślizgonka szarpała za uchwyt, gorączkowo kopiąc, ale miotła się nie poruszyła.

- Co jest z Greengrass? - zapytał Harry, marszcząc brwi. - Coś nie tak z jej miotłą? - Jego głos był pełen niepokoju. Nie zapomniał, jak przeklęta miotła prawie zabiła go w jego pierwszym meczu Quidditcha.

- Dziwne - powiedziała Hermiona i coś w jej tonie sprawiło, że Harry spojrzał na nią ostro. Wzruszyła ramionami i spojrzała na boisko, trzymając ręce w rękawiczkach otwarcie na kolanach.

- Wygląda na to, że Obrońca drużyny Warchlaków ma problemy techniczne - zabrzmiał wesoło George. - Czy ktoś zechce ją podwieźć do obręczy?

Pozostali gracze wciąż wisieli w powietrzu. Nawet Ginny i Draco zignorowali fruwającego w ich okolicy znicza, gdy wpatrywali się w Astorię. Opiekunka wściekle uderzała teraz różdżką w swoją miotłę, jakby próbowała bić upartego muła.

Lavinia dmuchnęła własnym złotym gwizdkiem, co wyraźnie wskazywało na przerwę, po czym błysnęła sygnałem do George'a. Hooch przywołała wszystkie piłki z powrotem do ich pudeł.

- Kapitan drużyny Warchlaków, Lavinia Clarke, ogłosiła zatrzymanie czasu z powodu problemów ze sprzętem - oznajmił George. - Rozwiążcie to póki macie czas! Tymczasem porozmawiajmy o Q-Py-Blok… 

- Cóż, to żenujące - powiedział Harry. - Dlatego przed każdym meczem gracze powinni odbyć kilka lotów treningowych?

Hermiona wzruszyła ramionami. Lavinia zanurkowała w stronę Astorii i zawisła obok niej. Po minucie lub dwóch obie wiedźmy zeszły na ziemię.

- To dziwne. - Harry kontynuował, wciąż marszcząc brwi. - Przez cały tydzień oglądałem Greengrass. Lata na wykonanym na zamówienie prototypie zwanym Asperitas, które są prawie nieomylne.

- Miotły - powiedziała Hermiona.

- Wygląda na to, że Kapitan Warchlaków pożyczył Obrończyni własną miotłę - oznajmił George. - Powiedziano mi, że to inny model, zbudowany z myślą o mocy zamiast szybkości…

Astoria wystrzeliła prosto w górę, prawie przewracając Lavinię. Tłum wiwatował. Ale miotła nagle zatrzymała się, jakby szarpana niewidzialną smyczą, zrzucając Astorię na ziemię. Miotła wyprostowała się i wróciła do Lavinii, unosząc się na swojej wysokości.

- Woohoo! - George krzyknął z radości. - Wygląda na to, że miotła Clarke nie przepada za Greengrass. Te Nimbusy potrafią być sprytnymi sędziami charakteru!

Hermiona przyłożyła dłoń do ust, żeby ukryć uśmiech. Kocham cię, George. Nawet z trybun widziała śmiertelne spojrzenie, które Astoria skierowała na spikera machającego ręką ze swojej latającej platformy nad boiskiem.

Jeden ze Ścigających drużyny Warchlaków podszedł do Astorii z zapasowymi miotłami drużyny. Astoria szydziła z zeszłorocznych Nimbusów, ale złapała jednego. Znowu wstała, a tłum znowu wiwatował, tylko po to, by zobaczyć, jak Astoria ponownie zatrzymuje się na wysokości pięciu stóp.

- Nigdy czegoś takiego nie widziałem - powiedział Harry. - Jak ktoś mógł majstrować tak przy wszystkich miotłach?

McGonagall pojawiła się na boisku, próbując uspokoić Astorię, gdy blondynka zaczęła krzyczeć, wymachując miotłą jak bronią. Tłum szeptał zdezorientowany. Wściekły wzrok Astorii przesunął się po trybunach i natychmiast zatrzymał się na Harrym i Hermionie siedzących w pierwszym rzędzie.

