Rozdział 58: Ego Aperta

Hermiona była bliska łez, kiedy szła korytarzem czwartego piętra i zatrzymała się przy kawałku ściany. Potrzebuję Draco.

Czarodziej stał na środku Pokoju, obserwując tańczące na ścianach runy. Odwrócił się, zobaczył jej twarz i otworzył szeroko ramiona. Podbiegła do niego i położyła głowę na jego ramieniu.

- Przepraszam - powiedział Draco w jej włosy. - Nie powinienem był wcześniej wyciągać różdżki.

- Przepraszam, że próbowałam cię spetryfikować. Kolejny raz.

- Jesteś taka przewidywalna. Dzwonek byłaby bardzo rozczarowana.

Miał rację. Hermiona nie wiedziała, jak długo tam stali, spleceni ze sobą. To było tak, jakby Draco rzucił własne zaklęcie zatrzymujące, a ona nie chciała zostać uwolniona.

- Nie mogę zostać długo - powiedziała. - Ginny jest zdruzgotana.

Poczuła, jak Draco przytaknął. 

- Blaise wrócił po obiedzie. Nie chciał z nikim rozmawiać.

Hermiona spojrzała na niego. 

- Ta sprawa z Blaisem miała być zabawą… Ginny była taka zła na Harry'ego, kiedy wróciła do Hogwartu…

- Tak, tylko gorący romans - powiedział Draco z lekkim uśmiechem. - Na początku Blaise też chciał tylko tego. Ale wy, Gryfonki... Po prostu nie możemy trzymać się z daleka… - Poczuła miękkie usta na swoim uchu.

- Chcesz powiedzieć, że naprawdę się o nią troszczy? - zapytała.

Zamiast odpowiedzieć, Draco poprowadził ją do jednej z dużych poduszek leżących w Pokoju i ułożył ją na sobie na kolanach, plecami do ściany. Jego ręka przebiegła delikatnie po jej kolanie. Hermiona położyła się na jego piersi, słuchając rytmu jego serca. Linia run nakreśliła przed nią krętą ścieżkę na ścianie, runiczna zagadka: Czym jest kora rzek i dach fali i zniszczenie skazanych…

- Blaise miał plany co do Ginevry, wiem to. - Przyznał w końcu Draco.

- Ach, miał plany - burknęła Hermiona. - Wielka sprawa jak na Ślizgona.

- Właściwie to największa - powiedział pogodnie. - Rzadko włączamy innych do naszych planów.

- Czy masz co do mnie plany? - Nie mogła się powstrzymać przed zapytaniem.

Ręka Draco na jej kolanie znieruchomiała, po czym wróciła do kreślenia swoich kręgów. 

- Tak - powiedział. - Ale na razie wolę je zachować dla siebie.

Hermiona skinęła głową ze zrozumieniem. Ich przyszłość wydawała się być niemożliwie mroczna, pełna pułapek i krwi. Zdradziecki grunt, do budowy planów. Jej własne na wpół uformowane plany wydawały się cienkie, wrzecionowate i łatwe do zniszczenia.

Westchnęła.

- Ostrzegałeś mnie przed Blaise'em. Powiedziałeś, że nie otworzy swojego serca. I miałeś rację.

- To przez jego wychowanie. Matka nauczyła go zaprzeczać wszystkim uczuciom - powiedział Draco.

- A twoja nie?

- Wręcz przeciwnie. - Jego głos był chłodny. - Moi rodzice z pewnością zachęcali mnie do odczuwania: nienawiści do innych stworzeń i mugoli, do poczucia wyższości nad wszystkimi innymi czarodziejami, czucia pogardy w stosunku do tych, którzy udawali, że troszczą się o innych, bo z pewnością kłamią. Nauczono mnie bardzo wcześnie i często wyrażać te uczucia, nieustannie udowadniając, że jestem prawdziwym Malfoyem.

Draco zaśmiał się krótko. 

- Nigdy nie mogłem udowodnić, że jestem godny. Dla rodziny, która tak wielbiła krew, można by pomyśleć, że sama krew powinna była wystarczyć.

Hermiona nie wiedziała, co powiedzieć, więc po prostu przytulała się do niego, aż jego sztywne mięśnie się rozluźniły. Draco był taki namiętny, a jego rodzice wypaczyli tę pasję, ale przynajmniej umiał to wyrazić. Próbowała pomyśleć o Blaisie, który wpadał w lekki szał, gapił się na innych mężczyzn, beształ Ginny za wtrącanie się, albo ryzykował, żeby zdobyć jej zaufanie. Niepojęte. Ale wtedy uważałaby zachowanie Draco w ciągu ostatnich miesięcy za niewyobrażalne, gdyby sama tego nie była świadkiem, więc co ona wiedziała?

