Rozdział 59: “Musimy przestać się tak spotykać”

Hermiona uznała poniedziałkowe zajęcia za bardzo trudne. Wieści o spadającym kamiennym bloku rozeszły się po całej szkole. Połowa uczniów myślała, że ​​chce poślubić Draco, a druga połowa myślała, że chciałaby go zamordować. Lada dzień zobaczą nagłówek w Proroku: „Całuje go, czy przeklina? Odpowiedzi na stronie 6!”.

Rozbawiony Draco tylko pogorszył sytuację, całując ją słodko przed Starożytnymi Runami i udając, że boi się jej na Eliksirach.

- Patrz, ona będzie próbowała mnie otruć - szepnął ochryple do Romildy. Theo spojrzał na Draco z dezaprobatą, ale nic nie powiedział. Miał wystarczająco problemów na własnej głowie, odpierając Lavender, która wzięła sobie głęboko do serca bezwstydne kłamstwo Draco.

- Nie sądzisz, że Theo cudownie szatkuje swój ślaz? - zapytał Draco siedzącą obok niego wiedźmę.

- O tak - powiedziała Lavender, patrząc na Theo błyszczącymi oczami. - Chcesz, żebym zajęła się twoimi tykwobulwami, Theo?

- Myślę, że nie musisz nawet pytać, Brown - powiedział Draco. Lavender zachichotała. Hermiona i Theo spojrzeli gniewnie.

Wybryki Draco trwały przez cały ranek. Kiedy zobaczył Hermionę idącą korytarzem po Numerologii, stanął za Leilą.

- Uratuj mnie, zaraz zostanę przeklęty - zaintonował, a Leila przewróciła oczami.

- Trucizny, czarownice… Tak trzymaj, Draco - powiedziała mu Hermiona w Wielkiej Sali po obiedzie. - Podsuwasz mi tylko pomysły. I przestań dręczyć Theo. Czy nie wycierpiał już wystarczająco?

- Na pewno nie - powiedział Draco, nagle drżąc. - Dałem mu to jasno do zrozumienia: on ma trzymać się z dala od ciebie i…

- Draco, nie możesz…

- Pan Malfoy! - Piskliwe Myszki wbiegły do sali, między stoliki, wpadając w poślizg przed parą. Potem zaczęły przepychać się, aby być jak najbardziej z przodu. Hermiona spojrzała na nich z lekkim zmarszczeniem brwi. Z ich esejów „Dlaczego nie wolno włamywać się do laboratoriów eliksirów”, tylko Leili i Bertiego okazały się naprawdę adekwatne, chociaż i tak zneutralizowała urok na wszystkich Myszkach.

- Tak? - zapytał chłodno Draco.

- Czy możesz nadzorować nasz dzisiejszy szlaban? - zapytała Imogena.

Draco uniósł brew.

- Kolejny? Co zrobiliście tym razem?

- Obraziliśmy portret - powiedział Bertie. - Jemu nie podobało mu się, gdy nazywaliśmy go nietoperzem.

- W naszej obronie mogę powiedzieć, że on serio wygląda jak nietoperz - powiedziała Leila. - Nie wiedzieliśmy, że to były dyrektor.

Hermiona i Draco wymienili znaczące spojrzenia.

- Jak nazywał się portret? - zapytała Hermiona, prawie bojąc się usłyszeć odpowiedź.

- Snoop - powiedział Bertie.

- Nie, Snajp - powiedziała Imogena.

- Sniip?

- Snurp?

- To durne imię.

- Nie wyrażaj się tak, Percival.

- Przepraszam - powiedział Draco lodowatym tonem. - Czy mam rozumieć, że mówicie o byłym dyrektorze Hogwartu, Severusie Snape’ie?

Myszy natychmiast się uciszyły, czerwieniąc się.

- Tak, panie Malfoy - powiedziała Leila.

- A wy nazywaliście go nietoperzem?

- Draco - powiedziała Hermiona, kładąc dłoń na jego ramieniu. Odwróciła się do Piskliwych Myszek, które patrzyły szeroko otwartymi oczami. - Gdzie jest ten portret?

- W korytarzu Wróżbiarstwa, panno Granger - powiedział Percival.

Hermiona stłumiła uśmiech. McGonagall i Snape musieli mieć jakąś sprzeczkę w jej gabinecie, skoro przeniosła portret.

- To nie wystarczy - powiedział surowo Draco. - Portret dyrektora Snape'a ma być traktowany z szacunkiem. A jeśli chodzi o wasze zatrzymanie z…

- Panem Macmillanem - powiedział Bertie.

- Będziecie go również traktować z szacunkiem, nawet jeśli jest iry…

- Draco!

- ...inspirującym przykładem przywództwa dla uczniów - powiedział Draco. - Dlaczego, panno Granger, co myślałaś, że powiem? - Hermiona prychnęła, a Draco odwrócił się do Myszek.

- Żadne z nas nie może dzisiaj nadzorować waszego szlabanu - kontynuował wyniośle. - Mam trening quidditcha, a panna Granger ma do napisania esej na za sześć tygodni, a także cały zestaw egzaminów głównych na za 200 dni. Będziecie się z pewnością dobrze zachowywali z tym pupilkiem, panem Macmillanem. Zrozumiano?

Dzieci skinęły głowami, lekko skarcone i uciekły, trajkocząc:

- Nie rozumiem, o co to całe zamieszanie.

- Tak, ten Snurp był bardzo nieprzyjemny.

- To ty nazwałeś go nietoperzem!

