Rozdział 56: Borsucza Siła

Hermiona spodziewała się, że Ginny natychmiast rozpocznie opis swojego weekendu z Blaise'em, ale jej współlokatorka milczała, gdy opuściły główną ulicę Hogsmeade i ruszyły ścieżką w stronę Hogwartu.

Była na tyle szczęśliwa, że ​​nie miała potrzeby rozmowy. Dało to Hermionie wystarczająco dużo czasu, by skarcić się za złe obchodzenie się z Ronem w taki szyderczy sposób (nie żeby było jakieś usprawiedliwienie dla tego całego porywania i dziwek Śmierciożerców). Była pewna, że ​​celem Rona nie było uwięzienie jej w pułapce, ze wszystkimi mrocznymi oskarżeniami, o które osądzał ją przez Draco. Raczej chciał ją tylko chronić.

Hermiona westchnęła, idąc za Ginny wzdłuż zimnej, smaganej wiatrem drogi. Draco miał rację - nie miała krzty subtelności. Spędziła więcej czasu myśląc o uczuciach Harry'ego niż o Ronie. To Ron był tym, który potrzebował specjalnego śniadania, świadków i listów referencyjnych. To on zobaczył, jak pierwsza kobieta, którą kochał, przeszła do innego mężczyzny, którego najbardziej nienawidził. Ron zasługiwał na większą ostrożność.

Jednak to nie usprawiedliwiało uwięzienia jej w Norze jak jakąś księżniczkę w wieży. Hermiona zadrżała, widząc widmo Draco pojawiającego się u Weasleyów w jego najbardziej autokratycznym momencie, żądając jej natychmiastowego uwolnienia. Po obrażeniu wszystkich i rzuceniu klątw, prawdopodobnie przeszukałby dom i włamałby się do sypialni Rona - Merlinie... sypialni Rona i ...

- Posłuchaj, Hermiono - powiedziała Ginny, zwalniając. - Mecz się skończył. - Odsunęła kaptur zielonego aksamitnego płaszcza.

- Już? - Znajdowały się teraz przed zamkiem, a uczniowie roili się od strony boiska, jednak byli zbyt daleko, by zobaczyć kolory zwycięskiego Domu. Wielu wrzeszczało ze szczęścia, podekscytowanie skacząc po terenie z całkowitym brakiem godności. Dość niezwykłe jak na Ślizgonów.

- Malfoy musiał już złapać znicza - powiedziała Ginny.

- Nie jestem taka pewna - powiedziała Hermiona. Grupka malutkich pierwszoroczniaków toczyła się w ich stronę, dziko trzepocząc czarno-żółtymi szalikami. Chłopcem z przodu był Percival, trzymający duży sztandar z wizerunkiem Borsuka. Hermiona sapnęła: wszystkie Piskliwe Myszki miały jasnożółte dłonie i twarze, z wyjątkiem dziewczyny z tyłu, która była zielona.

- Panno Granger!

- To Panna Granger!

- Panno Granger, przegapiłaś to!

- Powinnaś była to zobaczyć!

- Co się stało? - zapytała Hermiona. Nie mogła powstrzymać uśmiechu do Piskliwych Myszek, które oderwały się od reszty stada, żeby z nią porozmawiać. Wszyscy byli tak podekscytowani, a ich pulchne twarze były zarumienione. Leila stała z nimi w swoim zielono-srebrnym szaliku, przewracając oczami.

- Złapał go!

- Złapał go w ciągu pierwszych pięciu minut!

- To był świetny chwyt! - powiedział Percival, zatrzymując się, by wepchnąć maszt sztandaru w trawę. - On… on… właśnie go złapał!

- B-łaaagam - powiedziała Leila. - Znicz brzęczał wokół jego głowy i unosił się przed jego klatką piersiową. Praktycznie spadł mu na kolana!

- Jesteś po prostu zgorzkniała! - powiedziała Imogena. - To był wspaniały chwyt!

- BORSUCZA SIŁA!!! - Percival krzyknął, a pozostali przyjęli jego wiwaty. - BORSUCZA SIŁA!!!

- Zaczekaj chwilę - powiedziała Ginny. - Czy ty mówisz, że Szukający Puchonów złapał znicza w ciągu pierwszych pięciu minut?

