Rozdział 51: Zdobycz

- Wczoraj powiedziałem o nas Blaise’owi i Pansy - powiedział Draco. - Odetchnęli z ulgą, gdy to usłyszeli.

Draco i Hermiona szli tajnym przejściem do Hogwartu, oboje czuli się trochę lepcy od szczątków bezcielesnej dłoni, pomimo zaklęć czyszczących Hermiony. Nie mogła się doczekać kąpieli.

- Czy wiesz, gdzie Blaise i Ginny spędzają weekend? - zapytała.

Zatrzymał się i spojrzał na nią. 

- Tak, ale nie jestem pewien, czy ci się to spodoba. - Czekała, a on westchnął i kontynuował. - Są w zamku Zabinich we Włoszech.

Hermiona zamrugała. 

- Cały weekend?

- Tak.

- Dlaczego Ginny nic mi nie powiedziała? - zastanawiała się.

- Blaise zaplanował to jako niespodziankę.

Hermiona zastanawiała się nad tym, gdy wrócili do spaceru. Czy Ginny będzie miała szansę odkryć prawdziwego Blaise'a? Głos przyjaciółki odbił się echem w jej głowie: „Twój Malfoy to gorący bałagan pod cienką warstwą ślizgoństwa”. Blaise to zupełnie inna sprawa.

Wyszli zza gobelinu przy zgarbionej wiedźmie i ruszyli w kierunku najbliższych schodów. Draco rozejrzał się szybko dookoła, jego twarz i włosy lśniły w słońcu bijącym z szerokich okien korytarza. 

- Na tym piętrze jest łazienka prefektów - mruknął, biorąc ją za rękę. - Co powiesz, żebyśmy oboje poszli...

- Pan Malfoy! - zagrzmiał znajomy głos z podestu na trzecim piętrze. - Dokładnie ten, którego chciałem zobaczyć! - Slughorn podszedł do nich, poruszając się zaskakująco szybko jak na tak tęgiego mężczyznę. Profesor miał na sobie jasnożółte szaty, okrągłe okulary przeciwsłoneczne i kapelusz z szerokimi oprawkami. - I panna Granger! Jak się miewasz moja droga w tym pięknym dniu?

- Sir - powiedział uprzejmie Draco. - Właśnie zmierzaliśmy do...

- Mamy kolejny mały problem z tymi pierwszorocznymi. - Slughorn zachichotał. - Małe łobuziaki! Próbowały włamać się do laboratorium eliksirów!

- Czy wszystko w porządku? - zapytała Hermiona.

- Dlaczego nie miałoby być… - zaczął Draco. Zmrużył oczy. - Jakie zabezpieczenia założyłaś, Hermiono?

- Och, nie musisz się martwić, chłopcze! Twoi mali przyjaciele mają się dobrze! Ładne kolorowe klątwy, prawda, panno Granger?

- Powinny minąć do jutra - powiedziała Hermiona. - Najpóźniej do końca tygodnia.

- Co zrobiłaś Piskliwym Myszkom? - Draco zażądał wyjaśnień.

Hermiona skrzyżowała ramiona. 

- Jak powiedział Profesor, wszystko jest w porządku. Są po prostu trochę… kolorowe.

- Tak, całkiem potężne zaklęcie! - Slughorn zachichotał. - Farbuje każdego intruza na jeden z siedmiu kolorów tęczy! Tak mądrze z twojej strony, panno Granger, żeby mnie ostrzec! - Odwrócił się do Draco. - Obawiam się, że potrzebuję pana, panie Malfoy, do nadzorowania ich dodatkowego szlabanu. Piszą teraz zdania w lochu eliksirów z panem Macmillanem, ale martwię się, że on sobie z tym nie poradzi!

- Z pewnością z takim poważnym wykroczeniem najlepiej poradziłby pan sobie sam, Profesorze - zaczął gładko Draco swoim najlepszym głosem Lucjusza.

- Ach, tak, oczywiście, z pewnością - powiedział Slughorn. - Ale niestety mam ustalone już spotkanie… przyjęcie w ogrodzie w domu bardzo wpływowego pastora. Po prostu nie mogę tego przegapić!

- Najwyraźniej nie jestem w stanie odegrać takiej roli w obecnym… - zaczął Draco, wciąż w pełnym trybie Lorda Malfoya.

Slughorn znowu się zaśmiał. 

 - Tak, Tak, wyglądasz całkowicie akceptowalnie, mój chłopcze. Zapewniam cię, że więcej niż wystarczająco dla Puchonów! - Profesor skłonił się Hermionie. - Panno Granger! Cudowna jak zawsze!  - spojrzał wyczekująco na Draco, który starał się nie krzywić.

- Ogarnę się i dołączę do ciebie - powiedziała Hermiona. - Chcę ponownie sprawdzić moje osłony w laboratorium.

- Przeklęte Piskliwe Myszki - warknął Draco pod nosem, idąc za Slughornem.

Hermiona szła w stronę Wieży Gryffindoru, myśląc, że Draco był raczej gorący, kiedy wyglądał i brzmiał jak Lucjusz, i zastanawiała się, co to o niej mówiło, kiedy jej uwagę zwróciło przeraźliwe pohukiwanie. Mała kremowo-czekoladowa sowa siedziała na zbroi przy podeście na trzecim piętrze.

- Brownie? - zapytała Hermiona, podchodząc bliżej. Sowa pohukiwała. - O co chodzi, Brownie? Czy to Theo?

Brownie zatrzepotał skrzydłami, wpatrując się w Hermionę swoimi złotymi oczami. 

- Zabierzesz mnie do niego? - zapytała.