- Blaise powiedział Ginny, że ona nie chce znać jego prawdziwej twarzy - powiedziała Hermiona w jego czarną jedwabną koszulę. Choć raz bez krawata. - On nawet nie dał jej na to szansy. - Spojrzała na niego ponownie. - Albo nie darzy jej prawdziwymi uczuciami, albo nie jest w stanie ich wyrazić. Tak czy inaczej, to wszystko.

- Och, on ma uczucia. Nie zapraszasz tak zwanego zdrajcy krwi do domu przodków bez żadnych głębszych uczuć. Myślę, że Blaise miał nadzieję, że ten gest powie wszystko. Typowa wiedźma czystej krwi byłaby w siódmym niebie.

Hermiona zastanawiała się, gdzie wypadała oficjalna wizyta w rodzinnej siedzibie w sekwencji rytuałów zalotów czystej krwi: przed prezentem z tytułu zalotów, ale po pierwszej randce? Czy tortury rytualne w salonie liczyły się jako wizyta oficjalna?

Westchnęła. 

- Zamek, skrzypce, magiczne fajerwerki… Nie tego chciała - powiedziała Hermiona. - Zranił ją pomysł, że można ją przekupić, żeby go kochać. Powinieneś był ją widzieć w Norze, całą czarującą i przeciążoną emocjonalnie.

- Czarująca i przeciążona emocjonalnie - powtórzył Draco. - Opisałaś idealną czarownicę czystej krwi. Takie traktowanie Gryfonki to fatalny błąd.

Hermiona rozważyła to, odprężając się na ciepłym, twardym ciele pod nią. Pomyślała, że ​​inny Ślizgon popełnił ten sam błąd niedawno. Theo zaprezentował jej również błyszczącą skorupę mężczyzny, ukrywając swoje niebezpieczeństwo i strach, planując przyszły awans jego i Hermiony w Ministerstwie.

- Czy Ginevra naprawdę uwolniła cię od zaklęcia Łasica? - zapytał Draco, najwyraźniej decydując, że konieczna jest zmiana tematu.

Skinęła głową.

 - To dobrze, że Ginny się pojawiła, bo inaczej nasza trójka nadal by tam siedziała i kłóciła się.

Draco zmarszczył brwi. 

- Jak uciekłaś?

- Ginny wysłała Molly Patronusa. - Hermiona uśmiechnęła się. - Powinieneś był zobaczyć twarz Rona.

Ale Draco nie odwzajemnił uśmiechu. Zamiast tego cofnął rękę i spojrzał na nią z góry.

- Co jest? - zapytała.

- Wczoraj wysłałaś mi Patronusa - powiedział. - To była łasica.

- Wydra - poprawiła go Hermiona. - Co chyba technicznie jest łasicą. Należy do rodziny łasicowatych.

- Nie sądzisz, że to istotne, że twój Patronus jest łasicą? - zapytał Draco.

- To duża rodzina zwierząt, Draco. Obejmuje borsuki, norki… - Uśmiechnęła się figlarnie. - I fretki.

 Draco spojrzał lekko, ale jego ciało odprężyło się, a jego ramię znów ją otoczyło.

- Czy… czy potrafisz rzucić Patronusa? - Hermiona zapytała nieco nieśmiało. Wydawało się to mało prawdopodobne, ale nie mogła przestać myśleć o świecącej łani Snape'a.

Draco potrząsnął głową. 

- Snape próbował mnie uczyć w szóstej klasie. Nie mogłem nic stworzyć, nawet chmury. - Jego twarz stała się nagle posępna, a usta zaciśnięte.

Hermiona nie była zaskoczona, biorąc pod uwagę wszystko, co wydarzyło się tamtego okropnego roku. 

- Mogłabym cię nauczyć.

- Nie, dziękuję. - Głos Draco znów był chłodny. - Porozmawiajmy o czymś innym.

Hermiona prychnęła. Draco był świetny do wprowadzania tematów, a następnie porzucania ich, kiedy mu to odpowiadało.

Patrzyła, jak runiczna zagadka na ścianie wiruje i się powtarza: kora rzek i dach fali i zniszczenie skazanych… To radosne. Gdyby rzeka była drzewem, a fala domem, i czego bałaby się banda skrybów nordyckich…

Odpowiedź przyszła jej nagle na myśl: lód. Rozbić lód. Hermiona obróciła się na kolanach Draco i musnęła jego usta swoimi. 

- To nie był dla ciebie najlepszy weekend - powiedziała.