Wszystkie Piskliwe Myszki przytaknęły.

- Billy Froom, Szukający Puchonów?

- Zgadza się, panno Weasley - powiedział Bertie. Ciastek leżał na jego ramieniu, ubrany w mały żółty szalik. Bertie zaczął skakać, udając, że leci na miotle - Billy poszedł w ten sposób, a znicz śmignął tak, a potem Billy poleciał tak, w ten sposób…

- Pan Malfoy nie mógł nic zrobić - wyjaśniła Leila. - Pan Froom upuścił rękawiczkę i unosił się w pobliżu boiska, szukając jej, a pan Malfoy znalazł się wyżej ponad obręczami. Znicz poleciał prosto w twarz pana Frooma, a on prawie go nie zauważył!

- Jesteś po prostu obolałym przegranym! - wrzasnął Percival. - BORSUCZA SIŁA!

- BORSUCZA SIŁA! - krzyczały wszystkie Myszki z wyjątkiem Leili.

- Podoba mi się ten żółty kolor - powiedziała Ginny, kiedy uważniej przyjrzała się dzieciom. - Jak to zrobiliście?

- To była panna Granger!

- To było genialne!

- Dziękuję, panno Granger!

Ginny zwróciła się do Hermiony. 

- Zmieniłaś je wszystkie na żółte?

- Nie wszyscy jesteśmy żółci - powiedziała Leila.

- To była tęcza - Hermiona surowo spojrzała na dzieci. - Znowu próbowaliście włamać się do laboratorium eliksirów.

- Ty i pan Malfoy spędzacie tam dużo czasu - powiedziała Imogena. - Chcieliśmy wiedzieć, co tam robicie.

- Mówiłem ci, co tam robią!

- Jesteś świnią, Percival.

Ginny wybuchnęła śmiechem. 

- Tak, Hermiono - zakrztusiła się. - Co ty i Malfoy robicie w tym małym laboratorium eliksirów?

Hermiona potrzebowała całej samokontroli, żeby się nie zarumienić („strasznie zdesperowana”). Zamiast tego spojrzała na nich wszystkich. 

- Przygotowujemy skomplikowany i niebezpieczny eliksir eksperymentalny - powiedziała swoim najlepszym głosem inspirowanym McGonagall. - W bardzo poważnym celu. Gdyby któreś z was to zakłóciło, stracilibyśmy miesiące pracy, a wy moglibyście doznać poważnych obrażeń.

- Więc przefarbowałaś ich wszystkich na żółto? - zapytała Ginny. Leila otworzyła usta. - I zielono?

Hermiona zmarszczyła brwi. 

- Nie, oni wszyscy powinni być w różnych kolorach.

- Byliśmy! - krzyknął Bertie. - Byłem fioletowy, Percival był czerwony, a Imogena była…

- Rozumiemy, rozumiemy - powiedziała Ginny, szczerząc się.

- Właściwie to był pomysł Leili - powiedział Percival, dając małej Ślizgonce niechętne skinienie głową. - To było genialne. Wprowadziła nas do lochów eliksirów zaklęciem Achoo…

- Alohomora - poprawiły Leila i Hermiona.

- Zbadałam tęczową klątwę - ciągnęła Leila. - I odkryłam, że kolory zmieniają się za każdym razem, gdy…

- Więc wróciliśmy do laboratorium i ciągle uderzaliśmy w drzwi i zmienialiśmy kolory, aż wszyscy byliśmy żółci! - wrzasnęła Imogena.

- Albo zieloni - dodała Leila.

Tłum starszych Puchonów przebiegł obok, wymachując kolejnymi czarno-żółtymi sztandarami. 

- Impreza w pokoju wspólnym Puchonów! - zapiał Justin Finch-Fletchley.

- BORSUCZA SIŁA! - wrzasnęły Myszki. - IMPREZA!

- Do widzenia panno Granger! Panno Weasley!

- No dalej, ty też, Leila!

- Mam nadzieję, że dostaniemy ciastka!

- Borsucze herbatniki!

- Borsucze Ciasteczka Cytrynowe!

- SIŁA BORSUKA! 

Myszki pobiegły do ​​zamku, wrzeszcząc z całych sił. Ginny wciąż się śmiała.