Sowa natychmiast odleciała wzdłuż korytarza. Hermiona podążyła za nią z różdżką w dłoni, przepychając się obok zaskoczonych uczniów („Mówię ci, że jest szalona, ​​słyszałem, że planowała orgię z…”) i dysząc, wspinała się po schodach na podest na piątym piętrze.

Tam prawie zderzyła się z samym Theo, trzymającym różdżkę i ubranym na czarno, a jego szeroka sylwetka była owinięta długim płaszczem. Stał samotnie w szerokim kamiennym korytarzu, wyglądając całkowicie ślizgońsko i niebezpiecznie, z zaciśniętą szczęką i zimnymi zielonymi oczami.

- Gdzie się wybierasz? - zapytała Hermiona, opierając ręce na biodrach.

Oczy Theo zwęziły się. 

- Nie musisz wiedzieć.

- Z całą pewnością muszę. Jest tam komórka Śmierciożerców, której częścią jest Twój wujek, a ty znowu próbujesz opuścić zamek.

- Mów ciszej! - syknął Theo. - Jak… - Jego oczy przesunęły się na Browniego, pohukującego nerwowo z pobliskiego gargulca. - Oczywiście - zadrwił. - Sowa.

Hermiona pociągnęła nosem. Typowy człowiek czystej krwi, który po prostu postrzega inne magiczne stworzenia jako potwory lub sługów.. 

- Nazywa się Brownie - powiedziała Hermiona. Poruszyła się lekko, zablokowując mu drogę do schodów.

- Nie mam na to czasu - powiedział Theo przez zaciśnięte zęby. - Przepraszam, Hermiono, ale… - Uniósł różdżkę, ale Hermiona była szybsza. 

- Expellimarus! - syknęła, a różdżka Theo gładko wsunęła się w jej dłoń.

- Cholera, Hermiono! - krzyknął Theo. Ruszył w jej stronę, po czym zamarł, gdy Hermiona wycelowała różdżkę w jego gardło. - Hermiono - powtórzył spokojniej. - Musisz pozwolić mi odejść.

- Nie zatrzymuję cię - powiedziała, nie opuszczając różdżki ani o cal. - Weź mnie ze sobą.

- Co? Nie! - zielone oczy Theo rozszerzyły się.

- Dobrze - powiedziała. - W takim razie powiem McGonagall.

Theo wyglądał jak pantera gotowa do skoku, a jego ręce lekko się wygięły. Hermiona wyprostowała się, wyciągając obie różdżki, czując ucisk w żołądku, który zapamiętała z wojny. Ale nie da się zastraszyć. Theo nie odejdzie bez niej.

- Hermiono, bądź rozsądna - powiedział, zmieniając taktykę i przyjmując niski, głęboki, hipnotyczny ton. Obrazy ze schowka przyszły jej nieproszone do głowy i wywołały dreszcze na plecach. - To jest sprawa rodzinna i nie ma w niej dla ciebie miejsca. - Zrobił krok do przodu z wyciągniętą ręką. - Poproszę moją różdżkę.

- Nie idziesz sam - powiedziała. - Nie pozwolę na to.

- Bardzo dobrze, chyba nie mam wyboru - westchnął. - W takim razie w ogóle nie pójdę. A teraz daj mi moją różdżkę.

Hermiona się nie poruszyła. 

- Przysięgnij na sygnet rodzinny, Theodore. Przysięgnij, że nie spróbujesz mnie dzisiaj zostawić. - Jej ostatnie badania nad artefaktami rodzin szlacheckiej czystej krwi przyniosły efekty. Theo nigdy nie mógł złamać obietnicy złożonej na jego sygnecie.

- Nie bądź śmieszna. - Jego oczy rozejrzały się, szukając pomocy, ale korytarz i pobliskie schody były puste.

- Przysięgnij na sygnet - powtórzyła.

- Nie zrobię tego - warknął Theo. Rzucił się do przodu i twarda ręka chwyciła ją za ramię, przyciskając do ściany. - Nie pójdziesz.

Theo był o wiele większy od Hermiony, blokując ją ze wszystkich stron tak, że nie mogła się ruszyć. Ich oczy spotkały się, jego ciało przy jej, jego oddech na jej twarzy. Zawahał się, a Hermiona usłyszała sapanie dochodzące z klatki schodowej i szum kroków. Theo odwrócił głowę, a Hermiona upuściła obie różdżki.

- Stupefy! - warknęła, machając palcami, by wspomóc zaklęcie bezróżdżkowe.

Theo upadł na podłogę, ale nie był oszołomiony, tylko powalony. Hermiona podniosła różdżki i stanęła nad nim, celując w jego głowę.

- Nigdy więcej mnie tak nie chwytaj - powiedziała. - Albo następnym razem rzucę prawdziwe zaklęcie oszałamiające. Nie spodoba ci się to. - Spojrzała na niego chłodno. - Twój ojciec tego nie polubił.

Theo z trudem usiadł, zbyt wściekły, by mówić.

- Przysięgnij na sygnet, Theo - rozkazała ponownie. - Przysięgnij, że zabierzesz mnie ze sobą, kiedy wyjdziesz z zamku.

- Nigdy - warknął Theo.

- Tylko dzisiaj. Przysięgnij teraz, albo obudzisz się w biurze McGonagall z przeszywającym bólem głowy.

Theo wciąż leżał na podłodze, wpatrując się w nią. Hermiona się nie poruszyła.

- W porządku - powiedział szorstko. - W porządku. - Theo usiadł z rękami na kolanach i powiedział ponurym głosem. - Przysięgam na sygnet Nottów, że zabiorę ze sobą Hermionę Granger, kiedy opuszczę zamek, dzisiaj. Ab ipso ferro. - Jego sygnet zaświecił się na zielono, po czym wyblakł.