Rzeczywiście tak nie było. Sobota była wystarczająco zła dla Draco, z eliksirem i wampirem, wizytą u Harry'ego i długim oczekiwaniem na nią w jej pokoju, a potem jeszcze z jej wstrząsającą historią. Następnie Hermiona wyrzuciła go w niedzielny poranek i opuściła jego pięciominutowy mecz, wróciła z kolejną przykrą historią, prawie zostali zabici przez kamienny blok i znowu uciekła. Szczerze mówiąc, to był cud, że mężczyzna w ogóle chciał się z nią widzieć.

- Nie. - Było wszystkim, co powiedział Draco. Jego ręce na jej biodrach były sztywne i nieruchome.

- Przepraszam. - Szepnęła mu do ucha. - Wybacz mi. - Jej usta dotknęły wrażliwej skóry pod płatkiem jego ucha.

- No nie wiem. - Głos Draco był lekko zdyszany. - Nadal jestem dość urażony.

- Ojej - powiedziała Hermiona. Wyprostowała się i zaczęła rozpinać sweter, odsłaniając swój czarny stanik bez ramiączek. Kardigan spadł na dywan. - Czy mogę cokolwiek zrobić?

Teraz ręce Draco poruszały się, pozostawiając jej biodra, aby powędrować do ​​piersi.

- Jest wiele rzeczy, które możesz zrobić - powiedział ponuro. - Uspokój mnie, Hermiono.

Ślad stali i niebezpieczeństwa w jego głosie sprawił, że serce Hermiony przyspieszyło, a jej palce zacisnęły się na czarnym jedwabiu jego koszuli.

- Tak, Draco - szepnęła i patrzyła, jak jego blade źrenice rozszerzają się, aż stały się prawie całkowicie czarne.

Rozpięła jego koszulę, gorączkowo i trochę niezdarnie, po czym przesunęła dłońmi po gładkiej skórze Ślizgona i słabych krawędziach starych blizn. Położyła się na jego kolanach, między jego nogami, a jej usta podążały za ścieżką jej dłoni. Draco sapnął cicho, gdy zaczęła odpinać jego pasek.

- Hermiono - jęknął, gdy jej zamiar stał się jasny. - Hermiono…

Podniosła głowę i zobaczyła, że ​​Draco patrzy na nią z szeroko otwartymi oczami. Potem zwróciła swoją uwagę w dół i powoli rozchyliła jego spodnie i bokserki, by odsłonić jego męskość, teraz zarumienioną w jej dłoniach.

Draco głośno przełknął ślinę. 

- Weź go, Hermiono - powiedział. To był rozkaz, ale jego głos zadrżał, wymawiając jej imię w subtelnej prośbie.

Znowu sapnął, kiedy jej usta zamknęły się na nim. Nie była zbyt doświadczona, a kąt był niezręczny, ale dała radę. Był dla niej taki dobry, pomimo niebezpieczeństwa i zmartwień, a teraz to był tylko Draco, ciepło, dotyk, jego smak…

Jego ręce przesunęły się po jej nagich ramionach i wplątały się w jej loki, jedną dużą dłonią zakrywając spinkę Gloriany. Teraz dotykał jej włosów i swoich diamentów, gdy klęczała przed nim - tak zaborczy, przez moment dotknięty Malfoyowską ciemnością. Hermiona uznała to za niewiarygodnie podniecające.

Nie minęło dużo czasu, zanim Draco jęknął, brzmiąc na udręczonego. 

- Zaraz… zaraz…

Hermiona próbowała sobie z tym poradzić, ale skończyło się na tym, że znowu narobiła wielkiego bałaganu i nie mogła powstrzymać lekkiego chichotania, machając różdżką, żeby wszystko posprzątać. Draco nie był pomocny. Potoczył się na dywan, wyglądając, jakby już nigdy się zamierzał się ruszyć. Leżał zarumieniony, dysząc, z rozczochranymi włosami, jednym butem zdjętym, ubraniem pomarszczonym i rozpiętym. Daleko od wytwornego czarodzieja, który wcześniej przywitał ją w tym pokoju.

- Chodź tutaj - szepnął szorstko Draco, a Hermiona dołączyła do niego na dywanie. Przesunął się lekko nad nią, chwytając jej usta w palącym pocałunku, aż zaczęła łapać powietrze. Potem podniósł głowę. 

- Zostało ci wybaczone - powiedział cicho. - Tak bardzo, bardzo wybaczone.

Hermiona wyciągnęła rękę, by odgarnąć jego biało-blond grzywkę, ale ona znów wpadła mu do oczu. Spojrzała na niego błagalnie.