- Tutaj jest! - wrzasnęła, wskazując na Hermionę. - Ta szlama to zrobiła!

- PANNO GREENGRASS! - McGonagall huknęła i nie potrzebowała Sonorousa, żeby tłum mógł ją usłyszeć - JESTEŚ ZDYSKWALIFIKOWANA!

- Iii Obrończyni drużyny Warchlaków zostaje wyrzucona z gry z powodu braku wysokości i ogólnego chaosu! - oznajmił wesoło George. - Greengrass wydaje się być nieco zbita z tropu wyrzuceniem i właśnie bije swojego kolegę z drużyny miotłą! Oj, to musiało boleć! - Miał rację. Ścigający Warchlaków znów próbował pomóc Astorii i za swój wysiłek dostał w twarz pełną wicią gałązek.

Harry odwrócił się do Hermiony. 

- Czy ty wiesz o tym cokolwiek?

Hermiona uniosła ręce bez różdżki, wyglądając niewinnie.

Astoria wciąż krzyczała. Jej słowa były niezrozumiałe, ale gesty w kierunku Hermiony były wyraźne. Draco opuścił drugą stronę boiska i poleciał w stronę Astorii. Ginny wylądowała i też zmierzała w tamtym kierunku.

Harry wstał. 

- Powinienem się tam dostać - powiedział. Hermiona przewróciła oczami.

- W porządku, Harry - powiedziała, ciągnąc za jego szatę. Harry niechętnie zajął swoje miejsce.

McGonagall i inny auror chwycili Astorię za ramiona i zaczęli ściągać ją z boiska. Lavinia transmutowała fioletową koszulkę Warchlaków dla nowego Obrońcy, którym został Krukon wyciągnięty z tłumu. Ginny stała w pobliżu ze skrzyżowanymi rękami i wyglądała na zadowoloną z siebie. Draco również tam był, unosząc się nad tą dramatyczną sceną, a jego oczy odnalazły Hermionę. Podniosła ręce, trzymając je w zasięgu jego wzroku.

Hooch wydała ostrą nutę ze swojego magicznego gwizdka. 

- GRACZE ZAJMUJĄ SWOJE MIEJSCA! - krzyknęła. Draco posłał Hermionie kolejne ostre spojrzenie i wrócił do swojej drużyny.

- Widziałem to spojrzenie z Malfoyem - syknął Harry do Hermiony. - Co ty do cholery zrobiłaś?

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Czy ty...

Wiwaty tłumu zagłuszyły pytanie Harry'ego, gdy nowy Obrońca Warchlaków bez problemu wzbił się w powietrze, a znicz i inne piłki zostały ponownie wypuszczone. Harry rzucił jej spojrzenie mówiące „To jeszcze nie koniec” i wstał z resztą tłumu, klaszcząc z entuzjazmem.

- Cóż, to było fajne, małe show, prawda? - rozległ się magiczny, wzmocniony głos George'a. - Pech dla Warchlaków! Czy możecie sobie wyobrazić tę Obrończynię, gdyby rzeczywiście potrafiła latać? Ukrywałbym się pod trybunami!

Kolejna fala śmiechu ogarnęła tłum, ale Harry nie był rozbawiony. 

- Co zrobiłaś? - powtórzył jej do ucha. - Zaczarowałaś miotły?

- Z pewnością nie - powiedziała Hermiona. - Czy mogę odzyskać różdżkę?

Harry wręczył jej ją, wciąż patrząc gniewnie. 