Hermiona wsunęła różdżkę w jego dłoń, a Theo podniósł się chwiejnie. 

- Będziesz tego żałowała - powiedział złowieszczym głosem. - Nie powinnaś iść.

- Pokaż mi wiadomość od Regisa. - Wyciągnęła rękę. Theo zawahał się, po czym posłał groźne spojrzenie na Brownie. Hermiona rozwinęła zwój. Tylko dwa krótkie zdania:

Spotkajmy się w szałasie. Przynieś świstoklik.

- Szałas? - zapytała.

Theo wyglądał na niezręcznego. 

- Miejsce rodzinne. W Walii.

Oddała zwój. 

- A więc tędy. 

Musieli ruszyć. Hermiona zawróciła i skierowała się ponownie do posągu garbatej wiedźmy. Najwyraźniej była skazana na ujawnienie tajnego przejścia Huncwotów każdemu Ślizgonowi w zamku. Odsunęła posąg i poprowadziła go do przejścia za gobelinem. Brownie poleciał za nimi.

- Dokąd to prowadzi? - zapytał Theo, kiedy szli przez podziemny korytarz, oświetlając drogę różdżkami.

- Piwnice Miodowego Królestwa.

- Skąd wiesz o tym przejściu?

- Nie mogę ci powiedzieć - powiedziała Hermiona.

- Założę się, że znacie wiele sekretnych rzeczy, ty i twoi bohaterowie - powiedział Theo, brzmiąc zupełnie jak Draco.

Hermiona zignorowała to. 

- Kiedy Regis skontaktował się z tobą po raz pierwszy?

Theo nic nie powiedział, a ona urwała, odwracając się do niego. Cienie ciążyły mu na twarzy, a ostre linie powróciły, oświetlone jego różdżką.

- Musisz mi powiedzieć - powiedziała - Muszę wiedzieć w co się pakuję.

- Wujek Reggie po raz pierwszy napisał do mnie we wrześniu. - Theo brzmiał na zrezygnowanego. - Powiedział, że chce wydostać się ze zgrupowania Śmierciożerców, uciec do Niemiec. Poprosił mnie o pomoc, bo teraz ja jestem głową rodziny.

Hermiona odwróciła się i kontynuowała drogę wzdłuż korytarza. Ścieżka była teraz dostatecznie szeroka, by truchtać obok siebie - znajdowali się poza zamkiem. 

- Masz świstoklik - powiedziała.

- Tak, srebrny widelec od mojej babci. Gdy po raz pierwszy go spotkałem…

- Kiedy to było? - zapytała.

- W noc twoich urodzin - przyznał Theo. - Byłaś na przyjęciu w Klubie Ślimaka. Wyszedłem z zamku i aportowałem się do chaty, czekałem pół nocy, ale on się nie pojawił. Za drugim razem był to dzień… - Przełknął. - Dzień, w którym poszliśmy do Błyszczącej Zasłony. Notatka mojego wujka mówiła, że miał problem ze ucieczką, ale chciał spróbować ponownie. Czekałem dwie godziny przed wyjściem, aby przygotować się na randkę.

Hermiona nie mogła przestać myśleć o ich rozmowie podczas kolacji tego wieczoru. Nic dziwnego, że Theo wydawał się nieco mroczny, kiedy mówił o swojej rodzinie.

Theo posłał Hermionie pełne urazy spojrzenie. 

- Oczywiście ostatnim razem było Halloween i wtedy nie pozwolono mi wyjść z zamku.

Hermiona pociągnęła nosem. Naprawdę powinien jej podziękować. 

- Co to za szałas? - zapytała, zmieniając tematy.

- To jest… szałas myśliwski. - Theo przyspieszył kroku, odmawiając spojrzenia na nią.

On coś ukrywa, pomyślała Hermiona, nagle doskonale świadoma, że ​​jedzie do Walii z wciąż zgorzkniałym byłym chłopakiem ze Slytherinu i nikt nie wiedziała, gdzie to jest. Podążając za synem Śmierciożercy, aby spotkać się ze Śmierciożercą w kryjówce Śmierciożerców… pomyślała o Draco i omal nie zadrżała, ale nie miała czasu, by po niego wrócić.

- Czy Regis powiedział ci coś o tej grupie? - zapytała energicznie. - Ilu Śmierciożerców? Co on robił?

- Nie - powiedział Theo. - On po prostu chce uciec. I nie wydam go Aurorom.

Resztę podróży przez przejście spędzili w milczeniu, przyspieszając kroku, aż prawie biegli. Wpadli w poślizg, by zatrzymać się przy drewnianych drzwiach, i weszli do piwnic, zerkając zza półek, żeby upewnić się, że nikogo nie ma w pobliżu.

- Gotowa? - zapytał Theo. Zawahał się, po czym wyciągnął rękę, a Hermiona ujęła ją, ściskając mocno swoją różdżkę.

Theo obrócił się, aportując ich w małym jednopokojowym domku. Wewnątrz sosnowej konstrukcji nie było nic oprócz kominka i dwóch trzypiętrowych prycz. Wypaczona drewniana podłoga była pokryta podejrzanie ciemnymi plamami.

Hermiona powoli machnęła różdżką po pokoju. 

- Jest pusto.

- Trzymaj się z dala od okien - powiedział Theo. Przykucnęli w kącie naprzeciw pojedynczych zamkniętych drzwi. Popołudniowe słońce słabo przebijało się przez brudną szybę.

