Rozdział 63: Kontrakt

Wielka Sala była prawdziwą feerią kolorów na wieczornej uczcie na cześć jedności między Domami, gdzie uczniowie siedzieli przy dwunastu mniejszych stołach zamiast czterech długich stołów ich Domów. Hermiona dołączyła do Kurzajek, siadając między Draco i Demelzą Robbins. George siedział obok Ginny przy stole Warchlaków, z Harrym i Lavinią po drugiej stronie. Astorii nigdzie nie było.

- Jest w Świętym Mungu - opowiadała Demelza Seamusowi, którego zaprosiła, by z nią usiadł. - Mój kuzyn tam pracuje. Powiedział, że umieścili Greengrass na miotłach, testralu, a nawet na magicznym dywanie, ale na niczym nie może wznieść się na wyżej niż półtora metra. - Demelza spojrzała ostrożnie na Hermionę. - Ona obwinia o to ciebie.

Hermiona wzruszyła ramionami i spokojnie jadła swojego kurczaka. 

- Astoria obwinia mnie o wszystko. Samo moje istnienie najwyraźniej zrujnowało jej życie.

- Nie przeklęłaś jej? - zapytał Seamus. Inni uczniowie w pobliżu nagle zamilkli.

- Nonsens. Byłam pięćdziesiąt stóp dalej i nawet nie miałam przy sobie swojej różdżki - powiedziała Hermiona. Wszyscy wyglądali sceptycznie. - Naprawdę. Zapytaj Harry'ego.

Draco szybko zerknął na nią na dźwięk jej odmowy, ale nic nie powiedział, po prostu napił się soku dyniowego. Przez całą kolację był trochę zamyślony, a Hermiona nie sądziła, żeby ​​chodziło o Astorię czy przegrany mecz. Demelza wyglądała na usatysfakcjonowaną odpowiedzią Hermiony, ale Seamus spojrzał na nią z powątpiewaniem.

Nadszedł czas deseru, pozwalając Hermionie oderwać się od tej rozmowy, chociaż wiedziała, że ​​pojawią się plotki, tak samo jak o pałkarzach Slytherinu lub „wypadku” Astorii na zielarstwie. Pozwól im gadać. Hermiona wątpiła, by jakiekolwiek badanie wykazało cokolwiek, z wyjątkiem może małej grudki Dziewiczej Ziemi na butach Astorii. To faktycznie mogło działać na jej korzyść, ponieważ Dziewicza Ziemia była słabo rozumiana, a chodzenie po niej mogło wywoływać dziwne skutki. Jedynymi ludźmi, którzy mogli ją wydać, byli Neville i Pansy, ale uznała to za mało prawdopodobne.

Uczniowie chichotali i wzdychali z zaskoczenia nad deserami: małymi ciastkami w kształcie zniczy, które unosiły się nad talerzami. Ciasta były pomysłem Erniego i na początku Hermiona myślała, że ​​w końcu zrobił coś dobrze. Jednak potem wszystkie ciastka nagle wystartowały, śmigając po Wielkiej Sali jak prawdziwe znicze. Nastąpiło pandemonium, w którym uczniowie pędzili w poszukiwaniu swoich smakołyków. Niektórzy używali różdżek, aby ściągnąć ciastka z sufitu, ale inni wspinali się po stołach, aby łapać ciastka z powietrza.

Draco dotknął jej dłoni pod stołem, a kiedy na niego spojrzała, posłał jej blady uśmiech. 

- Czas iść - szepnął.

Była bardzo szczęśliwa, że ​​mogła się do tego zastosować - najlepiej uciec, gdy wszyscy byli rozproszeni. Ginny mrugnęła do nich, kiedy mijali stół Warchlaków, a George sugestywnie poruszył brwiami. Hermionie udało się nie zarumienić.

W milczeniu przeszli przez hol wejściowy, zostawiając za sobą krzyki i zamieszanie Wielkiej Sali. Upadły kamienny blok nadal stał obok szafki z Klepsydrami, a jego groźna wiadomość była zakryta czarną zasłoną.

- Widziałem dziś coś bardzo dziwnego - powiedział Draco, gdy schodzili po schodach. - Stado gołębi skakało za drzwiami zamku, nie mogąc wzlecieć wyżej niż stopę nad ziemię.

- Atakowały sowy. - powiedziała Hermiona. Skrzywiła się. - Zaatakowały Brownie. - opowiedziała Draco o roli Brownie w mugolskiej chacie myśliwskiej, a on nalegał, aby pójść do sowiarni po OPCM z pudełkiem smakołyków.

- Czy zaklęcie jest trwałe? - zapytał Draco.