- Są genialni - wydyszała. - Rozumiem, dlaczego ty i Malfoy ich adoptowaliście.

- Jego lubią o wiele bardziej - powiedziała kwaśno Hermiona.

- Cóż, ciebie też lubią. - Myszki ponownie wprawiły Ginny w radosny nastrój i objęła Hermionę ramieniem. - Chodź, chcę usłyszeć o Twoim weekendzie.

- A ja chcę usłyszeć o twoim - odpowiedziała szybko Hermiona, pozwalając się holować. - Włoska Riwiera?

Ginny przygryzła wargi, a jej jasna twarz lekko zbladła. 

- Tak.

Hermiona przytuliła ją szybko. 

- Wiesz co - powiedziała. - Ron dał mi dziś rano lekcje latania, zanim oczywiście zwariował. A może polecimy do tego wspaniałego miejsca, które znalazłam na wędrówce z Hagridem?

- Naprawdę? - Oczy Ginny zabłysły. - Polecisz ze mną? Dzisiaj?

Hermiona skinęła głową. Naprawdę, z całym swoim własnym dramatem, była ostatnio trochę przyjacielem śmieci. 

- Po prostu nie za wysoko, dobrze? I nie za szybko?

- Wspaniale! - Uśmiech Ginny poszerzył się. - Spotkajmy się w holu wejściowym. Możesz lecieć na mojej zapasowej miotle! - Włożyła szeroki kapelusz na głowę i pobiegła w stronę zamku tak szybko, jak pozwoliły jej sandały na szpilkach.

Hermiona przepchnęła się w stronę tłumu, mijając szczęśliwych Puchonów i Gryfonów, a także zkwaśniałych Ślizgonów. Drużyna Slytherinu nadal znajdowała się na boisku, a Astoria ją tyranizowała, ale Draco nie było wśród nich. Pobiegła więc z powrotem do zamku, zastanawiając się, czy będzie musiała stawić czoła lochom Slytherinu, żeby go znaleźć.

Nie mogę po prostu odlecieć z Ginny bez słowa - pomyślała, przechodząc przez gigantyczne dębowe drzwi zamku do Sali Wejściowej, w międzyczasie zdejmując płaszcz. Prawdopodobnie jest zirytowany, że przegapiłam mecz, a kiedy dowie się o Ronie…

Subtelne odchrząknięcie, podobne do tonu Umbridge, zatrzymało ją na środku holu wejściowego. Hermiona odwróciła się i zobaczyła Draco opartego o szafkę z klepsydrą punktów jego domu, wciąż w swoim stroju do quidditcha, z miotłą opartą obok. Jego ramiona były skrzyżowane, a włosy wciąż potargane przez lot. Hermiona wstrzymała oddech. Nie miał prawa tak wyglądać, tak mizernie, ale nie do odparcia…

- Szukasz kogoś? - zapytał chłodno Draco.

- Właściwie to tak - odpowiedziała, idąc przez korytarz w jego stronę. - Mam gdzieś tutaj chłopaka, wrednego dupka, który nie potrafi złapać znicza. Widziałeś go?

- Prawdopodobnie się przed tobą ukrywa, jeśli jest mądry - powiedział Draco.

- Och, nie jest zbyt bystry - odpowiedziała. Zrzuciła płaszcz i sięgnęła w górę, by ułożyć jego włosy dłońmi, a jeśli dotyk jej zimnych palców go zaskoczył, nie okazywał tego.

Jego palce w rękawiczkach owinęły się wokół jej nadgarstków. 

- Czy mogę założyć, że Łasic…

- Tak, Ron o nas wie - powiedziała Hermiona. Czy on kiedykolwiek…

- Doskonale. - Przyciągnął ją do szybkiego, mocnego pocałunku, po czym delikatnie odepchnął ją z powrotem, wciąż trzymając ręce na nadgarstkach. Mogli być teraz publiczni, ale to nie znaczyło, że mogą się całować w holu wejściowym.

Wyciągnęła szyję, by spojrzeć za siebie, zauważając zdecydowany brak szmaragdów w klepsydrze Slytherinu, i kliknęła językiem. Draco zacisnął szczęki.

- Ojej, twój dom miał chyba pecha - powiedziała.