Przez jakiś czas nic nie mówili, tylko wsłuchiwali się w świst wiatru, szmer drzew i skrzypienie drewna podczas silniejszych podmuchów. Przypominało to trochę Hermionie Dolinę Godryka podczas wojny, ale zamiast jej zaufanego najlepszego przyjaciela, miała Theo Notta. Chciałabym, żeby Harry tu był. Albo Draco. Myślała o wysłaniu blondynowi Patronusa, ale prawdopodobnie był teraz z Piskliwymi Myszkami.

- Kiedy? - zapytał wreszcie Theo.

Hermiona nie odpowiedziała.

- Kiedy? - powtórzył, odwracając się, by na nią spojrzeć - Kiedy ogłuszyłaś mojego ojca?

Siedzieli na podłodze obok siebie. Złote oczy Brownie błyszczały z cieniu nad górną pryczą.

- Departament Tajemnic - powiedziała. Ogromny, potężny kształt starszego Notta i błyszczące zielone oczy przemknęły przez jej umysł. - Był tam z Voldemortem. Złapał Harry'ego. - Zacisnęła palce na różdżce, śledząc grawerunki winorośli. - Odważył się dotknąć Harry'ego.

Hermiona nie wiedziała, co się wtedy stało, ale zamrugała i zobaczyła, że ​​Theo wpatruje się z szeroko otwartymi oczami w jej różdżkę, która znów była na jego gardle. Jego twarz była blada i Hermiona natychmiast poczuła się zawstydzona. Theo nie był jego ojcem.

- Przepraszam - powiedziała Hermiona. Opuściła różdżkę, próbując uspokoić bicie serca. Gdzie była jej samokontrola? W tej chwili mogło tu wejść pół tuzina śmierciożerców. Theo rozmasowywał gardło szeroką ręką, tak jakby… Przestań.

Siedzieli w ciszy i nasłuchiwali, aż Theo znowu się odezwał. Jego głos był ochrypły.

- To go zabiło - powiedział.

Hermiona patrzyła. 

- Co?

- Tak mówi raport z Azkabanu - ciągnął Theo. - Tego dnia ojciec został pogrzebany pod półkami z rozbitymi przepowiedniami. Odłamki magicznego szkła wbiły się w jego skórę. Wbiły się w jego ciało, aż do serca. To było bolesne. Zginął, ale i tak zostałby stracony.

Hermiona poczuła nagłe ukłucie, ale było ono dla Theo, a nie dla Ignatiusa. 

- Nie powinien był chwytać Harry'ego - powiedziała cicho. Nie przeprosiłaby.

Wtedy Theo zrobił ostatnią rzecz, jakiej się spodziewała - zaśmiał się. Szczekliwy śmiech, przyciszony nisko, żeby zachować ich kryjówkę. 

- Nie, nie powinien. - Spojrzał na nią z dziwnym błyskiem w jego zielonych oczach. - Czy to Granger, którą zna Draco? - zapytał Theo. - Przerażająca, nieustępliwa… fascynująca?

Masz na myśli „apodyktyczną, duszącą, nie mogącą przestać myśleć”. Wzrok Theo rozgrzał jej twarz. Zastanawiała się, czy nie odejść dalej, ale siedzieli w jedynej części chaty, której nie było widać przez okno.

Zamiast tego odchrząknęła. 

- Nazwałeś to chatą myśliwską. Na co polowali twój ojciec i wujkowie? Bażanty? Jelenie?

Theo westchnął. 

- Polowali na mugoli.

- O. - Hermiona przełknęła, czując się trochę słabo. Zmarszczyła brwi, po czym skinęła głową.

- O co chodzi? - zapytał Theo - O czym myślisz?

- Ludzie uwielbiają zadawać mi to pytanie - powiedziała. - Rzadko podobają im się odpowiedzi.

- Opowiedz mi - nalegał.

- Powiedziałam kiedyś Draco, o tym jak leciałam na testralu, stanowiąc przynętę dla Śmierciożerców - powiedziała. - Był zły, że ryzykowałam życie dla Harry'ego, ale powiedziałam mu, że było warto, że chętnie bym umarła.

Spojrzała Theo w oczy. 

- Właśnie teraz myślałam, że moje życie byłoby tego warte, by powstrzymać ludzi takich jak twoi wujowie od rządzenia czarodziejskim światem.

Theo zarumienił się. 

- Powinniśmy wyjść. On nie jest...

Brownie wydał przenikliwy, ostrzegawczy pohuk, a drzwi zagrzechotały gwałtownie. Do pokoju wpadł chudy, łysiejący mężczyzna, dysząc. Hermiona podskoczyła i uniosła różdżkę, przeklinając się za to, że została zaskoczona. Ale czarodziej nie trzymał różdżki, tylko zatrzasnął drzwi i upadł na nie, pokryty potem.

Nowoprzybyły miał długie, potargane czarne włosy i ciemne, paciorkowate oczy. Hermiona nie miała wątpliwości, że to Regis Nott. Miał długi nos jak Theo i cięte brwi, ale jego nieogolony podbródek był mniejszy. Śmierciożerca niższego poziomu, powiedziałby Draco.

Regis prawie nie zauważył Hermiony, po prostu wyciągnął chciwą dłoń do Theo. 

- Przyniosłeś świstoklik, chłopcze? - zapytał Regis. - Daj mi go!

- Zaczekaj - powiedział Theo. - Wujku Reggie…

Drewniane drzwi wypadły z zawiasów i wszystkie okna chaty pękły. W drzwiach pojawiły się dwie postacie w czarnych płaszczach z wysoko uniesionymi różdżkami.