- Skąd miałem wiedzieć?

- Myślisz, że naprawdę tak wyglądał jego nos?

Draco i Hermiona wyszli z Wielkiej Sali, a Draco narzekał:

- Severus nienawidził wróżbiarstwa.

Hermiona też była trochę zirytowana. Jak mogli teraz wślizgnąć się do alkowy Everarda Złego z mrocznym Snape'em namalowanym gdzieś na korytarzu?

Zatrzymali się przy szafce z Klepsydrami Punktów Domów, teraz magicznie naprawionej, a wszystkie klejnoty Domów zostały przywrócone do właściwego poziomu. Draco wciąż marszczył brwi w kierunku korytarza Wróżbiarstwa. Cienkie aksamitne sznury otaczały zwalony kamienny blok, który przez cały ranek był w cieniu. Hermiona podeszła bliżej, zaciekawiona, bo coś wydawało się teraz inne…

Jakby na zawołanie, szare chmury na zewnątrz rozstąpiły się, a południowe słońce zaświeciło przez wysokie okno. Promień słońca padł bezpośrednio na zwalony blok, podkreślając czerwone słowa na jego popękanej powierzchni: „GIŃCIE SZLAMY”.

***

Atmosfera w biurze McGonagall była napięta. Po raz kolejny Kingsley i Harry stali przed kominkiem w swoich aurorskich szatach, wpatrując się w Draco. Tym razem jednak Hermiona i Draco siedzieli w fotelach przed biurkiem McGonagall.

- Musimy przestać się tak spotykać - wycedził Draco.

Napięcie w pokoju wynikało z Eksponatu A, czyli zdjęcia przedstawionego przez Kingsleya z udziałem Hermiony i Draco w korytarzu przed Wielką Salą dzień wcześniej. Ruchomy obraz przedstawiał Draco pchającego Hermionę i kamienny blok rozbijający szafkę z klepsydrami.

- To zdjęcie zostało zrobione przez ucznia i zostanie umieszczone na pierwszej stronie jutrzejszego Proroka Codziennego - powiedział Kingsley. - Udało mi się to na teraz stłumić ze względów prawnych i bezpieczeństwa Ministerstwa, ale to się niebawem wydostanie.

- Nie możesz myśleć, Kingsley, że Pan Malfoy… - zaczęła McGonagall.

- Pan Malfoy ma dużo szczęścia, że nie trzymał się ściany na tym zdjęciu, bo inaczej byłby już w areszcie - powiedział Kingsley, jego ciemne oczy wpatrywały się w Draco.

- Zgodnie z tą logiką, panna Granger zostanie natychmiast zamknięta, ponieważ trzyma rękę na ścianie - powiedziała dyrektorka.

- Bardzo wątpię, żeby Hermiona napisała… te słowa.

- „Gińcie szlamy.” Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzeczą - powiedziała Hermiona. Harry i Draco przewrócili oczami.

- Rozumiem, że Pan Malfoy jest biegły w magii bezróżdżkowej - kontynuował Kingsley. - I jest tu jasno pokazane, jak atakuje Hermionę.

- Odpychał mnie z drogi! - krzyknęła Hermiona, zrywając się na równe nogi. Draco również wstał, wyglądając na wściekłego.

- Kingsley - powiedział Harry. - Nie jestem przyjacielem Malfoya, ale on by nigdy…

- Więc wyjaśnij to! - Kingsley huknął, uderzając ręką w zdjęcie na biurku McGonagall. - Pan Malfoy nie wygląda na spokojnego na tym zdjęciu, a Hermiona trzyma uniesioną swoją różdżkę!

- Cóż, często to robi - powiedział Harry.

- Mówisz, że Hermiona chodzi w kółko i przeklina ludzi, których lubi? - zapytał Kingsley.

- Czasami - przyznał Harry.

- I to bardzo zły nawyk - powiedział Draco, patrząc na Hermionę z wyrzutem.

- Próbujesz powiedzieć, że to. - Kingsley podniósł zdjęcie. - Jest czymś w rodzaju… - Wyglądał na zbolałego. - … Kłótni kochanków?

Hermiona i Draco energicznie przytaknęli, a Harry jęknął.

- Wiesz, jaki on jest prowokujący, Kingsley - powiedziała Hermiona.

- Przeważnie - zgodził się Draco.

Kingsley zerknął na McGonagall, która zdawała się powstrzymywać uśmiech, a potem spojrzał na Hermionę i Draco.

- Co dokładnie dzieje się na tym zdjęciu? - zażądał.

Harry spojrzał na Hermionę błagalnie. Zerknęła na Draco, który skinął głową.

- Bardzo dobrze - powiedziała wykładowym tonem. - Draco i ja rozmawialiśmy o moim spotkaniu z Ronem Weasleyem. Powiedziałam Ronowi o naszym związku, a Ron nazwał mnie dziwką śmierciożercy.

- Hermiono - jęknął Harry. - Czy zawsze musisz mówić dokładnie, co…

- Strach przed imieniem wzmaga strach przed...

- Nikt nie boi się Dziwki Śmierciożercy! - Harry wrzasnął.

- POTTER! - Kingsley huknął. McGonagall spojrzała na Harry'ego z dezaprobatą.

- Co? Ona może to powiedzieć, ale ja nie? - zapytał Harry.

McGonagall postukała różdżką w biurko.

- Czy możemy wrócić do omawianej sprawy?

- Draco był dość zły, słysząc, jak nazwał mnie Ron - kontynuowała spokojnie Hermiona. - Wyciągnął różdżke, planując szturm na Norę i przeklęcie Rona.