- Nie sądzę. Powinno minąć z czasem. - Uśmiechnęła się. - Jednak w tym roku nie będzie już szansy na quidditcha dla Astorii. - Astoria była zgniła i niebezpieczna, ale nie była Celeste Rosier. - Od teraz prawdopodobnie będzie miała większą sympatię do ziemi. Może to wpłynąć na prędkość jej lotu.

Zbliżali się teraz do lochów Slytherinu, a bicie serca Hermiony przyspieszyło. Mogła z łatwością odgadnąć, dokąd zmierzają i chociaż dwa razy spał w jej łóżku, a także w Pokoju Życzeń, towarzyszenie Draco w drodze do jego sypialni wydawało się być bardziej… celowe. Spojrzała na niego, by zobaczyć, jak unikał jej wzroku i lekko się zarumienił. On też to czuł.

- Cóż, cóż - zadrwił portret Zaklinacza Węża. - Wścibski mały Ciemiernik powrócił. Zakładam, że tym razem nie szukasz Teodora. - Malowana kobra zasyczała.

Zaklinacz odwrócił się do Draco. 

- Lepiej się bać niż kochać - powiedział.

- Tylko jeśli nie możesz czuć obu - odpowiedział Draco.

- Zdradzasz sekrety Slytherinu przed Gryfonką? - Zaklinacz Wężów potrząsnął głową w turbanie. - Rzeczywiście smutne dni. - Machnął fletem, a drzwi do lochów otworzyły się.

Hermiona obserwowała wnętrze, po tym jak weszli do pokoju wspólnego Slytherinu. Podczas ostatniej wizyty nie była w stanie docenić otoczenia, bo jej umysł był przepełniony zerwaniem z Theo lub nocą jej urodzin, na dodatek z tymi wszystkimi alkoholami, ale teraz…

W przeciwieństwie do przytulnego pokoju wspólnego Gryffindoru, Slytherin był chłodny i formalny, niczym średniowieczny dwór, podzielony na trzy poziomy. Z wysokich, łukowatych sufitów zwisały zielone lampy, a okna z matowego szkła lśniły niesamowitym światłem z jeziora. Gobeliny, krzesła i dywany były mocno zdobione srebrem, co kontrastowało z czarnymi skórzanymi sofami. W pomieszczeniu dominował olbrzymi kominek wykuty z błyszczącego czarnego bazaltu. Siedzenia i stoły miały określoną hierarchię, z tymi najbardziej ozdobnymi ustawionymi na najwyższym poziomie, blisko kominka. Atmosfera była onieśmielająca, przytłaczająca… i piękna. Lśniące bazaltowe schody prowadziły w dół, oddzielając (przypuszczalnie) sypialnie dla dziewcząt i chłopców.

Kroki Hermiony i Draco zabrzmiały głośno w pustym pokoju, aż dotarli do grubego, zielonego wzorzystego dywanu ze srebrnymi frędzlami i zaczęli schodzić po schodach. Draco poprowadził ją lewym korytarzem.

- Co się stanie, jeśli zejdziesz ze schodów dziewczyn? - zapytała Hermiona. Były to pierwsze słowa, które wypowiedziała, odkąd zbliżyli się do lochu. W Wieży Gryffindoru schody dziewcząt zamieniały się w zjeżdżalnię.

Draco wzruszył ramionami. 

- Pojawia się ściana kolców, blokująca drogę.

Hermiona zadrżała, żałując, że zapytała. Rzeźbione, mahoniowe drzwi otworzyły się automatycznie przy ich wejściu i nagle otoczenie wydało się znajome, jak typowe przejście do dormitorium w Hogwarcie, którym właśnie było. Korytarz był taki sam jak w dormitoriach Gryffindoru, z pochodniami, kamiennymi ścianami i ciemnymi drewnianymi drzwiami, z wyjątkiem gobelinów przedstawiających smętnych czarodziejów i czarownice. Minęli drzwi pokoju Theo po prawej stronie i Draco zatrzymał się przy drzwiach po lewej. Machnął różdżką i skinął na nią, żeby weszła.

Zrobiła to i stanęła w zdumieniu. Pokój był mniejszy niż typowe dormitorium. Może nawet o połowę mniejszy niż pokój jej i Ginny, który i tak był mniejszy niż większość i mieścił tylko trzech uczniów. Ale poza kamiennymi ścianami i wysokimi, witrażowymi oknami sypialnia Draco wyglądała zupełnie inaczej niż w jakimkolwiek dormitorium w Hogwarcie. Nie wyglądała nawet szczególnie ślizgońsko. Zamiast tego meble w pokoju były pomalowane w kolorach niebieskim, zielonym i złotym, z ciężkimi ciemnoniebieskimi aksamitnymi zasłonami wyszywanymi złotą nicią. Łóżko - łóżko Draco - zauważyła Hermiona z rumieńcem, było pokryte kremową satyną i jedwabiem i wyglądało na grzesznie bogate. Biurko przed oknem było małym dziełem sztuki, misternie rzeźbionym, oświetlonym przez znajomą szklaną kulę umieszczoną na delikatnej srebrnej podstawce.