Draco zmarszczył brwi. 

- Musisz znowu iść, prawda?

Ręka Hermiony opadła. 

- Ginny mnie potrzebuje.

Nic nie powiedział, ale wyraz jego oczu był wyraźny: potrzebuję cię.

Spojrzała na niego, czując się rozdarta. Potem Draco westchnął i niezgrabnie usiadł, wciąż zarumieniony. Hermiona również usiadła, obserwując, jak poprawiał swoje ubrania.

- Jestem zepsutym dupkiem, Hermiono - powiedział. Zdjął jej sweter z dywanu i pomógł jej go założyć, zręcznie zapinając guziki. - Ale nawet ja wiem, że masz rację. Ginevra jest przyjacielem dla nas obojga.

Pocałowała go za to i oboje wstali, Hermiona włożyła buty, a Draco zapiął pasek. Spojrzał na nią trzeźwo.

- Wiesz, powiedziałem Blaise'owi - powiedział Draco. - W zeszłym tygodniu. Powiedziałem mu o Ego Aperta. -  Jestem otwarty. - Ale on nie chciał słuchać.

- Może to nie jego wina - powiedziała Hermiona. - Może Ginny po prostu nie jest tą jedyną.

- Może. - Powtórzył z powątpiewaniem. - Ale Ginevra jest… fascynująca. Jeśli nie uda jej się złamać murów Blaise'a... Jeśli nie ona, to nie wiem czy ktokolwiek inny dałby mu radę.

***

Poniedziałek rano nadszedł zbyt wcześnie, jak zawsze. Hermiona jęknęła, mrugając oczami w promieniach wczesnego słońca. Wbiła łokieć w ciepłe ciało obok siebie. 

- Wstawaj - powiedziała, siadając. - Spóźnimy się.

Brak odpowiedzi. Hermiona zdjęła więc poduszkę ze swojej współlokatorki, odsłaniając rozczochraną głowę pełną miedzianych fal. Ginny wydała z siebie stłumiony jęk i chwyciła poduszkę z powrotem, uderzając nią sobie w głowę. Hermiona wróciła poprzedniej nocy i zauważyła, że ​​Ginny w ogóle się nie poruszyła, ale usłyszała płacz współlokatorki kilka godzin później i przeniosła się do łóżka Ginny, aby ją pocieszyć.

- Gin, już prawie ósma - powiedziała Hermiona, opuszczając nogi na podłogę. Ginny się nie poruszyła. Hermiona pobiegła pod prysznic, ubierając się szybko i spinając włosy w kucyk, wbijając w loki jedną ze szpilek Gloriany. Potem ściągnęła Ginny na podłogę, zmusiła ją do pójścia łazienki i zabrała ją na śniadanie, mając jeszcze chwilę wolnego czasu.

Ginny zajęła przy śniadaniu swoje zwykłe miejsce Hermiony, siedząc plecami do Ślizgonów. Węże wyglądały tak samo jak zawsze, z wyjątkiem tego, że Leila wciąż była zielona. Z pewnością Blaise wyglądał na całkowicie niewzruszonego. Obok niego był Draco, który uśmiechał się do niej złośliwie i sugestywnie dotknął językiem łyżki do owsianki. Hermiona poczuła falę gorąca na twarzy i szybko odwróciła wzrok.

Ginny zjadła niewiele, tylko sączyła herbatę ze spuszczonymi oczami. Hermiona pospiesznie zjadła śniadanie i zaproponowała, że ​​zaprowadzi Ginny na zajęcia z Zaklęć. Prawie uciekły z Wielkiej Sali, kiedy rząd Piskliwych Myszek zablokował drzwi.

- Proszę, przemień nas, panno Granger! - Wszyscy krzyczeli jednocześnie.

- Jesteśmy już zmęczeni byciem żółtymi - powiedział Percival.

- Pani Pomfrey uważa, że ​​mamy żółte taczki - wtrąciła Imogena.

- Żółtaczkę - poprawiła Hermiona.

- To właśnie powiedziałam. Nie pozwoliła nam jeść cukru.

- Albo wołowiny - powiedział Percival. - Albo czegoś smażonego. Nasz stół nie chce dać nam kiełbasek!

Hermiona starała się nie wyglądać na zadowoloną z siebie, ale było to trudne. Poprzedniej nocy otrzymała notatkę do Pomfrey, wspominając, że kilka pierwszorocznych Puchonów wyglądało mizernie. Hermiona nigdy nie była osobą, która lekceważyłaby chorobę wątroby, ale jednocześnie czuła, że ​​Piskliwe Myszki uniknęły właściwej kary za niebezpieczne wykroczenie. Żółty kolor i tak wyblaknie pod koniec dnia, a trochę mniej cukru może tylko korzystnie wpłynąć na zdrowie ich zębów.