- ZDRAJCA KRWI! - Wyższy Śmierciożerca wrzasnął na Theo, rzucając zaklęcie oszałamiające, którego chłopak ledwo uniknął. Drugi Śmierciożerca podniósł rękę, by odsłonić Mroczny Znak, przyciskając czubek różdżki do niego.

- Expelliarmus! - krzyknęła Hermiona, celując różdżką w drugą postać. Kaptur Śmierciożercy opadł, ukazując czarownicę w średnim wieku o fioletowych włosach.

Czarownica prychnęła z Hermiony, jej czarna różdżka wciąż mocno naciskała na Mroczny Znak. Hermiona znała tę twarz z plakatów poszukiwanych przez Ministerstwo: Celeste Rosier, okrutna i czystokrwista, podobna do Bellatrix, ale mniej szalona, ​​a więc jeszcze bardziej niebezpieczna.

- Expelliarmus! - Celeste zaśpiewała, naśladując ton Hermiony, a różdżki Hermiony i Theo poleciały prosto w jej w rękę - Incarcerous! - gruba liny wystrzeliły z jej różdżki, by owinąć się wokół Theo.

Hermiona mogła tylko patrzeć, zszokowana niepowodzeniem jej najbardziej niezawodnego zaklęcia. Jej głównego zaklęcia. Bardzo przewidywalne. Dzwonek byłaby rozczarowana. W międzyczasie Regis wycofał się do kąta przy pryczy.

- Dobrze się spisałeś, Reggie. - Pochwaliła go Celeste. - Więc to jest synek Iggy'ego. - Zignorowała Hermionę i podeszła do Theo. - Ładny. - Nuciła, wyciągając rękę, żeby pociągnąć go za włosy. - Przyda mi się. - Uśmiechnęła się. - Taki jak jego ojciec.

Theo odrzucił głowę do tyłu, przerażony. 

- Nie dotykaj mnie - warknął. - Nie dołączę do ciebie.

Czarownica zaśmiała się. 

- Jeśli będziesz współpracować, pozwolimy ci zatrzymać tę słynną małą szlamę. - Rzuciła Hermionie mroczne, porozumiewawcze spojrzenie, po czym odwróciła się do Theo, wciąż trzymając dłoń w jego włosach. - Ale mam nadzieję, że nie będziesz współpracować, drogi chłopcze. Więcej zabawy dla mnie. A potem będziemy mogli zatrzymać tu szlamę… jako naszą zdobycz.

- NIE! - krzyknął Theo, walcząc z linami.

Hermiona nie ruszała się, intensywnie myśląc. Różdżka Celeste była na jej Znaku, przywiązując się do ramienia. Musi mieć możliwość informowania innych Śmierciożerców za pomocą…

- Szlama? - Drugi Śmierciożerca zbliżył się do Hermiony. - Szlama Pottera? - Jego oczy błyszczały spod kaptura.

- Tak - powiedziała wyzywająco Hermiona, nie chcąc się wycofać. Wysoki czarodziej był teraz bardzo blisko, z różdżką w dłoni.

- Zostaw ją w spokoju! - krzyknął Theo. - Nie pomogę ci, jeśli będzie ranna!

- Nie krzywdzę szlam - zagrzmiał Śmierciożerca. - Ale może jej się to spodoba.

Ręka Hermiony wystrzeliła, by rzucić bezróżdżkowe zaklęcie, ale Śmierciożerca pchnął ją na ścianę, uderzając jej głową o drewno i przerywając koncentrację. Wszyscy popychają mnie dzisiaj na ściany - zauważył jej szalony umysł.

- Szczerze, Walden - powiedziała Celeste znudzona. - Czy nie macie żadnych standardów?

- Myślisz, że wygrałaś wojnę, szlamo? - syknął Śmierciożerca, wsuwając dłoń pod jej spódnicę. Hermiona walczyła, uderzając łokciem w jego żebro, co spowodowało, że napastnik upuścił różdżkę z brzękiem i złapał ją za gardło. Kaptur Śmierciożercy opadł. Słyszała krzyki Theo i pisk Brownie.

Hermiona zakrztusiła się, próbując nabrać powietrza - brudna, nieogolona twarz znajdowała się kilka cali od jej, a jego łysą głowę pokrywał wielki tatuaż węża i czaszki. Walden Macnair, kat z Ministerstwa między okresami pracy dla Voldemorta. Najwyraźniej uciekł po bitwie o Hogwart.

Wielka dłoń Macnaira wciąż trzymała jej gardło, a jego druga ręka szarpała jej spódnicę i bluzkę. Spódnica opadła, odsłaniając jej figi - zielone, dla Draco, pomyślała - i zachichotał szorstko. Hermiona ponownie próbowała go ogłuszyć bez różdżki, ale ciemne plamy wypełniły jej pole widzenia, a wyciągnięta ręka znów opadła.

Theo wciąż krzyczał, dopóki Celeste nie rzuciła na niego Silencio. Brownie piszczał, ale hałas wydawał się przytłumiony i daleki. Hermiona mogła zemdleć, jeśli to potrwa znacznie dłużej.

Śmierciożerca zaciągnął ją na niższą pryczę i popchnął ją na brzuch. Ledwie mogła oddychać z twarzą przyciśniętą do materaca, ale odskoczyła na oślep, czując, jak jej obcas uderzył w coś miękkiego. Macnair zaklął, a jego dłoń rozdarła jej włosy…

Nagle głośny wrzask wypełnił chatę i śmierdzący ciężar zniknął. Hermiona przewróciła się, łapiąc powietrze i zobaczyła Macnaira na podłodze, wrzeszczącego z bólu, wpatrującego się dzikim wzrokiem w jego prawe ramię, które teraz kończyło się krwawiącym kikutem. Krew rozlała się w kałuży na wypaczonej podłodze chaty. Hermiona zeskoczyła z pryczy i uklękła, żeby złapać jego różdżkę.