- Nieczysta taktyka - warknął.

Hermiona uśmiechnęła się promiennie. 

- Zgadzam się. Uczniowie nie powinni zakradać się, aby dokładać więcej klejnotów.

Draco rozejrzał się po korytarzu, a potem z powrotem popatrzył na nią, zsuwając ręce z jej nadgarstków, aby złapać jej dłonie i przyciągając ją bliżej. 

- Zdejmij zaklęcie, Hermiono - szepnął. - Sprawię, że będzie to warte twojego czasu.

- Przestań oszukiwać - szepnęła w odpowiedzi.

Jego głowa opadła bliżej. 

- To jest twoje ostatnie ostrzeżenie.

- Rób co najgorsze.

- Będę. - Puścił ją i wyciągnął różdżkę, trzymając ją przy boku i leniwie machając. Natychmiast kaskada rubinów spadła do dolnej bańki Klepsydry Gryffindoru.

- Draco! - syknęła przerażona. - Przestań!

- Zdejmij zaklęcie - powtórzył, gdy rubiny nadal spadały.

Hermiona jęknęła. Nie mogła zdjąć zaklęcia z klepsydry Gryffindoru bez oczyszczenia tej ze Slytherinu, ponieważ wszystkie klepsydry były ze sobą połączone. Spojrzała na Draco i szybko wyciągnęła swoją różdżkę, mrucząc zaklęcie zbyt cicho, by mógł je usłyszeć.

Draco oparł się o złoconą szafkę Klepsydr, wyglądając na zadowolonego z siebie. 

- Nie martw się, sprawię, że będzie to warte Twojego czasu.

- Oby - powiedziała Hermiona gburowatym tonem, którego tak naprawdę nie czuła. Draco musiał dodać ze trzydzieści rubinów do klepsydry Gryffindoru i miały tam zostać.

Draco zaczął powoli zdejmować swoje skórzane rękawiczki, wpatrując się w jej oczy. Hermiona przełknęła i odwróciła wzrok. 

- Przepraszam, że przegapiłam mecz - powiedziała.

- Tak było chyba nawet lepiej. - Draco schował rękawiczki pod płaszcz. - Co się stało?

- Kiedy? - zapytała Hermiona, zwlekając.

- Z Łasicem. To przez niego się spóźniłaś, prawda?

- Tak - przyznała. - Zanim ci opowiem, chcę tylko powiedzieć, że to częściowo moja wina. Zrobiłam to źle.

Draco ponownie skrzyżował ramiona. 

- Co on odwalił?

- I pamiętaj, jakim ogromnym dupkiem byłeś w każdej interakcji z Ronem w całym swoim życiu - powiedziała.

Jego spojrzenie stwardniało. 

- Nie odpowiadasz mi.

Hermiona zacisnęła dłonie, żeby ich nie wykręcić, i rozejrzała się po korytarzu. Uczniowie spoglądali na nich z zaciekawieniem, gdy przechodzili przez drzwi i poruszali się po marmurowych schodach.

- I pamiętaj, że Ron jest tak samo opiekuńczy jak ty - kontynuowała. - A jeśli jest coś, czego nie potrzebuję, to para szalonych wariatów, którzy myślą, że wiedzą…

- Granger - powiedział niebezpiecznie Draco.

Hermiona wyprostowała się i spojrzała mu w oczy. Aktorstwo neurotyczne nie pomagało w tej sytuacji. 

- Powiedziałam o nas Ronowi, a on stwierdził, że rzuciłeś na mnie zaklęcie lub napoiłeś mnie eliksirem, co, jeśli się nad tym zastanowić, jest całkowicie rozsądnym założeniem, biorąc pod uwagę, jak konsekwentnie…

- Co on zrobił? - zapytał ponownie Draco.

Westchnęła. 

- Zabrał mnie z powrotem do Nory na przechowanie i rzucił zaklęcie, które miało mnie tam zatrzymać.

- On cię uwięził. - Jego oczy były zimne. - Próbował cię ode mnie odciągnąć.

- Tak, ale wciąż miałam swoją różdżkę - powiedziała. - Więc go spetryfikowałam.