- Czy Malfoy rzeczywiście zamierzał to zrobić, czy był to kolejny przypadek zachowywania się w potencjalnie groźny sposób? - Harry chciał wiedzieć.

- Och, totalnie miałem zamiar to zrobić - powiedział Draco. - Ta Łasica miała się być dobrze, jeśli wiesz, co mam na myśli.

- Więc zabrałam różdżkę Draco... - zaczęła Hermiona.

- I użyłem bezróżdżkowego zaklęcia zamrażającego, żeby ją puściła...

- Więc wyjęłam własną różdżkę, żeby go spetryfikować…

- Panno Granger! - McGonagall płakała. - Jak mogłaś próbować petryfikować innego ucznia?

- Tak, to dość szokujące - powiedział Draco.

Hermiona zignorowała to.

- Kiedy zaczęłam rzucać zaklęcie, kamienny blok spadł z sufitu, prawie uderzając we mnie i niszcząc szafkę ze straszakami.

- Przepraszam - powiedział Kingsley. - Co to za szafka?

- Cudownie - powiedziała Hermiona do Draco. - Nie mogę już mówić „straszak” przy innych ludziach. I to całkowicie twoja wina.

- Nie powinnaś była nim żonglować - powiedział.

- Czy ktoś wie, o czym, u diabła, mówią? - zażądał Kingsley.

- Prawie nigdy tego nie wiem - powiedział Harry.

- Nonsens - powiedziała energicznie McGonagall. - Panna Granger oczywiście ma na myśli szafkę z Klepsydrami Domów.

- Więc spodziewasz się, że uwierzę, że ci dwoje toczyli… dyskusję - zaczął Kingsley. - Która przerodziła się w jakiś pojedynek? A potem z sufitu przypadkowo spadł kamienny blok? A później został pomalowany krwią? A to wszystko przypadek?

- Tak - powiedzieli Harry i Draco.

- Nie - powiedziała Hermiona.

Cały pokój gapił się na nią. Pociągnęła nosem, rzucając na swoją dyrektorkę, dwóch aurorów z Ministerstwa i własnego chłopaka pogardliwe spojrzenie.

- Oczywiście, że to nie przypadek. Istnieje pewien wzór w występowaniu wiadomości „Gińcie szlamy”, po prostu jeszcze go nie znamy.

- I twierdzisz, że pan Malfoy nie ma z tym nic wspólnego - powiedział Kingsley.

- Tego nie powiedziałam - powiedziała Hermiona.

- Hermiono - warknął Draco.

- Nie powiedziałam, że to zrobiłeś, ale oczywiście jesteś w jakiś sposób zaangażowany.

Oczy Draco zwęziły się.

- Jeśli już się mną znudziłaś, na pewno są inne sposoby…

- Hermiono - wtrącił się Kingsley, z trudem utrzymując panowanie nad sobą. - Mówisz, że w tych wiadomościach jest jakiś wzór, a pan Malfoy może być w jakiś sposób zamieszany. Czy to jest poprawne?

- Tak - powiedziała. - To wszystko sprawia, że ​​sytuacja wygląda bardzo źle.

- Jesteś okropną dziewczyną - powiedział Draco.

Kingsley potarł dłonią łysą głowę i westchnął.

- Więc mówisz, Hermiono, że ktoś może wrabiać pana Malfoya. - Hermiona skinęła głową. - I wykorzystał waszą małą… sprzeczkę… żeby to zrobić.

Hermiona ponownie skinęła głową.

- Jestem skłonna się z tym zgodzić - powiedziała McGonagall. - Oprócz jego prawdopodobnie uzasadnionej urazy do pana Weasleya, nie ma dowodów na to, że pan Malfoy chce kogoś skrzywdzić.

Reszta pokoju szepnęła na zgodę, z wyjątkiem Kingsleya.

- Tak czy inaczej, to bardzo poważna sytuacja - powiedziała McGonagall. - To już trzecia wiadomość, która się pojawiła. Otrzymuję sowy i listy od rodziców mugolskich uczniów. Teraz spodziewam się ich nawet więcej. Wielu uczniów opuściło już Hogwart. Za trzy dni mamy mecz Quidditcha między mieszanymi drużynami i spodziewam się dużej liczby gości.

Dyrektorka spojrzała na nich wszystkich z ponurą miną.

- A jeśli szybko nie rozwiążemy tej tajemnicy, te groźne wiadomości mogą doprowadzić do zamknięcia szkoły.

- Jak Komnata Tajemnic - szepnęła Hermiona.

- Główny aurorze Shacklebolt, chciałabym prosić o obecność Asystenta Aurora Pottera w Hogwarcie do czasu rozwiązania tej sytuacji - powiedziała McGonagall. - Pomogłoby to uspokoić zarówno rodziców, jak i uczniów. Mamy też mugolaków, o których warto pomyśleć. Proszę również o ochronę aurorską na najbliższym meczu quidditcha.

Kingsley patrzył na nią przez chwilę.

- Potter - warknął i przyciągnął Harry'ego bliżej kominka, gdzie dwoje aurorów rozpoczęło szeptaną dyskusję.

- Nie widzę sensu, żeby Potter tu został - powiedział Draco z irytacją. - Będzie tylko czaił się po korytarzach, wtykając we wszystko nos, jak w szóstej klasie.

Hermiona spojrzała na niego.

- Każde z podejrzeń Harry'ego co do ciebie w tamtym roku okazało się słuszne, Draco. Ja, na przykład, czuję się tu dobrze z jego obecnością.