- W takim razie, to ją musiałaś zaczarować - powiedział, a jego zmysł aurora zaczął działać. - Jakie zaklęcie…

- A kafel zostaje natychmiast przejęty przez Ścigającą Kurzajek Libby Brocks. - Mimo wszystko George zdecydował się zacząć komentować. - Jej strzał został zablokowany przez Obrońcę Warchlaków Liama McGrudera, który faktycznie może latać wyżej niż pięć stóp, dzięki Merlinowi…

Nawet Hermiona musiała przyznać, że to był ekscytujący mecz, ale śledziła wzrokiem tylko dwójkę Szukających. Draco miał niezwykłą moc i szybkość, ale Ginny prawie nie latała na miotle. Wirowała w powietrzu w jakimś powolnym, powietrznym balecie, używając rąk i nóg jako sterów i skrzydeł. Jej ręce rzadko dotykały miotły. W pewnym momencie wykonała niemożliwie ciasny obrót z tylko jedną nogą na miotle i cały tłum sapnął.

Harry patrzył na nią wzburzony, z bezwstydnie otwartymi ustami, mówiąc tylko ochrypłym głosem: 

- Gdzie ona nauczyła się tak latać?

Nie było więc zaskoczeniem, że Ginny złapała znicza praktycznie przed samym nosem Draco, gdy zanurkowali w pobliżu obręczy Warchlaków, niedaleko siedzeń Hermiony i Harry'ego. To był cud, że Draco w ogóle tam był, bowiem znicz pojawił się jakieś pięćdziesiąt stóp od Ginny i tylko oszałamiający, szybki lot Draco przez całe boisko sprawił, że był to w ogóle wyścig.

Trybuny eksplodowały wiwatami - nawet Kurzajki klaskały i krzyczały. Lavinia przyjęła trofeum Dumbledore'a (feniks na miotle, zaprojektowany przez prefektów Erniego), a następnie wręczyła je Ginny, a trybuny znów zaczęły wiwatować.

- Pogratulujmy Ginny - powiedział Harry z determinacją. - Daj spokój. - Ściągnął Hermionę na sam dół trybun, przywołując miotłę, która zabrała ich oboje na boisko, gdzie stała Ginny z Lavinią i resztą drużyny.

- Hermiona! - krzyknęła Ginny, podbiegając, żeby ją mocno przytulić. - Dobra robota - szepnęła.

- To teraz nieważne - powiedziała Hermiona. - To jest twój dzień.

- Gratulacje, Ginny - powiedział Harry, a jego głos przebił się przez podekscytowaną paplaninę wokół nich.

Ginny posłała mu uprzejmy uśmiech. 

- Dziękuję, Harry. Mam nadzieję, że gra ci się podobała.

- I to bardzo - powiedział Harry równie uprzejmie. - Masz niesamowitą technikę.

Hermiona przewróciła oczami. To było straszne. 

- Zobaczymy się w Wielkiej Sali - powiedziała, patrząc na drużynę przeciwną. Kurzajki nie wydawały się być szczególnie przejęte przegraną, śmiali się i krzyczeli tak samo jak wszyscy.

- Pogratuluj Draco ode mnie - powiedziała Ginny. - Znicz był praktycznie na moich kolanach, a on prawie go złapał.

Hermiona uśmiechnęła się do niej i podniosła miotłę, którą wezwał Harry. Z łatwością ją dosiadła, dziękując Merlinowi za lekcje latania od Rona i poleciała na ławkę drużyny Kurzajek, lądując około dwudziestu stóp od Draco.

Przeprosił na chwilę kolegów z drużyny i podszedł, wciąż trzymając miotłę. Jego koszulka była przesiąknięta potem, a wilgotne włosy wiły mu się na czole.

- Zrobiłaś to Astorii - powiedział Draco niskim głosem. - Mógłbym cię wziąć tutaj, teraz.

Hermiona uśmiechnęła się do niego. 

- Nie wiem, o czym mówisz.

- Zaczarowałaś miotły?

- Nie, nie zaczarowałam żadnych mioteł - odpowiedziała złośliwie Hermiona.

- W takim razie zaczarowałaś ją - powiedział Draco, brzmiąc zupełnie jak Harry. - Podejrzewam, że to jakieś zaklęcie uziemiające.

- Tak, ale jest też element łączący - powiedziała Hermiona. - Nazywam to Terra Vinctum. Przyziemność.