- Oczywiście, że tak - powiedział Draco, powoli się uśmiechając, po czym zatrzymał się. - Nie próbował…

- Nie, naprawdę, nie - powiedziała Hermiona. - Po prostu narzekał na… - Urwała. Nie chciała mu powiedzieć. Ale ukrywanie rzeczy przed Draco, aby chronić jego delikatną wrażliwość, zraniłoby ich obu.

Spoważniała. 

- Draco, chcę być z tobą szczera, naprawdę, ale jeśli wpadniesz w szał i pojawisz się w Norze, rzucając przekleństwa... będę chciała porozmawiać o tym, co tutaj robimy. Czy mnie rozumiesz?

Posłał jej zirytowane spojrzenie. 

- Oczywiście, że tak - powiedział. Jego ton sugerował, że była szalona, ​​myśląc, że zrobiłby cokolwiek impulsywnie lub źle.

- Lepiej żebyś rozumiał - powiedziała Hermiona, choć wcale nie była przekonana. - Ron nazwał mnie dziwką Śmierciożercy, a ja… Draco! Co ty… Expelliarmus!

Draco odskoczył od szafki z Klepsydrą, ale teraz jego różdżka była w dłoni Hermiony, i wycelowała ją prosto w niego.

- Oddaj mi moją różdżkę - warknął. - Pokażę, że…

- Nie możesz po prostu… - Ręka Hermiony zrobiła się nagle lodowata i upuściła różdżkę Draco, która spadła na kamienną podłogę. - Jak śmiesz! - Wyciągnęła własną różdżkę, wściekła. - Petr...

Nad nimi rozległ się ostry trzask, az wysokiego sufitu nad nimi spadł kamienny blok, roztrzaskując szklaną szafkę i przewracając klepsydrę Gryffindoru. Draco odepchnął ją na bok, gdy blok runął na podłogę. Patrzyli z przerażeniem na pęknięty kamień, a potem na siebie.

- Czy ty...

- Nie! - krzyczał. - To ty trzymasz różdżkę!

- Pojedynkujecie się? - zapytał głos. Draco i Hermiona spojrzeli w górę i zobaczyli Ginny schodzącą po marmurowych schodach z dwiema miotłami. Miała na sobie skórzane spodnie do quidditcha i czarną koszulę z długimi rękawami, a jej włosy wciąż były ułożone w kok we wspaniałym stylu włoskiej riwiery.

- Czy to gra wstępna? - zapytała radośnie Ginny. - Wygląda na to, że przegrywasz, Draco, ale może ci się to podoba.

- Ginevro - powiedział z krystaliczną uprzejmością. - Właśnie prowadzimy małą dyskusję, więc wybacz nam...

- Dyskusję. - Ginny przewróciła oczami i rozejrzała się po holu wejściowym. Uczniowie stali jak zmarznięci, z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w ich trójkę, roztrzaskaną szafkę i kawałek kamienia na podłodze. Hermiona spojrzała na różdżkę w swojej dłoni i prawie jęknęła. Świetnie, teraz połowa szkoły pomyśli, że próbowała zabić Draco. Nie pomogłoby to jej już złej reputacji.

- Mówisz o Ronie, prawda? - ciągnęła Ginny, wyraźnie zdeterminowana, by kontynuować ten dramat.

- Ginny…

- Ile mu powiedziałaś, Hermiono? - Oczy Ginny tańczyły. - Czy dotarłaś do części, w której twoja wspaniała przyjaciółka uratowała ten dzień?

- Byłaś tam? - zapytał Draco.

- O tak - powiedziała radośnie Ginny. - Tak jak Harry. Biedny Harry, który tak bardzo stara się być mistrzowski, ale kompletnie mu się nie udaje.

- Nie widzę w tym nic śmiesznego, Ginevro - powiedział Draco. Podszedł do niej, w każdym calu potępiający Slytheryński Książę. - Twój nieszczęsny brat obraził ją, uwięził ją i przyrzekł, że będzie ją trzymał z dala ode mnie… - Jego głos podnosił się, a różdżka znów była w jego dłoni.

- Draco - powiedziała Hermiona. - Bądź rozsądny. Nie możesz po prostu iść do Nory i pojedynkować się… 

- Dam radę Łasicowi - zadrwił.