Celeste wycelowała różdżkę prosto w Hermionę, twarz Śmierciożerczyni poczerniała od wściekłości. Bądź nieprzewidywalna. Dłoń Hermiony zacisnęła się na różdżce Macnaira, a małe pstryknięcie sprawiło, że zepsute drzwi chaty wyleciały w powietrze, osłaniając ją przed Celeste zaledwie na milisekundy przed rzuceniem zaklęcia przez czarownicę.

- Avada Kedavra! - wrzasnęła Celeste, a strumień zielonego światła roztrzaskał ciężkie drzwi. Wiedźma zatoczyła się do tyłu, a Brownie zanurkował, trzepocząc prosto w  jej twarz. Hermiona wykorzystała cenne dodatkowe sekundy, aby skoncentrować się na swoim następnym zaklęciu. Różdżka Macnaira była zaskakująco kooperatywna, prawdopodobnie skradziona. Półkola. W lewo. „Muto semper, semper furrure, purpura…” Wszystko było w jej nadgarstku.

Druga Avada Kedavra Celeste poszła na marne, a potem czarownica zniknęła. Ale tak naprawdę tego nie zrobiła - jej różdżka upadła na podłogę, a fioletowy Puszek Pigmejski podskakiwał na zapadniętym czarnym płaszczu.

Hermiona stała przez chwilę, dysząc. To nie była idealna praca: Puszek był za duży, miał ponad stopę średnicy, a jego oczy były za małe. Jednak wyszło jej wystarczająco dobrze. Dzięki Merlinowi za praktyczne egzaminy na transmutacji. I fiszki.

Brownie latał wokół Hermiony, pohukując z niepokojem i sycząc na Puszka. Hermiona rozejrzała się: Theo cicho walczył ze swoimi więzami. Macnair wił się na podłodze w agonii, strużka krwi płynęła również z jego nosa. Musiała uderzyć go butem więc przy odrobinie szczęścia jego nos został złamany. Macnair miał również głębokie zadrapania na łysej głowie - prawdopodobnie od Brownie. Regis leżał w pobliżu, jego oczy były puste. Ostateczna klątwa Celeste znalazła swoją ofiarę.

Hermiona wycelowała różdżkę Macnaira w Theo, aby usunąć liny i przywrócić mu głos, po czym uciszyła rannego Śmierciożercę. Theo natychmiast do niej podbiegł.

- Hermiono! Wszystko w porządku? - Chwycił ją za ramiona i spojrzał w jej twarz. Był blady i przerażony. Trzymał jej ramiona i odgarnął z nich loki, przesuwając dłońmi po jej głowie.

- Powiedz mi, że wszystko w porządku - powiedział gorączkowo, nawet nie zauważając cienkiej rany na ręce. - Nie mogłem widzieć, mogłem tylko słyszeć, nie mogłem… Hermiono, powiedz mi, że nie…

- Nic mi nie jest - powiedziała, dysząc. - Nic się nie stało. Nie jestem ranna. Widzisz? - Wskazała na zakrwawionego Śmierciożercę na podłodze.

Oczy Theo były rozszerzone. 

- Co mu zrobiłaś?

- Nic nie zrobiłam - odpowiedziała zmieszana. - Cóż, złamałam mu nos. - Macnair nadal cicho krzyczał .- Jego ręka została odcięta, ale…

- Wujek Reggie! - Theo zapłakał, nagle rozproszony. Puścił Hermionę i ukląkł przy ciele wuja. Łzy spływały po jego policzkach, a Hermiona poczuła przypływ współczucia. Tak bardzo przypominał Harry'ego, kiedy Zgredek…

Hermiona też uklękła i objęła Theo ramionami. 

- To nie twoja wina - szepnęła. - Próbowałeś go uratować.

Objął ją ramionami, oparł głowę na jej ramieniu i tak pozostali, dopóki Hermiona nie odzyskała przytomności. Delikatnie wyplątała się i wstała. 

- Lepiej odejdźmy - powiedziała. - Może przyjść więcej Śmierciożerców.

Theo potarł dziko policzki. 

- Gdzie idziemy? - zapytał z roztargnieniem, patrząc na nią. - Nie mogę po prostu zostawić tutaj wujka Reggiego!

- Nie, i musimy pomyśleć co zrobić z Jednoręcznym Cudem - odpowiedziała, spoglądając na przesiąkniętego krwią, teraz nieprzytomnego Macnaira. Wyglądał na bardziej martwego niż biedny Regis. - I Celeste. - Duży Puszek próbował dosięgnąć wyjścia, ale odbijał się do tyłu. Hermiona owinęła liny wokół przemienionej Śmierciożerczyni i włożyła różdżkę Macnaira do torby z koralikami (cienki pasek torby w cudowny sposób wciąż przewieszony był przez jej klatkę piersiową).

- Pójdziemy do Harry'ego - zdecydowała Hermiona. - Mogę was wszystkich teleportować. Brownie, wróć proszę do Hogwartu. I dziękuję. Uważaj na to stado gołębi. - Sowa cicho zahukała i wyleciała przez okno.

Hermiona wyciągnęła różdżki jej i Theo z płaszcza Celeste. 

- Chwyć Puszka, dobrze? - zapytała Theo. - I jeśli możesz przysunąć tutaj Regisa…

Theo tylko na nią spojrzał, lekko się rumieniąc.