- Pan Malfoy! - Piskliwe Myszy w jakiś sposób weszły na boisko i skakały z podniecenia. Ubrane w blady krem, wyglądały niepokojąco anielsko, a ich pulchne twarze zaróżowiły się w zimnym powietrzu. Ciastek miał na sobie malutką kremową rozetkę.

- Cudownie się spisałeś, Panie Malfoy - powiedziała Imogena. - Mimo, że przegrałeś.

- Powinien pan był spróbować Ruchu Frooma, panie Malfoy - powiedział Bertie. Cała grupa skręciła i chwyciła się za piersi, a Hermiona i Draco nie mogli powstrzymać śmiechu.

- Czy nie było to dziwne z panną Greengrass? - zapytał Percival. Zniżył głos do głośnego szeptu. - Wydaje się być trochę walnięta.

- Zgadzam się - powiedział Draco, wciąż się uśmiechając.

Myszy zaczęły trajkotać: 

- Trzy złe miotły!

- Jakie są szanse?

- Myślałem, że zmiażdży tego biednego Ścigającego!

- Co o tym myślisz, panno Granger? - zapytała Hermionę Leila, gdy wszyscy wracali do zamku. Pozostałe Myszki przestały mówić i odwróciły się, by na nią spojrzeć.

- Myślę, że to bardzo smutne - powiedziała Hermiona, patrząc na Draco. - Przywiązana do ziemi, ale tak zdesperowana, by latać.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Draco wyznaje.

_____

Ha! Dostało jej się ;) Mam nadzieję, ze takie coś was bardzo satysfakcjonuje (bo mnie niesamowicie) ;)

Udanej soboty! :*

Spojler - w kolejnym rozdziale będzie taka scena Dramione, że was wysadzi z pięt ;)

15 komentarzy:

  1. Krótki komentarz bo jeszcze muszę obiadek zjeść a zaraz zajęcia! Zemsta Hermiony boska! Już myślałam, że im się nie uda rzucić tego zajęcia zaklęcia na Astorie ale wkroczyła Leila i wszystko się udało jak należy :D Hermiona miała naprawdę cudowny pomysł żeby w sumie upokorzyć Astorie na oczach wszystkich xD Taka wielka zawodniczka a nawet nie potrafi latać xD No cóż, bywa i tak xD Harry z Draco od razu wiedzieli, kto maczał w tym swoje paluszki xD George ze swoim komentarzem był boski ❤️ nikt tak nie potrafi dowalić jak on xD No a Draco jaki zachwycony swoją dziewczyną! Oj niech już nie grozi, że ją weźmie tylko niech faktycznie to zrobi xD
    Pozdrawiam cieplutko ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Właśnie! Gada i gada ten Draco, niech się bierze za robotę ;) :D

      Usuń
  2. TAK! TAK! TAK!
    Przepiękna zemsta :D a więc po to to wszystko było :D Hermiona nie robi nic połowicznie :D sprawdzone, przetestowane :D cudowne :D Dobrze tak gnidzie!!! Uziemienie nabiera nowego znaczenia :D
    Za to plan Astorii na odzyskanie Draco hahahah m cóż nie wysiliła się panna G. :P No też mi sukces! Poczeka aż do niej wróci hahaha to se poczeka hahaha :D
    Leila jest świetna :D uwielbiam małą skubanicę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mózg Hermiony trochę mnie przeraża :D Jest niesamowita :D Jestem tylko ciekawa, czy Astoria nie będzie chciała się jakoś za to "odwdzięczyć"...