Draco zarumienił się.

- Więc myślisz, że jestem sprawcą…

- Nie bądź śmieszny - powiedziała Hermiona. - Harry może również chronić i ciebie.

- Nie potrzebuję Pottera...

- W porządku, pani Dyrektor. - Kingsley odsunął się od Harry'ego. - Potter przekonał mnie, że może zrobić tu coś dobrego, więc przydzielę go do ochrony Hogwartu. Oczywiście tymczasowo. Biuro aurorów zapewni również ochronę podczas meczu quidditcha.

- Bardzo dobrze, główny aurorze Shacklebolt - powiedziała McGonagall.

- A co do tego innego problemu, o którym rozmawialiśmy…

- Przepraszam, główny aurorze Shacklebolt. - Dyrektorka wyglądała na zadowoloną z siebie. - Ale biorąc pod uwagę okoliczności, po prostu nie mogę poświęcić czasu na wizytę w Świętym Mungu.

- Celeste Rosier nie może pozostać Puszkiem Pigmejskim! - Kingsley nalegał. - Posiada cenne informacje i nikt nie potrafi przywrócić jej do pierwotnej postaci!

- Bzdura, nie ma powodu, dla którego obecna postać Celeste miałaby utrudniać twoje śledztwo - powiedziała McGonagall, a jej oczy błyszczały za okularami. Hermiona spojrzała na starszą kobietę z zainteresowaniem. Zdecydowanie między Dyrektorką, a Śmierciożerczynią było coś złego.

- Z pewnością - kontynuowała McGonagall. - Wy, sprytni aurorzy, możecie znaleźć sposób na komunikację.

Kingsley skrzywił się, po czym zwrócił się do Hermiony.

- Mówisz, że to była standardowa transmutacja, ale pomyśl wstecz, być może zaklęcie…

- Przepraszam, Kingsley - powiedziała Hermiona, brzmiąc podobnie do McGonagall. - Po prostu nie wiem. W końcu zaklęcie rzucone było w wielkim pośpiechu.

- Ale gdybyś mogła po prostu spróbować…

Hermiona starała się wyglądać na zdenerwowaną.

- Może - powiedziała słabo. - …Może będę mogła stawić temu czoła... w przyszłym tygodniu...

- Szczerze, Shacklebolt, okaż trochę wrażliwości - wycedził Draco, poklepując Hermionę po dłoni. - Już dobrze.

Kingsley spojrzał na ich oboje, ale nic nie powiedział.

- Oczekuję regularnych raportów, Potter - warknął, podchodząc do kominka i zbierając garść proszku Fiuu. Błysk zieleni i zniknął w płomieniach.

- Jesteście wolni - powiedziała McGonagall, patrząc na nich ponad okularami. - Wierzę, że nie muszę nikomu z was mówić, aby po wyjściu z tego biura zachować dyskrecję.

- Może zechce pani ponownie powiedzieć to Potterowi - powiedział Malfoy. - Ponieważ czasami czuje się zmuszony do dzielenia się tajnymi zaklęciami z głupcami.

- Draco - syknęła Hermiona, chwytając go za rękę i ciągnąc w kierunku drzwi. Och, następnych kilka dni będzie koszmarem.

- Co robisz? - zapytał Draco, kiedy ciągnęła go po spiralnych schodach w stronę pustej wnęki na trzecim piętrze, ukrytej za gobelinem. - Będę cię całował, jeśli zechcesz, ale nadal jestem zły o…

- Draco! - zabrzmiał słodki, miękki, ale dziwnie przenikliwy głos, dobiegający z drugiego końca korytarza. Draco jęknął cicho, bo była to oczywiście Luna, ubrana w długi niebieski płaszcz i niosąca sieć w kształcie serca.

- Lovegood - powiedział Draco przez lekko zaciśnięte zęby. - Jak się masz?

- Luna, pamiętasz? U mnie po prostu cudownie, Draco, dziękuję, że pytasz. - Krukonka rozpromieniła się do niego. - Neville był bardzo pomocny w moim planie stworzenia ogrodu medytacyjnego w piwnicach Malfoyów. Mówi, że magiczny balsam dla pszczół przyciągnie elfy i motyle, wchłaniając krew wciąż kapiącą…

Draco wyglądał na przerażonego, najbardziej jak mógł, a Hermiona szybko się wtrąciła.

- Co próbujesz dzisiaj złapać, Luna? - zapytała, chociaż znała odpowiedź.

- Oczywiście Miłosne Diggle - zachichotała Luna. Potem zmarszczyła brwi. - Spodziewałam się, że będą się roić się wokół was dwojga, ale w ogóle ich nie widzę!

Hermiona nie wiedziała, czy poczuć ulgę, czy być urażona.

- To piękny dzień - zaryzykowała. - Może wszystkie są na zewnątrz.

Luna potrząsnęła blond lokami.

- O nie - powiedziała. - Miłosne Diggle wolą małe, zamknięte pomieszczenia, takie jak ta wnęka. - Wskazała na pobliski gobelin przedstawiający magicznych mnichów pielących ogród. - Może gdybyście tam weszli i wykazali się kreatywnością…

- Hermiona! - Ernie podszedł do nich, machając pergaminem. Drań.

- Szukałem Cię od obiadu! - zawołał Prefekt Naczelny. - Wybieramy spikera na ten specjalny mecz Quidditcha… - Przerwał na widok Draco. Ślizgon rzucił Erniemu ostrzejsze, pogardliwe spojrzenie, ale milczał.