- Posłuchaj, Theo - powiedziała uprzejmie, podając mu różdżkę. - Wiem, że to trudne, ale musimy…

- Nie o to chodzi - powiedział Theo, unosząc kącik ust. - Po prostu… czegoś ci brakuje.

- Oh dziękuję. - Podniosła płaszcz i wepchnęła go do torby z koralikami. - W porządku, jestem gotowa.

Theo trzymał walczącego Puszka pod jedną ręką, a drugą przyciągał ciało swojego wuja bliżej do rannego Śmierciożercy. 

- Naprawdę nie jesteś - nalegał, spoglądając znacząco na jej dolną połowę.

Hermiona spojrzała na siebie i pisnęła. Miała na sobie podartą fioletową bluzkę, czarne buty - i zielone figi.

- Jesteś pewna… - zaczął Theo z ponurą miną.

- Jest w porządku. Nie miał szansy zrobić nic innego - powiedziała Hermiona z jak największą godnością. Machnęła różdżką, przywołując spódnicę, która owinęła się wokół jej bioder i naprawiła. To było niepokojące, jak często używała tego zaklęcia.

- Nic mi nie jest - powtórzyła. - Chodźmy. I trzymaj tego Puszka. 

_____

W NASTĘPNYM ROZDZIALE: Harry spotyka Theo. 

_____

To chyba jeden z bardziej stresujących rozdziałów tego opowiadania. Pewnie nie spodziewałyście się tego dramatu? Spojlerem dla następnego rozdziału jest: jeszcze większa drama.

I tak, powoli wychodzę z mojego jesiennego dołka, ale nie gwarantuję, że znowu w niego nie wpadnę bo mi faceta do kwarantanny wsadzili i ja nie wiem co począć (bo ja tęskniąca sierota jestem). Eh...

Idę robić herbatkowanko. Jutro pierwszy zjazd na studiach... Ten tydzień to jakieś combo dramatu XD Trzymajcie kciuki! :D

20 komentarzy:

  1. Omg jak Hermiona mogła być tak nieodpowiednia.... Draco chyba wyjdzie z siebie jak to usłyszy....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To będzie wtedy większa drama, niż to całe zajście! 😂

      Usuń
    2. Liczę na to....jej upartosc wyszła jej bokiem

      Usuń
  2. Mam nadzieję że Harry albo Draco rozwali nos Theo że doprowadził do tego....

    OdpowiedzUsuń
  3. ŻE CO TU SIĘ WYDARZYŁO????
    HERMIONA??? GDZIE ONA KURWA MIAŁA ROZUM???
    Ja się pytam co jej do jasnej cholery wlazło to tego kędzierzawego łba?!?!?!
    Iść z Nottem na spotkanie ze śmierciożercą? Ona zgłupiała do reszty? Gdzie jest kurna rozsądna Hermiona? wpadła do jakiejś dziury i nie wyszła???
    Walka z Voldemortem to jedno, ale kurna pakowanie się w walkę z mordercami??? Wściekłymi po przegranej?
    No DRAAAAAMAT!!! i idiotyzm!!! Niech no tylko Draco się dowie, mam nadzieję, że da jej popalić!!!
    Skrajna nieodpowiedzialność!!!
    Aż zapomniałam o piskliwych myszkach :D ależ one muszą cudownie wyglądać takie kolorowe :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Vera jako, że sama siedzę na kwarantannie mówię idzie dostać jebla :P
      Ale życzę Wam wytrwałości i przede wszystkim bezobjawowych 10dni :) Byle szybko zleciało :)

      Usuń
    2. Też miałam takie: "what the fuuuuuck", jak ona tam polazła z Nottem :D Rozum w dupie, przysięgam :D

      Usuń
  4. Ha dzielna Hermiona, dobrze sobie poradziła 😁 Theo ty debilu. Dramy są tak samo potrzebne jak seksy. 😋

    Pozdrawiam cieplutko 😚😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Slughorn! Serio czy on chociaż raz potrafi się zająć tym co do niego należy i przestać się wyręczać innymi? Przecież to on jest nauczycielem a nie Malfoy czy Hermiona.. To on się powinien zająć cholernym pilnowaniem uczniów na szlabanie a nie uczniowie starszych roczników... Jeszcze bym zrozumiała, jakby obydwoje byli Prefektami Naczelnymi ale nie są! No ale ta sierota McMillan też się do niczego nie nadaje... Eh, ciężki los Draco, musi we wszystkim wyręczać tego starego pryka, bo tamten ma zawsze ważniejsze rzeczy do roboty. A już się zapowiadało, że będzie bardzo ciekawie i gorąco w łazience prefektów... No to stary dziad pokrzyżował plany no bo jakby inaczej. No i mamy dramę z Theo! Dobrze wyczułam. Hermiona serio musi przestać narażać tak swoje życie, bo dużo ryzykuje. Za dużo. No ale uratowała życie Theo. Gdyby z nim nie poszła to na pewno wszystko potoczyło by się inaczej. Szkoda Regisa ale uratował im życie, niestety przepłacił to swoim. Theo na pewno czuje teraz ogromne wyrzuty sumienia w związku z tym co się stało. Hermionie prawie stała się krzywda a on był bezbronny i nawet nie mógł nic zrobić, żeby temu zapobiec. Hermiona musi oddać Dzwonkowi, że miała rację jeśli chodzi o jej lekcje OPCM. Przewidywalność zawiodła i zaklęcie którego tak była pewna nie dało rady. Jestem ciekawa konsekwencji tego, co stało się w tej chacie i jaki wpływ będzie to wszystko miało na bohaterów. Malfoy tam pewnie umiera z niepokoju co się stało z Hermioną, że nie przyszła i nawet go nie poinformowała. Gdyby wiedział, to by chyba na zawał zszedł. Czy może być jeszcze większy dramat od tego, co się stało tu? Śmierć biednego Regisa, odcięta ręka Macnaira i Celeste która została Puszkiem.. O masakra! Aż strach myśleć co się będzie działo.
    Pozdrawiam cieplutko i cieszę się, że powoli wychodzisz z jesiennego dołka. Oby teraz było tylko jak najlepiej! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Slughorn to ma zawsze wyższe cele w życiu, niż uczenie 😂 Co za koleś, ten to się potrafi w życiu ustawić :D I trochę mam dylemat moralny, czy jestem na niego zła, że przerwał akcję w Łazience Prefektów czy jednak lepiej, że tak wkroczył, dzięki czemu Theo przeżył starcie ze Ślizgonami... Ech :D