Draco stanął za nią, obejmując dłońmi jej talię. 

- Co sądzisz? - zapytał cichym głosem przy jej uchu. - Podoba ci się?

- Czy nadal jesteśmy w Hogwarcie? W Wielkiej Brytanii?

- O tak. Aimee urządziła dla mnie ten pokój.

- Nie mogę uwierzyć, że tu śpisz. Na twoim miejscu nigdy nie chciałabym stąd wychodzić.

- Nie chcę, żebyś stąd wychodziła - mruknął, a jego ręce opadły na jej biodra.

- Czy Aimee zawsze była z tobą, tutaj w Hogwarcie?

- Nie, tylko w tym roku, kiedy dostałem własny pokój. - Wciąż stał za nią, a jego dłonie przesunęły się delikatnie po długiej, zamszowej spódnicy. (Hermiona zmieniła ubranie na ucztę). - To pomieszczenie jest teraz bardzo podobne do mojej sypialni w naszym zamku we Francji.

Zamek we Francji. Oczywiście, że ma zamek we Francji.

- To musiało być trudne - powiedziała, opierając się o niego. - Opuszczać ten pokój i codziennie stawiać czoła reszcie Hogwartu.

- Tak było - mruknął, zaciskając usta na jej szyi. - Ale zawsze musiałem cię wyczekiwać, prawda? Nawet kiedy nie rozmawialiśmy, nadal mogłem cię obserwować. - Jego głos się pogłębił. - Zawsze cię obserwowałem.

Hermionę przeszedł dreszcz, na myśl, że Draco patrzył na nią każdego dnia. 

- W tym roku też cię obserwowałam - wyznała.

- Nie tylko w tym roku - szepnął, rozpinając jej spódnicę. - Nie dla mnie.

Hermiona odwróciła się twarzą do niego, odsuwając się nieznacznie. Draco wyglądał na niewzruszonego przerwaniem, tylko uniósł brew.

- Obserwowałeś mnie… wcześniej? - Przełknęła. - Przed wojną?

Wzruszył ramionami. 

- Zwracałaś uwagę. Z pewnością domagałaś się uwagi: dzikie włosy, władczy głos, ciągłe machanie rękami na zajęciach. Ty i Potter byliście dla Czar… Voldemorta największymi zagrożeniami. Zmuszaliście mnie do obserwacji.

- Więc twoje zainteresowanie było… profesjonalne - powiedziała.

- Tak sobie powiedziałem. - Potarł kciukiem jej dolną wargę i zamknął oczy. - Ale nie. Pozostałaś w cieniu mojego umysłu, Hermiono: zakazany owoc, najgłębsza fantazja… - Pocałował ją, a pocałunek smakował ciemnością. Znowu zadrżała.

Draco położył obie ręce na jej szyi, unosząc jej twarz. 

- Moja obsesja na punkcie Ciebie w tym roku nie pojawiła się znikąd. Była w pełni ukształtowana. Myślałem o tobie już wcześniej.

- Nie mogę sobie tego wyobrazić - szepnęła. - Nienawidziłeś mnie.

- Tak, nauczyłem się nienawidzić. - Jego głos był gorzki. - Nauczono mnie nienawidzić gorszych, którzy nie chcieli być gorszymi. Powiedziano mi, że ty i twoje talenty jesteście godni tylko tego, by je wykorzystać, jak ruchomość.

Draco opuścił ręce i cofnął się. 

- Nie byłem dobrym człowiekiem, Hermiono. Nie chcesz wiedzieć, co wtedy o tobie myślałem, w nocy, sam w ciemności. - Wykrzywił usta. - Tym właśnie byłem. Nie mogę temu zaprzeczyć.

Hermiona gapiła się na niego, oboje stali kilka stóp od siebie w tym idealnym, wdzięcznym pokoju. Draco spojrzał na nią nawiedzonym wzrokiem, ponownie trzymając ręce przy jej boku.

- Nie możesz ignorować tego, kim jestem - powiedział cicho. - Jestem lepszy niż kiedyś, ale to nie znaczy, że można mi całkowicie zaufać.

Hermiona odzyskała głos. 

- Nie boję się ciebie, Draco. Nigdy się ciebie nie bałam.

Jego oczy zabłyszczały. 

- Tak gryfońsko. Przyjmę to, co oferujesz, Hermiono. Mam dość sumienia, by cię ostrzec, ale nie na tyle, żeby odejść.