Jednak szeroki uśmiech Ginny zmiękczył nieco serce Hermiony w stosunku do dzieci. 

- Wszyscy macie dziś wolny czas po śniadaniu, prawda? - zapytała ich Hermiona. Wszystkie Piskliwe myszki przytaknęły.

- Idziemy na boisko, aby poćwiczyć Ruch Frooma! - krzyknął Bertie.

- Ruch Frooma? - zapytała zaintrygowana Ginny.

Natychmiast wszystkie Piskliwe Myszki przeszły w lewo, a potem w prawo, po czym uniosły ręce i chwyciły się na piersi. Śmiech Ginny rozległ się w korytarzu, kiedy Blaise i Draco szli w kierunku drzwi, żeby wyjść. Usta Blaise'a lekko się otworzyły, co u każdego innego mężczyzny byłoby równoznaczne z wybałuszeniem oczu i opuszczeniem szczęki. Nawet Draco zamrugał i zatrzymał się na chwilę. Serce Hermiony złagodniało jeszcze bardziej w stosunku do pierwszorocznych.

- Bardzo dobrze - powiedziała im. - Jeśli pojawicie się na lunchu z jedną stopą eseju na temat niebezpieczeństw związanych z wchodzeniem do eksperymentalnych laboratoriów eliksirów bez pozwolenia, przywrócę wam pierwotny kolor skóry. Esej na całą stopę - ciągnęła, ignorując rozbawione spojrzenie Draco. - Jeśli uznam, że wasze eseje są niewystarczające, zmienię kolor was wszystkich na zielony… lub czerwony - powiedziała, kiwając głową Leili. Pani Pomfrey wysłała tej małej Ślizgonce eliksir przeciw nudnościom i przepisała wodnistą papkę zamiast posiłków.

- Dziękuję, panno Granger!

- Chcę wypróbować Ruch Frooma!

- Chcesz ciastka do obiadu czy nie?

Pierwszoroczniacy uciekli, wciąż trajkocząc, a Ginny chwyciła Hermionę za ramię, ocierając z oczu łzy śmiechu.

- Kocham te dzieciaki - powiedziała, wyprowadzając Hermionę z Wielkiej Sali bez najmniejszego spojrzenia w stronę Blaise'a. - Ruch Frooma!

Ginny uspokoiła się trochę, kiedy usiadły razem na dużym parapecie naprzeciwko klasy Flitwicka, obejmując ramionami swoje kolana.

- Jak się czujesz? - zapytała Hermiona. Zgięła jedno kolano i pozwoliła swojej prawej nodze zwisać pod parapetem. Cudownie, dzień dopiero się zaczął, a ona już miała w rajstopach zaciągniętą dziurę jak stąd do Glasgow…

- Naprawdę wszystko w porządku - powiedziała Ginny, patrząc przez okno na dziedziniec. - To znaczy, to życie Blaise'a, to jego przeszłość. On tak naprawdę nie jest mi nic winien.

Hermiona spojrzała na profil Ginny, oświetlony słabym porannym słońcem. 

- Czy myślisz, że kiedykolwiek się zmieni?

Ginny odwróciła się, by na nią spojrzeć, a jej ciemne oczy były twarde. 

- Masz na myśli tak jak Draco? Mało prawdopodobne. Prawdopodobnie znajdzie dziewczynę, która naprawdę nie chce nic o nim słyszeć.

- Dziewczynę taką jak Astoria - powiedziała Hermiona. - Nie mam na myśli samej Astorii, ale…

- Wiem, co masz na myśli - powiedziała Ginny. - Tak, kogoś takiego jak ona. Neville powiedział mi, co powiedziałaś Astorii na zielarstwie. Tak, Blaise będzie żył takim życiem.

Hermiona milczała, zdeterminowana, by nie zadać oczywistego pytania. Nie mogła jednak oszukać Ginny. Te oczy w kształcie migdałów wciąż na nią patrzyły.

- Śmiało - powiedziała Ginny. - Pytaj.

Hermiona przełknęła. 

- A co z Harrym?

- Co z nim?

- Czy myślisz, że on się zmieni? - zapytała uparcie Hermiona.

Ginny wzruszyła ramionami i ponownie wyjrzała przez okno. 

- Może. Pewnego dnia.

- Harry jest dość zły - powiedziała Hermiona .- Ale Blaise. Czy nie tego chciałaś?

- Nie na tyle zły, żeby móc cokolwiek z tym zrobić - powiedziała Ginny, ponownie spoglądając w oczy Hermiony. - Ale wystarczająco go ścigałam, wystarczająco długo na niego czekałam. Sprawienie, by Harry był zazdrosny, nie było odpowiedzią… To był ruch dziecka i był kompletnie głupi, jeśli moim celem było sprawienie, by postrzegał mnie jako dorosłą.

- Więc, co zrobisz? - zapytała Hermiona.

- Dorosnę. Lubię być Ginevrą. - Ginny zsunęła się z parapetu i obróciła się, wyglądając trochę jak Luna z rozmarzonym wyrazem oczu. - Wygram Puchar Quidditcha. Przysiądę dla moich OWUTEMÓW… Mam jedenaście osób w SMUT. Upewnię się, że psycho-roślinka Neville'a go nie zabije. Poćwiczę do tego głupiego meczu quidditcha między domami - uśmiechnęła się swoim pierwszym prawdziwym uśmiechem tego dnia.

- Nie mogę uwierzyć, że świętujemy urodziny Dumbledore'a meczem Quidditcha - burknęła Hermiona. Jej pomysły były o wiele lepsze. - Z tego, co słyszałam, Ernie już zebrał drużyny.

- Zrobił to w pośpiechu - przyznała Ginny. - Jestem w drużynie Lavinii Clarke, co jest w porządku, ale Astoria jest Obrońcą i nie mam ochoty z nią grać.

- Słabo - powiedziała Hermiona. - Też mi się to nie podoba. - Zsunęła nogi z parapetu i spojrzała na Ginny, która teraz wykonywała małe ruchy gracza Quidditcha na korytarzu, podskakując jak Piskliwa Myszka. - Powiedz mi, Gin, jaki jest program treningów Astorii przed meczem?

Ginny zatrzymała się na jednej nodze, żeby na nią spojrzeć. 

- Astoria nie ma czegoś takiego.

- Ona nie trenuje?

- Nie w dni meczowe. Astoria zawsze opracowuje nową specjalną taktykę przed każdym meczem. - Ginny przewróciła oczami. - Nie chce tego zdradzić.

- Ciekawe. - Hermiona zeskoczyła z okna. - Muszę dostać się do klasy Starożytnych Run.

Ginny nagle uściskała ją mocno. 

- Dziękuję - szepnęła, puszczając ją.

Hermiona uśmiechnęła się i pogłaskała swoje włosy. 

- Nic nie zrobiłam. To wszystko twoja zasługa, Ginevro. Możesz robić wszystko, co chcesz.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Harry robi się podstępny. McGonagall żywi urazę. Luna znowu rusza na polowanie.

_____

Ha! Mam nadzieję, że takie Dramione chociaż troszkę osłodziło wam dramę z Ginny i Blaisem. (oby!)

Spojler alert - Piskliwe Myszki, były dyrektor, Aurorzy, drama i 15 stron tekstu ;)

28 komentarzy:

  1. Dramione zawsze osłodzi. Dla mnie im więcej ich tym lepiej.
    Szkoda tylko Blaise o Ginny....
    Pewnie wróci do Pottera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moze do nikogo? 🤔 W koncu chce postawic na siebie 🤔

      Usuń
    2. W tej kwestii chyba nie będę wam nic spojlerować ;)

      Usuń
    3. Wyczuwam za nie będzie to dobre zakończenie dla nas czyli powrót Pottera

      Usuń
  2. Nie wiem jak się powstrzymałam przed czytaniem i dokończyłam Chirurgów kiedy dotarłam do momentu gdzie Hermiona zaczęła rozpinać Draco spodnie ale powinnam dostać za to jakąś nagrodę! Serio wszystko między nimi dzieje się bardzo stopniowo i powoli i może dlatego też jest im łatwiej w tej relacji i ma większe szanse na powodzenie niż to co działo się między Ginny a Blaisem. Owszem, Draco też jest bardziej otwarty na Hermione i więcej jej o sobie opowiada o swoim życiu i pokazuje prawdziwego siebie a Blaise właśnie tego unikał. Draco jednak nam coś o nim wyjaśnił. Diabeł tak został wychowany, żeby ukrywać swoje prawdziwe uczucia i nie mówić o nich więc zaczynam rozumieć dlaczego posunął się do innych kroków żeby przekonać do siebie Ginny. Szkoda jednak, że ocenił ją w niewłaściwy sposób. Malfoy dobrze to ujął, każda czystokrwista kobieta byłaby zadowolona ale Ginny jest inna, jest Gryfonką. Dla niej nie wystarczy piękna skorupka która będzie wyglądać, ona potrzebuje prawdziwości i zaangażowania. Takiej Astorii czy innej lasce której zależy na pozycji i pieniądzach może to by nie przeszkadzało i wystarczyło ale Ginny to Ginny. Serio jeśli ona go nie zachęciła do otwarcia się to raczej już nikt tego nie zrobi. Szkoda, że kolejny facet pójdzie na zmarnowanie dla jakiejś głupiutkiej dziewuchy z rodu czystej krwii. No a moi ulubieńcy jak zawsze uroczy! Hermiono zlituj się i nie bądź już dla nich taka! Już wystarczająco wycierpieli przez panią Pomfrey i to że zabroniła im jeść słodyczy xD Przecież to tylko dzieci xD Ale są uroczy i potrafią poprawić humor każdemu, nawet Ginny która popłakała sobie w nocy i potrzebowała wsparcia. Cieszę się, że Ginevra stała się taka dojrzała, to jej lepiej pasuje niż wiązanie butów Potterowi w filmie (Merlinie jaka tą scena jest zła!). No a moje Dramionki... Cud i miód! Dobrze się rozumieją i kocham ich przekomarzanie się. Myślę, że to co się stało w Pokoju Życzeń było idealnym poprawieniem humoru po trudach weekendu który miał miejsce.
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na kolejne dramy! Czym to McGonagall będzie będzie zawiedziona i żywiła urazę no i znów moje Piskliwe Myszki w akcji! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, Camille, ta scena w filmie jest tak okropna, ze az sie wzdrygnelam! 🤦‍♀️

      Usuń
    2. Scena z wiązaniem butów w filmie jest NAJGORSZA XDDD Zawsze mnie skręca na niej nieludzko XD

      Usuń
    3. Ja bym chciala zapytac, co za turbodebil to tak wymyslil - bo w ksiazce nie kojarze czegos tak kompromitujacego i uragajacego 🤦‍♀️

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. No dobra, muszę to w koncu napisać. Strasznie mi się podoba, że ta relacja seksualna jest tak realna! Normalnie coś mi się robi, jak oni od razu są superdoświadczeni i wszystko wiedzą perfekcyjnie co,kiedy i jak. Niech pierwszy rzuci kamień, kto nigdy nie był niezręczny :D

      Dobrze, że z Ginny lepiej. Teraz już nie wiem, czy wolę Hinny czy Blinny. Chyba Hinny, ale no nie wiem. Zobaczymy, jak to będzie później:D
      Mocno ściskam!

      Usuń
    2. Taaak!!! Zgadzam się z tymi "pierwszymi razami", cholera, to takie ekscytujace, jak para w opowiadaniu/ksiazce od razu dopadaja do siebie, wiedza co i jak i od razu po piec orgazmow 😁 Ale ta autentycznosc tutaj totalnie mnie rozwala! Pozytywnie 😉

      Usuń
    3. Tak! Też to uwielbiam <3 Te ich zbliżenia są takie prawdziwe, realistyczne. Poznają się po kawałku, powoli. Tak jak normalni ludzie (nie wiem jak u was no ale u mnie w związku właśnie tak było). Cieszę się, że nie tylko ja to widzę :D

      Usuń
    4. Piona, Verciu! 😁 Ze nie wspomne, jakie to buduje napiecie i apetyt na wiecej 😁😜

      Usuń
  4. Oh Hermiona ma tak duże wsparcie u Draco i jeszcze że tak powoli dochodzi do ich zbliżeń 😏 Szkoda Ginny ale musi jej się ułożyć 😉 ha te dzieciaki są śmieszne i dodaja humorku w opowiadaniu. 😂

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piskliwe Myszki są cudne <3 A u Ginny jeszcze będzie lepiej ;)

      Usuń
  5. Uwielbiam takie dramione! Tak naturalne i wiarygodne, nie moge wyjsc z zachwytu 😊 Te ich pierwsze zblizenia to magia, a ta, hmm, niezrecznosc, tak normalna przy poczatku zwiazku...! Super, super, super ❤ A najbardziej podoba mi sie to, ze oboje sa jednoczesnie i soba, i zupelnie nie-soba - czuli, szczerzy. Ta rozmowa o Blaisie i Ginny... Cóż, Draco prawdopodobnie ma racje. Jesli wspaniala Ginny nie dotrze do Zabiniego, to juz chyba zadna tego nie dokona ☹ A szkoda chlopaka! Ech, no nic. Nie wiem, czy w ogole mozemy jeszcze liczyc na cokolwiek w tej kwestii, ale trzymam kciuki za sama Ginny i jej ambitne plany!
    Piskliwe Myszki 😍 Te to maja swoje patenty na poprawe humoru 😂
    Hermiona i to jej oczko w rajstopie - kobieto, jak ja Ciebie dobrze rozumiem! 😂 I czy ja wyczuwam, ze zemsta na Astorii sie do nas zbliza? 😁