      Usuń
  6. Nie ma to jak rozdział przed obroną...
    Dobrze że rozdział nie kończy jakoś tragicznie :o bo bym szału dostała xD nie wiem czy myślałabym o definicji funkcji czy o walce w szopie 😂😂😂 i jak się ona zakończy...
    Ale strasznie nie mogę się doczekać kiedy Malfoy sie dowie o tej akcji xD

    Adirella

    P.S. jak radzicie sobie ze stresem... Bo ja skórki do krwi już obgryzłam a jeszcze cała noc przede mną xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka, zawsze słucham muzyki która mnie uspakaja i czuję się lepiej. Trzymam kciuki, żeby było dobrze, bo musi być. ❤️ Nie bierz wgl innej możliwości pod uwagę 😉

      Usuń
    2. Adirella, trzymam kciuki! Chociaż mam nadzieję, że już jesteś po obronie, zrelaksowana i świętująca :)

      Usuń
    3. Jak pisałaś to byłam w trakcie :D
      Od dziś z wykształcenia jestem nauczycielem! Chociaż obrona nie poszła jakoś wybitnie, to jestem zadowolona.
      Dzięki za słowa wsparcia ^^
      Teraz to już mogę się skupić na Dramione całą sobą <3

      Adirella

      Usuń
    4. Aaach, cóż za telepatia <3
      Jupi, jupi, jupi, gratulacje!!!! Cóż za piękny początek weekendu :) Bardzo się cieszę ;*

      Usuń
    5. Gratulacje! ❤️ Teraz możesz świętować bo przed Tobą cały weekend 😊

      Usuń
  7. Co to się odje.ało w tym rozdziale!? TAKIEJ dramy to ja się na pewno nie spodziewałam! Całe szczęście, że jednak nie uprażyłam sobie tego popcornu do rozdziału, bo bym się nim na pewno zadławiła 😂 Hermiono, jeju, Potter ma na Ciebie BARDZO zły wpływ! Do tej pory sądziłam, że to tylko on się lubi pchać prosto w ramiona niebezpieczeństwa, ale widzę, że to zaraźliwe... Kurna, że też nie zdążyła nikogo powiadomić, ja pitole... So drama! Trochę się dziwię, że poleciała sama z Theo, zwłaszcza, że przez cały czas był bardzo tajemniczy, ale rozumiem, że Granger widzi w ludziach dobro i liczyła na to, że Nott jej nie okłamywał w kwestii swojego przejścia na dobrą stronę ;) Jak pomyślę, ile śmiertelnych uroków ją minęło o włos, to aż mam ciarki! Całe szczęście, że zaklęcia niekonwencjonalne uratowały ich skórę :D I fiszki, pamiętajmy o fiszkach 😂 A co to się właściwie stało z tym Waldenem i jego ręką? To Hermiona jakims cudem ją odcięła czy co? Ech, i szkoda Regisa, zwłaszcza, jeśli chciał się z tego wszystkiego "wypisać".
    Aggghhh, i oczywiście Slughorn, cały, ku.wa, na żółto, musiał przerwać naszym słodziaczkom tak pięknie rysujące się plany! A niech go szlag ;P Draco na szlabanie z kolorowymi, Piskliwymi Myszkami XD Zaczynam się zastanawiać, kto tu ma bardziej przerąbane 😂

    Omaaaaj, współczuję kwarantanny! Oby minęła chłopu zdrowo, a obojgu Wam szybko ;**
    Czy studiów Wam nie przerzucili na zdalne, w związku z tymi całymi strefami?
    Uściskuję! ;*
    Mała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Co tu się wydarzyło 😱 ja tu tak delikatnie, że Dramę zrobi Ron, a tu proszę Smierciozercy.
    Theo, że zabrał w to miejsce Hermione i naraził ją na niebezpieczeństwo powinien nie wiem ale zasługuje na karę. Wiem, że Hermiona jest uparta, ale co mu przyszło na myśl żeby pomagać wujowi który brata się ze Smierciozercami. Masakra! Niech tylko Draco się dowie, chyba palpitacji dostanie.
    Harry też powinien dać lekcje Theo.

    Zabini i Pansy odetchnęli z ulgą i ja też 🥰

    Ciekawość Poskliwych Myszek nie zna granic, mają nauczkę.

    Pomysły w tym opowiadaniu są tak nieprzewidywalne i genialne, że na prawdę ukłony dla autorki i ukłony dla tłumaczki, bo klimat jest niesamowity ♥️

    Harry podczas jednego dnia spotkał znienawidzonego wroga, który jest chłopakiem Hermiony, byłego Hermiony, który jest ślizgon em i naraża ja na niebezpieczeństwo i śmierciożerców, idealny dzień 😅

    OdpowiedzUsuń