Skrzyżowała ramiona z sapnięciem. 

- To brzmi jak jakaś stara śpiewka „Jestem dla ciebie za mroczny, dziewczyno”, którą rzuciłeś mi na zielarstwie. Obiecałeś, Draco. Powiedziałeś, że zostawisz mnie tylko dla jakiejś suki z Nienaruszalnej Dwudziestki Ósemki, a nie złej szlachcianki.

Znowu się zbliżył. 

- Nie opuszczę cię. Daję ci ostatnią szansę, byś mogła mnie opuścić zanim to zajdzie za daleko. - Podciągnął luźny rękaw jej niebieskiej bluzki, odsłaniając przeklęte czerwone litery blizn na jej skórze.

- Stałem obok, kiedy wyryła to słowo na tobie - szepnął, muskając palcami blizny. - Twoje krzyki… - Jego twarz była nieznośnie smutna.

Hermiona była przerażona. W ogóle nie tak miała wyglądać ta noc. Ale ten temat gotował się pod powierzchnią, odkąd się ponownie spotkali, a Draco miał rację, należało go wyciągnąć, najlepiej zanim jego ojciec zostanie stracony za próbę zabicia jej i innych mugolaków. Dobry Godryku, dlaczego nie mogłam zakochać się w Theo? Cormacu? Do diabła, nawet Vasile ciągnie ze sobą mniejszy bagaż emocjonalny!

Spojrzała mu w oczy. 

- Podżegałeś do zła, Draco, i sam popełniałeś złe czyny. Ale nie jesteś złym człowiekiem. Ja sama nie jestem idealną bohaterką. Jesteśmy teraz tylko dwojgiem zatroskanych o siebie ludzi, którzy za dużo myślą o wszystkim.

Hermiona spodziewała się, że Draco się uśmiechnie, ale jego twarz pozostała kamienna, a dłoń wciąż trzymała jej ramię. 

- Nie pozwolę cię znowu zranić, nawet przeze mnie - powiedział szorstko. - Słyszysz mnie? Nie pozwolę… 

- Draco - powiedziała, starając się zachować spokój. - Nie możesz mnie chronić przed wszystkim do końca życia.

- Z pewnością mogę kurwa spróbować - warknął.

Hermiona cofnęła się, odciągając rękę. 

- Nie jestem pewna, co jest bardziej niepokojące, twoje instynkty opiekuńcze czy ich motywy.

Draco po prostu patrzył na nią bez uśmiechu, tymi srebrnymi oczami.

- Jedno wiem na pewno - kontynuowała Hermiona. - Nie chcę ponownie przeprowadzać tej rozmowy. Udało ci się, Draco. Zrobiłeś to ze swoją należytą starannością. Jeśli chcesz, podpiszę cholerny kontrakt.

Hermiona zaczęła pisać w powietrzu, podobnie jak Neville w swoim wyimaginowanym liście referencyjnym. 

- Ja, niżej podpisana - wyrecytowała. - Uznaję, że będę spać z byłym Śmierciożercą, byłym śmiertelnym wrogiem, który w przeszłości nie chciał dla mnie nic prócz krzywdy, który służył złu, bezlitośnie prześladował mnie i moich przyjaciół, i miał chore, wypaczone sny o mnie, które prawdopodobnie wydałyby mi się niedorzeczne, gdybym o nich usłyszała. Jego grzechy są niezliczone, jego dusza jest zmartwiona, a jego uczucia do mnie wahają się na granicy obsesji. Bez względu na to, jak potoczy się ten związek, istnieje duża szansa, że ​​będzie prześladował mnie w jakiś sposób do końca mojego życia.

Opuściła rękę i spojrzała na niego. 

- Czy aby zawarłam wszystko co konieczne, Draco Lucjuszu Malfoy? Czy coś pominęłam? Jeśli tak, dodajmy wszelkie niezbędne poprawki i prawdopodobnie będziesz mógł mnie dziś wieczorem zaliczyć.

Draco patrzył na nią, a jego szczęka opadła w szoku. Potem dwukrotnie zamrugał i wydawało się, że trzyma się za rękę. 

- Nie - powiedział cichym głosem, którego nigdy wcześniej nie słyszała. - Jak zwykle, byłaś dość dokładna.

Wydawał się być całkowicie niezdolny do ruchu, więc to Hermiona musiała podejść do niego, przesuwając ręce w górę jego klatki piersiowej do karku, przyciągając jego twarz do swojej. To była jedna z najodważniejszych rzeczy, jakie zrobiła w życiu.