- Czy to lista? - zapytała Hermiona, podchodząc bliżej, żeby na nią spojrzeć.

Ernie skinął głową.

- Próbuję zdobyć kapitana Puddlemere, ale prefekci wolą George'a Weasleya.

Hermiona prawie jęknęła głośno. Po wojnie George stał się trochę osobowością radiową, kontynuując swoją Potterowską sławę. Miał nawet swój własny cotygodniowy program - oczywiście sponsorowany przez Czarodziejskie Dowcipy Weasleyów.

- Cóż, to w ogóle nie zadziała - stwierdziła Hermiona z decyzją. - Spróbuj...

- Tam są! - Luna dziko zamachała siecią, prawie uderzając Draco w głowę. - Stań trochę bliżej Erniego, dobrze, Hermiono? Diggle po prostu was kochają…

Draco zrobił krok do przodu, niezadowolony.

- Wystarczy - powiedział przeciągającym się tonem. - Hermiona ma dość życia wykonując nie swoją pracę, Macmillan.

Otoczył ramieniem Hermionę.

- I założę się, że Luna ma tutaj wiele dobrych sugestii odnośnie twojego gościa. - Draco wykrzywił usta. - O ile pamiętam, sama kiedyś się tym zajmowała.

- O tak! - Luna opuściła sieć i chwyciła Erniego za ramię. - Czy wziąłeś pod uwagę mojego ojca? - zapytała, ciągnąc go w głąb korytarza. - W swoich czasach był dość znanym mówcą, dlatego w 1986 roku gościł…

Hermiona patrzyła za nimi z otwartymi ustami. Szczerze mówiąc, nie mogła zdecydować, kto byłby gorszy: George czy Ksenofilius. Zauważyła kolejną postać na korytarzu i wzięła Draco za rękę, wciągając go za gobelin.

- Nie będę cię tu całować - powiedział zdecydowanie Draco. - Nie, gdy Lovegood biega wszędzie z tą siecią. Niech…

- Nie, nie - powiedziała Hermiona, odsuwając się. - Harry! - syknęła. - Tutaj! - Wyciągnęła rękę zza gobelinu i machnęła nią w górę i w dół.

- Och, tu jesteś, Hermiono - powiedział Harry, wślizgując się do alkowy. - Szukałem… Malfoy.

- Przepraszam, Potter - powiedział Draco. - Nie zabawiam się w ten sposób.

Harry się skrzywił.

- Harry - powiedziała Hermiona, rzucając zaklęcie przeciwko podsłuchującym i ignorując ich zniesmaczenie .- Kończy nam się czas. Musimy zdobyć próbkę krwi Lucjusza.

- Wiem - powiedział Harry, sięgając do kieszeni swoich szat aurora. - Mam ją tutaj. - Podniósł fiolkę wypełnioną gęstą, czerwoną krwią.

Hermiona miała ochotę go uściskać i prawie to zrobiła, jednak alkowa była bardzo mała, a przytulenie go popchnęło by go na Draco, czym żaden z czarodziejów nie byłby szczególnie zachwycony. Zadowoliła się więc promiennym uśmiechem do Harry'ego i przytuleniem rękawa jego szaty aurora. Harry uśmiechnął się do niej, uśmiechem, który rozszerzył się, gdy Draco znacząco odchrząknął.

- Skąd wiesz, że to krew mojego ojca? - zapytał Draco.

Harry wyciągnął różdżkę i stuknął w fiolkę, ukazując napis „Lucjusz Abraxas Malfoy” świecącymi złotymi literami.

- Mieliśmy szczęście - powiedział. - Lucjusza należał do osób wylosowanych w celu przeprowadzenia testów krwi odnośnie magicznego wirusa z Azkabanu.

- Czytałam o tym! - powiedziała Hermiona z zapałem. - Był o tym artykuł w comiesięcznym biuletynie Świętego Munga. Szpital posiada program do kontroli wirusa, który obejmuje identyfikację jego nosicieli.

Harry skinął głową.

- Lucjusz jest więźniem z wyższej półki i byłyby spore kłopoty, jeśli by zachorował. Jest obecnie wolny od wirusów, więc fiolkę umieszczono w magazynie.

- Jak zdobyłeś fiolkę? - zapytała Hermiona

- Penelopa Clearwater. - Harry schował różdżkę i fiolkę z powrotem do kieszeni. - Pracuje w ramach programu praktyk w Świętym Mungu. Dałem jej współpracownikowi Gigantojęzyczne Toffi i podmieniłem fiolki, kiedy się nim zajmowała.

- Ale co, jeśli odkryje…

Harry uśmiechnął się.

- Nie zrobi tego. Napełniłem drugą fiolkę własną krwią.

- To są magiczne fiolki do etykietowania! - powiedziała Hermiona. - Jak oszukałeś ją, żeby myślała, że zawiera krew Lucjusza?

Harry przewrócił oczami.

- Wlałem do niej krew, narzekając na moją nienawiść do mugoli i o tym, że tęsknię za wykorzystywaniem skrzatów domowych. Na spodnie Merlina, Hermiono, to tylko głupia fiolka. Wlałem do niej krew Lucjusza, nadałem imię zaklęciem zastoju, a potem zastąpiłem je moją krwią.

- Musimy o tym komuś powiedzieć! Nie możemy pozwolić Świętemu Mungowi na używanie fiolek podatnych na manipulacje - powiedziała Hermiona.