      Usuń
  3. Nie wpadlabym na to ;) bardziej myślałem że urośnie jej coś na twarzy albo wybuchnie na forum ;) ale tak jestem usatysfakcjonowana. ;) ale teraz koniecznie potrzebuje kolejnego rozdziału zwłaszcza po takiej zapowiedzi 🤩🤩🤩🤩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarlota, myślałam dokładnie tak samo, ewentualnie obstawiałam, że sama się zamieni w gołębia :D

      Usuń
  4. Cudo to mało powiedziane!
    Tak dopracowane... Ah! Nie wiem co powiedzieć :D
    Zacznę od tego, że sam pomysł jest idealny, ale wykonanie... 1000 pkt. dla
    Ta wieloetapowość, konsekwencja po prostu mnie zachwyciła... Ale wiedziałam, że to Ginny złapie znicza :D
    Krótki komentarz... zajęcia zdalne to porażka i oczy od kompa/telefonu muszą po prostu odpocząć!
    Trzymaj się cieplutko!
    Oby wena też do pracy magisterskiej dopisała :D

    Adirella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhm... część komentarza znikła :o
      1000 pkt. dla ... wpisz ulubiony dom autorki/tłumaczki/bety/każdego kto to czyta

      A.

      Usuń
    2. Prawda?! Jeju, jeśli Autorka tego opowiadania pisze faktycznie kolejne opowiadanie, to nie mogę się doczekać, co to będzie :D Jej Hermiona jest genialna!

      Usuń
  5. Ha dobrze jej tak niech wie że nie można zadzierać z lepszymi. 😁 a Draco i tak do ciebie nie wróci, on jest Hermionyyyy, czekam co się wydarzy w kolejnym rozdziale 😋

    Pozdrawiam. 😙

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż za majstersztyk! Taka zemsta, czapki z głów! W życiu bym nie wpadła na to, że Hermiona zaplanuje ją uziemić podczas tak ważnego spotkania Quidditcha, cholera, też obstawiałam, że wyrosną jej jakieś pióra albo zostanie transmutowana w gołębia w jakimś dobrym momencie, hahaha :D A tu takie coś, no no, Granger, co za mózg! Nie chciałabym zostać twoim wrogiem, hihi ;) I, oczywiście, nie zapominajmy o nieocenionej pomocy Pansy :) Jej słowa na pewno wbijały się jak szpileczki w Hermionę, współczuję im obu - zarówno Parkinson, że musiała być tak podła, jak i Hermionie, że musiała tego słuchać. Ale wielki szacun dla Ślizgonki, że po wszystkim próbowała Hermionę przeprosić za te słowa :) Jednak Neville ma na nią dobry wpływ :D:D:D
    Ginny złapała znicza, yuppie-yay! Brawo, brawo! I ten lot na miotle...! Serce mi stanęło, jak był moment opisu, w którym nie trzymała się miotły! Cóż za wspaniały zawodnik z tej naszej Rudej! :) Mam nadzieję, że Zabiniego skręciło ;P Podobnie, jak Pottera ;)
    No dobra, to jak już Draco chce ją brać, to mam nadzieję, ze to się wydarzy w kolejnym rozdziale! :D Nie mogę się doczekać <3

    Ściskam!
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zmyliły te gołębie! Człowiek dostaje okruszek informacji, tworzy teorię a potem dostaje po głowie zupełnym i genialnym zaskoczeniem :D

      Usuń
    2. To jest dokladnie to uczucie, Ann 😂 ❤

      Usuń
  7. To było doskonałe, śmieje się w głos 🙈🤣

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczaki! Genialne! Błyskotliwe! Fenomenalne! Fantastyczne! Zemsta jest słodka :D Płaczę ze śmiechu ! Hermiona Ty błyskotliwa Bestio :D Idealna zemsta! Ciekawe jak długo będzie się utrzymywał ten spektakularny efekt! :D

    Kibicowałam Draco, ale cieszę się, że Ginny wygrała. Natomiast Harrego to bym chyba zabiła, teraz nagle zauważył, że Ginny tak dobrze lata, pacan jeden - i zapewne nagle znów zacznie mu się podobać. Wielce wielki HArry Potter pffff...

    Draco wyznaje - > uczucia, kochanie? Tak tak proszę :D


    Spojler - w kolejnym rozdziale będzie taka scena Dramione, że was wysadzi z pięt ;) - > <3

    OdpowiedzUsuń