- To nie o Rona musisz się martwić - powiedziała Hermiona, wymieniając uśmiech z Ginny. - Tylko o Molly.

Zawahał się. 

- Pamiętasz Molly? - Hermiona kontynuowała. - Czarownica, która zabiła Bellatriks? Wie, co zrobił Ron, i prawdopodobnie będzie mył naczynia przez tydzień i wychodził z sypialni tylko po to, by pójść do sklepu z żartami.

Draco spojrzał na Ginny, która radośnie skinęła głową.

- Nie miałbym ochoty pojedynkować się z panią Weasley - przyznał.

- Oczywiście, że nie - powiedziała żwawo Ginny. - Chodź, Hermiono, pożegnaj się z Jego Wysokością. Tracimy dobre światło dnia.

- Zamierzamy trochę polatać - powiedziała do niego Hermiona.

- Doskonale - powiedział sucho. - Polecam Zakazany Las, żebyś mogła wrócić z kolejną opowieścią o próbie porwania. Żeby z przytupem zakończyć ten weekend. 

- Ale my naprawdę zmierzamy w tym kierunku - powiedziała Hermiona. - Pokazuję jej jedno z ulubionych miejsc Hagrida.

- Nie jesteś… - zaczął Draco.

- Czas na kolejną opowieść? - zapytała zaciekawiona Ginny.

- Co tu się dzieje? - zapytał donośny głos. Obok nich pojawił się Slughorn, wycierając spocone czoło zieloną jedwabną chusteczką. Wpatrywał się w rozłupany kamienny blok i na wciąż przerażonych uczniów zebranych dookoła. - Ta katastrofa wstrząsnęła lochami, podczas gdy ja szykowałem bardzo trudne…

- Kamień się obluzował, profesorze - powiedział Draco znudzonym tonem. - Najwyraźniej Wrapsodi jest skuteczne tylko w sklejaniu łyżek i idiotów.

- Nie bądź bezczelny, panie Malfoy - powiedział Slughorn, kiwając palcem. - Zrób z siebie użytek i biegnij do profesora Hagrida. Jest na drugim piętrze i pomaga w naprawie wschodniego skrzydła. - Slughorn podniósł głowę. - Tandetna robota. Będziemy potrzebować ponownej inspekcji wszystkich bloków.

Draco skrzywił się, nie ruszając się ani o cal. Hermiona podeszła do niego i dotknęła jego nadgarstka. 

- Muszę porozmawiać z Ginny o Blaisie - szepnęła. - Ich weekend nie skończył się dobrze.

Skinął głową, ale nadal wyglądał na niezadowolonego, rzucając Hermionie ostatnie ostrzegawcze spojrzenie, po czym ruszył na poszukiwanie Hagrida.

- Muszę przyznać, panno Granger, że jestem rozczarowany - powiedział Slughorn, drżąc podbródkami, gdy potrząsnął głową. - Miałem nadzieję, że będziesz mieć bardziej uspokajający wpływ na pana Malfoya.

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Weekend Ginny.

_____

Ej bo te wattpady coś za szybkie są i na zasadach mojej własnej zasady musiałam dodać ten rozdział tak prędko XD

Miłego poniedziałku! :*

Spojler alert - po następnym rozdziale połowa z was będzie zadowolona, a druga połowa nie do końca... Jest krótki, ale bardzo... emocjonalny.

19 komentarzy:

  1. .Zabieram się do czytania ❤
    Co do Sevmione to ja odpadam nigdy nie zaakceptuje nikogo innego z Hermiona niż Draco . Ale bede sprawdzać codziennie i czekać na przerywnik dramione ❤❤❤❤
    I czekać na TDB
    A długie jest to Sevmione ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, a w tym Sevmione pojawia się Draco też :D
      Ale przerywniki będą, musze je sobie zacząć szykować powoli :D
      A Sevmione jest długie, 65 rozdziałów, także z dramione (TDB) powrócę zapewne od stycznia dopiero.