- Hermiono, nie zniszczę mojej kariery aurorskiej z powodu fiolki, o którą prosiłaś…

- Po prostu napiszę do Penelopy, kiedy to wszystko zostanie rozwiązane…

- To nigdy nie zostanie rozwiązane, jeśli nie przestaniecie się sprzeczać - powiedział Draco, spoglądając na Hermionę i Harry'ego. - Chciałbym usłyszeć o postępach, jakie Potter poczynił w pozyskiwaniu list gości mojego ojca.… jeśli w ogóle jakieś są.

- Wygląda na to, że to ja wykonuję tutaj całą robotę - burknął Harry.

Hermiona pociągnęła nosem.

- Może wolisz stworzyć eksperymentalny eliksir krwi od podstaw.

- To dla mnie odwieczna tajemnica - powiedział głośno Draco. - Że udało wam się kiedykolwiek pokonać V-Voldemorta. Mówię o waszej dwójce, bo nic nie może mnie przekonać, że Łasic był w tym czymkolwiek innym, jak tylko niedorzeczną kulą u nogi.

Harry i Hermiona zaczęli prychać, ale Ślizgon po prostu kontynuował.

- Ale zamierzam założyć, że Potter ma zdolność wymyślenia i wykonania realnego planu i jeszcze raz pytam: czy uzyskałeś listy gości mojego ojca?

Hermiona była trochę zawstydzona i wiedziała, że ​​Harry też. Merlinie, Draco brzmiał dokładnie jak Theo. Czy wszyscy Ślizgoni wygłaszali takie surowe wykłady? I dlaczego to było takie seksowne?

- Nie mam ich - przyznał Harry. - W więzieniu wprowadzono nowy system bezpieczeństwa po tym, jak kilka list gości wyciekło do Proroka. W Ministerstwie wciąż pojawiają się stada sów ze skargami na zarejestrowane wizyty manikiurzystek i krawców w Azkabanie i… - zakaszlał. - Kobiety oferujące… hm, pewne usługi.

Draco posłał Hermionie lubieżne spojrzenie, najwyraźniej spodziewając się, że będzie oburzona, ale ona tylko się uśmiechnęła.

- Parlamenty - powiedziała radośnie.

- Co? - zapytali Harry i Draco, wyglądając na identycznie zaskoczonych.

- Grupa sów nazywa się parlamentem. To jest jak morderstwo wron.

- Czy to właśnie robiłaś, gdy polowałaś na horkruksy, Hermiono? - Chciał wiedzieć Draco. - Po prostu chodziłaś i mówiłaś: „To tiara, Harry, nie diadem, widzisz, jak zwęża się wokół głowy?”.

Draco zignorował jej spojrzenie i kontynuował.

- Podtrzymuję moje wcześniejsze stwierdzenie, że fakt, iż udało wam się wykonać tak niepotrzebnie skomplikowaną misję pokonania Mroku (Voldemorta) jest niczym innym jak cudem.

Hermiona odwróciła się do swojego przyjaciela.

- Harry - powiedziała z całą chłodną uprzejmością. - Być może chciałbyś kontynuować wyjaśnianie nam nowych środków bezpieczeństwa Azkabanu, które dotyczą list gości.

- Tak, oczywiście - odpowiedział równie uprzejmie. - Listy gości są teraz uważane za informacje niejawne, aby zapobiec wyciekom, zatem nawet aurorzy potrzebują nakazu, aby uzyskać do nich dostęp.

- Dziękuję - powiedziała Hermiona. - Draco i ja mamy teraz wolną lekcję, ale trzecioklasiści mają teraz zajęcia. Możemy spotkać się w laboratorium o czwartej.

- Groźne wirusy, przecieki informacji - powiedział wesoło Draco, tylko po to, by znowu rozgrzać dyskusję. - Wy, aurorzy, powinniście być błogosławieni. To cudowne, że połowa więźniów Azkabanu nie uciekła.

- Aurorzy nie zarządzają już Azkabanem - powiedział Harry przez zaciśnięte zęby. - Więzienie jest teraz prowadzone przez specjalny wydział nadzorowany przez Szpital Świętego Munga.

Hermiona skinęła głową. Wraz z odejściem dementorów z Azkabanu, ministerstwo opracowało ABM, czyli „Agencję Bezpieczeństwa Medycznego”. Strażnicy ABM byli częściowo uzdrowicielami, częściowo aurorami, a ich celem było leczenie i rehabilitacja, a także nadzór więźniów.

- Och, już czuję się bezpieczniej - wycedził Draco. Obaj mężczyźni spojrzeli na siebie gniewnie, opierając się o ścianę w wąskiej wnęce, ze skrzyżowanymi rękami, oddaleni od siebie zaledwie o dwie stopy.

Hermiona miała dość. Oboje byli nie do zniesienia. Wymknęła się z alkowy i rzuciła na gobelin skomplikowane pasmo mocnych zabezpieczeń. Nie miała wątpliwości, że Draco i Harry się przebiją, ale zajmie im to trochę czasu. I współpracy.

- Cóż, wyglądasz na całkiem zadowoloną z siebie, Hermiono - powiedział łagodny głos, gdy wspinała się po schodach na trzecie piętro w kierunku Wieży Gryffindoru. - Co zrobiłaś tym razem?

Głos był figlarny, ale kiedy odwróciła głowę, zobaczyła, że ​​twarz Blaise'a Zabiniego jest zupełnie inna. Nigdy nie widziała jego oczu tak zimnych.