Draco na chwilę zamarł pod jej dotykiem, po czym chwycił ją, przysuwając do siebie. Jego pocałunki były twarde i gorące, całkowicie przytłaczające. Hermiona zaczynała sobie zdawać sprawę, że desperacja zawsze była w jakiś sposób obecna w ich pocałunkach - jakby ona i Draco kradli coś, coś czego nie powinni byli mieć i nigdy nie mogli zatrzymać. Odsunęła tę myśl na bok. Pragnęła Draco i zatrzymałaby go, bez względu na to, co ktokolwiek powie.

Kiedy Hermiona wyobraziła sobie ich pierwszy raz - a jej myśli ostatnio dość szalały na ten temat - wyobraziła sobie wieczór miękkich, słodkich, romantycznych dotknięć i słów. Otoczenie z pewnością pasowało do takich chwil, a Draco okazał się zaskakująco słodki w ich wspólnych zbliżeniach. Myślała, że ​​ta noc będzie nowym początkiem, zostawiając za sobą okropności wojny. Zamiast tego rozmawiali o ciemności, pokręconej obsesji i mętnej, niepewnej przyszłości. Dobry czy zły znak?

Draco podniósł ją z łatwością i zaniósł do łóżka. Hermiona oderwała usta od jego. 

- Nie chcę nowego startu - sapnęła. - Nigdy nie będziemy tymi ludźmi. Chcę ciemności.

- W takim razie jesteś we właściwym miejscu - powiedział Draco, kładąc ją na wyszywanym perłami jedwabiu i wyginając się nad nią. Jego oczy płonęły, a Hermiona poczuła ciepłą dłoń na swojej piersi i usłyszała dźwięk rozdzieranego materiału. - Nie jestem cierpliwym człowiekiem.

- Myślę, że byłeś wystarczająco cierpliwy - powiedziała. Szarpała jego kremowy sweter, aż przełożył go przez głowę. Jego krawat opadł, uderzając ją w twarz i nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy szybko rozplątała zielony materiał i odrzuciła go na bok.

- Nie dałaś mi wyboru - warknął. Ręce ściągały jej rozpiętą spódnicę, a następnie buty i rajstopy, aż leżała w samej bieliźnie, z Draco nagim od pasa w górę. Trzymał różdżkę w dłoni i usłyszała jak wymamrotał słowa zaklęcia antykoncepcyjnego. Hermiona brała tabletki od lata, ale jeśli jakakolwiek sytuacja w jej życiu wymagała szczególnej ostrożności, to było właśnie to. Jej serce waliło - to się naprawdę działo. Teraz już nie było odwrotu.

Draco zdjął spodnie i bieliznę i widziała, że ​​całe jego ciało jest zarumienione, a oczy prawie dzikie. Pchnął ją na kołdrę. Jego pocałunki były szorstkie, agresywne, a ona odpowiadała na nie życzliwie, czując, jak jego ręka szorstko rozrywa jej majtki. Jęknęła, czując jego skórę na swojej skórze.

Jej ręce były nad głową, uwięzione przez jego twarde palce na nadgarstkach, a reszta jej ciała była przykryta nim. 

- Nie ma co się opierać - szepnął Draco.

- Nie opieram się - szepnęła.

Jego oczy błyszczały jak kryształ. 

- Szkoda. - Draco puścił jedną rękę, aby zanurzyć w niej palce. - Taka mokra - szepnął.

Hermiona tylko skinęła głową. Była wręcz przemoczona. 

- Proszę.

- Podoba mi się, gdy błagasz, Granger - powiedział tym starym, złośliwym tonem, znanym jej z początku roku szkolnego. To tylko bardziej ją podnieciło.

- Proszę, Malfoy. - Hermiona otworzyła oczy. - Teraz.

Wszedł w nią mocno i westchnął, a Hermiona krzyknęła. Jedno słowo przebiło jej przez głowę: mój, mój, mój...

- Tak - szepnął załamującym się głosem. - Twój.

Nie zdawała sobie sprawy, że powiedziała to głośno.

Cała ciemna osobowość Draco rozpłynęła się, gdy w nią wszedł, a teraz całował ją ze słodką pasją. Pchał raz po raz, tak mocno, że jej nerwy, już nadmiernie pobudzone, po prostu załamały się, a ona rozpoczęła serię jęków, które odbijały się echem po pokoju. Draco również doszedł i oboje padli bezsilnie na narzutę. Nawet nie udało im się dotrzeć pod kołdrę. Potem trzymał ją, zarumieniony i dyszący, i żadne z nich nie powiedziało ani słowa. Hermiona wciąż drżała, a usta Draco były w jej włosach.

- Przepraszam - szepnął. - Zwykle wytrzymuję…

- To było idealne - odszepnęła Hermiona. Tak było. Jej umysł by pękł, gdyby trwało to znacznie dłużej. Nareszcie.

Draco nie odpowiedział, a ona nie wiedziała, jak długo tam leżeli, wyciszeni i spleceni, a jedynym dźwiękiem były ich urywane oddechy. W końcu przesunął się i ponownie podniósł różdżkę ze stolika nocnego. Wyczyścił narzutę niewerbalnym zaklęciem, po czym uniósł Hermionę i włożył ją pod kołdrę w dość formalny sposób. Potem odłożył różdżkę i dołączył do niej. Hermiona jęknęła, czując jedwabną pościel, a on przyciągnął ją do siebie, owijając się wokół niej.

- Zostaniesz ze mną tej nocy. - Jego głos nie znosił sprzeciwu.

- Tak. - Zdołała odpowiedzieć. - Ale tylko dlatego, że lubię bułeczki Aimee.

Draco przesunął się, aby móc spojrzeć w dół na jej twarz, ujmując palcami pojedynczy długi lok.

- Jesteś taka piękna, Hermiono - powiedział cicho. - Nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj ze mną.

Ona też nie mogła w to uwierzyć, naprawdę. Również był piękny, cały słodki i zarumieniony. Musnęła jego usta własnymi palcami, a on pochylił głowę, żeby ją pocałować. Tym razem w jego pocałunku nie było ciemności, jakby został z niej oczyszczony - na razie.

- Nigdy nie będzie dla mnie drugiego - powiedziała głosem tak niskim, że ledwo ją usłyszał. - Zrozumiałam to teraz. Ty lub nikt. - Hermiona otworzyła usta, po czym zamknęła je potrząsając głową. - Nie musisz mówić tego samego. Wolałabym, żebyś tego nie robił. - Jego oczy wyglądały na trochę zasmucone. 

- Masz w sobie tyle miłości, Hermiono, zależy ci na ludziach, którzy na to nie zasługują, na ludziach, których nawet nie znasz. Na wampirach, pół-klęczących i wiedźmach na Śmiertelnym Nokturnie. Ja nie mam takiego serca. Dbam o moją matkę, moich przyjaciół, całych dwoje, i o ciebie. To tyle.

- Możesz sam siebie zaskoczyć, Draco. - Zdołała powiedzieć Hermiona, myśląc o jego ulubionych Piskliwych Myszkach.

Lekko wzruszył ramionami i subtelnie pociągnął za jej włosy. 

- Zobaczymy. Jeśli nauczyłem się czegoś z tobą, to wszystko jest możliwe.

Wszystko jest możliwe. Hermiona nie mogła się bardziej zgodzić. Draco zsunął się w dół, opierając głowę na jej piersi, wydając nieprzytomne westchnienie. Jego włosy były bardziej jedwabiste niż narzuta na jej skórze. Przeczesała palcami platynowe pasma. Oddech Draco zwolnił. Był z pewnością zmęczony po meczu i długich dniach ćwiczeń. Oczy Hermiony zamknęły się, a jej ręka znieruchomiała. I tak spali, z palcami wplecionymi wzajemnie we włosy jak dzieci, owinięci ciepłem i magią… i bezpieczeństwem.

***

Hermiona obudziła się, słysząc walenie w drzwi Draco i przez chwilę nie miała pojęcia, gdzie jest. Leżała na Draco, który leżał płasko na plecach, oboje owinięci kremowym jedwabiem. Światło słoneczne wpadające przez okno było dziwne i wodniste, a ona spoglądała niewyraźnie na złote, brokatowe zasłony łóżka, aż krzyki po drugiej stronie drzwi zaczęły ją ranić w uszy.

- Draco! - krzyknął głos po drugiej stronie drzwi. Głos brzmiał jak Blaise.

- Co? - Hermiona wymamrotała. Draco otworzył oczy, marszcząc brwi.

- Cholera, Draco, rusz swój tyłek z łóżka! - krzyknął Blaise. - To jest nagła sytuacja!

Draco z jękiem wytoczył się spod Hermiony, wysuwając się spod pościeli. Nago podszedł do drzwi, lekko je otwierając. Hermiona pisnęła i zagrzebała się pod kołdrą. 

- Czego, na Salazara, mógłbyś chcieć, Blaise? Teraz wkurzaj się albo…

- Draco, musisz iść na górę, mamy…

- Która godzina?

- Około szóstej trzydzieści. Draco, masz…

- Nie muszę robić żadnego gówna, dopóki nie zaczną się Starożytne Runy o dziewiątej, więc jeśli mógłbyś uprzejmie pieprzyć…

Głośny trzask sprawił, że Hermiona wyskoczyła spod kołdry. 

- Mademoiselle! - Aimee zawyła wysokim piskiem. - Kochanka Mistrza Draco! Merveilleux!

- Kochanka? - zawołał głos Blaise'a. - Masz tam Hermionę? Dzięki Salazarowi! Hermiona!

Dłoń Draco uderzyła o framugę, blokując drzwi. 

- Nie zobaczysz Hermiony, Blaise.

- Merci, Aimee - powiedziała Hermiona, wykorzystując swój podstawowy francuski. Aimee rozpromieniła się i postawiła srebrną tacę na łóżku. Magia skrzatów była po prostu niesamowita, skąd inaczej Aimee miałaby wiedzieć, kiedy Draco naprawdę się obudził i dotarł do drzwi?

Hermiona odpięła spinkę do włosów z kompletu Gloriany i użyła jej do odciągnięcia zabłąkanych loków z twarzy. Oczy Aimee wytrzeszczyły się jeszcze bardziej niż wcześniej.

- La Maîtresse! - Aimee odetchnęła.

- Czy ona właśnie nazwała mnie materacem? - Hermiona spytała Draco, który cofnął rękę i odwrócił się, by uprzejmie skinąć Aimee, nie zważając na swój nagi stan.

- Panią - powiedział rozbawiony Hermionie. - Jak dama, a nie nielegalna kochanka. - Uśmiechnął się do niej. - Chyba że wolisz to drugie.

Hermiona też się uśmiechnęła, widząc zadowolony błysk w jego oczach. Jego uśmiech poszerzył się, gdy spojrzał na nią, siedzącą nago na jego łóżku z prześcieradłem wokół talii.

- Aimee - rozkazał cicho Draco, nie odrywając oczu od Hermiony. - Dlaczego nie zostawisz tacy i nie pobiegniesz teraz…

- Ma tam Hermionę - usłyszała, jak Blaise mówi komuś na korytarzu. - Nie, to dobrze! - Blaise wetknął głowę przez drzwi, które Draco niedbale zostawił uchylone. - Hermiono, ciebie też potrzebujemy na górze!

- Blaise! - Hermiona i Draco powiedzieli jednocześnie, Hermiona pociągnęła wyżej pościel.

- Mówiłem, wypierdalaj stąd - warknął Draco do Blaise'a. - Nie obchodzi mnie, jaka jest twoja nagła sytuacja, możesz…

- Hermiono, potrzebujemy cię - powiedział Blaise, opierając się wysiłkom Draco, by wepchnąć go z powrotem na korytarz. - I to bardziej niż potrzebujemy tego dupka. Proszę, musisz wyjść. - Ciemne oczy Blaise'a były szeroko otwarte, a jego włosy lekko potargane.

- Dlaczego, co się dzieje? - zapytała Hermiona, nagle zaniepokojona. Podniosła się na kolana, z kołdrą owiniętą wokół torsu, z wystającą jedną nogą. Draco odsunął się, by zasłonić widok Blaisowi, a ona wyciągnęła szyję, by rozejrzeć się po ciele Draco.

- Aurorzy próbują dostać się do lochów Slytherinu - powiedział Blaise. - Mają nakaz aresztowania Theo.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Aurorzy powracają. Hermiona jest nieprzekonująca.

_____

Rozdział idealny na osłodzenie tego burzliwego weekendu. Wybaczcie, że tak późno. ;)

Spojler? Theo to dzban. 

14 komentarzy:

  1. OMG stało się ;) I teraz zapewne zacznie się delikatnie mówiąc jebac bo coś za dużo czasu bez dram było ..... aczkolwiek mam nadzieję że to tylko źle przeczucia;) spoiler to stwierdzenie rzeczywistości 🤣😂😅

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buahahaahahahah, Szarlota, racja co do spojleru, hahahahaha :D

      Usuń
  2. Merlinie! Myśli mam jeszcze tak skotłowane po niemieckim że mój mózg chyba nie ogarnął do końca co tu się podziało. A działo się! W końcu się stało! W końcu były seksy! W końcu Draco przeszedł do rzeczy! No ile można było czekać Malfoy?! Jak na kogoś z "chorą" obsesją na punkcie Hermiony to trochę Ci to zajęło xD No ale niech Ci będzie, miano dżentelmena nr jeden wędruje właśnie do Ciebie 😂 W końcu postawił na swoim i dostał nagrodę za ten mecz xD Jak już zobaczyłam, że ją zabiera do siebie do pokoju a nie do Pokoju Życzeń to wiedziałam, że to się musi w końcu stać i proszę! Stało się! Przyznać jednak muszę, że rozmowa przed była naprawdę słodka. To jak jej powiedział coś więcej o sobie, że już wcześniej zwróciła jego uwagę choć może nie w pozytywny sposób ale dzięki temu właśnie mógł zainteresować się nią teraz... Awww no cud, miód i orzeszki! To jak ją docenił za jej dobre serce wobec wszystkich, nie tylko najbliższych przyjaciół... Nie no Draco zdobył moje serce choć nie mówił tego o mnie a o innej. A jak Hermiona powiedziała, że dla niej już nie będzie innego! No przecież to jest jak wyznanie miłosne! Aimee od razu jak ton zmieniła jak zobaczyła spinki. Tu nazywała ją kochanką a tu nagle tak oficjalnie 😀 Nawet o ona zobaczyła, że to jest coś poważnego. Theo do cholery coś ty tam odwalił, że Blaise się tłucze o takiej nieludzkiej godzinie żeby twoją dupe ratować?! Swoją drogą Diabełek chyba też zadowolony z obrotu spraw między Draco i Hermioną albo to tylko reakcja szczęścia, że nie będzie musiał jej szukać i ściągać do ich pokoju wspólnego, żeby ratować tyłek Notta.
    Ściskam mocno i czekam na wyjaśnienia co ten dzbanuszek odwalił ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam, skąd w Blaisie chęć pomocy Nottowi :D Ale może to naturalna reakcja czy co? :D

      Usuń
  3. Noo i to mi się podoba. 😁 idealnie 😏 a skrzatka jest taka fajna. 😌 tylko ten theo musiał im popsuć poranek a kto wie co mogło się wydarzyć. 😁

    Pozdrawiam. 😙

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu oni nie mogą mieć chwilę spokoju... teraz znowu Hermiona bohaterka... Z tego będą kłopoty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jak skończą Hogwart to im się uda mieć stosunkowo względny święty spokój ;)

      Usuń
  5. Czyli jednak jeszcze kiedys Astoria oderwie się od ziemi? 😂 Ale nie sadze, zeby dzieki temu, ze teraz nie moze, stala sie bardziej przyziemna 😛 Draco, nie badz taki wnikliwy 😁
    Sypialnia Malfoya jest zaskakujaco nieslizgonska 😁 Maly szok, ale na baaardzo duzy plus! I oczywiscie, taka rozmowa przed seksem to chyba byla nie do unikniecia... To troche jak ostrzezenie z rozgrzeszeniem 🤔 Ale mysle, ze to bylo potrzebne - po tym zostal juz niczym nieskrepowany, cudowny seks 😁 I te jego slowa, ze zostanie na noc ❤ Az mnie ciarki przeszly 😊
    Z tego materaca to sie usmialam 😂 Jakie szczescie, ze po angielsku brzmi to tak samo, ciezko by bylo szukac innego zastepstwa, zeby wydzwiek byl podobny 😁 Love, love, love 😂❤ I nadal potrzebuje w swoim zyciu takiej Aimee 😂😉
    Chociaz RAZ ktos im przerwal tylko spanie 😂 Ugh, co ten Theo nawywijal!?

    Mała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak ciekawe kiedy panna G. oderwie się od ziemi 😂😂😂 mają zagwostkę z Mungu 😅

      Usuń
    2. Ona się sama zdziwi, jak jej się to uda, haha :D

      Usuń
  6. Ależ to było świetne!!! Może nie znają się jeszcze w 100%, ale chcą się poznać. Akcetują to że nie są idealni, każdy ma swoje błędy na koncie i swoje wady. To była piękna i wzruszająca rozmowa, a ten ich pierwszy raz ekstta. Namiętny ale jednak nie super, hiper nie wiadomo jaki, ale naturalny i prawdziwy 😊
    Poranek nie mógł byc spokojny po prostu nie mógł 😂 Aimee jest rewelacyjna!!! Uwielbiam ją.
    Ciekawa jestem co z tym Theo, ale jako że za nim nie przepadam od poaczątku to tylko kwestia czy zniknie czy nie 😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Ten pierwszy raz był idealny, bo... wcale taki nie był :) I to jest najpiękniejsze!

      Usuń
  7. No i na to czekałam! Było cudownie 😍

    OdpowiedzUsuń
  8. O Merlinie tak! Czekałam na to! Spadła z krzesła! Idealnie <3 To jest tak pięknie realne, takie cudowne! Już mi określeń brakuje <3 Jedna z najlepszych scen seksu, ale właśnie jej idealność polega na tym, że wcale taka idealna nie była - mam nadzieję, że wiadomo o co mi chodzi :P

    Oboje mają zalety i wady, ale właśnie rozmawiają ze sobą i moim zdaniem to jest klucz do życia ze sobą. Do potrafienia darowania siebie miłością, zaufaniem i namiętnością. Oh na prawdę cudowny rozdział. Ochy i achy <3

    Aurorzy powracają. Hermiona jest nieprzekonująca -> nieprzekonująca, to już coś nowego...

    Spojler? Theo to dzban. - > właśnie wiem, jest, prawda?

    OdpowiedzUsuń