      Usuń
    2. To ja się zgłaszam na przerywniki i proszę o dużo ich ❤🙏🏼🙏🏼🙏🏼

      Usuń
    3. Joanna mam dokładnie to samo żadnego innego mione oprócz Dra nie przyjmuje do wiadomości 😅🤣😂

      Usuń
    4. hahaha a ja Sevmione będę z wielką chęcią czytać :D
      Nie wiecie co tracicie :P

      Usuń
    5. Ja nigdy nie czytałam, ale z przyjemnością spróbuję czegoś nowego :)

      Usuń
  2. Ale akcji pojedynek Draco i Hermiony albo gra wstępna... Draco miał prawa sie wkurzyc
    Ale wszyscy boją się Pani Weasley 😉😈

    OdpowiedzUsuń
  3. Borsucza siła! Borsucza siła! Jestem dumna z moich Puchonków! 💛 Zaledwie 5 minut wystarczyło naszemu fajtłapowatemu szukającemu który prawie nie zauważył znicza żeby jednak go złapać! Moje kochane Piskliwe Myszki takie pomysłowe z tą zamianą koloru ubarwienia xD Padłam z tego normalnie xD Ale jestem dumna i to mega! Wygrać ze Ślizgonami w dodatku w tak krótkim czasie! Czy może być coś bardziej cudownego? Malfoy kochanie, musisz jakoś przeboleć ten fakt, że tym razem byłeś od kogoś gorszy. No ale w jednym postawił na swoim. Zmusił Hermione do zdjęcia zaklęcia z klepsydry Ślizgonów i dalej będą mogli oszukiwać... Serio Hermiono, czemu tego gdzieś nie zgłosisz? Przecież to jakby trochę jej obowiązek, może nie jest Prefekt Naczelną no ale żeby tak pozwalać Ślizgonom oszukiwać? No to się nie godzi! No i fakt, Hermiona powinna lepiej przygotować Rona na tą nowinę. Zajęła się Harrym a wiedziała, że on zawsze z większym spokojem przyjmował różne rewelacje A Ron zaraz wybuchał gniewem z siłą która mogłaby zmieść całą wioskę z powierzchni ziemi 🙈 No a Draco wiadomo było, że się wkurzy jak usłyszy o tych rewelacjach z Nory i co Łasic wymyślił. Jakby nie było nazwał jego dziewczynę Dziwką Śmierciożercy także potrafię to zrozumieć. Ginny standardowo w formie xD Jak wystrzeliła z tą grą wstępną... HIT! Kocham ją normalnie. Ciekawe co takiego zaszło między nią a Blaisem że w takim niedobrym humorku wróciła. Faktycznie Blinny chyba nie przetrwa i Potter znowu wraca do gry 😢 Draco jak wyskoczył na Slughorna xD Padłam normalnie 🤣
    Pozdrawiam cieplutko i czekam na wyjaśnienia Ginny co tam się stało 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba ją to cholerne zaklęcie(?) poufności powstrzymuje przed doniesieniem na Ślizgonów, gnomy! Teraz to i ja bym dorzucała kamieni do swojej klepsydry albo napuściłabym kogoś, kto mógłby to zobaczyć i sam podkablować, haha :D A z Ronem to się faktycznie nie popisała, ech...

      Usuń
    2. Wiem właśnie, że to zaklęcie ją powstrzymuje, no ale może dałoby by się to jakoś obejść. Przecież to Hermiona Granger! xD

      Usuń
    3. Masz rację :D W sumie to w ogóle by się wzięła dziewczyna za naukę, a nie, tylko się szlaja i pojedynkuje hahaha :D

      Usuń
  4. O i jeszcze Ginny coś czuje że będzie zerwanie z Blaise... 😭😭😭🤬
    A te Piskliwe Myszki są słodkie takie 🥰🥰🥰🥰

    OdpowiedzUsuń
  5. Moje ukochane piskliwe myszki :D ależ one są cudowne :D
    sama bym je adoptowała :D
    Nie zdążyłam skomentować poprzedniego rozdziału.. oj Ron to dał popalić :/ no pokazał klasę, nie ma co... Dobrze, że jakoś z tego wybrnęli :D nawet jeśli musieli sięgnąć po władzę wykonawczą w postaci Molly :D
    hahahah przegrany mecz :D o kurczaki, i to tak szybko :P oj te znicze to są śmieszne :D Szczerze to dziwna gra ten quidditch nie powiem, ramy czasowe nieokreślone :D
    Oj Draco :D też bym się wściekła na jego miejscu :D
    obawiam się tego Twojego spoilera, połowa będzie zadowolona ??? oj no nie wiem, nie wiem... Ginny i Blaise ale co dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Molly i Snape rządzący Hogwartem... To by dopiero była dyscyplina! I dużo, duuużo jedzenia i kolorowych swetrów, hahaha :D