- Właśnie uwięziłam Harry'ego i Draco razem w pewnej wnęce - powiedziała. - Wiesz, tej dobrej do całowania się za gobelinem Magicznych Mnichów.

- Nigdy nie przestajesz mnie fascynować - powiedział.

Hermiona tylko się uśmiechnęła i odwróciła do wyjścia, ale głos Blaise'a ją powstrzymał.

- Hermiono - powiedział mocno. - Czy Potter zostaje tutaj dla Ginevry?

Odwróciła się. Blaise zawsze znał najnowsze plotki - był gorszy od Theo.

- Nie - powiedziała ostrożnie. - Jest tutaj, aby pomóc McGonagall uspokoić rodziców po trzeciej wiadomości z krwi.

Blaise zamrugał swoimi długimi, ciemnymi rzęsami.

- W każdym razie to cała historia.

- Tak się składa, że jest ona prawdziwa.

- Być może - kolejne powolne mrugnięcie. - Powiedz Ginevrze, że nie może wiecznie się przede mną ukrywać.

Hermiona dotknęła różdżki w kieszeni szaty.

- Ona się nie ukrywa. Nie chcę nic mówić, ale to brzmiało jak groźba.

- Spokojnie, mała lwico - powiedział, unosząc protekcjonalnie brwi. - Nikomu nie grożę. Chcę tylko z nią porozmawiać. - Pochylił się w jej stronę, a jego głos nabrał ochrypłej barwy. - Powiedz jej, Hermiono. Powiedz jej, żeby się nie bała. Powiedz jej… - Jego głos stał się chrapliwy. - Wiem, że za mną tęskni.

Puls Hermiony trochę przyspieszył pod zabójczym urokiem Blaise'a, ale był zbyt gładki, zbyt wyćwiczony. Zbyt zimny. Jego szepty nie były takie jak Draco, z tym niebezpiecznym gorącym smaczkiem, ani nawet jak Theo, z tym szelmowskim uśmiechem. Więc pochyliła się do przodu, pozwalając, by jej własny głos przeszedł w szept.

- Och, Blaise - wydyszała. - Powiem jej… żeby trzymała się od ciebie z daleka.

Odchylił się do tyłu, ściągając brwi w ognistym spojrzeniu na jej twarz.

- Wątpię, żebyś po prostu chciał porozmawiać - ciągnęła chłodno Hermiona. - Spróbuj napisać do niej list.

- Żeby rzuciła na niego Incendio, tak jak ty zrobiłaś z listem od Draco? - Spojrzał na nią nieubłaganie. - Czy powinienem czołgać się do Wieży Gryffindoru i błagać o wybaczenie, tak jak on? Płakać o mojej żałosnej przeszłości? W przeciwieństwie do niego nie chcę zrobić z siebie głupka.

Hermiona spojrzała na niego, zastanawiając się po raz pierwszy, czy naprawdę wspierał jej związek z Draco, czy też jego piękna przemowa na przyjęciu Slughorna była grą. Może tolerował Hermionę tylko wtedy, gdy spotykał się z Ginny. Może miała rację, wątpiąc w motywy jego i Pansy. Może nie był prawdziwym przyjacielem Draco. Wzruszyła w myślach ramionami: prawdopodobnie Blaise lubił Hermionę na swój własny sposób, tak jak troszczył się o Ginny na swój własny sposób. Po prostu nie lubiła jego sposobu.

- Idź do jakiejś innej dziewczyny - powiedziała Hermiona, poruszona jego oceną Draco. - Jestem pewna, że istnieje jakaś zimna piękność, która chce wieść wspaniałe życie bez bałaganu. Czy rozważyłbyś Astorię? Jeśli zdołasz wyrwać ją spod wpływu diamentów Malfoyów, wyświadczysz wszystkim przysługę.

Cóż, to wystarczyło. Oczy Blaise'a rzeczywiście zwęziły się, a usta zacisnęły. Każdy inny człowiek byłby wściekły. Hermiona posłała mu swoje najgłębsze spojrzenie, po czym odwróciła się i weszła po schodach, znów czując się niesamowicie zadowolona z siebie. Hermiona 2, Ślizgoni 0.

_____



W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Harry jest zaniepokojony. Draco nie jest pod wrażeniem.
_____


Rozdział niezabetowany - podmienię go potem na poprawioną wersję. Kolejny nie wiem kiedy. Soon ;)


Spojlery dodam potem - jestem w biegu i nie mam teraz czasu.
_____


EDIT: Rozdział podmieniony XD
A spojlerem niech będą spiski ;)

10 komentarzy:

  1. Biedny Theo! Serio Draco?! Ten chłopak już swoje wycierpiał! Prawie zabili go Śmierciożercy, jego wujek zginął a przez niego Hermiona prawie została zgwalcona... Musisz jeszcze nasyłać i podjudzać Lavender do tego, żeby niszczyła mu życie do reszty? Owszem, Nott ma swoje za uszami ale robiąc coś takiego nie zachowujesz się jak prawdziwy mężczyzna tylko jak dzieciak. No a Malfoy naprawdę świetnie się bawi udając, że Hermiona chce go zabić xD Piskliwe Myszki chyba serio nie zdają sobie sprawy z tego co zrobiły... Żeby do Snape'a z tekstem o nietoperzu wyskoczyć 😵 Nie wiecie coście uczynili! Jeden z największych bohaterów wojennych i żeby go taką zniewagą uraczyć?! I co na litość Merlina zrobił Snape że McGonagall go wywaliła do sali Wróżbiarstwa 🙈 Cholera, napis znowu się pojawił i znowu się zastanawiam czym to jest spowodowane bo już wiadomo, że ma to coś wspólnego z kłótniami Hermiony i Draco bo po każdej poważniejszej kłótni pojawia się napis... Shackelbolt jest tak cholernie zdeterminowany żeby przymknąć Draco za te występki... Wszystko fajnie pięknie, że Harry zdobył tą próbkę krwi Lucjusza ale jak oni mają zamiar potem to wszystko przedstawić? Powiedzą że od tygodni ważyli tajemniczy eliksir a Potter wykradł ze szpitala próbkę krwi jednego z najważniejszych więźniów i podmienił ją na swoją... Wtedy to się dopiero King wścieknie... Luna! Jesteś moją mistrzynią! Draco się chyba ciśnienie podniosło jak usłyszał że te całe Diggle pojawiają się zawsze obok Hermiony i Erniego xD no i ten tekst o tym, że jakby się Hermiona z Draco postarali to ona już by miała w garści te stworzenia. Cholera, było mi żal Blinny ale teraz się utwierdzam w tym, że Ginny dobrze postąpiła. Blaise okazał się być na serio dupkiem który niczego nie rozumie i jeszcze insynuuje cis Hermionie, że jej związek z Draco jest żałosny. Przykro mi. Zabini ale właśnie na tym polega bycie razem na akceptowaniu tego jaką ta druga osoba ma przeszłość oraz to przez co przeszła, na byciu ze sobą szczerym!
    Pozdrawiam cieplutko i czekam niecierpliwie na następny! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewidentnie Draco wrabiany, pytanie - przez kogo i dlaczego? Mózg rozwalony :D
      A co do podmiany próbki to też jestem w szoku, że to tak poszło łatwo... Ale w sumie to Potter :D Więcej szczęścia jak rozumu ;P 😂

      Usuń
  2. Hermiona ty yo jesteś wredna. 😂 jak Harry zostaje w zamku to może zobaczy że Herm jest szczesliwa z Draco oczywiście w tedy kiedy się nie kłócą 😂

    Pozdrawiam. 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wtedy są właśnie najszczęśliwsi 😂😂😂

      Usuń
  3. Ja tam czekam na spoilery ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Piskliwe Myszki kontratakują! :D Mam wrażenie, że kradną tu całe show 😂 Przekręcić nazwisko Snape i powiedzieć mu prosto w... portret, że wygląda jak nietoperz, o Merlinie, płaczę ze śmiechu 😂 Założę się, że po raz pierwszy w życiu obrazowa wersja Snape'a naprawdę głęboko żałuje, że nie jest realna 😂
    Ugh, po raz kolejny to napiszę, ale nie lubię tego Kingsleya tu, jest jakiś drętwy i w ogóle nie taki ;P Ale na szczęście nadal kuma pokrętne tłumaczenia Hermiony, bo przyznam, że sama się zakręciłam w którymś momencie i już się obawiałam, że Granger zamiast odsunąć podejrzenia od Draco, tylko go rzuci prosto na minę ;P Ja bym proponowała odczarować Celeste, niech powie, co ma do powiedzenia, i zamienić ją z powrotem z Puszka :D To by rozwiązało wiele problemów :D:D
    Hermiona i jej poprawność wymowy :D Jest gorsza od Draco i jego gramatyki 😂 I świetnie, że zamknęła ich razem we wnęce, brawo, Herm, normalnie mistrzowskie posunięcie, MOŻE Hogwart to przeżyje 😂😂😂 A co do samego Harry'ego... Hmm... Może będzie miał teraz okazję nie tylko przekonać się, że Neville miał rację co do Draco i Hermiony, ale również zobaczyć Ginny w innym świetle...? Bo Blaise, swoją gadką, to mnie autentycznie przeraził i już bym chyba nie chciała, żeby z naszą Rudą kręcił ;P Raz Ślizgon, zawsze Ślizgon? I to w jakim wydaniu :/
    Luna bezbłędna, haha 😂 Brakowało mi tylko gadki o pejczach 😂😂😂 No i Theo z Lavender... Oj, chłopaku, to się dopiero nazywa prawdziwa kara za grzechy 😂 ;)

    Ściskam!
    Mała

    PS Bożżż... Co z tym Bloggerem, rozjechał się cały tekst, i na lapku, i na telefonie :/ Czy tylko ja tak mam?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też tak mam... do tego ciężko komentarze dodać usuwają mi się...

      Usuń
    2. Irytacja level master :D Mam nadzieję, że to naprawią ;P

      Usuń
  5. Liczyłam, że Zabini zrozumie, ale nie zrozumiał nic. Zakuty łeb.

    Piskliwe Myszki są odważne - obrażać Snape'a? Muszą mieć odwagę :D W każdym rozdziale jak się pojawiają to robią coś takiego, że na prawdę klękajcie narody :P

    Zamknięcie Draco i Harrego razem we wnęce, to iście szatański pomysł, może to przeżyją. Myślę, że dobrze, że Harry zostaje, zobaczy na własne oczy jak wygląda relacja Hermiony i Draco. Może przekona potem Rona :D

    Nasyłanie Lavender na Theo to diabelska zemsta Draco, jakoś tak chciałabym, ale nie jest mi go żal, zapracował sobie na to. Niech się cieszy, że to tylko taki sposób.

    Harry jest zaniepokojony. Draco nie jest pod wrażeniem. -> któż by był jak są zamknięcie razem :P

    Spiski - czyżby w końcu zemsta na Astorii?

    OdpowiedzUsuń