    Ściskam mocno!
    Mała

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zemsta na Astorii zbliża się wielkimi krokami ;) Niebawem dowiecie się, co przyszykowała dla niej nasza Hermiona :D

      Usuń
    2. Can't wait! <3

      Jak tam Twoje nastroje, Vera? I jak się ma ukochany na kwarantannie? :)

      Usuń
  6. Dramione Dramione :D
    super :D
    I moje najukochańsze Piskliwe Myszki :D
    kocham te dzieciaki :D są jak miodek na serce :D
    Tak lecisz z publikacją, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału...
    Biedna Ginny :/ kurczę, uwielbia tą parę, ale tutaj faktycznie są tak przedstawiani, że ciężko uwierzyć żeby miało im się udać :/ ale mam jeszcze nadzieję :) Kto jak kto, ale Ginny ma siłę przebicia, może zburzy ten mur Diabełka :D
    A skoro uczucia jakieś są :)
    Super, że wydoroślała :) często przedstawiają ją jako roztrzepaną, młodszą siostrę, a tu pozytywne zaskoczenie :D Będzie dorosłą Ginevrą :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piskliwe Myszki zawsze poprawiają humor - a po poprzednim rozdziale to było nawet konieczne! Ba! Wskazane ;)
      A u Ginny jeszcze będzie lepiej, obiecuję :D

      Usuń
    2. Fakt, mało jest takiej dojrzałej Ginny w opowiadaniach :) Dojrzałej i wyrazistej jednocześnie!
      A to już się powoli kończy opowiadanie? Bo jakoś ok 75 rozdziałów...? :D (nie mam pamięci to liczb!)

      Usuń
    3. Byłam blisko 😁😁😁

      Usuń
  7. Jeszcze 3 głosy i będzie nowy rozdział jeśli macie konto na watpad to głosujcie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. "Moi rodzice z pewnością zachęcali mnie do odczuwania: nienawiści do innych stworzeń i mugoli, do poczucia wyższości nad wszystkimi innymi czarodziejami, czucia pogardy w stosunku do tych, którzy udawali, że troszczą się o innych, bo z pewnością kłamią. Nauczono mnie bardzo wcześnie i często wyrażać te uczucia, nieustannie udowadniając, że jestem prawdziwym Malfoyem." Kiedy przeczytałam tą opowieść Draco, to... To jest właśnie taka kwintesencja tego co staram się wytłumaczyć niejeden osobie, psychologiczny obraz Draco. Wewnętrznie on nie jest zły, jest po prostu wychowany w taki sposób, ale przy tym wszystkim jednak ma jakieś zasady zachowania i zasady moralne, ma rozróżnienie dobra od zła. W Draco również w tym opowiadaniu przynajmniej, on potrafi się otworzyć, potrafi rozmawiać, potrafi wrócić do przeszłości, przede wszystkim rozumie czego oczekuje Gryfonka. Gryfonki (no może pomijając Lav) są uczuciowe, broniące, opiekuńcze, ale też tego wymagają z drugiej strony, kochające na zabój, wiedzą czego chcą. Te kobiety arystokracji - Astoria, kiedyś pewnie Narcyza - zależy im na nazwisku, na prestiżu, na bogactwie. Nie o to chodzi w życiu. W życiu chodzi o uczucia. W życiu chodzi o miłość, zrozumienie, a nie o stawianie murów i odgradzanie się. Ginevra na pewno kocha Zabiniego, ale co to za miłość, jeżeli on cche utrzymać ją przy sobie nie prawdą i sobą, a pieniędzmi?

    Draco wybaczył Hermionie, cóż, no jakby nie było innej możliwości - nie po takich przeżyciach orgazmowych :D W ogóle dzieje się to tak powoli, poznają siebie nawzajem, to jest niebywale duży plus tej relacji, realistyczność w każdym stopniu i ta "metoda małych kroczków" - genialne.

    Harry robi się podstępny. -> ciekawe w jakim przypadku.
    McGonagall żywi urazę. -> oj tyle dzieje się w tym roku za jej placami, że się nie dziwię :P
    Luna znowu rusza na polowanie. -> oby udane :D

    Piskliwe Myszki - no kocham te dzieciaczki <3 Poprawa humoru jak nie wiem, biedne... JAk tu żyć w tym szarym świecie bez słodyczy :(

    OdpowiedzUsuń