      Usuń
  6. Haha gra wstępna oh Ginny. 😂 nie no czy Hermiona ze wszystkimi musi się pojedynkowac. 😒 ale Draco spokojnie spokojnie nie martw się 😁 tylko nie pisz że Blinny jednak nie będą razem 😫
    Pozdrawiam ludzi z wattpada że spełniają kryteria i tak szybko pojawiają się kolejne rozdziały 😋😋

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hermiona to się pojedynkuje, nawet o tym nie wiedząc, haha :D

      Usuń
  7. Kurczę, te dziewczyny z Wattpada to mają tempo! :D Mi się rozdział udało wczoraj przeczytać, ale padłam ze zmęczenia :(
    Piskliwe Myszki są BEZBŁĘDNE hahaha! Śmiałam się w głos, jak mówiły o tym, że waliły w drzwi, żeby sobie kolor dopasować, o Boże, pękam, hahahaha! :D No i, oczywiście, gratulacje dla Puchonów za ogranie Ślizgonów, ach, cóż to musiała być za dotkliwa porażka! :D Nawet mi ich nie jest szkoda ;P Za to szkoda mi tej uszkodzonej klepsydry w Wielkiej Sali! Kurna, ze wszystkich osób akurat tej pary w pojedynku bym się nie spodziewała ;D Hermiona zdecydowanie powinna zacząć nauczyć się panować nad gniewem, bo to się w końcu dla kogoś źle skończy :P Jeszcze uszkodzi piękną buźkę Draco i dopiero będzie nieszczęście :D:D:D
    Ciocia Ginny po raz kolejny ratuje sytuację <3 Ten komentarz o grze wstępnej... Buahahahaha :D
    I na końcu kto? Sluggy :D Hermiona i uspokajający wpływ, ha, czy ona w ogóle kogokolwiek kiedykolwiek uspokoiła? :D
    Klikam kolejny rozdział!
    Buziaki,
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Padłam ze śmiechu, na prawdę to opowiadanie ratuje mi każdy jeden dzień - całe szczęście, że jest takie długie, właściwie już od kilku dni walczę żeby mieć więcej czasu na czytanie - jak widać z marnym skutkiem, tylko kilka rozdziałów się mi udaje :( Ah chciałabym czytać i czytać i czytać i skończyć, bo jestem ciekawa jak się skończy <3

    Cóż, czy na prawdę Hermiona ma do siebie pretensje, że przyjaciel zareagował tak a nie inaczej co się dzieje w jej życiu? Rozumiem, te jej teksty o tym, że Draco go nienawidził, a on jego. Nie miał prawa zachować się w ten sposób, każdy powinien przeżyć życie tak jak che, w zgodzie ze sobą, a nie żeby zadowolić otoczenie. Czasu nie jest wcale dużo, a na dodatek tak spierdziela, że nawet się człowiek nie obejrzy a kolejne święta się zbliżają :P

    Nie dziwię się Draco, że zareagował w ten sposób, ale z Molly miałby ciężką przeprawę... Z tą klepsydrą genialne - teraz Hermiona zapewne w jakiś tajemniczy sposób dostanie się do ich pióra :D

    Piskliwe Myszki i ich opowieść o meczu, ciasteczkach, borsuczej sile - padłam, no nie mogę z tych dzieciaków, są niesamowite, sama bym je adoptowała :P Miałabym niesamowicie wesoło. Odbijały się od drzwi aby mieć dany kolor - geniusz autorki i dzieciaków :P

    Ginny znów ratuje, jej tekst o grze wstępnej - nie miałabym nic przeciwko gdyby cała szkoła nie byłą obserwatorem :P

    Weekend Ginny, ciekawe co się tam wydarzyło :)

    po następnym rozdziale połowa z was będzie zadowolona, a druga połowa nie do końca... Jest krótki, ale bardzo... emocjonalny. -> bardzo intrygujące, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń